Na dobry początek: przepraszamy
Koniec roku to nie tylko podsumowania, rankingi i listy przebojów. To także czas pojednania. Dlatego tym razem na dobry początek tygodnia (i roku!) przepraszamy wszystkich, których przeprosić powinniśmy już dawno.
Przepraszamy za tabloidyzację krytyki, która bez nas lśniłaby myślą czystą a głęboką.
Przepraszamy za to, że udając poważny magazyn, jesteśmy brukowcem.
Przepraszamy za to, że w mijającym roku wszystkie nasze działania były koniunkturalne, cyniczne i obsceniczne, ale to akurat wiadomo.
Przepraszamy tych, których pominęliśmy, pomijamy i będziemy pomijać.
Przepraszamy Lublin za to, że napisaliśmy o scenie artystycznej tego miasta w tonie niegodnym i obśmialiśmy prowincję z perspektywy warszawocentrycznej.
Przepraszamy Szczecin za to, że wydał Karolinę Plintę, która w cyklu swoich kuriozalnych felietonów z uporem godnym lepszej sprawy kalała swoje gniazdo. W szczególności przeprosiny kierujemy w stronę Keda Olszewskiego, Ryszarda Waśko oraz Kamila Kuskowskiego.
Przepraszamy Adama i Annę Witkowskich za to, że nie doceniliśmy ich koncepcji kuratorskiej ostatnich Narracji i to pomimo wykupienia biletu lotniczego dla przedstawicielki naszej redakcji.
Przepraszamy Przemysława Kwieka za to, że jesteśmy przemądrzali, w konsekwencji czego nie doceniliśmy jego wkładu w dokumentację Historii Sztuki Polskiej.
Przepraszamy Muzeum Sztuki w Łodzi (jedno i drugie) za to, że nagminnie i z rozmysłem pomijamy odbywające się w nim (nich) wystawy, a jeśli już o nich piszemy – to za długo i za krytycznie.
Przepraszamy zespół MOCAK-u za stwierdzenie, że jest nijaki i nie tworzy instytucji kultury z prawdziwego zdarzenia, a wszystkim i tak kieruje Masza Potocka.
Przepraszamy muzea narodowe za określenie ich mianem “chorego człowieka systemu sztuki”.
Przepraszamy Poznań za publikację rozmowy z Piotrem Bernatowiczem, dyrektorem galerii miejskiej i wrogiem publicznym numer jeden tego miasta.
Przepraszamy odchodzących z pracy dyrektorów za wzywanie do rozliczenia ich z działalności i złośliwe komentarze.
Przepraszamy kuratorów MSN za to, że nie doceniliśmy wystawy Co widać tak bardzo, jak przed jej obejrzeniem zrobił to Stach Szabłowski, a także za to, że nie zrozumieliśmy wyrafinowanych koncepcji “surrealizmu feministycznego” oraz “nowej sztuki wiejskiej”.
Przepraszamy wszystkich kuratorów tegorocznej edycji WWB, w szczególności Tomasza Fudalę i Klarę Czerniewską, a także osobę, która zrobiła wystawę na Inżynierskiej.
Przepraszamy kuratorów i kuratorki, którzy poczuli się urażeni bezwstydnie celebrycką sesją zdjęciową Łukasza Rondudy.
Przepraszamy absolwentów i pedagogów stołecznej ASP za to, że nasz redaktor Adam Mazur napisał wredny i głupi pamflet, który jakoby „pro publico bono„, a w gruncie rzeczy podstępnie i perfidnie umieściliśmy w katalogu Coming Out.
Przepraszamy WRO Art Center (a w szczególności Piotra Krajewskiego) za to, że nie doceniliśmy pierwszej od dawna wystawy w tej instytucji poświęconej czemuś innemu niż elektronice i wideo.
Gremialnie przepraszamy też artystów biorących udział w Rysopisie, w szczególności zaś za to, że w recenzji z wystawy nazwaliśmy ich „dziećmi bawiącymi się w sztunię”.
Przepraszamy Dawida Radziszewskiego za to, że nie ma go w naszym “Alfabecie Młodych”, a także za to, że nie piszemy o jego galerii i związanych z nią artystach tak często, jak na to zasługują.
Przepraszamy wszystkich, którzy nie znaleźli się w „Alfabecie Młodych”, a także wszystkich, którzy się w nim znaleźli, a znaleźć się nie chcieli.
Przepraszamy galerię Stereo za to, że nie zawsze dostrzegamy niuanse w palecie szarości.
Przepraszamy Matyldę Prus za to, że niegdyś musiała wziąć udział w panelu dyskusyjnym, którego poziom – jak zwykle – dramatycznie zaniżyliśmy.
Przepraszamy New Roman i Czułość za bezmyślne powtarzanie po Karolu Sienkiewiczu, że lansują „przeciętną produkcję z berlińskiej Auguststrasse”.
Przepraszamy wszystkich galerzystów, którzy poczuli się urażeni rozsiewanymi przez nas informacjami jakoby Fundacja Galerii Foksal była najlepszą galerią w Polsce, chociaż nic specjalnego nie robi (poza przeciągającym się remontem).
Przepraszamy galerię Leto za to, że celowo pomijaliśmy związanych z nią twórców, a także za to, że nie uważamy Aleksandry Waliszewskiej za wielką artystkę.
Przepraszamy Honzę Zamojskiego za Homo-Honzę i za to, że nie doceniliśmy jego wystaw w Foksalu i w Zachęcie, a także tego, że jest u Krepsa.
Przepraszamy wydawnictwo Mundin, o którym napisaliśmy, że zostało zamknięte, a tak naprawdę zostało tylko zawieszone.
Przepraszamy sekretariat WGW za to, że w sposób żałosny psuliśmy atmosferę wspólnego święta całego społeczeństwa i filantropijnie ustosunkowanych galerzystów.
Przepraszamy za niefortunne porównanie wydanego przez WGW magazynu do biuletynów promocyjnych koncernów farmaceutycznych.
Przepraszamy Michała Kaczyńskiego za to, że wdaliśmy się z nim w niepotrzebną i jakże jałową sprzeczkę podczas wernisażu Selfie.
Przy okazji przepraszamy Paulinę Wrocławską i “Dwutygodnik”, który czasami udostępnia nam swoje nobliwe łamy, a które to łamy nieodmiennie zatruwamy swoim jadem.
Przepraszamy Karola Sienkiewicza za to, że nie doceniliśmy jego nowatorskiej formuły “narracyjnego pisania historii” i szukaliśmy dziury w całym.
Przepraszamy Arka Gruszczyńskiego, którego niechcący zdemaskowaliśmy jako naszego tajnego informatora.
Przepraszamy Iwa Zmyślonego za to, że nie doceniliśmy nowej, brawurowej formuły krytyczno-filozoficznej, którą zaproponował, a także za to, że nie dość szybko dostrzegliśmy w nim sumienie naszej dyscypliny.
Przepraszamy Monikę Małkowską za to, że czasami musi ocierać się o wyziewy, które produkujemy, ale przede wszystkim za to, że nasza redaktorka wkroczyła z (brudnymi) buciorami w jej prywatne życie.
Przepraszamy Marcina Krasnego – za całokształt.
Przepraszamy „Obieg” za wytykanie, że nieładnie krytykować wszystkich poza wydającym magazyn Zamkiem Ujazdowskim.
Przepraszamy naszą byłą sekretarz redakcji Aldonę Kopkiewicz za to, że musiała wytrzymać kilka miesięcy w towarzystwie ludzi na tak żenująco niskim poziomie intelektualnym.
Przepraszamy Ewę Tatar za to, że nie wstrzymujemy druku w oczekiwaniu na jej teksty, a także za rozsiewanie plotek, jakoby „chodziła po Warszawie w bananowych butach projektu Bartka Buczka”.
Przepraszamy za promowanie żałosnych bez wątpienia Wojciechów: Albińskiego i Szymańskiego.
Nie musimy chyba dodawać, że nieustannie przepraszamy za Karolinę Plintę.
Przepraszamy za to, że linkowaliśmy satyryczny profil Beka z Poli Dwurnik, podczas gdy powinniśmy zamieścić erudycyjny esej analizujący mechanizmy wykluczania utalentowanych kobiet.
Przepraszamy Wojciecha Bąkowskiego za żałosną próbę fraternizacji i nazwanie go “Wojtkiem”.
Przepraszamy Wojtka Szymańskiego za to, że zgubiliśmy mu tekst, który miał pójść do numeru 7 (a nie poszedł).
Przepraszamy Zbigniewa Liberę za to, że w jednym z tekstów Plinta nazwała go “wyłaniającym się z krzaków nieapetycznym dziadem”, na dodatek nie znającym się na młodej sztuce.
Przepraszamy Martę Antoniak za to, że omówienie jej sztuki powierzyliśmy komuś takiemu jak Jola Bobala.
Przepraszamy Pawła Eibla za stwierdzenie, że jego wystawa Greyscale Dominoes była „bezrefleksyjnym podchwyceniem modnych formułek z Zachodu”.
Przepraszamy Franciszka Orłowskiego za nazwanie go „artystą-franciszkaninem”.
Przepraszamy performerki i performerów występujących na festiwalu w Sopocie, a także dyrektora Zbigniewa Buskiego za to, że nazwaliśmy go “oldschoolowym”.
Przepraszamy Oskara Dawickiego, który przepraszał wcześniej.
Przepraszamy za miłosne felietony Zofii Krawiec, okazało się, że miłość rodzi nienawiść.
Przepraszamy za naszą populistyczną politykę na Facebooku. Zdajemy sobie sprawę, że wyłącznie z tego powodu w półtora roku mamy więcej lajków niż “Obieg” zgromadził przez kilka lat, za co też przepraszamy.
Przepraszamy hejterów za banowanie oraz za to, że kasujemy (czytaj: cenzurujemy) ich demaskatorskie i niepokorne posty.
Przepraszamy reklamodawców, że w pakiecie nie otrzymują pozytywnych recenzji z wystaw.
Na zakończenie przepraszamy wszystkich, którzy poczuli się urażeni, a nie znaleźli się w powyższym tekście. Pomimo wszystkich błędów i wypaczeń zapraszamy do lektury „Szumu” w przyszłym roku. Może będzie inaczej. A może nie. Za co z góry przepraszamy.
Wesołych świąt i szczęśliwego nowego roku życzy Redakcja.