Małe narracje na Siedlcach. Festiwal Narracje #11
Listopad, ciemno, zimno, pada. O tej porze roku zamieniam się w jesieniarę i nie wychodzę spod kołdry. Czasem wymykam się do kuchni, żeby napełnić kubek herbatą. Organizatorzy Narracji wyciągają takie osoby jak ja z domów na „działania terenowe”, czyli festiwal sztuki w przestrzeni publicznej odbywający się w martwym dla Gdańska sezonie listopadowym. Uczestników tegorocznej edycji festiwalu, kuratorowanej przez Sylwię Szymaniak i Sarmena Beglariana, można poznać od razu – po zabłoconych butach. Mimo że jesteśmy w centrum Gdańska, przechodzimy przez chaszcze, rozkopane ulice, znane tylko mieszkańcom skróty i niezbyt reprezentacyjne podwórka. Uczestnicy uzbrojeni w latarki, trapery, kijki zaproszeni są do performatywnego spaceru-oprowadzania (który w czasie festiwalu odbywał się kilkukrotnie w różnych językach), doświadczania przestrzeni. Całość przypomina miejską grę, nocną zabawę w podchody. Na trasie odwiedzamy stare piwnice, skrytki pod wiaduktami, domy przeznaczone do rozbiórki, ale też miejsca, gdzie serwowana jest herbata i grzane wino pokrzepiające uczestników ekspedycji.
Rzewnej pieśni o zniewoleniu można było słuchać ze studzienki kanalizacyjnej umieszczonej przy ruchliwej, niemal zagłuszającej ją ulicy. Patrycja Orzechowska w ten sposób chciała oddać głos skanalizowanej rzece, Potokowi Siedleckiemu, który kiedyś stanowił centrum życia dzielnicy i był powodem osiedlenia się ludzi w tej okolicy.
Wszystko po to, aby zobaczyć ponad dwadzieścia instalacji przygotowanych przez artystów specjalnie w przestrzeni Siedlec, dzielnicy Gdańska, która podczas 11. edycji Narracji, na weekend (15-16 listopada 2019) stała się miejscem interwencji site-specific. Festiwal organizowany jest od dekady przez Instytut Kultury Miejskiej oraz Gdańską Galerię Miejską. Odbywał się już w wielu kluczowych dla Gdańska dzielnicach, takich jak historyczne Stare Miasto czy chętnie wykorzystywana przez artystów różnych dziedzin postindustrialna przestrzeń Stoczni. W tym roku artyści pracowali na trudnej tkance Siedlec. Wymagającej, ponieważ pozbawionej jednolitej charakterystyki i łatwej do opowiedzenia historii, różnorodnej i niespójnej. „To dzielnica wypruta z charakteru” – usłyszałam od jednej z uczestniczek. Prywatne domy sąsiadują tam z blokami, osiedlami robotniczymi, gdzieś dalej burzone są domy z muru pruskiego, a parki skrywają mroczne historie. Istny palimpsest.
Po nas choćby potop
Nieodłącznym tematem wielu wydarzeń kulturalnych 2019 roku jest ekologia, antropocen i kryzys klimatyczny. Tych istotnych tematów nie zabrakło także na tegorocznych Narracjach. I dobrze, popieram. Oprócz małych gestów ze strony organizatorów festiwalu, takich jak upcykling płóciennych toreb czy ograniczenie plastiku na imprezie, prezentowano kilka instalacji poruszających problematykę ekologiczną. Wideo Angeliki Markul z trylogii opowiadającej o istnieniu człowieka, przedstawiające w wyestetyzowany sposób topnienie lodowców, zostało zaprezentowane na wielkim ekranie w zbiorniku wodnym w parku. Świetna muzyka skomponowana przez Côme Aguiara, podwojenie obrazu poprzez odbicie w tafli stawu oraz umieszczenie go w krajobrazie miasta dały monumentalny efekt. Miał on jednak mroczne przesłanie – w komentarzu do pracy Markul kuratorzy odnieśli się do przewidywań naukowców, że nadmorskie miasta, takie jak Gdańsk, niedługo zostaną zatopione przez podnoszący się poziom wód w oceanach.
Ale to nie wszystko w temacie ekologii. Aby znaleźć kolejną pracę, instalację Lament pochowanej wody Patrycji Orzechowskiej, należało wyostrzyć słuch i spojrzeć pod nogi. Artystka skomponowała operową pieśń żałobną, wykonaną później przez sopranistkę w jaskini wypełnionej wodą, co nadało utworowi szczególnej akustyki oraz głębi. Rzewnej pieśni o zniewoleniu można było słuchać ze studzienki kanalizacyjnej umieszczonej przy ruchliwej, niemal zagłuszającej ją ulicy. Artystka w ten sposób chciała oddać głos skanalizowanej rzece, Potokowi Siedleckiemu, który kiedyś stanowił centrum życia dzielnicy i był powodem osiedlenia się ludzi w tej okolicy. Obecnie niewiele mieszkańców zdaje sobie sprawę z jego istnienia. Instalacja Orzechowskiej nieuchronnie kojarzący mi się z duchem działań Sióstr Rzek, które w podobny sposób, poprzez sztukę, próbują nadać podmiotowość przyrodzie pozornie „nieożywionej”.
Archeologia cmentarna i klubowa
Tkanka miejska podlega zmianom, jest przestrzenią walki ideologicznej i politycznej, zmienia swój charakter, a miejsca zyskują nowe funkcje. Narracje na Siedlcach były momentem przyjrzenia się tym procesom oraz spojrzenia na fragmentaryczne historie. Marta Wódz przypomniała smutny los ewangelickiego cmentarza, który po wojnie został zdewastowany i zamieniony w park w procesie „odniemczania” Gdańska. Artystka przygotowała instalację dźwiękową, w której nagrane głosy kobiet dawały wskazówki, jak nawigować wśród drzew, aby trafić na miejsce grobu swoich przodków. Instalacji towarzyszyła projekcja filmu z choreografią kobiet z lokalnego kółka tanecznego wykonywaną we wspomnianym parku. Wzruszający przykład osobistej pamięci zapisanej w miejskiej florze, trwalszej od przysłowiowego spiżu.
Zupełnie inny aspekt dzielnicy uwidocznił Tymek Bryndal, który skupił się na najnowszej historii, a jego działanie można by nazwać archeologią kultury klubowej. Artysta odkrył, że w lokalu, gdzie aktualnie mieści się jedna z Żabek, w latach 90-tych funkcjonował kultowy klub muzyczny „Rondo”. W ramach swojej performatywnej interwencji zaprosił DJ-ów, którzy niegdyś rozkręcali gdańską publiczność do odtworzenia atmosfery kultowych osiemnastek. Obok serwowano grzane wino a publiczność chętnie wchodziła w imprezową sytuację tupiąc nóżką do hiciorków sprzed lat.
Widmo gentryfikacji
Partycypacja lokalnych mieszkańców, problemy społeczne, lokatorskie czy bytowe to też powtarzający się temat wydarzeń w przestrzeni publicznej. Narracje mają już w tym duże doświadczenie i odrobione lekcje innych festiwali (szczególnie z nurtu tzw. „muralozy”), które oszpecały miasto i uprzedmiotowiały mieszkańców. Kuratorom udało się uniknąć takich sytuacji, więcej – wysoka frekwencja i zaangażowanie mieszkańców Siedlec było dla mnie sporym zaskoczeniem. Szukając kolejnych punktów na mapie, przez cały czas trwania festiwalu natrafiało się na spore grupki spacerowiczów. Z drugiej strony artyści tworząc zaangażowane instalacje zrobili to z dużym wyczuciem i świadomością możliwych konsekwencji.
Podczas 11. Narracji kilkoro artystów zaangażowało się w bezpośrednią pracę z mieszkańcami w ich najbliższym otoczeniu. Grunt pod te projekty przygotował Instytut Kultury Miejskiej, który wspiera lokalne inicjatywy na Siedlcach.
Problem przekształceń miasta i gentryfikacji podejmowały dwie instalacje. Praca Moniki Drożyńskiej Trudność i wdzięczność, powieszony nad ulicą patchwork z napisami „przepraszam” i „dziękuję”, wyrażała skruchę za udział sztuki i artystów w odwiecznym procesie gentryfikacji miast (na Siedlcach mają powstać hotele, lukratywne dla miasta żyjącego z turystyki) oraz dziękowała za pracę dla artystów zapraszanych do takich działań. Formalnie zupełnie odmienna była minimalistyczna propozycja Alicji Karskiej i Aleksandry Went. Artystki stworzyły instalację składającą się z kilku płyt OSB wykonanych z drewna rozbiórkowego z okolicznych domów. Takimi deskami zaślepione są okna i drzwi starych domów, co sygnalizuje, że wyrok w sprawie ich rozbiórki już zapadł. Praca duetu była prawie niezauważalna. Ot, zwykła deska oparta o mur jednego z budynków. Jednak oglądając ją z bliska można było zobaczyć kolorowe, polichromowane fragmenty, tworzące piękną formalnie strukturę. Tym gestem artystki sygnalizowały los zabytkowych domów z muru pruskiego, powszechnie poddawanych rozbiórce, aby na ich miejscu mogły powstać nowe apartamentowce.
Trafiona partycypacja
W polu sztuki powstało wiele modeli partycypacyjnych. Niektóre z nich skompromitowały się przez ostatnie lata, co dokładnie opisuje Claire Bishop w książce Sztuczne piekła. Sztuka partycypacyjna i polityka widowni. Partycypacja stała się słowem modnym, ale działania partycypacyjne w instytucjach czy festiwalach sztuki nie zawsze dawały dobre efekty – czasem efemeryczne działania artystów sprowadzały się do manipulacji, interweniowania czy pozornego uczestnictwa mieszkańców. Sprawiedliwsze okazały się modele przyjmujące formę partnerstwa, uspołeczniania „władzy” nad projektem czy realnego współtworzenia, co udało się podczas 11. Narracji, gdzie kilkoro artystów zaangażowało się w bezpośrednią pracę z mieszkańcami w ich najbliższym otoczeniu. Grunt pod te projekty przygotował Instytut Kultury Miejskiej, który wspiera lokalne inicjatywy na Siedlcach.
Muzycznie festiwal Narracje też nie zawiódł. Klub festiwalowy znajdował się pod namiotem w parku, w wąwozie fortu i przyciągał z daleka kolorowym oświetleniem. Szczególnie podobał mi się drugi wieczór z występem rapera Bartusia 419 oraz setem Sergeya Shabohina.
W tym kontekście warto wspomnieć o dwóch rzeźbach, które stanęły na osiedlu przy ulicy Zakopiańskiej – Fontannę Malwiny Konopackiej i Osiedlową formę przestrzenną Mikołaja Bibersteina-Starowieyskiego. Konopacka jest ikoną współczesnego designu, znaną ze swoich pięknie malowanych ceramicznych waz. Tym bardziej cieszy, że została zaproszona na festiwal sztuki w przestrzeni publicznej. Artystka wspólnie z lokalnymi dziećmi z Towarzystwa Przyjaciół Dzieci „Neptun“ (gdańskiej świetlicy środowiskowej) malowała ceramiczne dyski w kobaltowe wzory, a następnie skomponowała z nich trzyczęściową fontannę, umieszczoną pomiędzy blokami mieszkalnymi. Dopełnieniem tego projektu byłoby spełnienie woli mieszkańców, aby praca została tam na stałe, dekorując przestrzeń osiedla.
Wizualną przemianą przestrzeni miejskiej w dobrym stylu zajął się też Józef Gałązka. Artysta zwracając uwagę na architekturę modernistycznego pawilonu sklepowego przy ul. Kartuskiej, podarował jego właścicielowi szyld wykonany w technice metaloplastyki z napisem „OWOCE I WARZYWA”, który zastąpił kiczowaty baner promocyjny. Choć widziałam już sporo tego typu prac, m.in. na festiwalu ArtBoom w Krakowie, to uważam to za bardzo sympatyczny gest, podobnie jak częstowanie gości festiwalowych fragmentami czekoladowej rzeźby. Gałązka budował efemeryczną rzeźbę z czekolady na swoim drewnianym wozie. Odlewał formy owoców i warzyw układając je na tacy w barokową martwą naturę, a potem rozbijał i rozdawał kawałki.
Podobny zwrot ku tradycyjnym formom kreowania przestrzeni miejskiej wykonał Przemek Pyszczek, który w parku postawił kolorową instalację z geometrycznych form przypominających podwórkową architekturę trzepaków, huśtawek i placów zabaw. Artysta, aktualnie mieszkający w Berlinie, często nawiązuje do estetyki pastelowych blokowisk, nostalgicznie nawiązując do własnego dzieciństwa spędzonego na polskich osiedlach pod koniec XX wieku. Szkoda, że jego praca to tylko rzeźba, a nie plac zabaw, z którego dzieci na Siedlcach mogłyby na stałe korzystać.
Mikronarracje
Narracje? Gdańsk kojarzy mi się wielkimi, historycznymi narracjami i ciągłą walką, próbą przepisywania, reinterpretacji heroicznej przeszłości. W ostatnim roku mogliśmy to obserwować w najbardziej jaskrawej formie. Westerplatte, Solidarność, rocznice, burzenie pomników, spór o przestrzeń publiczną czy muzea. To wszystko, co dociera do nas z mediów co dnia. Dzięki Narracjom na chwilę można odpocząć od tych patetycznych historii i skupić na pozornie bardziej prozaicznych, ale wcale nie mniej ważnych wątkach. Kuratorzy skoncentrowali się bardziej na kategorii mikronarracji, czyli opowieściach prywatnych, pamięci miejsc, tożsamości, mniejszościach, życiu codziennym. Oddali głos osobom mniej słyszalnym w debacie publicznej: kobietom, przyrodzie, robotnikom, lokatorom. Te małe, pomijane opowieści mające lokalny charakter i pozbawione ambicji uniwersalistycznych, bardziej odpowiadają mojej wrażliwości niż Historia (pisana przez duże „H”).
Muszę przyznać, że muzycznie festiwal Narracje też nie zawiódł. Klub festiwalowy znajdował się pod namiotem w parku, w wąwozie fortu i przyciągał z daleka kolorowym oświetleniem. Szczególnie podobał mi się drugi wieczór z występem rapera Bartusia 419 oraz setem Sergeya Shabohina. Lokalna publiczność była nieco zszokowana performansem Bartusia, wykonującego swój klasyczny zestaw gestów (nacinanie skóry, posypywanie solą, picie wódki i moczu, wymiociny, zabawy z krzyżem), który przyćmił nieco jego niezwykle emocjonalne i egzystencjalne, choć miejscami infantylne, ale koniec końców poruszające teksty o beznadziei, zagubieniu, końcu świata. I jeszcze wielkie brawa dla Shabohina za świetną zabawę do setu Darkness for Shine i ekstra dobór niepokojących, kolażowych wizualizacji.
Michalina Sablik – historyczka sztuki, krytyczka i kuratorka. Doktorantka na Uniwersytecie Warszawskim, członkini AICA. Pracuje w Galerii Promocyjnej w Staromiejskim Domu Kultury w Warszawie, współpracuje z wieloma magazynami i instytucjami. Działa w duecie Dzidy. Więcej: linktr.ee/michalinasablik
WięcejPrzypisy
Stopka
- Osoby artystyczne
- Tymek Bryndal, Mikołaj Biberstein-Starowieyski, Monika Drożyńska, Józef Gałązka, Maya Gordon, Katarzyna Górna, Marta Handschke, Bartosz Jakubowski, Malwina Konopacka, Mateusz Kowalczyk, Alicja Karska/Aleksandra Went, Angelika Markul, Michał Mioduszewski, Olga Mokrzycka-Grospierre, Patrycja Orzechowska, Joanna Pawlik, Przemek Pyszczek, Aga Szreder, Marta Wódz, Piotr Wysocki
- Wystawa
- Narracje #11
- Miejsce
- Gdańsk Siedlce
- Czas trwania
- 15-16.11.2019
- Osoba kuratorska
- Sylwia Szymaniak, Sarmen Beglarian
- Fotografie
- Bogna Kociumbas
- Strona internetowa
- narracje.eu
- Indeks
- Aga Szreder Aleksandra Went Alicja Karska Angelika Markul Bartosz Jakubowski Festiwal Narracje Joanna Pawlik Józef Gałązka Katarzyna Górna Malwina Konopacka Marta Handschke Marta Wódz Mateusz Kowalczyk Maya Gordon Michalina Sablik Michał Mioduszewski Mikołaj Biberstein-Starowieyski Monika Drożyńska Olga Mokrzycka-Grospierre Patrycja Orzechowska Piotr Wysocki Przemek Pyszczek Sarmen Beglarian Sylwia Szymaniak Tymek Bryndal