Malarstwo w obronie zieleni
Nie jestem aktywistą, tylko artystą. Do swojego działania podchodzę jak do problemu plastycznego. Jednocześnie wiem, że dotykam aktualnego i palącego tematu. Ale nie towarzyszy temu żaden program. Malując drzewa poruszam się w obrębie spuścizny op-artu. Przypominającym najbardziej rozpoznawalne prace Wojciecha Fangora. Moje realizacje, tak jak jego prace, działają jak struktury energetyczne, angażując/określając na nowo przestrzeń dookoła.
Jednocześnie wiem, że estetyzując przestrzeń miejską zwracam uwagę na coś, co nie powinno mieć miejsca – na masową wycinkę drzew. Można więc powiedzieć, że dotykam dwóch spraw jednym gestem i to właśnie uważam za siłę tego działania. Że staje się ono polityczne, choć trzymam się z dala od polityki. Nie jest to do końca ani aktywizm, ani sztuka. To poruszanie się po mglistym terytorium post-sztuki.