Malarskie bachanalia. Potencja w BWA Zielona Góra
„A może by tak rzucić wszystko i uciec do Zielonej Góry”. Ta parafraza znanego żartu przyświecała mi po mojej ostatniej wycieczce do stolicy polskiego wina. Z Warszawy do Zielonej jedzie się długo. Prawie tak samo jak do Berlina. Ostatnie wydarzenia zachęcają do ucieczki za zachód. Na „polski dziki Zachód”, jak go nazwał Konrad Schiller w swojej książce o Złotym Gronie. Zielonej Górze bliżej jest jednak do Berlina nie tylko, jeśli chodzi o kilometry. Wyprawa okazała się wyśmienitą odtrutką na bieżące problemy naszego życia artystycznego.
Wystawa Teoria humoralna kuratorowana przez Stacha Szabłowskiego to w istocie opowieść o tym, czym jest Potencja. Zaczęło się od artist-run-space na krakowskim Zabłociu i mitycznej już historii o pozyskaniu funduszy na zakup kraty do zabezpieczenia witryny dzięki wsparciu kolekcjonera – ceną był obraz. Potencja zauważyła wtedy, że nie musi być zależna od instytucji czy dotacji, nie musi czekać na zainteresowanie galerii komercyjnych i sama wzięła sprawy w swoje ręce. Karolina Jabłońska, Cyryl Polaczek i Tomasz Kręcicki zaczęli wydawać art-zina „Łałok”, współpracować z innymi artystami, w końcu – stworzyli zespół filmowy. W trakcie Warsaw Gallery Weekend w 2018 roku na trawniku przy Pałacu Kultury, dokładnie w miejscu, gdzie dzisiaj trwa budowa Muzeum Sztuki Nowoczesnej, powołali do życia alternatywną galerię pod gołym niebem, skupiającą inne kolektywy i podkreślającą fakt, że rynek sztuki to nie tylko artyści reprezentowani przez warszawski mainstream z kręgu WGW. Rok później jako galeria Potencja wzięli udział w targach NADA w Miami. Dzisiaj obecność całej trójki w warszawskich galeriach właściwie tylko potwierdza regułę, że to właśnie poczucie niezależności buduje markę w polu sztuki.
Współpraca Potencji i Szabłowskiego – kuratora od dwóch dekad czujnie przyglądającego się kolejnym przejawom młodej sztuki – zaowocowała iście bombastyczną mieszanką, i jest to komplement. Obie strony ewidentnie mają upodobanie do wszystkożerności. Szabłowski zastosował metodę minimalnej selekcji prac. Na wystawie obrazy, jak na prawilnym salonie sztuki, piętrzą się od podłogi do sufitu, podzielone według wiodącego koloru, co podkreślają barwne pasy ciągnące się tuż nad przypodłogowymi listwami. Mamy zatem sekcję żółtą, czerwoną, niebieską i granatową, co odpowiada czterem życiodajnym płynom: krwi, żółci, flegmy oraz czarnej żółci. To tytułowe „humory”, cztery temperamenty i żywioły. Na środku galerii góruje podwieszona pod sufitem, wykonana w duchu DIY instalacja przedstawiająca poszczególne części ciała i organy, też powiązane z „humorami”.
Artyści zawłaszczają cały świat, to znaczy ten dostępny na wyciągnięcie ręki. Czynią to bez skrępowania i oglądania się na innych. Typowe cechy wszystkożerności.
Obrazy mieszają się ze sobą, wprawne oko może jednak rozpoznać poszczególnych autorów i autorkę. Sporo tu autoportretów i różnych części ciała. Powtarzają się motywy jedzenia i obżarstwa, koni i scenek rodzajowych na miarę XXI wieku. Wszystko uchwycone w dziwnych zbliżeniach, wynaturzone, monochromatyczne, a przede wszystkim po prostu zabawne. Sekwencja ruchu dłoni pokazana w kilku ujęciach jest tak namalowana, jakbyśmy sami trwali w halucynogennym upojeniu. Stan majaków sennych, powroty do dziecięcych koszmarów, trywialne i surrealistyczne przedstawienia spadającego balona, wielkiej chochli zupy czy bezsennych nocy spędzonych między sypialnianą firanką – a wszystko to namalowane z precyzją i pietyzmem. Tak, jak zbliżenie połyskujących paznokci, gdzie każdy jest większy od ludzkiej głowy. I tak, przy co drugim obrazie można porządnie parsknąć śmiechem. Potencja malując – bawi się. Sprawnie wykorzystuje akademicki warsztat do wydobycia światła i podkreślenia koloru, gra ze zbliżeniami i skalą, jednak „wysokie” środki wykorzystuje do przedstawienia „niskich” tematów, dzięki czemu dociera do granic absurdu i tworzy styl nie do podrobienia.
Wystawa jest kalejdoskopowym popisem możliwości grupy. Szabłowski zauważa, że „potencja” może oznaczać próbę podjęcia wyzwania namalowania wszystkiego. W tym kalejdoskopie pojawiają się zatem figuracje graniczące z abstrakcją, obrazy z życia wzięte, alegoryczne i bezpośrednie, konceptualne i autoekspresyjne, przesadne i oszczędne. Artyści zawłaszczają cały świat, to znaczy ten dostępny na wyciągnięcie ręki. Czynią to bez skrępowania i oglądania się na innych. Typowe cechy wszystkożerności. Podkreśla ją jeszcze fakt, że prac, które przyjechały na wystawę było znacznie więcej, jednak nie zmieściły się na galeryjnych ścianach. Jestem przekonana, że z odrzuconych płócien powstałaby kolejna świetna wystawa.
Wisienką na torcie lub, zbliżając się do nomenklatury Potencji, marcheweczką w rosole tej krotochwilnej wystawy jest katalog, a nawet sama ulotka do wystawy. Dwa lata temu Tomasz Kręcicki wpadł na pomysł katalogu-słownika. Jednak w Potencji – słowniku symboli brak wstępu i branżowych tekstów. Publikacja jest klasyczną cegłą. Jej twarda, błyszcząca okładka, grube (nie eko) błyszczące kartki nawiązują do książek z lat 90. typu Nauka tenisa w weekend. Do napisania tekstów Potencja zaprosiła Łukasza Zawadę. Klasyczny słownikowy układ ujmuje alfabetycznie wszystkie aspekty twórczości grupy. Znaleźć można w nim też takie hasła jak „Miami NADA 2019”, „podglądanie” (nawiązujące do fenomenu „złego oka”) czy „Wiarus”, „potocznie stary, dzielny żołnierz. Także nazwa baru, w którym odbyła się pierwsza wystawa Potencji w 2012 roku, gdy Potencja w sumie nie była jeszcze Potencją”. Jednak hasła pojawiają się właściwie epizodycznie, bo większość słownika to obrazy zamieszczone w takiej masie i zagęszczeniu jak te prezentowane na wystawie. Czy to słownik uzupełnia wystawę, czy wystawa słownik? Pewne jest jednak, że oba zbiory doskonale ze sobą współgrają. Końcówka słownika jest potraktowana jeszcze bardziej humorystycznie. Oto artyści i artystka prezentują iście najtisowe kalendarium. Rozpoczyna je rok podjęcia studiów na Krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych w 2010 roku, kończy data tegorocznej wystawy w Zielonej Górze. Miniatury zdjęć wetknięte pomiędzy skrupulatne opisy przywołują na myśl stare, przepastne i opracowywane latami monografie. Małe, czarno-białe zdjęcia pojawiały się tam na ogół w takiej formie tylko dlatego, że pozostały materiał wizualny i możliwości techniczne nie umożliwiały przygotowania większych reprodukcji. Podobnie skonstruowany jest mini folder o charakterze zinu, gdzie zamiast profesjonalnie przygotowanych kafelków z opisami prac znajdują się ich szkice ołówkiem.
Potencja, mimo indywidualnych karier jej członków i członkini, trzyma się razem, czego zielonogórska wystawa dobitnie dowodzi. Życzę im, aby trzymali się razem jak najdłużej. Niczego dziś bowiem bardziej nie potrzebujemy niż dowodów na sprawczość i bezinteresowność sztuki.
Przypisy
Stopka
- Osoby artystyczne
- Potencja (Karolina Jabłońska, Tomasz Kręcicki, Cyryl Polaczek)
- Wystawa
- Teoria humoralna
- Miejsce
- BWA Zielona Góra
- Czas trwania
- 19.11–12.12.2021
- Osoba kuratorska
- Stach Szabłowski
- Fotografie
- Karolina Spiak; dzięki uprzejmości BWA Zielona Góra
- Strona internetowa
- bwazg.pl