Malarski agon. Wystawa pokonkursowa 42. Biennale Malarstwa „Bielska Jesień 2015”
Przestrzeń pokonkursowej wystawy 42. Biennale Malarstwa Bielska Jesień 2015 zaaranżowana została w taki sposób, że zdawała się ona być czymś na kształt z jednej strony akademickiego salonu i wystawy końcoworocznej na akademii sztuk z drugiej. Być może przyczyną takiego stanu rzeczy była swoista klęska urodzaju, jaka dotknęła organizatorów imprezy – Galerię Bielską BWA oraz jurorów konkursu w składzie: Jakub Banasiak, Ryszard Grzyb, Dorota Monkiewicz, Jadwiga Sawicka i Agata Smalcerz. Jak bowiem podkreślano na wernisażu wystawy, a także w jej katalogu, na 42. edycję tego najważniejszego w Polsce malarskiego agonu nadesłano rekordową ilość zgłoszeń – 3282 obrazy (słownie trzy tysiące dwieście osiemdziesiąt dwa) autorstwa 776 autorów i autorek. Z tego ogromu wybrano zaś – bagatela – 89 obrazów 46 artystów i artystek. Nie powinno wobec tego zdumiewać, że w masie tej prezentowane były, jak zauważył Banasiak, „bodaj wszystkie tendencje współczesnego malarstwa” (jak to na wystawach końcoworocznych właśnie bywa) oraz i to, że prace te z konieczności wisieć musiały wręcz rama w ramę, jak na porządnym akademickim salonie. Skojarzenia z wystawami końcoworocznymi jest uprawione również dlatego, iż wystawa pokonkursowa 42. Biennale to przegląd – generalnie – młodego i bardzo młodego malarstwa, w którym dominują roczniki osiemdziesiąte, triumfuje zaś Martyna Czech urodzona w 1990 roku.
Et voila, a zatem „otworzyłem mą duszę na rozmaite efekty i dałem się im przeniknąć. Słuchałem też, co mówią inni, starzy i młodzi, notowałem w myśli sąd literata, słówko światowca, uwagi gawiedzi, wypytywałem pilnie artystów”, pisał równe dwieście pięćdziesiąt lat temu w swojej relacji z Salonu 1765 roku Denis Diderot, co i ja czynię, by – jak ojciec akademickiej krytyki artystycznej – „opisać poszczególne obrazy, starając się czynić to tak, by czytelnik z jaką taką wyobraźnią i smakiem mógł łatwo odtworzyć je sobie w myśli”.
Owe „wszystkie tendencje współczesnego malarstwa” wspomniane przez Banasiaka to, według niego, „próby restytucji abstrakcji geometrycznej; tematyka postpamięci – obowiązkowo w zgaszonych, zamglonych kolorach; poetyki nadrealistyczne; elegancki, płaszczyznowy realizm; malarstwo pogrywające z kiczem; prace z pogranicza realizmu i porządku onirycznego; konceptualne ‘rozbrajanie’ malarstwa”. Istotnie, wiele prezentowanych na wystawie prac można z łatwością przypisać wymienionym przez przewodniczącego składu jurorskiego tendencjom.
Abstrakcja geometryczna pojawiła się w pracach dwóch artystek związanych z wrocławską ASP: obrazach Karoliny Jaklewicz (ur. 1979) i „rzeźbiarskich”, neo-minimalistycznych kształtowanych płótnach Karoliny Balcer (ur. 1988). To wysoce akademickie malarstwo mogłoby z powodzeniem zostać pokazane na jakiejkolwiek wystawie pokonkursowej jakieś czterdzieści czy trzydzieści lat temu, aczkolwiek bez szkody dla wystawy nie musiało być eksponowane dzisiaj.
Abstrakcyjnych prac bez najmniejszego znaczenia, prac ahistorycznych, przypadkowych i takich, które wywołują frustrujące wrażanie niedowierzania pomieszanego ze zdziwieniem, jest ci tutaj dostatek. Być może o tych pracach pisał Banasiak, że to malarstwo, które pogrywa z kiczem. Jeśli nawet pogrywa, to nieudolnie. Mam na myśli takie okazy jak obraz absolwentki warszawskiej ASP, Zuzy Hercberg (Zuzy Ziółkowskiej) (ur. 1981), o którym sama artystka pisze w katalogu wystawy, że „obszarem tematycznym [jej] wypowiedzi twórczej jest pamięć. Alfabetem malarstwo, a jego podstawowym składnikiem kolor, a każda barwa jest emocją i symbolem, a każdy odcień wyraża inne jej natężenie”. Cóż, winszuję samozadowolenia i tak wnikliwej lekcji introspekcji. Mam na myśli także inne dzieła, jak prace Gossi Zielaskowskiej z Poznania (ur. 1983), Marty Kawiorskiej (ur. 1983) z Krakowa czy Bartka Otockiego z Łodzi (ur. 1978). I kilku jeszcze innych.
O wiele ciekawsze wydają się prace abstrakcyjne odwołujące się nie do języka geometrii, wątpliwej symboliki barw czy rzeźbiarskiego traktowania płótna, lecz sięgające i wykorzystujące ekspresyjny czy ekspresjonistyczny impuls, jak również model organiczny. Takich – lepszych bez wątpienia – prac na wystawie jest zresztą sporo. Na uwagę zasługują tutaj – pominięte przez jurorów – niezwykle bogate malarsko obrazy wrocławskiego malarza Huberta Pokrandta (ur. 1984), których podobraziami uczynił artysta – szkoda, gdyż gest to niezrozumiały i przebrzmiały, ze wszech miar konserwatywny – przedmioty znalezione (drzwi lodówki, elementy starych mebli). Również bardzo dobre prace związanego z krakowską ASP Cyryla Polaczka (ur. 1989) cechuje napięcie pomiędzy abstrakcją a (organiczną, roślinną) rzeczywistością. W tej grupie znajdują się także – zdecydowanie najlepsze, wyróżnione przez jurorów i redakcję „Art & Business” – organiczne prace Irminy Staś (ur. 1986).
Do języka abstrakcji sięgają również prace, które ponoć „rozbrajają malarstwo”. Myślę o powieszonych obok siebie, formalnie w jakiś sposób bliskich sobie, wyróżnionych regulaminowo pracach Bartosza Kokosińskiego (ur. 1984), absolwenta krakowskiej ASP oraz wyróżnionych przez redakcję „Obiegu” obrazach absolwentki wrocławskiej ASP, Izabeli Chamczyk (ur. 1980). Kokosiński, wyróżniony także podczas 41. Biennale w 2013 roku, przyzwyczaił już odbiorców sztuki do swoich prób dekonstrukcji pola obrazowego, które konsekwentnie i uporczywie uprawia od lat. Tym razem nie zdecydował się ani na gięcie i rzeźbiarskie kształtowanie blejtramu, ani też na zawijanie przedmiotów w płótno, pozostawiając te próby za sobą. Najnowsze obrazy Kokosińskiego odchodzą od dwuwymiarowości malarstwa w inny sposób; artysta uzyskuje obiektualne jakości malarstwa za pomocą pokrywania płócien żywicą epoksydową, co nadaje im szklisty i ceramiczny, niezwykle kruchy wygląd.
Wątki nadrealistyczne i oniryczne istotnie pojawiają się w wystawionych pracach. Pojawiają się zresztą w nadmiarze. A to nowy zestaw starych jednak obrazów dyżurnej krakowskiej nadrealistki, Moniki Chlebek (ur. 1986). Obrazy nóg, uciętych ramą postaci, jakby ze starych fotografii; cóż z tego, że wszystkie obrazy namalowane zostały w tym roku, skoro dwa lata temu artystka nadesłała na konkurs prawie identyczne płótna. A to zawinięte w bandaże papugi i drewniana ryba autorstwa Dawida Czycza (ur. 1986). Jest też w tej galanterii zupełne kuriozum, dzieło ze wszech miar ekscentryczne i tak złe, że aż dobre: obraz śpiącego w wannie cielaka weteranki bielskich konkursów, Aguli Swobody (ur. 1974) pod wielce intrygującym tytułem Shalom (2015).
Z poetyką snu i nadrealności flirtują również prace Ewy Kozery (ur. 1993, zdaje się, że najmłodsza w tym gronie, studentka ASP w Katowicach) malowane na podstawie starych fotografii. Flirtują w sposób ciekawszy i bardziej udany niż wyżej wymienione. Jak również bardzo miłe obrazy Łukasza Patelczyka (ur. 1986), wyróżnionego przez „Notes na 6. Tygodni”, a także niezłe prace Katarzyny Prusik-Lutz (ur. 1984).
Co zaś się tyczy płaskiego i „eleganckiego realizmu”, ten na dobrą sprawę objawia się chyba tylko w świetnych obrazach Jakuba Adamka (ur. 1975), słusznie wyróżnionego podwójnie przez redakcję „Artluka” i „Magazynu Sztuki”.
Jeśli w tym miejscu zakończyć by przegląd malarstwa obecnego na tej nieco salonowo-akademickiej wystawie, przyszłoby bąknąć coś o pluralizmie postaw twórczych, zakorzenieniu w różnorakich tradycjach malarskich i wielorakich modelach pracy z medium malarstwa. I dziwić się popularnością abstrakcji, cieszyć się definitywnym końcem post-ładnizmu, czekać na kres zmęczenia rzeczywistością. Szczęśliwie są na wystawie jeszcze inne prace, niewpisujące się tak prosto w ogólne tendencje „epoki”. Oglądając wystawione prace, jeszcze przed ogłoszeniem wyników konkursu, zastanawiałem się, czy nowa, katolicko-narodowa władza może spać spokojnie. Nie, żebym był nadzwyczaj rozpolitykowany czy przejęty; byłem jedynie ciekawy, zwłaszcza, że wystawa otwierała się kilka dni po medialnych i toruńskich występach nowego Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, co to nominalnie przynajmniej rozporządza bielskim Grand Prix, którego pełna nazwa to przecież Nagroda MKiDN. Póki co, pan minister interesuje się bardziej teatrem i kościelnymi jasełkami, na wręczenie głównej nagrody nie przysłał nawet swojego przedstawiciela, który być może zasiedział się w Toruniu. Ale, kto wie, kto wie, może nowa władza zainteresuje się także malarstwem, nie tylko tym autorstwa Kossaków.
Przewodniczący Banasiak napisał wprawdzie, że „malarzy zasadniczo nie interesują aktualne wydarzenia polityczne czy społeczne”, zaangażowanie i polityczność zauważając tylko u jednego twórcy: „jedyną bodaj wypowiedź zaangażowaną znajdziemy na obrazie Wiktora Dyndo [(ur. 1983)] – jego Flaga (nienowa już, bo z 2013 roku) w kontekście kryzysu imigracyjnego zyskała nową siłę”; można by jednak chyba jakiegoś rodzaju – niedosłownej nawet – polityczności upatrywać w większej ilości prac. A ta uwidacznia się już w samej odmienności, którą odczytywać można jako postawę krytyczną wobec wszystkich wymienionych wyżej tendencji, stylów i malarskich manier dobrze widocznych na wystawie.
Szkoda na przykład, że niedostrzeżone ani przez jurorów, ani przez redakcje szacownych czasopism, pozostały świetne i wyraźnie osobne prace, które, jeśli miałbym powtórzyć gest Banasiaka i opisać jako pewną tendencję, nazwałbym polską odmianą négritude. Te prace to – powieszone w sąsiedztwie na wystawie – płótna Towar (2015) absolwentki katowickiej ASP, Dominiki Kowyni (ur. 1978) oraz Moja (2013) Magdaleny Kopytiuk (ur. 1987), także z Katowic i, jak Kowynia, z pracowni prof. Jacka Rykały. W jakiś sposób prace te korespondują z wiszącymi obok „czarnymi” obrazami Bartka Górnego z Krakowa (ur. 1986), wyróżnionym zresztą przez katowicką redakcję „Gazety Wyborczej”.
Wśród wyróżnionych prac uwagę zwracają autobiograficzne obrazy romsko-polskiej artystki Małgorzaty Mirgi-Tas (ur. 1978). Te malowane i zarazem wyszywane obrazy, będące portretami zbiorowymi społeczności romskiej i nową propozycją reprezentacji Romów w malarstwie polskim, świetnie posługują się idiomem etnicznym, unikając zarazem jednoznacznej, kiczowatej, krzywdzącej i nachalnej etnografizacji. Jakość tych prac – zwłaszcza po „romskim boomie” w kulturze wizualnej ostatnich lat (wystawa Domy srebrne jak namioty w Zachęcie, projekt Tajsa w BWA w Tarnowie, film biograficzny poświęcony Papuszy) – nie powinien zdumiewać. To, co nieco dziwi, to nieobecność artystki na wystawach warszawskiej i tarnowskiej.
W końcu malarstwo laureatów konkursu, zdobywczyni Grand Prix – Martyny Czech, II Nagrody – Michała Gątarka (ur. 1985) i III Nagrody – Tomasza Kręcickiego (ur. 1990) także wyróżnia się na tle większości prac pokazanych na wystawie. Zwłaszcza zaś prace Czech (ASP w Katowicach) i Gątarka (absolwent wrocławskiej ASP) wyraźnie odbiegają od większości wystawionych obrazów i nie pozwalają na proste generalizacje. Obrazy Martyny Czech wzbudziły chyba najwięcej kontrowersji i dyskusji. Do moich ulubionych należały te, w których podkreślano wiek laureatki Grand Prix, tym bardziej zabawne, że opinie to wygłaszane były głównie przez artystów urodzonych najwyżej kilka lat wcześniej od malarki. Zwycięskie Ex I (2014), Nikt (2014) i WC (2013) to istotnie obrazy malowane bezczelnie, trochę od niechcenia, z dezynwolturą, błędami i byle jak. Zwłaszcza ich porównanie z wypacykowanymi i gładkimi abstrakcjami i nadrealistami wypada na ich niekorzyść. Z drugiej strony, mocny, abiektualny charakter tych płócien, jak również ich dziewczyński sznyt, są odtrutką na wszelkie „kobiece” malowanie ostatnich lat z całym zapleczem różowych kolorów, włosów, biżuteryjności i rokokowych pudrów, które może w czasie debiutu Basi Bańdy miało jakąś moc, straciło ją jednak dawno, stając się zgrabnym chwytem.
Obrazy Gątarka pochodzące z cyklu Młodzież z dobrych domów (2013-2014) oscylują natomiast na granicy malarstwa realistycznego i stylistyki filmu animowanego, sytuując się na cienkiej krawędzi pomiędzy naiwnym kiczem a sztuką wysoką. Można odczytywać je – zwłaszcza w dzisiejszym kontekście społeczno-politycznym – jako obraz pokolenia poruszającego się pomiędzy prowincjonalną nudą, jak w obrazie Świt (2014), tradycją kościelną, jak w portretowym tondo Chłopiec z dobrego domu (2013) i płótnie Pokój dziecięcy (2013) a fascynacją przemocą i faszyzmem – obraz Deliryczne wniebowstąpienie (2013).
Powracając do swojego pytania o kondycję malarstwa dzisiaj i spokojny sen władzy, nie znajduję jednoznacznej odpowiedzi. Konkurs malarstwa, jak to konkurs, rządzi się swymi prawami, a ostatecznie o jego wynikach decyduje w dużej mierze przypadek. Z rozbawieniem słuchałem opowieści jednego malarza, który już pakował swoje prace, aby posłać je do Bielska-Białej, ale w ostatniej chwili doczytał jeszcze regulamin, z którego jasno wynikało, że szkoda jego zachodu, gdyż jego prace przekraczają regulaminowe wymiary. Dodajmy do tego fakt, że przecież nie wszyscy artyści i artystki zdecydowali się wziąć udział w konkursie, oraz i to, że skład kadencyjnego przecież gremium jurorskiego i jego smak ma znaczący wpływ na wyniki konkursu. Co będzie zatem z młodym malarstwem w najbliższych latach? – nie wiem. Większość artystów i artystek pewnie nadal uprawiać będzie bezpieczną abstrakcję, pewnie nadal obserwować będziemy agonię zmęczenia rzeczywistością i pewnie wielokrotnie usłyszymy jeszcze o symbolice kolorów i malarskim, niepowtarzalnym geście. Będzie jakaś mniejszość, która uniknie tych miazmatów. I, miejmy nadzieję, będzie miała odwagę pójść osobną drogą. Czy podoba mi się decyzja jurorów? – tak, na tę właśnie chwilę tak.
Wojciech Szymański – krytyk i historyk sztuki, kurator, autor i redaktor książek i katalogów. Pracuje w Instytucie Historii Sztuki Uniwersytetu Warszawskiego.
WięcejPrzypisy
Stopka
- Osoby artystyczne
- Justyna Adamczyk, Jakub Adamek, Marta Antoniak, Karolina Balcer, Robert Bubel, Izabela Chamczyk, Monika Chlebek, Sylwester Chrapowicz, Michał Cygan, Martyna Czech, Dawid Czycz, Marcin Dymek, Wiktor Dyndo, Agnieszka Gajewska, Michał Gątarek, Bartek Górny, Zbyszek Gula, Karolina Jabłońska, Karolina Jakiewicz, Michał Kamiński, Bartosz Kokosiński, Magdalena Kopytiuk, Dominika Kowynia, Ewa Kozera, Grzegorz Kozera, Tomasz Kręcicki, Agata Kus, Adrian Lewandowski, Paweł Matyszewski, Małgorzata Mirga - Tas, Darek Miącki, Bartek Otocki, Łukasz Patelczyk, Hubert Pokrandt, Cyryl Polaczek, Katarzyna Prusik - Lutz, Andrzej Rafałowicz, Hanna Rozpara, Irmina Staś, Agula Swoboda, Magda Węgrzyn, Anna Wójcik, Gossia Zielaskowska, Zuzanna Maria Ziółkowska
- Wystawa
- Wystawa pokonkursowa 42. Biennale Malarstwa „Bielska Jesień 2015”
- Miejsce
- Galeria Bielska BWA
- Osoba kuratorska
- Grażyna Cybulska
- Strona internetowa
- bj2015.pl
- Indeks
- Adrian Lewandowski Agata Kus Agnieszka Gajewska Agula Swoboda Andrzej Rafałowicz Anna Wójcik Bartek Górny Bartek Otocki Bartosz Kokosiński Biennale Malarstwa Bielska Jesień Cyryl Polaczek Darek Miącki Dawid Czycz Dominika Kowynia Ewa Kozera Galeria Bielska BWA Gossia Zielaskowska Grażyna Cybulska Grzegorz Kozera Hanna Rozpara Hubert Pokrandt Irmina Staś Izabela Chamczyk Jakub Adamek Justyna Adamczyk Karolina Balcer Karolina Jabłońska Karolina Jakiewicz Katarzyna Prusik - Lutz Łukasz Patelczyk Magda Węgrzyn Magdalena Kopytiuk Małgorzata Mirga-Tas Marcin Dymek Marta Antoniak Martyna Czech Michał Cygan Michał Gątarek Michał Kamiński Monika Chlebek Paweł Matyszewski Robert Bubel Sylwester Chrapowicz Tomasz Kręcicki Wiktor Dyndo Wojciech Szymański Zbyszek Gula Zuzanna Maria Ziółkowska