Amalia Ulman, czyli Alicja w krainie kapitalizmu
W 2014 roku Amalia Ulman miała 25 lat i od kilku miesięcy mieszkała w Los Angeles, do którego przeprowadziła się po skończeniu studiów w Central Saint Martin w Londynie. 19 kwietnia 2014 założyła konto na Instagramie. Napisała o sobie: „Profesjonalna marzycielka. Dealerka nadziei. Pani samej siebie. Wodnik. Modelka. Artystka”. Przez następne dni Ulman regularnie wrzucała kolejne zdjęcia oraz filmiki: pojawiały się na nich m.in. fioletowe ciasteczka, truskawki, kosmetyki Avène (ktoś komentuje: ‘cleanse the pores, cleanse the soul’ czyli ‘oczyść pory, oczyść swoją duszę’) . Przeszło 70% fotografii to selfie samej Ulman ubranej bądź w pastelowe, „romantyczne” sukienki lub seksowną, ekskluzywną bieliznę. Dominowały rozmazane kolory: róż, biel, złoto, błękit. Ulman prowadziła swoje konto na Instragramie przez sześć miesięcy: ostatnia fotografia pojawia się na nim 19 września 2014. Pod koniec jej wpisy śledzi prawie 90 tys. osób. Po zamknięciu profilu artystka ogłosiła, że całość stanowiła rodzaj medialnego performansu zatytułowanego Excellences & Perfections. Ulman wykorzystała popularny portal społecznościowy, aby opisać życie fikcyjnej dziewczyny w Los Angeles, która swój czas spędza na robieniu zakupów, przymierzaniu ubrań, ćwiczeniu jogi oraz wrzucaniu selfie na Instragrama. Wszystko to okraszone mądrościami typu „Start each day with a greateful heart”, czyli „Rozpocznij każdy dzień z uczuciem wdzięczności”.
Excellences & Perfections opisuje współczesną podmiotowość jako byt napędzany przez skrajny narcyzm oraz nieustanną potrzebę zaświadczania o swojej wyjątkowości.
Praca Ulman w bezpośredni sposób dotyka kwestii autokreacji, jednego z najbardziej charakterystycznych zjawisk późnego kapitalizmu, które w równym stopniu dotyczy artystów, managerów czy młodzieży z liceum. Excellences & Perfections opisuje współczesną podmiotowość jako byt napędzany przez skrajny narcyzm oraz nieustanną potrzebę zaświadczania o swojej wyjątkowości. Ukazuje, że tożsamość jest dziś pieczołowicie konstruowana poprzez staranną selekcje zamieszczanych na profilach tekstów, zdjęć, bądź wideo. W przestrzeni Facebooka czy Instagrama wszyscy dążą do identycznego celu: stworzenia fascynującej oraz „wyjątkowej” osobowości. Granice między prawdą a fikcją stają się praktycznie niemożliwe do uchwycenia. Tym samym można powiedzieć, że media społecznościowe wytworzyły nowe, „syntetyczne podmioty”, które istnieją pomiędzy rzeczywistością wirtualną a realną.
W Excellences & Perfections Ulman ukazywała fikcyjne życie stworzonej przez siebie „persony” – czyli osobowości zaistniałej wyłącznie w przestrzeni medialnej. Pojęcie „persony” zostało wprowadzone przez Carla Gustava Junga na określenie „maski”, jaką przyjmuje człowiek funkcjonując w przestrzeni społecznej. Określenie to dziś doskonale oddaje istotę indywidualnych profili na Facebooku jako rodzaju konstruowanej tożsamości, którą chcemy pokazać ludziom. Dlatego można stwierdzić, że przebywając w przestrzeni Internetu wcielamy się we własne, starannie wykreowane „persony”, które z czasem zaczynają funkcjonować na zasadnie wirtualnych podmiotów.
Następna praca Ulman stanowi kontynuacje tych wątków. W ramach Berlin Biennale 2016 amerykańska artystka zrealizowała pracę Prestige: wielokanałową instalację łączącą filmy wideo, profil na Instagramie oraz różne przedmioty. Tym razem Ulman wcieliła się w postać pracowniczki (inwestorki? managerki? szefowej PR?) z wielkiej korporacji. Jej codzienna praca w biurowcu zostaje jednak w pewnym momencie przerwana przez pojawienie się gołębia o imieniu Bob. Od tego momentu artystka – niczym Alicja w Krainie Kapitalizmu – wkracza w alternatywną rzeczywistość. Zaczyna nocami krążyć po biurowcu ubrana w czerwoną sukienkę, trzymając w ręku czarne baloniki. Jeździ ruchomymi schodami oraz zagląda do szafek współpracowników, w których odkrywa dziwne, czerwone, totemiczne przedmioty. Na jednej z fotografii widzimy Ulman jeżdżącą nocą po korytarzu na biurowym fotelu. Regularnie pojawiają się również zabawne komiksy o gołębiach. Rzeczywistość pokazana w Prestige wydaje się być skrzyżowaniem psychologicznego horroru z filmem surrealistycznym. Nietypowe ujęcia oraz słaba jakość filmów dodatkowo potęgują atmosferę zagrożenia oraz paranoi. Bohaterka instalacji jest uwikłana w koszmarną, schizofreniczną rzeczywistość, która rodzi się w wyniku skrajnego poczucia wyobcowania.
Bohaterka instalacji Prestige jest uwikłana w koszmarną, schizofreniczną rzeczywistość, która rodzi się w wyniku skrajnego poczucia wyobcowania.
Prestige ukazuje podwójne zniewolenie, jakiemu poddany jest współczesny człowiek. Z jednej strony jest on podporządkowany mechanizmom kapitalistycznym poprzez rodzaj pracy, jaką wykonuje. Dzisiaj to właśnie praca jest jednym z fundamentalnych narzędzi kontroli nad ludzkim życiem: to od niej w zasadniczym stopniu zależy nasz rozkład dnia, miejsce zamieszkania, sposoby komunikacji oraz strategie wyrażania własnej tożsamości. Z drugiej strony instalacja Ulman ukazuje jak przestrzeń Internetu – jeszcze w latach 80. postrzegana jako miejsce potencjalnej emancypacji – zawiodła te oczekiwania ,stając się jeszcze jednym narzędziem do (samo)kontroli i dyscyplinujących praktyk.
Praca Ulman pod wieloma względami przypomina książkę amerykańskiego pisarza Dona DeLillo Cosmopolis z 2003 roku, która opisuje jeden dzień z życia amerykańskiego multimiliardera. Bohater żyje w „szklanej klatce”, odseparowany od reszty społeczeństwa przez posiadany status społeczny oraz kapitał. Jednocześnie towarzyszy mu nieustanne poczucie zagrożenia oraz paranoicznego lęku. Boi się śmierci, zamachów terrorystycznych lub po prostu faktu bycia zapomnianym. Strach ten objawia się u niego gorączkową aktywnością: giełdową, seksualną, twórczą. Pracę Ulman oraz książkę DeLillo łączy podobna koncepcja jednostki jako na wpół-fikcyjnego bytu, napędzanego głównie przez egoizm oraz lęk. Zarówno instalacja Prestige, jak i książka Cosmopolis nie mają na celu krytyki kapitalizmu: próbują raczej zarysowywać krajobraz, w którym żyją obecnie miliony ludzi przynależących do zachodniej klasy średniej, którzy zinternalizowali mechanizmy cyrkulacji kapitału. Dlatego oboje sięgnęli po estetykę korporacyjną oraz związaną z nią ideologię opartą na takich zjawiskach, jak skrajny indywidualizm, uzależnienie od konsumpcji, agresywna promocja kultu młodości, wszechobecny totalitaryzm designu.
Amerykańskiej artystce udało się uchwycić moment, w którym pojawił się nowy rodzaj jednostki, operującej uproszczonym językiem obrazów i kładącym nacisk bardziej na emocje niż na logikę czy racjonalność.
Wróćmy jednak do samej Ulman. W październiku tego roku artystka otworzyła wystawę Labour Dance w galerii Arcadia Missa w Londynie, która stanowi rozwinięcie pracy pokazywanej na Berlin Biennale. Tym razem skupiła się na wątku domniemanej ciąży bohaterki instalacji Prestige. Tytuł wystawy stanowi rodzaj gry słownej: ‘labour’ oznacza bowiem po angielsku zarówno poród, jak i ciężką pracę. Bezpośrednim odniesieniem do tego tematu są rozrzucone na podłodze galerii czerwone, zmarszczone baloniki pozbawione powietrza: po przyjrzeniu się widać, że niektóre z nich to plastikowe rzeźby w kształcie piersi. Ściany galerii zostały pokryte tandetnymi, plastikowymi zasłonami z czarno-białą reprodukcją panoramy Nowego Yorku. Na trzech monitorach widzimy prace wideo pokazywane wcześniej w Berlinie, ukazujące Ulman jako pracowniczkę korporacji. Cała przestrzeń przypomina smutną pozostałość po jakimś baby shower – popularnej na Zachodzie imprezie wyprawianej na parę miesięcy przed narodzinami dziecka. Depresyjno-surrealistyczny klimat wystawy jest dodatkowo podkreślony przez towarzyszący jej tekst, w którym cytaty z książek Julii Kristevy (m.in. „Nie rodzisz w bólu, rodzisz ból”) zostały wymieszane z radami z portali macierzyńskich (np. „jak przyśpieszyć poród poprzez intensywny taniec”). Instalacja Ulman wydaje się niepokojąco realistyczna: poprzez użycie popularnych formatów (Instagrama, estetyki korporacyjnej lub baby shower) sprawia, że z łatwością rozpoznajemy w niej naszą rzeczywistość. Dlatego mimo fikcyjnego charakteru bohaterki granej przez artystkę, można odnieść wrażenie, że praca Ulman jest w jakiś sposób szczera oraz bezpośrednia. W swoich ostatnich instalacjach – Prestige i Labour Dance – amerykańskiej artystce udało się bardzo sprawnie połączyć nowe technologie z popularnymi – i bardzo emocjonalnymi – narracjami dotyczącymi kobiecego ciała, współczesnej pracy w korporacjach oraz strategii ekspresji własnej tożsamości. Powstały prace, które w ciekawy sposób zaistniały pomiędzy subiektywną narracją, fikcją a zbiorowym doświadczeniem. Jednocześnie są one przykładem tego, co można by nazwać „surrealizmem kapitalistycznym”, czyli rodzajem schizofrenicznej kultury wizualnej charakterystycznej dla epoki totalnego przyśpieszenia kapitału. Surrealizm ten polega na różnych strategiach artystycznych dotyczących eksplorowania przestrzeni mediów jako współczesnego odpowiednika freudowskiej podświadomości. Podobnie jak przedstawiciele XX-wiecznej awangardy, Ulman staje się łowcą pragnień oraz fantazji, które animują podmioty kapitalistycznego systemu. Dlatego obraz rzeczywistości obecny w pracach autorki Prestige jest zarazem groteskowy, jak i niepokojąco rozpoznawalny.
W 2015 włoski filozof Franco „Bifo” Berardi napisał książkę And. Phenomenology of the End, w której analizuje zmiany, jakie zachodzą w naszym umyśle w epoce późnego semio-kapitalizmu opartego na cyrkulacji nie tylko kapitału, ale również obrazów i emocji. Berardi uważa, że poziom skomplikowania obecnej rzeczywistości prowadzi do kapitulacji rozumu oraz logiki. Ludzie coraz bardziej kierują się emocjami, które są dodatkowo nakręcane oraz sterowane przez media. Włoski filozof uważa, że fakt ten prowadzi do coraz częstszych stanów patologicznych, takich jak stres pourazowy, autyzm, napady paniki, deficyt uwagi. Internet oraz media stały się areną dla artykulacji oraz rozwoju psychopatologii rozumianych jako nowy model tożsamości. Ostatnie prace Amalii Ulman doskonale ukazują wyłonienie się tego nowego typu osobowości, nieustannie podłączonej oraz napędzanej przez zawartość mediów. Argentyńskiej artystce udało się uchwycić moment, w którym pojawił się nowy rodzaj jednostki, operującej uproszczonym językiem obrazów, kładącym nacisk bardziej na emocje niż na logikę czy racjonalność. Jej prace ukazują emocjonalny krach, do którego według Berardiego zmierzamy jako gatunek ludzki. Według autora Phenomenology of the End to właśnie na poziomie naszej tożsamości oraz emocjonalności rozgrywa się obecnie najbardziej prawdopodobny scenariusz „końca”.
Dorota Jagoda Michalska – historyczka sztuki, krytyczka i (czasami) kuratorka mieszkająca między Warszawą, Londynem a Wiedniem. Pisała m.in. dla Afterall, Kajet Journal, Post. Notes on Art in a Global Context, L’Internationale, ArtMargins i e-flux. Jej tekstu ukazały się również w katalogach Biennale w Wenecji (2019), Biennale Matter of Art w Pradze (2022) i Narodowej Galerii Zachęta. W 2023 ukończyła doktorat na Uniwersytecie Oxfordzkim a jej zainteresowania badawcze skupiają się na post/de kolonializmie i globalnych historiach sztuki.
Więcej