Katastrofa dużej skali. „Przez żebra” Piotra Łakomego i Fredericka Kieslera w galerii :SKALA
Jest taki cytat z Freuda mówiący o mieście i będący filozoficzną metaforą ukutą na bazie zabudowy Rzymu – wyobraź sobie, że „… na Palatynie pną się ku niebu pałace cezarów i septimonium Septymiusza Sewera, że blanki Zamku Świętego Anioła zdobią piękne posągi stojące tam od oblężenia go przez Gotów …”[1]. To, co prowadzi do rzeczy niewyobrażalnych, jeśli chodzi o realia jednego miasta, chyba że w XXI wieku wolno nam odnieść się do programu komputerowego przedstawiającego historyczne warstwy zabudowy na jednej płaszczyźnie, na gruncie problematyki podmiotu z powodzeniem się realizuje. Nawet wewnętrzna rozmowa „ja” z samym sobą nieustannie napotyka na to, co minione. W psychice, którą ostatecznie obrazuje ten cytat, nic nie zostaje zburzone, nic nie znika. Chyba że mamy do czynienia z TYM. Kiedy TO się wydarzy, cywilizacja upada, ludzkość powraca do stanu pierwotnego, walczy o ogień, porozumiewa się za pomocą przemocy i nie pamięta czasów ZANIM. Katastrofa, która burzy wszystko, także metafory, wisi nad nami nie tylko w osobie przywołujących ją zalęknionych neurotyków szykujących niezbędniki do przetrwania – kompas, scyzoryk, siekierka – lub próbujących sił miłośników survivalu czy autorów literatury postapokaliptycznej, ale zaprząta coraz częściej głowy zwykłych ludzi i artystów. Frederick John Kiesler, architekt, projektant, rzeźbiarz, scenograf, po studiach na politechnice i Akademii Sztuk Pięknych w Wiedniu, poświęcił wyobraźnię rozwijaniu idei Endless House, a Piotr Łakomy wykorzystuje jego „badania” dziś i tworzy własne obiekty oraz instalacje. Stan pierwotny wracającego jak bumerang „człowieka natury”, a raczej kpiny z niego po możliwym/nadchodzącym końcu czasów, rozpracowuje przy pomocy relacji ciało-architektura-środowisko, nadając swoim projektom organiczne, na pierwszy rzut oka przyjazne człowiekowi kształty projektów, zapośredniczone doświadczeniem przyrody.
Wystawa Przez żebra w galerii :SKALA w Poznaniu przedstawia ponad dwadzieścia obiektów, będących projektami autorstwa obu panów: 11 Kieslera i 16 Łakomego. Rysunki pierwszego z nich wyglądają jak swobodne notatki pomysłów sporządzone ołówkiem lub długopisem, którym towarzyszy roboczy opis, tworzone od niechcenia, jakby na marginesie innych zadań. Zaprezentowane zostały one jednak jako profesjonalna dokumentacja, rodzaj archiwum.
To, co z powodzeniem mogłoby być budującą wizją przyszłości – zawczasu przygotowanym rozwiązaniem awaryjnym w wypadku spodziewanej katastrofy – staje się zapisem odruchu lękowego, w którym człowiek szuka kokonów bezpieczeństwa.
Piotr Łakomy przejął od mistrza temat oraz niezobowiązujący, luźny styl, niepodobny do projektów architektonicznych, który wzbogacił o barwy natury i gotowe elementy, zbliżające część z prac do kolażu lub nawet asamblaży. To, co w wypadku Kieslera wygląda trochę jak tzw. „rysunek konferencyjny”, idea stale obecna, ale towarzysząca innym pracom, zostało podjęte zarówno w temacie, jak i w formie. Łakomy nadał jednak swoim rezonującym pracom formę samodzielnych propozycji artystycznych o charakterystycznym wyglądzie. Pewna pośpieszność kreski oraz szkicowy charakter usamodzielniły się tu do rangi świadomych swojego warsztatu prac plastycznych. Malowane mięsistą kreską, sprawiają wrażenie, że same są czymś żyjącym i pozwalają wywnioskować, jak ewentualnie mogłyby wyglądać ich realizacje, tj. po jakiego typu materiały musiałby sięgać ktoś, kto zdecydowałby się nadać projektom realny kształt. Oprócz rysunków Łakomy przedstawia także dwa obiekty: drzwi i okno oblepione materią o fakturze pszczelich plastrów, które również demonstrują organiczne formy i sprawiają wrażenie, że przez cały czas mamy do czynienia z czymś żywym. „Oddychają” zresztą wszystkie te projekty – powtarzającym się elementem na rysunkach są różnego rodzaju wyjścia i ruchome przestrzenie. Prace, na pierwszy rzut oka, sprawiają wrażenie, jakby przepracowywały mądrość mrówczych kopców czy organizacji pszczelej społeczności z myślą o przetrwaniu ludzkiego gatunku.
Jednak to, co z powodzeniem mogłoby być budującą wizją przyszłości – zawczasu przygotowanym rozwiązaniem awaryjnym w wypadku spodziewanej katastrofy – staje się zapisem odruchu lękowego, w którym człowiek szuka kokonów bezpieczeństwa. W rojeniach na temat domu, którego tak naprawdę sparaliżowany strachem nie chce zbudować, raczej myśli o tym, jak się schować lub wyjść. Droga iskry zamienia się w drogę popiołu – to tak, jakby Człowiek Witruwiański mógł zamieszkać w budowli według planów klasycznej architektury, ale uciekł, a opanowana kwadratura koła: piędzi równej czterem palcom, stopy równej czterem dłoniom, zmieniła się w rękach współczesnych architektów w podziemia, groty i jaskinie, w których w XXI wieku nikt nie odciśnie nawet śladu. Język angielski, w którym zapisano hasło Endless House, dobrze akcentuje różnicę między „house” a „home”, obu tłumaczonych najczęściej po polsku w taki sam sposób. Pozwala to widzom wystawy Przez żebra oglądać ją dwutorowo. Dom – budynek, obiekt – i dom – gniazdo, dom rodzinny, matecznik – przedstawione zostały w dużym zbliżeniu do natury, co dla projektów architektonicznych nie jest niczym nowym. Nowością jest być może to, że człowieka w planach i projektach skazano ostatecznie na grobowiec jako najbezpieczniejsze (?) miejsce dla niego. Tytuł wystawy nawiązuje do tych pierwszych form architektonicznych – tu wyjątkowo biednie pomyślanych, charakterystycznych dla niespokojnych czasów ossuariów – domów z kości. Ich szkice autorstwa Kieslera zostały wybrane przez Łakomego jako inspiracja całości podczas pobytu w Wiedniu, dlatego, jak piszą kuratorzy, stanowią one łącznik pomiędzy obiema propozycjami artystycznymi. Podejście artystów do tematu jest wyjątkowo emocjonalne. Po TYM czas płynie do tyłu. Plany i projekty architektoniczne potęgują wizję katastrofy, a podlegająca degradacji kondycja człowieka wyobrażającego sobie podświadomie powrót do bezpiecznych początków, jaskini-łona, musi wyglądać nieco karykaturalnie. To budowlana samowolka w granicach wyrozumiałości psychologa.
W tekście towarzyszącym wystawie, zatytułowanym Skażony krajobraz: Post-obiekty Piotra Łakomego, Dorota Michalska przywołuje katastrofy ekologiczne, które mgły mieć bezpośredni wpływ na przedstawione na wystawie przeczucia i wyobrażenia obu artystów. Po pierwsze, awaria elektrowni atomowej w Czarnobylu na terenie ówczesnego Związku Radzieckiego z 1986 roku, która miała miejsce trzy lata po urodzeniu Łakomego oraz wypadek w laboratorium nuklearnym Los Alamos w czerwcu 1946 roku, zakończony śmiercią kilku naukowców. Notatka na jej temat znajdowała się w pracowni Kieslera (1890-1965), łącznie z relacją na temat doświadczenia „odwrotnego aktu stworzenia” i losów ciał skażonych, w których następował śmiertelny w skutkach rozpad DNA pod wpływem promieniowania.
Niepokoje i oczekiwanie na katastrofę są charakterystyczne i dla tych czasów, i dla prac. Jak pisała Krystyna Wilkoszewska, „Chociaż postmodernizm głosi, że upadły dziś tzw. wielkie opowieści, spajające przez swą jednolitą inspirację wszystkie dziedziny ludzkiej aktywności w jednolitą całość, że człowiek końca XX wieku nie jest w stanie uwierzyć w żaden mit, a tym samym nie jest zdolny projektować utopii, to – wbrew tym prognozom – ekologia, jak się zdaje, w drugiej połowie naszego wieku osiągnęła wpływy tak wielkie, że możne sobie rościć prawo do bycia „wielką narracją” naszego czasu.”[2] Dziś, mądrzejsi o upływ czasu, staliśmy się widzami, którzy zamiast wyczekiwać katastrofy, są obserwatorami mniej lub bardziej gwałtownych, ale powolnych zmian notowanych na co dzień. Przywykliśmy także do pewnej przydatności prac i projektów plastycznych, wytworzonych przez wtórne użycia materiałów, mebli czy ubrań z recyklingu. Upieramy się również przy pewnej użyteczności sztuki, z której pomysły (zwłaszcza w dziedzinie architektury i designu) mają szansę wejść do produkcji i zmieniać świat na lepsze. Propozycje pokazane w galerii :SKALA to raczej antyutopia z dziedziny sztuki. Wystawa stawia pytanie o jej sens i przeznaczenie – czy ma być tylko, jak w przypadku możliwych tu do odnalezienia tropów psychoanalitycznych, zapisem neuroz ego, czy razem z artystami przejdziemy na płaszczyznę wspólnoty i ogólności rozumianej jako dobro wspólne. W tym wypadku wystarczyłoby zrealizować w całości tych kilka projektów, ale architekci, których prace pokazano na wystawie, tworzą sztukę i jest to ich ryzyko.
[1] Kultura jako źródło cierpień, Z. Freud, Wydawnictwo Aletheia, s. 17.
[2] Wilkoszewska Krystyna, Nowe inspiracje w estetyce drugiej połowy XX wieku, [w:] Estetyki filozoficzne XX wieku, pod red. K. Wilkoszewskiej, Universitas, Kraków 2000 s. 291.
Przypisy
Stopka
- Osoby artystyczne
- Frederick Kiesler, Piotr Łakomy
- Wystawa
- Przez żebra
- Miejsce
- Galeria :SKALA, Poznań
- Czas trwania
- 9.01–14.02.2020
- Fotografie
- Tomasz Koszewnik; dzięki uprzejmości Galerii :SKALA
- Strona internetowa
- galeriaskala.com