Jak najlepiej natchnione. „Ręce mam wypełnione pracą” w galerii Lisowski
W poprzedniej lokalizacji galeria Lisowski zajmowała spektakularną socrealistyczną przestrzeń po biurze Orbisu na placu Konstytucji. Tym razem Cezary Lisowski zamienił w galeryjne białe pudełko niewielki lokal po sklepie Cepelii przy ulicy Chmielnej. Na wystawie Ręce mam wypełnione pracą – inaugurującej tę przestrzeń – w sumie znajduje się sześć obiektów. Dwie drewniane, intarsjowane szkatułki i praca Koguty (wykonana tą samą techniką) są autorstwa Natalii Bobrówny, działającej w pierwszej połowie XX wieku projektantki. To efekt czteroletnich poszukiwań na rynku antykwarycznym oraz kwerend archiwalnych przeprowadzonych w ponad stu pięćdziesięciu polskich muzeach przez założyciela galerii (i specjalisty od polskiego wzornictwa). Niewiele, ale – najprawdopodobniej – więcej się nie zachowało.
Twórczość Bobrówny stała się inspiracją dla Liliany Zeic; prezentowane prace – dwie intarsjowane kompozycje oraz jedna instalacja – wpisują się w założenia jej archiwistycznego projektu Sourcebook, rozwijanego od 2020 roku. Artystki dzieli kilka pokoleń, łączy zaś technika intarsji. U Lisowskiego mówią jednym głosem, gorączkowo, a zarazem spokojnie: „ręce mam wypełnione pracą”. Jak wypada to zestawienie?
*
Dekorowanie za pomocą intarsji zostało niemal zarzucone w XIX wieku, kiedy w fabrykach zaczęto wykonywać meble masowo. „Przeciwko temu jednak podnosi się u nas reakcya, coraz to wyraźniejsza”, pisał w tygodniku ilustrowanym „Świat” dziennikarz zasmucony alienującymi konsekwencjami uprzemysłowienia. I dalej:
Szablonowe rzeczy, pomimo rosnącej taniości, przykrzą się i wywołują jakby tęsknotę do wprowadzenia nawet w drobiazgi, otaczające człowieka, czegoś, co tchnie duchem, co mówi o pięknie i harmonii, czego się nie spotyka w każdym składzie mebli, w każdym galanteryjnym sklepie. To też p. Natalia Bober, przygotowawszy swój zakład i swoje kursy na okres tego przełomu właśnie, była jak najlepiej natchniona11 Z wystawy lubelskiej. Inkrustacye i mozaiki artystyczne, „Świat”, nr 39, 26 września 1908, s. 26. ↩︎.
Natalia Bobrówna była nie tylko natchniona, ale także zdolna i przedsiębiorcza. Wykształcona w czasie, kiedy kobiety nie miały wstępu na akademię (w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych mogły studiować dopiero od 1920 roku, w warszawskiej od 1904), uczęszczała na kursy prowadzone przez Włodzimierza Tetmajera i Jana Bukowskiego w krakowskiej Szkole Sztuk Pięknych i Przemysłu dla Kobiet, jednej z licznych wówczas prywatnych szkół artystycznych. Zakład ten, jak donosił „Głos Narodu”, ma „tę wielką zasługę, że rozwija zdobnictwo krajowe, wprowadza wyłącznie swojskie motywa do przemysłu artystycznego i kształci szereg młodych kobiet w zawodzie dla nich najdostępniejszym, który u nas leżał prawie zupełnie odłogiem, tak, że na tem polu panowały prawie niepodzielnie zagraniczne wyroby”22 Szkoła przemysłu artystycznego dla kobiet, „Głos Narodu” nr 147, 30 czerwca 1902, s. 4-5. ↩︎. Latem 1902 roku zaprezentowano „pierwsze owoce” prowadzonych od niespełna roku zajęć. Zadebiutowała wówczas panna Bobrówna, wystawiając pośród „wykwintnych i pełnych dobrego smaku” uczniowskich prac „wyściełane skórą wytłaczaną, bardzo ładne i oryginalne”33 Tamże. ↩︎ krzesło. Jeszcze w tym samym roku dwudziestosiedmioletnia adeptka rzemiosła artystycznego wzięła udział w pierwszej wystawie Towarzystwa Polskiej Sztuki Stosowanej (TPSS) w Muzeum Narodowym w Krakowie, na której pokazała motyw z malowanej skrzyni włościańskiej.
Natalia Bobrówna była nie tylko natchniona, ale także zdolna i przedsiębiorcza. Przez karierę szła jak burza, brała udział w najważniejszych wystawach, zdobywała nagrody.
Po powrocie do Warszawy Bobrówna kontynuowała naukę w Muzeum Rzemiosł i Sztuki Stosowanej, na kursie wyrobu intarsji i mozaiki drzewnej prowadzonym przez Marię Starżę. Prace powstałe pod kierownictwem tej artystki zostały uznane za „koronę wystawy” prezentującej umiejętności uczniów i uczennic Muzeum w 1905 roku. Uwagę recenzentów przykuł także stolik Natalii Bobrówny, „naśladujący taflę posadzki”. Po śmierci Starży działalność edukacyjną w dziedzinie intarsji i mozaiki kontynuowały jej uczennice – „z panną Natalją Bober na czele”44 S.K., Wystawa prac uczniów szkoły artystycznej przy Warszawskiem Muzeum Przemysłu, „Świat Kobiecy” nr 39, 29 września 1906, s. 406. ↩︎.
Bobrówna idzie jak burza. Bierze udział w najważniejszych wystawach, zdobywa nagrody. W 1906 roku otwiera przy Wspólnej 27A w Warszawie pierwszy w kraju Zakład Artystycznej Inkrustacji i Mozaiki. Jej prace artystyczne budzą zachwyt widowni. Zaprezentowane na Wystawie Przemysłu i Rolnictwa w Częstochowie w 1909 roku Koguty (według obrazu Apoloniusza Kędzierskiego) oraz Brzozy i Papuga (na podstawie prac Jadwigi Gałęzowskiej) zdaniem recenzenta pisma „Świat” zasługiwały na miano arcydzieł. Bobrówna wróciła z Częstochowy z najwyższymi nagrodami. „Wszystko, co wychodzi z pracowni panny Bober, jest wartościowe – twierdził dziennikarz – a na wystawie widzimy przedmiotów sporo: meble, oprawy do teczek, pudełka, półki”55 Na wystawie pracy kobiet, „Świat” nr 24, 11 czerwca 1910, s. 19-20. ↩︎.
Dlaczego więc działalność Bobrówny została zapomniana?
O kobietach usiłujących na przełomie XIX i XX wieku zajmować się sztuką zawodowo (i zarobkowo) pisały między innymi historyczki sztuki Maria Zientara i Joanna Dobkowska-Kubacka. Obecność kobiet w obszarze sztuki użytkowej „była uprawomocniona przez tradycję. Kobiety od wieków upiększały życie codzienne rodziny”66 Maria Zientara, Artystki polskie i ich sztuka w latach 1900–1939. Cz. I. Nurt narodowej sztuki dekoracyjnej, w: Krzysztofory. Zeszyty Naukowe Muzeum Historycznego Miasta Krakowa, red. Anna Biedrzycka, Muzeum Historyczne Miasta Krakowa, Kraków 2007, s. 155. ↩︎, pisze Zientara. W związku z tym praktykowanie zdobnictwa akceptowano z mniejszymi oporami niż kobiece aspiracje do zajmowania się zarezerwowaną dla mężczyzn „sztuką wysoką”. „Uznano nawet, że sztuka użytkowa to bardzo dobry zakres dla pracy niewieściej”77 Joanna Dobkowska-Kubacka, Kobieca specjalizacja: sztuki upiększające Inicjatywy wspierające aktywność kobiet w zakresie sztuki użytkowej oraz rzemiosła w drugiej połowie XIX w. w Królestwie Polskim, „Acta Universitatis Lodziensis. Folia Historica” nr 106, 2020, s. 70. ↩︎, dodaje Dobkowska-Kubacka i formułuje tezę, zgodnie z którą promowanie sztuki użytkowej jako kobiecej specjalizacji stanowiło pewnego rodzaju kompromis; chciano w ten sposób zapobiec uprawianiu przez kobiety „sztuki czystej”. Co więcej, miało to „powstrzymać kobiety przed dalszym pochodem w stronę całkowitego równouprawnienia nie tylko artystycznego, lecz także ogólnie na rynku pracy”88 Tamże, s. 73. ↩︎.
Tymczasem w przypadku Bobrówny zarówno twórczość, jak i marka jej zakładu i biznesowa skuteczność budziły uznanie. Jak ujął to autor (lekko mizoginicznej w tonie, ale jednak pełnej uznania dla indywidualnych dokonań artystki) recenzji: „Panna Bober umiała już swoją sztukę przekroczyć na poważną gałąź zarobkowania, na przemysł prawdziwy”99 Praca rąk kobiecych, „Świat” nr 24, 11 czerwca 1910, s. 19. ↩︎. A także, jak słusznie zauważono w innym tekście, na „przedmiot poważnego i regularnego nauczania”1010 Inkrustacye i mozaiki artystyczne, „Świat”, nr 39, 26 września 1908, s. 26. ↩︎ – obeznane z techniką intarsji uczennice były później przez nią zatrudniane w zakładzie.
Według Joanny Dobkowskiej-Kubackiej promowanie sztuki użytkowej jako kobiecej specjalizacji stanowiło pewnego rodzaju kompromis; chciano w ten sposób zapobiec uprawianiu przez kobiety „sztuki czystej”. Co więcej, miało to „powstrzymać kobiety przed dalszym pochodem w stronę całkowitego równouprawnienia nie tylko artystycznego, lecz także ogólnie na rynku pracy”.
Dlaczego więc Bobrównę zapomniano? Czy dlatego, że była panną? „Gra, rysuje, maluje tak długo, jak długo nie wyjdzie za mąż”1111 Marya Dulębianka, O twórczości kobiet, w: Głos kobiet w kwestyi kobiecej, Stowarzyszenie Pomocy Naukowej dla Polek im. J.I. Kraszewskiego, Kraków 1903, s. 187. ↩︎, pisała Maria Dulębianka w eseju O twórczości kobiet. Bobrówna zmarła w 1942 roku. Nie miała dzieci. Nie było więc komu opowiedzieć historii Pierwszego w Kraju (jak sama go reklamowała) Zakładu Intarsji i Mozaiki. Toteż założycielski dla wystawy pomysł zestawienia dwóch artystek, choć może nazbyt prosty, okazał się trafny i wyzwalający.
„Jak morze, jak ocean niezmierzonem byłoby zadanie, gdybyśmy chcieli wymienić to wszystko, co twórczości kobiety było hamulcem”1212 Tamże, s. 191. ↩︎, pisała Dulębianka. Projekt przedstawienia w sposób całościowy i wyczerpujący artystek, którym mimo przeszkód udało się wówczas coś osiągnąć, byłby trochę jak próba samodzielnego przebycia tego oceanu. Wystawa przy Chmielnej 8 jest więc przede wszystkim o tym, czego (na niej) nie ma. Brakuje żardinierki, parawanu, pulpitu romańskiego. Zaginęły też: Brzozy, Papuga, „naśladujący taflę posadzki” stolik, teczki, parawany, ramki i herby polskich królów elekcyjnych. Z pomocą przychodzi Liliana Zeic. Przeszukując przeszłość pod kątem nienormatywnego, kobiecego dziedzictwa, artystka stworzyła tym razem Portret Natalii Bobrówny w pracowni – to wykonana z czeczoty topoli i orzecha kalifornijskiego intarsja. W zrobionej z siana instalacji Oczy spojrzenia krzyżują Cecylia Chalus i Antonina Dunin-Sulgostowska, które stanowiły duet w pracy, a może nie tylko w niej. I jeszcze jedna praca: w barwionym na morski kolor przekroju czeczoty orzecha Zeic wycięła dłoń, która luźno trzyma wyschnięty bukiet maków. To motyw zaczerpnięty od Starży, nauczycielki Bobrówny. Wygląda, jakby dłoń próbowała coś z nich wytrząsnąć. Piękne i smutne Czarne makówki można zatem widzieć jako emblemat utraconych herstorii.
„Archeologicznemu” podejściu Zeic wtóruje kurator wystawy. W części archiwalnej znajdziemy między innymi projekt nowego gmachu Muzeum Rzemiosł i Sztuki Stosowanej z 1930 roku. Zwycięskiego projektu autorstwa Czesława Przybylskiego nigdy nie zrealizowano, a zajmowana od 1909 roku siedziba przy Chmielnej 52 (400 metrów od aktualnej pop-upowej odsłony galerii Lisowski) została zbombardowana w trakcie wojny. Jednak zachowane wizualizacje świadczą, że mający powstać na Ochocie ośrodek rzemiosła artystycznego był planowany z rozmachem. W alternatywnym scenariuszu to właśnie tam moglibyśmy dziś oglądać zaginiony dorobek Bobrówny. Na razie możemy to robić w galerii Lisowski.
Rita Müller – autorka tekstów, prac artystycznych i projektów zaangażowanych społecznie (m.in. climateplateau.art). W Instytucie Kultury Polskiej Uniwersytetu Warszawskiego pisze doktorat o queerowych latach 90. i 2000. w Polsce. Publikowała m.in. w „Widoku”, „Dwutygodniuku”, „Dialogu”.
WięcejPrzypisy
Stopka
- Osoby artystyczne
- Liliana Zeic, Natalia Bobrówna
- Wystawa
- Ręce mam wypełnione pracą
- Miejsce
- Lisowski
- Czas trwania
- 25.05 - 13.07.2024
- Osoba kuratorska
- Cezary Lisowski
- Fotografie
- Bartek Zalewski, Paweł Bobrowski
- Strona internetowa
- www.lisowski.gallery/zeic-bobrowna/