„Gorąc” Sławomira Pawszaka w BWA Warszawa
Najnowsze prace Sławomira Pawszaka powstały pod wpływem refleksji nad procesami zachodzącymi w przyrodzie. Na wystawie Gorąc znalazły się obrazy malowane na wzorzystych tkaninach, flanelowych kocach oraz kilka niewielkich abstrakcyjnych rzeźb. Wprowadzeniem do wystawy jest fragment z książki Erotyzm Georgesa Bataille’a, mówiący o życiu na ziemi jako festiwalu rozrzutności.
Natura to rozpasanie, chaos, marnotrawstwo sił i środków. W sprzyjających okolicznościach życie przybiera najbardziej rozbuchane formy, ma skłonność do przesady, która dobitnie manifestuje się w formach ogonów cudowronków czy porożach niektórych zwierząt; przerośniętych tak, że łatwo mogą skręcić sobie przez nie kark. Najnowsze płótna Pawszaka zmierzają w tę właśnie stronę. Porównując zmiany zachodzące w jego obrazach powstających na przestrzeni kilku ostatnich lat można dostrzec analogię do ogólnej zasady, którą zdaniem Bataille’a kieruje się natura: im więcej tym lepiej; od delikatnych, minimalistycznych form aż do kompletnego przeładowania, przesytu, całkowitego wyczerpania. Na obrazach miejsce oszczędnych kompozycji zajęła nawarstwiająca się gęstwina jaskrawych kolorów i strupy farby na surowej kraciastej flaneli.
Należy zaznaczyć, że Pawszak nie traktuje tych zmian jak rozwoju; wartościowy jest dla niego sam proces, podążanie w nieznanym kierunku. Ponieważ wszystkie szlaki w sztuce wydają się dziś przetarte, punkt wyjścia i dojścia można zamienić miejscami. Jak mówi sam autor: Potrafię wyobrazić sobie sytuację w której podróżowałbym w przeciwnym kierunku; kilka lat temu zacząłem od totalnej redukcji, wyrzucenia wszystkiego, praktycznie niemalowania, teraz największą przyjemność sprawia mi przesuwanie swoich granic.
W ostatnich obrazach można dostrzec sympatię do nieco „przykurzonych” artystów takich jak Charles Burchfield, Arshile Gorky czy najbardziej radosnych kompozycji Wasilly’ego Kandinskiego. Pawszaka pociąga to co, kiedyś go odpychało; to, co nie wypada, co jest niepewne, zlekceważone, skazane na porażkę. To rodzaj przekory i fatalizmu: Przecież poza porażkami nic nie ma. Mając przynajmniej wolę porażki idziemy naprzód i w każdej sprawie i we wszystkim musimy mieć przynajmniej wolę porażki jeśli nie chcemy pójść na dno od razu (Thomas Bernhard, Tak).
Malarstwo Sławomira Pawszaka nigdy nie były narracyjne, można odnieść wrażenie, że nie chce on lub nie potrafi pracować nad tematami, pozostając bezradnym wobec elementarnych pytań o sens. Pawszak jest niepoprawnym romantykiem, deklaruje, że interesują go najprostsze, a zarazem najbardziej skomplikowane sprawy: rozgwieżdżone niebo, kłębiące się chmury, zachód słońca nad morzem. Gdy większość artystów zdaje się pracować w trybie zoom in, prowadząc na wybranym przez siebie polu paranaukowe badania na wzór archeologów lub socjologów, Pawszak pozostaje w trybie zoom out: Mam wrażenie, że im bardziej zaciskamy dłoń, tym więcej wymyka się nam między placami.
Przypisy
Stopka
- Osoby artystyczne
- Sławomir Pawszak
- Wystawa
- Gorąc
- Miejsce
- BWA Warszawa
- Czas trwania
- 12.03-28.05.2016
- Fotografie
- Bartosz Górka
- Strona internetowa
- www.bwawarszawa.pl
- Indeks
- BWA Warszawa Sławomir Pawszak