Głosy z wewnątrz. O „Wystawie artystów zagranicznych mieszkających w Polsce” [PL/ENG]
Demokracja bezpośrednia, transnarodowe metropolie, sposoby organizowania się, badania społeczne i obcość – to tylko klika spośród wątków, które wymieniają organizatorzy pierwszego Biennale Warszawa, wydarzenia zawieszonego w pół drogi między imprezą in statu nascendi a faktycznym, działającym biennale.
Uruchomienie w stolicy Polski nowego biennale dla jednych może wydawać się zaskakujące, dla innych jednak Biennale Warszawa stanowi parasolową organizację, pod której pieczą rozwijają się projekty badawcze i formy artystycznego zaangażowania w skali 1:1. To nie Wenecja, ani tym bardziej Kassel, ale trwające do końca czerwca projekty oferują naprawdę głęboki wgląd w rzeczywistość społeczno-polityczną; znacznie głębszy niż za pośrednictwem prac czy wystaw, które widać gołym okiem. Biennale staje się instytucjonalnym przedsionkiem, w którym słychać echa projektów społecznych realizowanych w murach Nowego Teatru, Muzeum Sztuki Nowoczesnej, Teatru Powszechnego, TR Warszawa, CSW Zamek Ujazdowski, Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN czy Muzeum Warszawskiej Pragi. W samej siedzibie Biennale przy ulicy Marszałkowskiej niewielka, choć ważna wystawa kuratorowana przez Janka Simona zbiera twórczość „cudzoziemskich” artystów mieszkających w Polsce.
Wystawa o zagranicznych artystach w Polsce nie byłaby kompletna bez grupy Ukraińców, którzy stanowią tu zdecydowanie najliczniejszą grupę imigrantów.
Dla tych, których mieszkają tu bez polskiego obywatelstwa, sytuacja może być kłopotliwa. Rumunia dołącza właśnie do strefy Schengen i choć jest częścią Unii Europejskiej, pozostaje przy swojej walucie, a i brak perspektyw na rynku pracy skłania artystów do wyjazdu. Od kiedy Rumunia dołączyła do UE w 2007 roku, wyjechało z niej 3,4 miliona obywateli – 17 procent populacji całego kraju. Masowy eksodus przyczynił się do wydrenowania zasobów intelektualnych Rumunii, którą opuściło wielu intelektualistów i artystów szukających dla siebie lepszych perspektyw zagranicą.
Jedną z pierwszych osób, które spotkałem po przyjeździe do Warszawy, była pochodząca z Rumunii Larisa Crunțeanu, która przeprowadziła się tu w 2016 roku. Pierwszy raz widziałem jej pracę na festiwalu D’EST w Berlinie rok później. W prezentowanym tam wideo artystka próbuje dostać się do telewizyjnego reality show, ponosząc po drodze dość komiczną porażkę. Na Wystawie artystów zagranicznych mieszkających w Polsce Crunțeanu pokazuje wielokanałową instalację dźwiękową złożoną z głośników udających kamienie, które znalazła na targu z tanią elektroniką w centrum Bukaresztu. Ułożone na galeryjnej podłodze w kształt jaja, te zabawnie wyglądające głośniki-kamienie emitują teksturę dźwiękową infiltrującą przestrzeń przy Marszałkowskiej wypełniając ją wybrzmiewającym w pętli śmiechem; w czterokanałowym nagraniu artystka posłużyła się własnym głosem.
Wystawa o zagranicznych artystach w Polsce nie byłaby jednak kompletna bez grupy Ukraińców, którzy stanowią tu zdecydowanie najliczniejszą grupę imigrantów. Według aktualnych danych, w samym 2016 roku około 1,2 miliona Ukraińców przyjechało do Polski znajdując legalne zatrudnienie. Dziś 1,7 miliona pracuje na krótkoterminowych zleceniach, ośmiokrotnie więcej niż jeszcze w roku 2013. Wielu Ukraińców przyjeżdża do pracy w Polsce na 3-4 miesiące, ale wyzysk na rynku pracy krótkoterminowej rośnie.
Rosnąca liczba ukraińskich imigrantów w Polsce to bezpośrednia konsekwencja demonstracji na Euromajdanie w 2013 roku i prób ich brutalnego stłumienia, rewolucji w roku 2014, aneksji Krymu przez Rosję i wojny w Donbasie. W ich wyniku spotęgował się kryzys finansowy, PKB poleciał na łeb na szyję, a Międzynarodowy Fundusz Walutowy próbował ratować sytuację oferując dofinansowanie pomagające Ukrainie uniknąć bankructwa.
Pochodząca z Ukrainy Yulia Krivich stworzyła dającą do myślenia instalację mapującą aktywność skrajnie prawicowych organizacji w dzisiejszej Ukrainie. Nadrukowana na jedwabnej tkaninie praca podejmuje wątek narodowej i postnarodowej tożsamości, łącząc dokumentalne podejście z subiektywną kreacją i osobiste wątki z politycznymi ideologiami. „Zaczęłam nad nią pracować zaraz po Majdanie, w który zaangażowanych było wiele skrajnie prawicowych ugrupowań”, mówi artystka. „Po aneksji Krymu i wybuchu wojny poszli oni na ochotnika na front, tworząc tak zwany Pułk „Azov”, dziś składający się głównie z kiboli i prawicowych grup.”
Przy dużej liczbie obcokrajowców zdeterminowanych, by znaleźć w Polsce zatrudnienie, wielu z nich, jak opowiada mi Simon, wpada w mechanizm wyzysku i pracuje w roli dostawców dla firm takich jak Uber Eats, dostarczając jedzenie pod stołem. Schemat wygląda tak: Polak zakłada konto rowerowego dostawcy, następnie wypożycza telefon migrantowi, który pracuje za pensję stanowiącą procent całego dochodu. Choć firmy takie jak Uber Eats zabraniają w swoich regulaminach podwykonawstwa, jeden z dyrektorów firmy nazwał wykorzystywanie niezarejestrowanych imigrantów „dużym problemem”.
Zapuszczając się w pole kuratorstwa, Simon zgromadził zespół artystów wizualnych, muzyków, kompozytorów, filmowców i kuratorów, ale na odpowiedź na pytanie, czy będzie to miało wpływ na codzienne zmagania zagranicznych twórców próbujących zarobić na życie w Polsce, przyjdzie nam poczekać.
„W Polsce działają firmy, które coraz bardziej wykorzystują pracujących tu migrantów”, mówi Simon. „Ci ludzie natykają się tu na olbrzymie systemowe przeszkody. Dla artystów spoza Unii Europejskiej sytuacja w Polsce jest trudna, ale dla pracowników fizycznych jest z reguły znacznie gorsza”.
Dla cudzoziemców wkraczających w pole polskiej sztuki istnieją przeszkody systemowe. Simon wspomina przypadek Styrmira Örn Guðmundssona, islandzkiego artysty, który spędził w Warszawie kilka lat, ale z racji braku perspektyw dla zagranicznych artystów w Polsce, niedawno przeniósł się na zieleńsze pastwiska Berlina. „Chciałem tą wystawą zwrócić uwagę na niewidoczność wielu zagranicznych artystów, którzy tu mieszkają”, mówi Simon.
Ważnym kontekstem jest też oczywiście antyimigrancka polityka rządu. Dla pochodzącej z Białorusi, a mieszkającej w Warszawie Jany Shostak polityka ta od dawna stanowi temat performatywnej praktyki. Coraz częściej określana mianem jednej z europejskich demokracji nieliberalnych, Polska pod rządami PiS stała się dla chcących tu przyjechać migrantów niemal niedostępną twierdzą. Gdy Unia zaproponowała słynne globalne porozumienie w sprawie migracji, by zdjąć ciężar ze śródziemnomorskich krajów takich jak Włochy i Grecja, które mierzyły się z kryzysem uchodźczym w nieproporcjonalnie większej niż reszta kontynentu skali, Polska po prostu się sprzeciwiła i odmówiła podpisania unijnego porozumienia.
W swoim aktualnym projekcie Miss Polonii, rozwijanym przez Janę Shostak od 2016 roku, artystka performuje pod przykrywką królowej piękności, podróżując przez Polskę od konkursu do konkursu. Co zabawne, technicznie rzecz biorąc nie jest przy tym Polką, a Białorusinką. Mieszkańcy Białorusi niegdyś stanowili w Polsce około trzystutysięczną grupę imigrantów, dziś, według ostatnich szacunków, liczba ta zmalała do zaledwie około 47 tysięcy. Gdy Shostak zapisuje się na kolejne elitarne konkursy piękności, robi to jako rzeczniczka performująca postnarodową tożsamość. Podczas castingów wykorzystuje okazję do mówienia o losie uchodźców i migrantów, oferując przy tym językowy zamiennik dla stygmatyzującego jej zdaniem słowa „uchodźca”. Korzystając z sieci tradycyjnych i internetowych mediów, Shostak upowszechnia nawiązujące do jednego z najpopularniejszych polskich nazwisk, nieistniejące wcześniej jako rzeczownik słowo „nowak”. Jej projekt pozwala spojrzeć na polski nacjonalizm i patriarchat z punktu widzenia everymana, polskiego nowaka (uchodźcy) w każdym z nas. Poprzez długoterminową praktykę, artystka skutecznie hakuje w ten sposób konkursy piękności.
W filmie Yael Vishnizki-Levi Intimacy temat migracji i tożsamości przedstawiony jest z punktu widzenia ludzi niemal zupełnie z polskiego pejzażu wymazanych. Inspirując się prywatną historią i teatrem cieni Vishnizki-Levi, wnuczka ocalałego z Holocaustu, tworzy hipnotyzującą pracę, w której dialog toczą dwie postaci – Władysław Gomułka i jej dziadek, który z pierwszym sekretarzem znał się osobiście. Dwaj bohaterowie półgodzinnego filmu podejmują takie tematy jak relacja między zbiorową a indywidualną tożsamością, emigracja Żydów do Izraela i przemiany zachodzące w powojennej Polsce. Pokazywany po raz pierwszy w Muzeum POLIN w 2016 roku obraz to mocna refleksja nad tym, jak idea cudzoziemskości wpłynęła na historię Żydów w Polsce i poza nią. Wyraźnie przypomina on, że antyimigracyjna polityka może prowadzić – i często prowadzi – do faktycznego wymazywania grup społecznych i ludobójstwa.
Zapuszczając się w pole kuratorstwa, Simon zgromadził zespół artystów wizualnych, muzyków, kompozytorów, filmowców i kuratorów, ale na odpowiedź na pytanie, czy będzie to miało wpływ na codzienne zmagania zagranicznych twórców próbujących zarobić na życie w Polsce, przyjdzie nam poczekać.
Kończąc oprowadzanie po wystawie, Simon wyznał, że marzy mu się poszerzenie możliwości dla zagranicznych twórców na poziomie miejskim. Dopijając resztki kawy, w tonie ostrożnego optymizmu opowiadał o zaplanowanym na przyszły tydzień spotkaniu z radnymi. „Mam nadzieję, że ta wystawa uświadomi jedno – zagraniczni artyści nie powinni być dłużej niewidzialni”.
Voices from Within. On the Foreignness of Polish Contemporary Art
Direct democracy, transnational metropolis, organization, social research, and foreignness, these are just some of themes organizers of the first Warsaw Biennale are using to describe what resembles more of a work in progress, in so much as it does an actual, working biennale.
The site of a new biennale in Poland’s capital may seem like a curious choice to many, but for some who are living and working in Poland today the Warsaw Biennale represents a kind of umbrella organization sheltering research projects and forms of artistic engagement with a distinctive 1:1 scale. This isn’t Venice, much less Kassel, though the projects on view till June 30 offer much more than meets the eye.
The Warsaw Biennale, in effect, has become an awning of institutional echoes of social projects, based in and between the Nowy Teatr, Museum of Modern Art, Universal Theater, TR Warszawa, U-jazdowski Center for Contemporary Art, POLIN Museum of the History of Polish Jews, Museum of Warsaw Praga. Over at it’s headquarters on Marszałkowska street, a small but important group show curated by Janek Simon features a number of ‘foreign’ artists living and working in Poland.
For those living in Poland without EU or Polish citizenship the situation can be difficult. Romania is currently in the process of joining the Schengen area and though it is part of the EU, its currency and employment prospects mean that many artists seek opportunities abroad. In fact, as many as 3.4 million Romanians have fled the country since it joined the European Union in 2007, afigurethat represents 17 per cent of the country’s total population. The mass exodus has left an unprecedented brain drain on the country, with many of the country’s intellectuals and artists seeking opportunities abroad.
A show about foreign artists living and working in Poland wouldn’t be complete without a contingent of Ukrainians, who make up by far the largest non-Polish population in the country. According to recent figures, some 1.2 million Ukrainian citizens went to work legally in Poland in 2016.
One of the first people I met in Warsaw after I arrived was Larisa Crunţeanu, an artist originally from Romania but who settled in Warsaw in 2016. I first saw Crunţeanu’s work, a video, at D’EST festival in Berlin in 2017. In it, Larisa attempts to get on reality TV but fails rather humorously in the process. In the Warsaw exhibition, Crunteanu presents a multichannel sound installation made of outdoor speakers, oddities which she found in a cheap consumer electronic market in central Bucharest. Installed on the floor of the gallery in the shape of an egg, these funny-looking rock speakers emit sonic textures that infiltrate the Marszałkowska street exhibition space with laughter, a 4-channel audio loop she recorded of her own voice.
However, a show about foreign artists living and working in Poland wouldn’t be complete without a contingent of Ukrainians, who make up by far the largest non-Polish population in the country. According to recent figures, some 1.2 million Ukrainian citizens went to work legally in Poland in 2016. 1.7 million of them work on short-term contracts, representing an eightfold increase compared to 2013. Many Ukrainian workers come to Poland to work on average 3-4 months, but exploitation in short-term labour markets is increasing.
The increase of Ukrainians in Poland follows the Euromaidan demonstrations in 2013 and subsequent violent government crackdown, the 2014 revolution, the Russian annexation of Crimea and the war in Donbass, all of which have only exacerbated an economic crisis that saw GDP plummet and a bailout implemented by the IMF to avoid default.
One artist, Yulia Krivich, has created a compelling installation of far-right groups active in Ukraine today. The work, printed on silk, examines topics relating to national and post-national identity, combining a documentary approach with subjective creation and personal themes with political ideologies. “I started the work right after Maidan, in which many far-right groups were involved. After the annexation of Crime and the war, they went to volunteer as soldiers forming a group called the Azov Batalion, which today consists mostly of football hooligans and right wing groups”, says Krivich.
For many of the foreign workers desperate to find work in Poland, Simon told me about an exploitative situation where many of them end up working for companies like Uber Eats delivering food under the table. It goes like this: a Polish person sets up an account for delivering food on a bike, then passes the phone on to a migrant to work for a fee. Though companies like Uber Eats prohibit subcontracting, the use of undocumented immigrants in the industry has been called by one executive as “a big problem.”
“In Poland, you have companies that exploit migrant labour more and more,” Simon said. “The systematic obstacles these people can face here is enormous. For artists not from the EU, the situation in Poland is difficult, but for general laborers it is often much worse.”
There are systematic obstacles for foreigners entering the Polish art scene. Simon mentioned the case of Styrmir Örn Guðmundsson, an Icelandic artist who had been based in Warsaw for several years, but who recently left for greener pastures in Berlin due to the lack of opportunities for foreign artists based in Poland.
For the Belorussian-born Warsaw-based artist Jana Shostak, anti-immigrant policies in Poland have become a long-term subject matter within her own performative praxis. Often described as one of the most illiberal democracies in the EU, Poland under the ruling Law and Justice party have made it nearly impossible for immigrants wishing to enter through Poland. When the EU drafted its famous refugee quota scheme in an effort to alleviate the burden on mediterranean countries like Italy and Greece who disproportionately had to deal with the refugee crisis, Poland famously balked and simply refused to abide by the quota imposed by the EU.
In her ongoing project Miss Polonii that Shostak has been activating since 2016, the artist performs under the guise of a beauty queen, travelling to pageants and performing at editions for models all over Poland. The funny part is that she isn’t even technically Polish, she’s from Belarus, a country that has had its own population of immigrants in Poland (which once stood at 300,000), now diminish to just over 47,000, according to recent census figures. When Shostak rolls up to one of these elite beauty pageants, she does so holding space in them as a way to advocate for the plight of a post-national performativity. In her auditions, she introduces a linguistic space and word substitute for the stigmatizing word “refugee” in Polish, which at the same time references one of the most popular surnames in the Polish language, Nowak. In doing so, Shostak’s project overidentifies with Polish nationalism and patriarchy but from the point of view of the everyman Pole, the nowak (refugee) in all of us. Shostak’s work effectively breaks free into a long-term performative praxis and hackathon onto and into Polish beauty pageants.
Simon’s foray into curating brings together an array of visual artists,composers, musicians, filmmakers and curators, but it remains to be seen what effect—if any—it will have on the day-to-day struggles of foreign artists precariously trying to seek out a living in Poland today.
In Yael Vishnizki-Levi’s film Intimacy (2017), on the other hand, the perspective of migration and identity is here presented from a group of people almost entirely erased from Poland. Partly inspired by Vishnizki-Levi’s personal history as a third generation Holocaust survivor, the film borrows from a style of film known as shadow play, but here we encounter a 30-minute video mesmerizingly unfolding as a dialogue between two protagonists — Wiesław Gomułka, the Polish communist politician and de facto leader of post-war Poland until 1948, and Yael’s own grandfather, who knew him. In Yael’s video, we end up watching the two discuss commie ideas like collective versus individual identity, Jewish emigration to Israel and the transformation of Poland after the collapse of the German occupation, and to what extent criminals have done a toll on politics. First exhibited at the Museum of the History of Polish Jews in Warsaw in 2016, the work is a powerful rumination on how ideas of foreignness have impacted Jewish history both within Poland and outside the country, serving a potent reminder that anti-immigrant policies can — and often do — lead to actual policies of human erasure and genocide.
Simon’s foray into curating brings together an array of visual artists,composers, musicians, filmmakers and curators, but it remains to be seen what effect — if any — it will have on the day-to-day struggles of foreign artists precariously trying to seek out a living in Poland today.
Before Simon concluded his tour of the exhibition, he mentioned that he would like to see more opportunities available at the municipal level for foreign artists living and working in Poland. Sipping the last of his coffee, he spoke in cautiously optimistic terms about a meeting he has with city councillors next week. “I hope that this show establishes one thing: that foreign artists should not be invisible in Poland any longer.”
Przypisy
Stopka
- Osoby artystyczne
- Mamadou Góo Bâ, Katy Bentall, Delphine Bereski, Larisa Crunțeanu, Attila Csörgő, Léann Herlihy, Yulia Krivich, Planeta Kuz, Aditya Mandayam of Brud, David Maroto, Lude Reno, Jana Shostak, Aleksander Sovtysik, Arjun Talwar, Sandro Wysocki, Yael Vishnizki-Levi
- Wystawa
- Wystawa artystów zagranicznych ieszkających w Polsce
- Miejsce
- Biennale Warszawa
- Czas trwania
- 6-30.06.2019
- Osoba kuratorska
- Janek Simon
- Fotografie
- Monika Stolarska / Biennale Warszawa
- Strona internetowa
- biennalewarszawa.pl