NR 22/2023
14.09.2017

Fakty są najważniejsze. Rozmowa z Marylą Sitkowską

Jakub Banasiak i Piotr Słodkowski
Tekst opublikowany w magazynie Szum 18/2017
fot. Anna Grzelewska
Fakty są najważniejsze. Rozmowa z Marylą Sitkowską
fot. Anna Grzelewska
Jak się robi dobry katalog? Nie wymyślać niczego. Naprawdę opierać się na archiwaliach, dokumentach, na wizualiach i czasie; nie wysnuwać pochopnych wniosków.

Jakub Banasiak: Przez 23 lata kierowała pani Muzeum Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, słynie pani z niezwykle drobiazgowych monografii, a pani kalendaria są wręcz legendarne. Zna je każdy historyk i krytyk sztuki. Była pani kuratorką szeregu ważnych wystaw, uczestniczyła w kluczowych wydarzeniach, ale zawsze pozostawała pani w cieniu. Zacznijmy więc od początku. Jak to wszystko się zaczęło?

Od wyboru kierunku studiów oczywiście. Wtedy, w moich czasach, przed maturą dostawało się arkusze do wypełnienia z deklaracją, na jaki kierunek się zdaje. A ja zawsze byłam rozdarta między polonistyką i historią. Tak naprawdę chciałam chyba iść na polonistykę, ale trochę się bałam, więc napisałam „historia”, po czym pomyślałam: „Idiotko, przecież będziesz nauczycielką!” – i dopisałam: „sztuki”. I poszło! Zdałam egzamin za pierwszym podejściem.

JB: Który to był rok?

1969. Byłam jeszcze, można powiedzieć, dzieckiem. Nie miałam jeszcze 18 lat. Należę do ostatniego rocznika, który chodził do podstawówki siedmioletniej, liceum było kontynuacją: ósma, dziewiąta, dziesiąta, jedenasta klasa.

Nasz rok, około 1973. Od lewej: Karina Stolarska, Józef Andrzej Mrozek, Barbara Brus-Malinowska (zasłonięta), Tadeusz Trajdos, Ewa Szemplińska, Maryla Sitkowska, Wojciech Szperl
Otwarcie wystawy „Sigma Galeria Repassage Repassage 2 Re’Repassage”, Zachęta – Narodowa Galeria Sztuki, Warszawa, 28 czerwca 1993. Od lewej: Emil Cieślar, Elżbieta Cieślar, Maryla Sitkowska, Krzysztof Jung

JB: Jak pani wspomina tamten okres? Na przykład 1968 rok – dotknął panią jakoś?

Dotknął, oczywiście. Nawet napisałam taki artykulik, który się ukazał w „Aspiracjach” na temat Marca ’68, okiem licealistki. Mieszkałam wtedy (nadal mieszkam) i uczyłam się w liceum w Piastowie, i w tym liceum nas wtedy zamknęli. Potem ze zdumieniem i lekkim rozbawieniem dowiedziałam się, że dyrektorzy szkół chyba mieli z góry coś takiego nakazane – Bronisław Wildstein, krakus, powiedział w jakimś wywiadzie, że też wtedy zamknęli go w szkole. Tylko że on uciekł, a po mnie i większość kolegów rodzice zgłosili się dosyć późno, koło dziesiątej wieczorem, bo to były czasy, kiedy telefon (zwłaszcza w takiej podwarszawskiej dziurze) to była naprawdę rzadkość… Wydarzenia marcowe znałam też z Wolnej Europy, chociaż wtedy interesował mnie tam głównie magazyn muzyczny Rendez-vous o 6.10 – grali big-beat, były wiadomości ze świata muzyki, Beatlesi, Bob Dylan, Woodstock; te sprawy. Po przyjściu do domu, po tym zamknięciu, chyba pierwszy raz świadomie, już ze zrozumieniem wysłuchałam też audycji politycznych.

Dołącz do grona patronów „Szumu”.

Spodobał Ci się ten materiał? Dziś niezależna krytyka artystyczna potrzebuje Twojej pomocy. Pozwól robić ją nam dalej.

NEWSLETTER

Co piątek w Twojej skrzynce!


Czytaj więcej w magazynie Szum 18/2017

Stopka

Zobacz też