Doktor Ja. O rządach Janusza Janowskiego w Zachęcie
Janusz Janowski kieruje Zachętą od stycznia 2022 roku. Ostatnie wydarzenia z programu Hanny Wróblewskiej dobiegły końca; wdrażany jest nowy program galerii, będący już dziełem nowej dyrekcji. W Zachęcie dokonała się również częściowa wymiana kadry. Wraz z tymi zmianami nastąpiła ta najważniejsza: zmiana publiczności, w tym jej najbardziej zaangażowanej części, aktywnej w mediach społecznościowych (żeby się o tym przekonać, wystarczy wejść na profile Zachęty).
Minęło więc wystarczająco dużo czasu, żeby podsumować transformację instytucji. Nie będę jednak zajmować się tu ani poglądami Janowskiego, ani programem Zachęty – jest to temat na osobny tekst, zresztą poświęcaliśmy już mu trochę uwagi w „Szumie” (i z pewnością jeszcze do niego wrócimy). Chciałabym za to przyjrzeć się wewnętrznemu funkcjonowaniu Zachęty: organizacji pracy, metodom zarządzania, stosunku do pracownic i pracowników, współpracy z zagranicą. Zostałam do tego zachęcona jeszcze w ubiegłym roku przez osoby związane z Zachętą, które miały poczucie, że sytuacja w galerii nie jest wystarczająco nagłośniona. Część środowiska wzywała do bojkotu Zachęty, co – takie odnosiłam wrażenie podczas rozmów – potęgowało wśród osób pracujących w galerii poczucie frustracji i osamotnienia. Wiele z nich było związanych z Zachętą przez lata, utożsamiali się z nią i próbowali ją chronić – bezskutecznie. Zachęta nie jest już tą samą instytucją, co dwa lata temu. Pytanie więc – jest? To znaczy: jakim dyrektorem jest Janusz Janowski?
ZPAPchęta
Aby stworzyć w miarę całościowy obraz sytuacji, w jakiej znalazła się Zachęta, wypada zacząć od początku, czyli odpowiedzi na pytanie, kim jest Janusz Janowski. Z pewnością nie jest to osoba przypadkowa. Janowski to związany z Trójmiastem malarz i muzyk jazzowy. Najpierw przez dwie kadencje przewodził Gdańskim Okręgiem ZPAP (od 2006), w 2014 roku został prezesem Zarządu Głównego, którym przewodził przez dwie kadencje: 2014–2018 i 2018–2022. Od 2016 do 2022 roku był redaktorem naczelnym kwartalnika „ArsForum”, wydawanego przez ZPAP. Ma silną pozycję w tradycjonalistycznym skrzydle trójmiejskiego środowiska artystycznego – tyleż ze względu na własną twórczość, ile stanowiska, które piastuje. Jego kariera nabrała tempa po przejęciu władzy przez PiS[1]. Po 2015 roku Janowski brał udział w Ogólnopolskich Konferencjach Kultury (w 2017, 2018 i 2021 roku), podczas których rysowano projekt zmian w sferze kultury. Janowski był szczególnie aktywny w zespole pracującym nad założeniami ustawy o statusie artysty, co zresztą nie może dziwić: MKiDN uznaje ZPAP za jedyny reprezentatywny związek z pole sztuk wizualnych[2]. Równolegle zasiadał w jury ważnych konkursów (np. na Pawilon Polonia), opiniował wnioski stypendialne, był doradcą Karola Nawrockiego, dyrektora Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, a prezydent mianował go członkiem komitetu narodowych obchodów stulecia odzyskania niepodległości.
Jak podkreślała Marta Miś z działu edukacji, jednym z argumentów dla negatywnego zopiniowania nominacji Janusza Janowskiego na dyrektora Zachęty był jego negatywny stosunek do sztuki XX wieku. Związkowcy powołali się w tym wypadku na statut Zachęty, głoszący, że instytucja ma zajmować się sztuką współczesną we wszelkich jej przejawach.
Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego informację o rozważanej nominacji Janusza Janowskiego opublikowało 30 listopada 2021 roku. Tego samego dnia podsekretarz stanu, Wanda Zwinogrodzka, wysłała do Marii Świerżewskiej, ówczesnej przewodniczącej Prezydium Komisji OZZ „Inicjatywa Pracownicza” przy Zachęcie, prośbę o zaopiniowanie kandydatury Janowskiego. Jest to standardowa procedura, jednak do prośby nie został dołączony program kandydata ani jego pełne CV, więc aby wydać opinię, związkowcy musieli szukać informacji o nim w internecie[3]. Na przygotowanie opinii związkowcy Zachęty mieli sześć dni.
Opinia Komisji Zakładowej OZZ IP przy Zachęcie z dnia 6 grudnia 2021 roku była negatywna – zaważa na niej zarówno brak doświadczenia menedżerskiego i merytorycznego kandydata, jak i fakt nieprzedstawienia przezeń programu merytoryczno-organizacyjnego. Jak podkreślała później Marta Miś z działu edukacji, jednym z argumentów był także negatywny stosunek Janusza Janowskiego do sztuki XX wieku. Związkowcy powołali się w tym wypadku na statut Zachęty, głoszący, że instytucja ma zajmować się sztuką współczesną we wszelkich jej przejawach[4]. Co więcej, w opinii Komisji podkreślony zostaje fakt zignorowania przez Ministerstwo apeli Komisji, jak również pracowników i pracownic instytucji w sprawie ogłoszenia konkursu na stanowisko dyrektora Zachęty (przy czym trzeba pamiętać, że ustawowo decyzja ostatecznie należy do ministra, a poprzednia dyrektorka Hanna Wróblewska również została wskazana przez ministra). 7 grudnia na Facebooku Zachęty opublikowana została korespondencja pomiędzy Ministerstwem a komisją zakładową OZZ IP przy Zachęcie[5]. Osoby związane z Zachętą były jednoznacznie na „nie”. W międzyczasie, 4 grudnia, Janowski na swoim twitterowym koncie (@JanuszJanvs) repostuje komentarz Jerzego Kwaśniewskiego, prezesa Ordo Iuris. Kwaśniewski pisze: „W czasie ideologicznych sporów kandydatem na stanowisko dyrektora »Zachęty« zostaje dr Janowski – filozof sztuki, znany organizator życia artystycznego, malarz i – co najważniejsze – człowiek wybierany przez wszystkich artystów na Prezesa ich związku. Ataki bez klasy już ruszają”. Poniżej – odnośnik do tekstu Andy Rottenberg.
Tymczasem przeciwko nominacji Janusza Janowskiego opowiedzieli się również sami członkowie ZPAP. W liście zainicjowanym przez Piotra Wieczorka, byłego prezesa okręgu wrocławskiego, wezwali oni Janowskiego do nie przyjmowania nominacji na dyrektora Zachęty, wskazując, że jest to decyzja polityczna, co negatywnie wpłynie na reputację Związku[6]. Nie jest to zresztą pierwszy raz, kiedy działania Janowskiego wywoływały kontrowersje. Jego reelekcja na drugą kadencję prezesa Oddziału Gdańskiego ZPAP odbyła się w atmosferze konfliktu, a zainicjowana przez Janowskiego współpraca[7] pomiędzy ZPAP-em a kancelarią Parchimowicz&Kwaśniewski (Jerzy Kwaśniewski to prezes Fundacji „Ordo Iuris”) została skrytykowana przez część okręgów[8]. „Kolegium Prezesów, czyli prezesi okręgów ZPAP, kategorycznie zażądało, by zakończyć współpracę z Kwaśniewskim. Kwaśniewski w międzyczasie domagał się podwyżki swego uposażenia. Janowski obiecał mu, że jeśli zostanie prezesem na kolejną kadencję, to podwyższy mu uposażenie i nadal będzie prawnikiem w Zarządzie Głównym. Czyli był układ: jednemu zależało na większych pieniądzach i pracy, a drugiemu na kolejnej kadencji. O tym wszystkim dowiedzieli się z ust samego wybranego na drugą kadencję prezesa wszyscy prezesi okręgów na jednym z pierwszych zebrań. Byli zaskoczeni i zdegustowani. Władza wszystko może” – komentował dla „Wyborczej” jeden z członków związku[9].
Członkowie i członkinie ZPAP krytykowały Janowskiego także za złe zarządzanie finansami Związku – za jego prezesury ZPAP co roku notował straty finansowe, sięgające nawet do pół miliona złotych. „Wydrenował związek z pieniędzy. Suto siebie wynagradzał: podczas gdy poprzedni czteroosobowy zarząd pobierał miesięcznie po 700 zł, on potrafił przyznawać sobie od 8 do 10 tysięcy. To była dla niego metoda na dobre życie, kosztem pieniędzy związkowych” – mówił „Wyborczej” jeden z działaczy[10]. W 2019 roku, w związku z alarmującymi wynikami finansowymi stowarzyszenia, cztery okręgi ZPAP wysłały do resortu prośbę o interwencję. Ministerstwo nie zareagowało[11].
Mimo sprzeciwu ZPAP i OZZ IP przy Zachęcie, resort nie odstępuje od nominacji. 16 grudnia na znak protestu odbywa się zainicjowana przez zespół Zachęty akcja Objęcie Zachęty[12]. Na oficjalnych stronach instytucji czytamy: „Zachęta to my: zespół, artystki i artyści, publiczność. Od lat tworzymy miejsce otwarte i dostępne, czułe na problemy współczesności. Przestrzeń dyskusji i budowania wspólnoty. Dziś, gdy zapadają arbitralne decyzje dotyczące przyszłości galerii, nasz głos – żądanie konkursu na stanowisko jej dyrektora – nie jest brany pod uwagę”. Objęcie Zachęty to happening, w którym siedziba przy placu Małachowskiego zostaje dosłownie otoczona łańcuchem złożonym z przybyłych osób. 30 grudnia na fasadzie instytucji zostają wyświetlone Napisy końcowe – projekcja autorstwa Pawła Żukowskiego z blisko trzema tysiącami nazwisk osób, których prace można było zobaczyć w Zachęcie w czasie kadencji Hanny Wróblewskiej.
Protesty i happeningi jednak nic nie dały. 3 stycznia 2022 roku na stronie MKiDN pojawia się informacja o oficjalnym powołaniu Janusza Janowskiego na dyrektora Zachęty. Do informacji załączony zostaje program nowego dyrektora na lata 2022–2025, zapowiadając zarówno zmiany organizacyjno-strukturalne, jak i ideowo-programowe. Informacje o tych pierwszych są zdawkowe. Znajdziemy wśród nich tylko propozycję powołania nowego, międzyuczelnianego konkursu Artystyczny Debiutant Roku, opracowanie nowych kryteriów konkursów stypendialnych (razem z CSW Zamek Ujazdowski i Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku) oraz dopracowanie procedur konkursowych na Polski Pawilon w Wenecji. Do dziś udało się zrealizować tylko ten trzeci punkt – jeszcze do tego wrócę.
Kolejną propozycją było stworzenie kanału Zachęta TV i uruchomienie Archiwum Sztuki Polskiej, pomyślanego jako cykl filmów dokumentalnych o wybitnych artystach. Nowy dyrektor nie odniósł się do wcześniejszych działań edukacyjnych i popularyzatorskich Zachęty. W Programie o dziale edukacji wspomina zdawkowo, zapowiadając jego restrukturyzację. O innych działach – dokumentacji, komunikacji czy zespołu ds. dostępności – nie wspomina w ogóle. Planuje zatrudnienie kilku nowych pracowników, chce mieć także dwóch wicedyrektorów: jeden ma odpowiadać za sprawy merytoryczno-naukowe, drugi za administrację i finanse. Ponadto w programie na lata 2022–2025 zawiera obietnicę dokończenia programu poprzedniczki, Hanny Wróblewskiej – jak dzisiaj już wiemy, obietnica ta została dotrzymana, Janowski pozwolił sobie tylko na przesunięcie jednej wystawy na późniejszy termin (za zgodą kuratorki, Joanny Kordjak).
Maria Poprzęcka komentowała na łamach „Dwutygodnika”, że propozycje edukacyjne i popularyzacyjne Janowskiego wskazują na głęboką nieznajomość instytucji, którą Janowski właśnie zaczynał rządzić[13]. Wszystko wskazuje na to, że miała rację.
Gra o tron
3 stycznia 2022 roku Janowski po raz pierwszy pojawił się w Zachęcie. Nie przyszedł sam – pojawił się w asyście m.in. podsekretarzyni stanu w MKiDN Wandy Zwinogrodzkiej, dyrektora generalnego Ministerstwa Jarosława Czuby oraz prezesa Ordo Iuris, mecenasa Jerzego Kwaśniewskiego. Na pierwsze spotkanie zaproszeni zostali jedynie kierownicy działów, którym nie przedstawiono osób przybyłych z dyrektorem.
Olga Wysocka, była wicedyrektorka, wspomina: „Dyrektor wiedział, że ten zespół go nie chce, i powiedział mi to pierwszego dnia. Wszedł z zaufanymi osobami, z którymi czuł się bezpiecznie”. Tak zaaranżowane spotkanie – trudno powiedzieć, na ile świadomie będące pokazem siły – przepełnione było atmosferą nieufności i strachu.
Szybko okazało się, że Janusz Janowski preferuje jednoosobowy tryb zarządzania. Byłe pracownice i pracownicy Zachęty opisują jego styl jako „kontrolujący, monarchiczny i oparty na niekwestionowanym autorytecie dyrektora”.
Pierwszą decyzją nowego dyrektora było zlecenie audytu, który przeprowadził nowy pełnomocnik ds. finansowych Paweł Wilski – związany z PiS-em były prezes Necoru, spółki należącej do byłego ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego[14]. Audyt wywołał poruszenie medialne i nerwową atmosferę wśród pracowników, ale jego funkcja była, jak się wydaje, przede wszystkim informacyjna. Według moich rozmówczyń audyt był okazją, by sprawdzić, jak działa instytucja oraz czy uda się wygospodarować z budżetu środki na pierwszą wystawę kuratorowaną przez Janowskiego – wielki przegląd prac graficznych Tadeusza Kulisiewicza. Uwaga nowego dyrektora skoncentrowana była właśnie na tym zadaniu, a wszystko, co wiązało się ze starym programem, koordynowała wicedyrektorka Olga Wysocka. Ona ten czas kwituje krótko: „Na początku myślałam, że mogę mieć jeszcze jakiś wpływ na sytuację w Zachęcie, ale te nadzieje szybko się rozwiały”.
Szybko okazało się, że Janusz Janowski preferuje jednoosobowy tryb zarządzania. Byłe pracownice i pracownicy Zachęty opisują jego styl jako „kontrolujący, monarchiczny i oparty na niekwestionowanym autorytecie dyrektora”. Janowski jest według nich człowiekiem wybuchowym, niepotrafiącym zapanować nad swoimi emocjami i nieznoszącym krytyki. Z jego gabinetu często było słychać krzyki. „Nazywałam go doktor Ja” – żartuje jedna z byłych pracownic. Jednak wydaje się, że styl zachowania dyrektora wobec pracowników zależy w dużej mierze od jego osobistych sympatii i preferencji – ponoć część załogi, tej która została lub nowi pracownicy, jest w stanie się z nim dogadać i utrzymywać dobre relacje.
Zaufaniem dyrektora nie cieszyli się nawet najbliżsi współpracownicy, których sam zatrudnił – były wicedyrektor Paweł Czapczyk i pełnomocnik ds. PR Michał Grocki. Czapczyk odszedł z Zachęty po kilku miesiącach. „Dyrektor zachowuje się przemocowo, ale najprawdopodobniej robi to nieświadomie. Wrzeszczał na wicedyrektora, którego sam zatrudnił.”
Wysocka: „Współczesne zarządzanie wymaga rozdzielania funkcji i decyzyjności. Trudno samemu zarządzać 100-osobowym zespołem w instytucji z 20-milionowym budżetem. Pandemia nauczyła nas także zwinności i elastyczności, w których konieczne jest zaufanie do pracownika”. Zgodnie z zebranymi przeze mnie opiniami, Janusz Janowski tych przemian zdaje się nie rozumieć. Buduje wokół siebie ścianę nieufności, nie lubi e-maili, woli osobiste spotkania lub listy w formie papierowej. I jednoosobowy styl zarządzania. Jedna z byłych pracowniczek komentuje to następująco: „W ciągu pół roku dyrektor doprowadził do ręcznego sterowania galerią. Wszystkie decyzje musi podejmować osobiście, co rzutuje na organizację pracy reszty zespołu: przeciągająca się decyzyjność wywołuje chaos, zwłaszcza w sprawach kadrowych. Taki model zarządzania sprawia, że praca sprowadza się do kwestii formalnych”.
Brak doświadczenia nowego dyrektora odznaczył się wyraziście przy okazji grantu norweskiego przyznanego na realizację działań wokół wystawy Hege Lønne, norweskiej artystki, której wystawa kończyła się w lutym 2022 roku. Zachęta razem z muzeum w Trondheim otrzymały grant w wysokości 700 tysięcy złotych na realizację ekspozycji. Ku zdziwieniu partnera instytucji, dyrektor Janowski zadecydował się ten grant oddać – sprawa ta została szczegółowo opisana przez media. Według byłych pracowniczek i pracowników Zachęty dyrektor oddał grant, bo brakowało mu doświadczenia w procedowaniu takich projektów i zwyczajnie nie wiedział, jak się do tego zabrać. Doświadczenie w prowadzeniu takich międzyinstytucjonalnych i międzynarodowych projektów miał za to zespół Zachęty, jednak dyrektor mu nie ufał. Większym zaufaniem wykazał się nawet sam minister Gliński, który podpisał dokumenty grantu.
To szerszy problem. Według pozyskanych przez mnie informacji zaufaniem dyrektora nie cieszyli się nawet najbliżsi współpracownicy, których sam zatrudnił – były wicedyrektor Paweł Czapczyk i pełnomocnik ds. PR Michał Grocki. Czapczyk odszedł z Zachęty po kilku miesiącach; przez ludzi z Zachęty opisywany jest jako osoba sympatyczna, lecz pozbawiona wyrazu. Na spotkaniach z pracownikami i pracownicami ponoć nie zabierał głosu. Odpowiadał za dział edukacji, dokumentacji i bibliotekę, ale na dobrą sprawę nie miał żadnej decyzyjności. W pewnym momencie otrzymał zwolnienie lekarskie, na którym przebywał przez dłuższy czas, po czym złożył wymówienie.
Próbowałam skontaktować się z Pawłem Czapczykiem, ale otrzymałam informację, że nie jest on jeszcze gotowy do rozmowy o swoich doświadczeniach z Zachęty. Więcej o atmosferze na linii Czapczyk-Janowski mówią byłe pracowniczki: „Dyrektor zachowuje się przemocowo, ale najprawdopodobniej robi to nieświadomie. Wrzeszczał na wicedyrektora, którego sam zatrudnił.”
Na stanowisku Czapczyka zatrudniony został Jacek Kudelski, właściciel kolekcji prac Kulisiewicza, które były pokazywane na wystawie w Zachęcie. Kilkanaście lat temu pracował w CSW Znaki Czasu w Toruniu jako starszy kustosz kolekcji. W 2019 roku znów pojawił się w toruńskim CSW, jednak już w innej roli – razem z Rycerzami Maryi odmawiał różaniec w proteście przeciwko wystawie Mariny Abramović.
Wiadomo natomiast, że pełnomocnik ds. PR Michał Grocki próbował założyć nowy związek zawodowy – miał chodzić po pokojach pracowników, opowiadać o tym, że on i Czapczyk są mobbingowani przez dyrektora i namawiać do wstąpienia do nowego związku. Moi rozmówcy nie potrafią ocenić, czy rzeczywiście miał być to autonomiczny podmiot, czy też tzw. żółty związek, założony w interesie dyrekcji zakładu pracy, a nie jego pracowników. „To była sytuacja niczym w Grze o tron. Grocki poczuł, że nie jest już najbardziej zaufaną osobą dyrektora, zaczął więc wymyślać sposoby, żeby dodać sobie znaczenia. Chciał założyć w Zachęcie Solidarność, bo to jest związek szanowany w ministerstwie” – komentuje osoba pracująca w Zachęcie.
Obecnie Grocki, poza swoją funkcją pełnomocnika ds. PR, jest także kierownikiem nowego działu marketingu, liczącego obecnie dwie osoby. „To taki sposób, żeby dać mu poczucie ważności” – komentuje jedna z osób, z którymi rozmawiałam. Zgodnie z pozyskanymi przez mnie informacjami Grocki jest też jednym z nielicznych pracowników Zachęty, którzy mają stałą zgodę na pracę zdalną. Fizycznie w galerii pojawia się tylko jeden dzień w tygodniu. Jest to wyjątkowa sytuacja, bo dyrektor Janowski uważa, że praca zdalna nie jest prawdziwą pracą. Osoba pracująca w Zachęcie komentuje to tak: „Mamy poczucie, że nie wiadomo co robi. Na kolegiach raportuje współpracę z Orlenem i pracę nad nową identyfikacją wizualną Zachęty”.
Na stanowisku Czapczyka zatrudniony został Jacek Kudelski, właściciel kolekcji prac Kulisiewicza, które były pokazywane na wystawie w Zachęcie. O doświadczeniu zawodowym Kudelskiego wiadomo niewiele. Kilkanaście lat temu pracował w CSW Znaki Czasu w Toruniu jako starszy kustosz kolekcji, prowadził także, razem z Sylwią Charzeską-Kudelską, galerię PINXIT w Toruniu, gdzie pokazywali takich twórców jak Jacek Sroka, Antoni Fałat czy Leszek Rózga. W 2019 roku znów pojawił się w toruńskim CSW, jednak już w innej roli – razem z Rycerzami Maryi odmawiał różaniec w proteście przeciwko wystawie Mariny Abramović[15].
Rozpad
Byłe pracowniczki podkreślają specyficzny rys Zachęty: jest to najstarsza instytucja wystawiennicza w Polsce, której tradycje i wypracowane metody działania przekazywane były z pokolenia na pokolenie jej kolejnym pracowniczkom i pracownikom. Olga Wysocka: „Zachęta, którą znam, to instytucja, w której ludzie pracują przez 20 lat, mają wysokie kompetencje, są zaangażowani, posiadają bezcenną wiedzę na temat tego, co się tu wydarzyło i jak jest zorganizowane. Kiedy i jakie były remonty, co i gdzie jest w archiwach”. Janusz Janowski przejmował sprawnie działającą instytucję i zespół wysoko wykwalifikowanych, doświadczonych pracowników. Po zmianie dyrekcji zespół Zachęty zaczął się rozpadać. W jakiejś mierze był to skutek decyzji politycznej ministra Glińskiego – niektórzy pracownicy zdecydowali się odejść jak najszybciej, wiedząc, że nie chcą pracować z ministerialnym nominatem o konserwatywnych poglądach. Marta Miś, która w Zachęcie przepracowała 12 lat na różnych stanowiskach (m.in. jako rzeczniczka, specjalistka ds. komunikacji, edukacji, a w końcu – p.o. kierowniczki działu edukacji), tak uzasadnia odejście z galerii: „Wiedziałam, że nie chcę w tym uczestniczyć. Trochę nie wyobrażałam sobie pracy bez Hanki [Wróblewskiej] i pracy z Januszem Janowskim. Nie oceniam tych, którzy zostali, bo oni chronią tradycję Zachęty, ale dobrze rozumiem ludzi, którzy nie chcą w tym brać udziału”. Inni jednak liczyli, że będą mogli kontynuować swoją misję w Zachęcie, ale zachowanie nowego dyrektora szybko rozwiało te nadzieje. Wśród najczęściej powtarzanych zarzutów, jakie usłyszałam od moich rozmówczyń i rozmówców, jest nie tylko brak doświadczenia i wiedzy na temat pracy instytucji, ale także jawny brak zainteresowania pracą poszczególnych działów Zachęty i wynikająca z tego faktu nieufność wobec zespołu.
Janusz Janowski przejmował sprawnie działającą instytucję i zespół wysoko wykwalifikowanych, doświadczonych pracowników. Po zmianie dyrekcji zespół Zachęty zaczął się rozpadać.
Warto podkreślić, że instytucję zaczęły opuszczać osoby, dzięki którym Zachęta miała status lidera w sektorze kulturalnym: praca zespołu działu edukacji i pełnomocniczki d.s. dostępności Pauliny Celińskiej była uważana za pionierską i modelową dla innych instytucji wystawienniczych, doceniało ją MKiDN. Już w 2012 roku Zachęta miała koordynatorkę dostępności, a jeszcze za kadencji Hanny Wróblewskiej rozpoczął się proces tworzenia działu dostępności, co było znakiem nie tylko postępowego myślenia o roli instytucji, ale także wyrazem świadomości, jak ważna jest dostępność w szerszym, społecznym wymiarze. Zgodnie z opiniami byłych pracowniczek nowy dyrektor przychodząc do Zachęty tej świadomości nie miał. Decyzje podejmował pochopnie, bez gruntownej analizy skutków, ignorując opinie pracowników, którzy są specjalistami w swoich dziedzinach. Przykładem takiej ignorancji miał być pomysł, by przenieść kawiarnię z poziomu przyziemia – w pełni dostępnego dla osób z niepełnosprawnościami oraz wyposażonego w zaplecze niezbędne dla prowadzenia gastronomii – na poziom holu, gdzie dostępność jest znacznie ograniczona, nie ma infrastruktury i dostępu do wody. Według moich rozmówców i rozmówczyń negatywna opinia pełnomocniczki d.s. dostępności w sprawie przenosin kawiarni została przez dyrektora zignorowana. Niedawno Zachęta zapowiedziała początek prac w tym zakresie. Według informacji zawartych w ofercie wykonania kawiarni projekt ma „uwzględniać potrzeby osób z niepełnosprawnością i ograniczoną sprawnością ruchową”16 – zagadką jest, jak ma być to wykonane, biorąc pod uwagę, że jest to przestrzeń zabytkowa.
Na efekty ignorowania opinii pracowników nie trzeba było długo czekać: pod koniec września Celińska złożyła pismo w sprawie rozwiązania umowy. Niewiele wcześniej Zachętę opuścił Daniel Kotowski – głuchy artysta, który współpracował z Zachętą jako kurator, edukator i prowadził program wydarzeń w polskim języku migowym. Kotowski komentuje swoje odejście następująco: „Już wcześniej planowałem skupić się na moich działaniach artystycznych, ale nie miałem dokładnego planu, kiedy odejdę z Zachęty. Na przyśpieszenie tej decyzji wpłynęła działalność dyrektora, jego sposób współpracy z zespołem. Szczerze, on nie myśli o pracowniczkach i pracownikach. Nie mogłem również zgodzić się z tym, że dał wyraz ignorancji opinii osób pracujących, np. Pauliny Celińskiej, dotyczącej kawiarni w miejscu działu edukacji. Do tego dowiedziałem się, że w przyszłym roku (2023) Janowski będzie kuratorem prawie wszystkich wystaw. Zachęta przestała być dla mnie miejscem, gdzie mógłby się rozwijać i nie widziałem szans na dalszą współpracę. Ponoć Janowski chciał mnie poznać osobiście, ale do naszego spotkania nigdy nie doszło, na odchodnym nawet nie podziękował mi za współpracę”.
Przykładem ignorancji Janowskiego jest pomysł, by przenieść kawiarnię z poziomu przyziemia – w pełni dostępnego dla osób z niepełnosprawnością oraz wyposażonego w zaplecze niezbędne dla prowadzenia gastronomii – na poziom holu, gdzie dostępność jest znacznie ograniczona, nie ma infrastruktury i dostępu do wody. Negatywna opinia pełnomocniczki d.s. dostępności w sprawie przenosin kawiarni została przez dyrektora zignorowana.
Aktualnie kierowniczką działu dostępności jest Emilia Rudzka, która współpracę z Zachętą zaczęła w 2022 roku – więc miała jeszcze szansę uczyć się od Celińskiej. W Zachęcie nadal organizowane są wydarzenia dostępnościowe, jednak świeżo utworzony dział dostępności składa się wyłącznie z Rudzkiej, a do oprowadzań zatrudniani są edukatorzy zewnętrzni. Wygląda więc na to, że sytuacja działu nie jest najlepsza.
Gorzej sytuacja prezentuje się w dziale edukacji, gdzie można mówić o całkowitym przerwaniu ciągłości działań. Wszystkie – czyli cztery – pracownice ze starej ekipy odeszły, według ich deklaracji żadna z nich nie miała głosu ani wpływu na rekrutację nowych osób. A przecież to one wiedziały najlepiej, jakie wymagania powinna spełniać ich następczyni lub następca. Pracowniczki działu edukacji nie były zapraszane na rozmowy rekrutacyjne, a decyzję o przyjęciu Janowski podejmował jednoosobowo, nie komunikując swojej decyzji kierowniczce działu.
Zofia Dubowska, była kierowniczka działu edukacji: „Dyrektor nie porozmawiał ze mną, gdy złożyłam wypowiedzenie. Sama przygotowałam listę wymagań, jakie powinna spełniać osoba, która mnie zastąpi. Została ona jednak całkowicie zmieniona przez dyrekcję, wynikało z niej, że osoba kandydująca nie musi mieć ani wiedzy o edukacji, ani nawet interesować się sztuką współczesną”. Według Dubowskiej dopiero z czasem dotarło do zarządzających, że w dziale edukacji powinny pracować osoby, które mają pojęcie o sztuce i wiedzą coś o Zachęcie. Pierwsze dwie osoby, które zostały zatrudnione po odejściu wieloletnich pracowniczek, już zdążyły odejść.
„Piękno działu edukacji w Zachęcie polegało na ciągłości: nowe pokolenia uczyły się od poprzednich, był to zwyczaj trwający od Bożeny Kowalskiej, która zaczęła pracę w Zachęcie w 1954 roku. Ta ciągłość została przerwana, nowe osoby nie mają od kogo się uczyć”.
Marta Miś tak podsumowuje swoje ostatnie miesiące w Zachęcie: „Ciężko zniosłam moment, gdy wszystko zaczęło siadać. Gdy okazało się, że merytoryka przestała się liczyć. Jest takie powiedzenie »mierni, bierni, ale wierni« i teraz wiem, jak to wygląda w praktyce. Piękno działu edukacji w Zachęcie polegało na ciągłości: nowe pokolenia uczyły się od poprzednich, był to zwyczaj trwający od Bożeny Kowalskiej, która zaczęła pracę w Zachęcie w 1954 roku. Ta ciągłość została przerwana, nowe osoby nie mają od kogo się uczyć”.
Obecnie kierowniczką działu edukacji jest Elżbieta Dmochowska, której zadaniem jest realizacja projektu TV Zachęta – jednak od stycznia 2022 roku nie ukazał się ani jeden film. Trudno znaleźć jakiekolwiek informacje o dotychczasowej karierze zawodowej Dmochowskiej. Dmochowska wybrana została bez przeprowadzania rekrutacji i w podobny sposób zatrudnia nowych pracowników. Przewodzi czteroosobowej ekipie, złożonej z osób bez doświadczenia w pracy w edukacji. Jeszcze przed zatrudnieniem Dmochowskiej z działu zwolniły się dwie świeżo zatrudnione osoby, więc to w zasadzie druga ekipa po rozpadzie starego zespołu. Kalendarz działań edukacyjnych jest skromny, w okolicach lata najwięcej i najciekawiej działo się w związku z wystawami Małgorzaty Mirgi-Tas i Drugiej wiosny nie będzie Joanny Kordjak – a to wystawy ze starego programu. Kanał Zachęty na YouTube jest właściwie martwy. Powstał za to podcast „Na Zachętę”, którego tematyka krąży wokół działań galerii. Prowadzi go Małgorzata Jakubowska, dziennikarka Czwórki Polskiego Radia.
Zespół do prostych działań
Równie nieciekawie przedstawia się sytuacja zespołu kuratorskiego, którego dyrektor jest bezpośrednim przełożonym. Zgodnie z otrzymanymi przeze mnie informacjami, dyrektor zmienił zapis o roli kuratorów w regulaminie organizacyjnym Zachęty, sprowadzając ich do osób wspierających jego działania. Zaczynając swoją kadencję, nie był zainteresowany propozycjami kuratorów i nie omawiał z nimi swoich planów. W praktyce kuratorzy i kuratorki Zachęty zostali sprowadzeni do roli asystentów, osób realizujących program dyrektora, a także przygotowujących mu kwerendy, na przykład do zapowiadanej na listopad wystawy Pejzaż malarstwa polskiego, który ma zdominować sale Zachęty; jego kuratorem będzie Janusz Janowski.
Janowski postawił się w roli uberkuratora Zachęty – zmienił zapis o roli kuratorów w regulaminie organizacyjnym Zachęty, sprowadzając ich do osób wspierających jego działania.
„Na pierwszym i jak się okazało przedostatnim spotkaniu z zespołem kuratorskim dyrektor zakomunikował nam, że będzie nas używał do prostych działań” – mówi Magdalena Komornicka, która w Zachęcie pracowała jako kuratorka do stycznia 2023 roku. Na jej miejsce zatrudniona została Joanna Rycerska, prezeska Zarządu Głównego ZPAF, która w Zachęcie ma przygotować wystawę poświęconą fotografii.
Chociaż Janowski postawił się w roli głównego kuratora Zachęty, w jego działaniach widać brak doświadczenia. Było to doskonale widoczne przy pierwszej wystawie jego autorstwa, otwartej w listopadzie 2022 roku – Lapidarnym pięknie, przeglądzie rysunków Tadeusza Kulisiewicza. Pomijam tu kwestie merytoryczne, które były opisywane w innych mediach[17]. Tutaj najbardziej interesuje mnie, że wystawa Kulisiewicza dostarczyła problemów natury organizacyjnej. Zgodnie z deklaracjami programowymi dyrektora, miała zostać zrealizowana we współpracy z Centrum Rysunku i Grafiki im. Tadeusza Kulisiewicza, oddziałem Muzeum Okręgowego Ziemi Kaliskiej[18]. Jednak tuż po ogłoszeniu nowego programu dyrektorka MOZK Sylwia Kucharska oświadczyła, że nie nigdy rozmawiała z Janowskim o współpracy nad tą ekspozycją[19]. „Dyrektor nie wie, jak się robi wystawy. Zwykle proces wypożyczeń trwa 2–3 lata, on chciał na zawołanie pożyczyć od Muzeum Okręgowego w Kaliszu większość kolekcji” – komentuje Marta Miś. Ostatecznie wystawę udało się zorganizować dzięki wypożyczeniom między innymi z Muzeum Narodowego w Warszawie i Muzeum Wojska Polskiego, a także – od prywatnych kolekcjonerów. Jednym z takich kolekcjonerów był wspominany Jacek Kudelski, który po wystawie został wicedyrektorem Zachęty. Zdaniem byłych pracowniczek kolejne wystawy w Zachęcie powstają tylko dzięki wiedzy i doświadczeniu działu produkcji, który często wykonuje prace zwyczajowo przypisane kuratorom.
Znaczącą decyzją dyrektora Janowskiego jest także rozwiązanie komisji zakupów. Magdalena Komornicka: „We wniosku do MKiDN na zakupy do kolekcji z 2021 roku znalazła się propozycja wykupienia kilku depozytów i prac artystów i artystek ze Spojrzeń 2021 – to miała być nagroda dla finalistek i finalistów ostatniej edycji. Zachęta dostała zmniejszoną kwotę dofinansowania z odwołania, ale do zakupu prac nie doszło. Po jakimś czasie dział zbiorów dostał prośbę o przeprocedowanie zakupu obrazów Ignacego Czwartosa i prac Wojciecha Sadleya. Komisja zakupów nie miała szansy się wypowiedzieć na temat tych propozycji, bo została rozwiązana. Nie wiem jak ten zakup został formalnie przeprowadzony”.
O powody rozwiązania komisji zakupów zapytałam Michała Grockiego, nie otrzymałam jednak odpowiedzi.
Dyrektor jest więc jedyną osobą decyzyjną w sprawach programu Zachęty (ostatnia rada programowa działała w latach 2013–2016 – propozycja nowego składu rady, przygotowana jeszcze przez Hannę Wróblewską, nie została podpisana przez MKiDN), samodzielnie decyduje o zakupach do kolekcji, oraz, zgodnie z zapowiedziami, zmienił regulamin konkursu na wystawę w Pawilonie Polskim w Wenecji. Teraz konkurs jest dwuetapowy, a najważniejsza zmiana dotyczy możliwości nominacji przez komisarza Pawilonu Polonia (czyli dyrektora Zachęty) jednego dodatkowego zespołu do drugiego etapu. Drugi etap stał się też jawny – jury będzie znać imię i nazwisko kuratora lub kuratorki. W drugim etapie wybrane zespoły będą oceniane przez cały skład jury, a więc także i dyrektora Zachęty, który zawsze należy do jury. Według byłej koordynatorki Biura Biennale, Joanny Waśko, ta zmiana jest argumentowana następująco: „Dyrektor chce mieć pewność, że w pawilonie pojawi się najlepszy według niego projekt, i jeśli jury coś »pominie«, to on może zawalczyć o to, co będzie najlepsze dla pawilonu”.
Obecnie już wiemy, że zwyciężyła wystawa Ignacego Czwartosa, kuratorowana przez Piotra Bernatowicza, który był również współkuratorem (obok Janowskiego) wystawy Czwartosa w Zachęcie (luty-maj 2023). Zachęta ciągle nie opublikowała opisu zwycięskiego projektu, za to od wyników konkursu odcięły się członkinie jury Jagna Domżalska, Joanna Warsza i Karolina Ziębińska-Lewandowska.
Odkręcony kurek
Gdy jeszcze pod koniec zeszłego roku zaczynałam swoje rozmowy z byłymi lub planującymi odejście pracowniczkami Zachęty, emocje wokół sytuacji w galerii były ciągle silne – stary zespół był w trakcie rozpadu, a nowy walczył o dostęp do ucha dyrektora. Z 60 osób pracujących w Zachęcie odeszło około 30. Dokładną liczbę – która ciągle rośnie – trudno uchwycić, bo zaliczają się do niej także pracownicy zatrudnieni już przez nową dyrekcję. Niektórzy odchodzą po cichu, inni pozwalają sobie na emocjonalne komentarze w mediach społecznościowych, jak zrobił to edukator Marcin Matuszewski[20] czy głucha edukatorka Natalia Siuchta. Ten pierwszy odszedł, bo nie mógł odnaleźć się w roli promotora sztuki Ignacego Czwartosa i miał dość działań nowej dyrekcji. Z kolei Siuchta przepracowała w Zachęcie raptem osiem miesięcy – zniechęciła ją dezorganizacja pracy działu edukacji i wystawy niegdysiejszych twórców przykościelnych[21]. Części pracowników oczywiście udało się odnaleźć w nowych realiach, bo ich działania nie wadzą dyrekcji. Część trwa, bo brak im alternatyw.
Jak dowiedziałam się od obecnych pracowników, pracy w Zachęcie jest teraz mniej – może dlatego, że dyrekcja stawia na wystawy malarstwa, które są stosunkowo łatwe w realizacji i tanie, a może dlatego, że program towarzyszący wystawom jest skromny. Niektórzy z moich rozmówców nawet to sobie cenią, bo nie trzeba siedzieć do 22:00 w pracy.
Pracy jest mniej, za to płace poszły w górę. W 2022 roku działający w Zachęcie związek zawodowy Inicjatywa Pracownicza wynegocjował inflacyjne podwyżki dla wszystkich pracowników, analogicznie jak w roku 2021. „Janowski rozumie, że musi podwyższać stawki – wie, że one są bardzo niskie, a chętnych do pracy w Zachęcie obecnie brakuje” – komentuje jedna z osób pracujących w galerii. Dodaje: „Wydaje mi się, że [pod tym względem] w Zachęcie jest lepsza sytuacja niż w CSW Zamek Ujazdowski i Muzeum Sztuki w Łodzi”.
Joanna Waśko, była koordynatorka biura biennale i przewodnicząca Komisji Zakładowej OZZ „Inicjatywa Pracownicza” działającej przy Zachęcie jest jednak mniej entuzjastyczna i podkreśla, że związek walczył o podwyżki od dłuższego czasu i nie są one wysokie – to kilka lub kilkanaście procent, rozdysponowanych proporcjonalnie do wysokości zarobków. Według Waśko ciężko też mówić o realnej poprawie atmosfery pracy: „Roboty jest mniej, ale dla wielu atmosfera jest bardziej oficjalna. Niektóre pracownicze spotkania odbywają się w towarzystwie prawnika i kierownictwa Zachęty. Ludzie nie czują się w takiej sytuacji komfortowo i proszą o obecność przedstawiciela związków, dlatego też pozycja związku się umocniła”.
Mimo skromnego programu dotacje podmiotowe Zachęty są coraz wyższe. „Janowski ma odkręcony kurek, dostaje kasę na wszystkie swoje projekty” – słyszę od byłej pracowniczki galerii. W 2023 roku mecenasem Zachęty został Orlen.
Sporo emocji wywoływał również temat ubiegłorocznych nagród dla pracowniczek i pracowników. Kilka lat temu w Zachęcie uchwalono regulamin nagród, zakładający ich przyznawanie w systemie dwustopniowym. Dyrektor przyznawał je w porozumieniu z kierownikami działów, informacja o nagrodach była jawna. Teraz dyrektor przyznaje nagrody sam, w trybie tajnym, a wysokość ostatnich nagród dla niektórych była zaskakująca – niektórzy dostali nawet równowartość trzech pensji. Skąd takie kwoty? Budżet nagród jest wypadkową wysokości dotacji, wpływów i stopnia ich wykorzystania. „W 2022 roku odeszło wielu pracowników, nie na wszystkie stanowiska (lub nie od razu) zostały zatrudnione nowe osoby, program kuleje, a MKiDN jest hojniejsze, więc jest więcej pieniędzy na nagrody” – mówi jedna z pracowniczek.
Co znamienne, mimo skromnego programu dotacje podmiotowe Zachęty są coraz wyższe. Oczywiście analizując dane podane przez MKiDN widać, że dotacje wszystkich państwowych instytucji kultury stopniowo ulegają nieznacznemu zwiększeniu, jednak w przypadku instytucji poświęconych sztuce podwyżka Zachęty jest największa. W 2021 roku dotacja podmiotowa Zachęty wynosiła 13 702 000 zł, w 2022 roku 14 185 000 zł, a w 2023 roku już 18 434 000 zł. „Janowski ma odkręcony kurek, dostaje kasę na wszystkie swoje projekty” – słyszę od byłej pracowniczki galerii. W 2023 roku mecenasem Zachęty został Orlen.
Gdy kończę zasadnicze prace nad tym tekstem, jest sierpień 2023 roku. Lato w Zachęcie zwykle było zdominowane przez program performatywny. Koncerty, performanse, działania choreograficzne, warsztaty – Zachęta tętniła życiem i przewijały się przez nią tłumy[22]. Tegoroczny sezon letni był dużo spokojniejszy, po performansach ani śladu. Głośny projekt Złota wyspa, zainicjowany przez Pawła Althamera, który teoretycznie jest współorganizowany przez Zachętę (w praktyce sprawuje nad nim pieczę Muzeum Pragi, a finansuje go miasto), nie widnieje w kalendarzu instytucji – najwidoczniej nie jest to coś, czym Zachęta chciałaby się chwalić. Pustawy program galerii wypełnił więc festiwal polskich filmów deskorolkowych SK8 is GR8. Wygląda więc na to, że nowe władze Zachęty chcą w ten sposób „odmłodzić” instytucję (OK, boomer!). Czyżby przez półtora roku zdążyła się zestarzeć?
W trakcie realizacji tego materiału chciałam porozmawiać z Januszem Janowskim oraz Michałem Grockim. Zostałam poproszona o przygotowanie pytań, więc w mailu wysłanym 6 marca do Michała Grockiego przedstawiłam poniższą listę:
- Jaki jest zakres Pana obowiązków jako pełnomocnika ds. PR?
- Czy to prawda, że próbował pan założyć związek zawodowy? Co Pana motywowało?
- Jaki jest stosunek dyrektora Janusza Janowskiego do kuratorów i kuratorek Zachęty? Czy to prawda, że dyrektor zmienił regulamin organizacyjny, ograniczając rolę kuratorów do osób wspierających (ale nie współtworzących) dyrektora w tworzeniu programu galerii?
- Jednym z postulatów w programie Janusza Janowskiego była restrukturyzacja działu edukacyjnego. Czy ten pomysł jest wdrażany i do czego się on sprowadza?
- Czy to prawda, że razem z dyrektorem chciał Pan przenieść kawiarnię Zachęty do części historycznej budynku, gdzie mieści się dział edukacji? Czy ten pomysł jest nadal procedowany? Jak planują/planowali Państwo udostępnić tę przestrzeń osobom niepełnosprawnym?
- Jakie obecnie działania podejmuje Zachęta, by zwiększać dostępność instytucji dla osób niepełnosprawnych? Czy odbywają się w niej wydarzenia dla osób niewidomych lub głuchych?
- Jakie były okoliczności odejścia wicedyrektora Pawła Czapczyka z Zachęty? Dlaczego postanowił on zrezygnować ze swojego stanowiska?
- Czy przy Zachęcie działa rada programowa i jaki jest jej skład?
- Czy to prawda, że dyrektor rozwiązał komisję ds. zakupów do kolekcji Zachęty? Jakie są powody tego rozwiązania?
- Jak by pan określił model zarządzania Janusza Janowskiego?
- Czy w Zachęcie są respektowane prawa pracownicze?
- Jakie są plany Zachęty na 2023 rok? Na stronie internetowej znaleźć można jedynie informację o wystawie Drugiej wiosny nie będzie, której otwarcie planowane jest na 30 marca.
W odpowiedzi, wysłanej przez Michała Grockiego 9 marca, otrzymałam tylko plany wystawiennicze Zachęty na 2023 rok oraz wiadomość następującej treści:
„Państwa redakcja przez ostatni rok ani razu nie zwróciła się do nas z prośbą o rozmowę czy też weryfikację niektórych informacji pojawiających się w opinii publicznej, publikując i udostępniając równocześnie na swoim facebooku nacechowane negatywnie publikacje (ocierające się o »hejt«).
Uważamy, że pisząc ostatnie materiały o Zachęcie nie zachowujecie Państwo podstawowych standardów etyki zawodowej, a co za tym idzie rzetelności, obiektywizmu i staranności dziennikarskiej, o których mowa w art. 12 ust. 1 z ustawy z 26 stycznia 1984 – Prawo Prasowe – Staranność i rzetelność w działalności dziennikarskiej.
Biorąc pod uwagę formę przedstawionych pytań oraz historię Państwa publikacji mamy prawo założyć, że szykowany przez Panią Redaktor materiał »o sytuacji w Zachęcie« nie będzie obiektywny i rzetelny. Z uwagi na powyższe pragnę poinformować, że Dyrekcja Zachęty nie będzie w tym przypadku zainteresowana rozmową.
Korzystając z okazji pragnę również przekazać, że cały zespół Zachęty życzyłby sobie większej sumienności i uczciwości w publikowaniu kolejnych materiałów na jej temat”.
[1] Marcin Mindykowski, Malarz z Gdańska w atmosferze skandalu nowym dyrektorem Zachęty. Prawicowy ideolog czy człowiek dialogu?, 7.01.2022, „Gazeta Wyborcza.pl Trójmiasto”, https://trojmiasto.wyborcza.pl/trojmiasto/7,35612,27977555,desant-z-gdanska-do-zachety-janusz-janowski-nowy-dyrektor.html
[2] Zob. Adam Warski, Zachęta według Janowskiego, czyli Dom Ugrzecznionego Plastyka Artysty, 12.01.2022, „Krytyka Polityczna”, https://krytykapolityczna.pl/kultura/sztuki-wizualne/zacheta-janusz-janowski-program-komentarz/
[3] Zob. Hanna Szkarłat, Zachęta to nie zwykłe miejsce pracy, to coś, co budujemy razem. Zachęta to my – pracownicy_e Narodowej Galerii Sztuki odpowiadają na kandydaturę Janusz Janowskiego, 16.12.2021, poptown.eu, https://poptown.eu/zacheta-to-nie-jest-zwykle-miejsce-pracy-to-cos-co-budujemy-razem-zacheta-to-my-pracownicy_e-narodowej-galerii-sztuki-odpowiadaja-na-kandydature-janusza-janowskiego/
[4] Tamże.
[5]https://www.facebook.com/zacheta/posts/pfbid02saiRHgB48Pyt3rnUk9M2iSmLbJMHjoCqCrYLaqJstZahDLEppoL9PQSLQWpGufjQl
[6] Zob. Karolina Kozakiewicz, Prezesi ZPAP do kandydata Glińskiego na dyrektora Zachęty: Janusz! Nie przyjmuj tej nominacji!, 17.12.2021, „Gazeta Wyborcza Wrocław”, https://wroclaw.wyborcza.pl/wroclaw/7,35771,27898480,prezesi-zpap-do-kandydata-glinskiego-na-dyrektora-zachety-janusz.html
[7]Nowe otwarcie, zpap.pl, https://zpap.pl/zpap/index.php?option=com_content&limitstart=360&lang=pl
[8]Zob. Witold Mrozek, Wyborcza ujawnia. Co przyszły dyrektor Zachęty zawdzięcza prezesowi Ordo Iuris?, 17.12.2021, „Wyborcza.pl”, https://wyborcza.pl/7,112588,27919419,wyborcza-ujawnia-co-przyszly-dyrektor-zachety-zawdziecza.html
[9]Tamże.
[10]Zob. M. Mindykowski, Malarz z Gdańska…, dz. cyt.
[11]W. Mrozek, Wyborcza ujawnia…, dz.cyt.
[12]Objęcie Zachęty, https://zacheta.art.pl/pl/kalendarz/objecie-zachety
13Maria Poprzęcka, Zachęta przejęta, dwutygodnik.com, wyd. 325, 01/2022, https://www.dwutygodnik.com/artykul/9886-zacheta-przejeta.html
[14]W. Mrozek, Protest w Zachęcie. Ochroniarz: „Kto jest za to odpowiedzialny?” Widz: „Słyszałem, że minister”, wyborcza.pl, 20.01.2022, https://wyborcza.pl/7,75410,28024764,happening-w-zachecie-ochroniarz-kto-jest-odpowiedzialny.html
[15]Zob. W. Mrozek, W nowej ekipie prawnik z Ordo Iuris i znajomy Szumowskiego. Co się dzieje w Zachęcie?, 19.01.2022, „Gazeta Wyborcza”, wyd. internetowe, https://wyborcza.pl/7,75410,28016516,w-nowej-ekipie-prawnik-z-ordo-iuris-i-znajomy-szumowskiego.html
[16]https://www.facebook.com/photo.php?fbid=1335629389910187&set=a.1335626719910454&type=3&theater
[17]https://bip.zacheta.art.pl/system/obj/773_Opis_przedmiotu_zamowienia_Zalacznik_nr_1.pdf
[18] Hediwg G. Holler, Politische Eingriffe: Wie Polen seine Kunsteinrichtungen auf Linie bringt, derstandard.at, https://www.derstandard.at/story/2000142374668/politische-eingriffe-wie-polen-seine-kunsteinrichtungen-auf-linie-bringt
[19]Zob. J. Janowski, Program…, dz. cyt. s. 7.
[20]Oświadczenie dyrektorki MOZK: https://www.facebook.com/muzeumwkaliszu/photos/a.1747279928834137/3221296438099138/
[21] Wpisu Marcina Matuszewskiego nie można obecnie znaleźć na Facebooku, ale jego sprawa została opisana przez Witolda Mrozka w „Wyborczej”: https://wyborcza.pl/7,75410,29815869,stracil-prace-za-wlasne-zdanie-o-wykletych-zacheta-pozbyla.html; do wypowiedzi Matuszewskiego odnosił się także Ignacy Czwartos: https://www.facebook.com/ignacy.czwartos
[22] Wypowiedź Natalii Sichuty na Facebooku: https://www.facebook.com/photo/?fbid=3612322892424113&set=a.1377167042606387
[23]Karolina Plinta, Czas autorefleksji, czas głupienia, „Dialog”, 11.02.2022, https://www.dialog-pismo.pl/przedstawienia/czas-autorefleksji-czas-glupienia
Karolina Plinta – krytyczka sztuki, redaktorka naczelna magazynu „Szum” (razem z Jakubem Banasiakiem). Członkini Międzynarodowego Stowarzyszenia Krytyków Sztuki AICA. Autorka licznych tekstów o sztuce, od 2020 roku prowadzi podcast „Godzina Szumu”. Laureatka Nagrody Krytyki Artystycznej im. Jerzego Stajudy (za magazyn „Szum”, razem z Adamem Mazurem i Jakubem Banasiakiem).
Więcej