Czy artyści mogą zakazać instytucji wystawiania swoich dzieł? Sztuka i prawo autorskie (cz. 3)
W poprzednim tekście cyklu Sztuka i prawo autorskie opisywałem zawiłości związane z propozycją ponownego postawienia Tęczy na Placu Zbawiciela. Intuicyjnie założyłem, że Piotr Bernatowicz, dyrektor CSW Zamek Ujazdowski, które jest podmiotem majątkowych praw autorskich do dzieła Julity Wójcik, ze względów ideologicznych nie zgodzi się na udzielenie licencji i odtworzenie Tęczy. Z tego powodu wskazałem i opisałem możliwości obejścia monopolu autorskiego CSW. Okazuje się jednak, że tekst oparłem na błędnych przesłankach. Piotr Bernatowicz skontaktował się ze mną i krótko wyjaśnił sprawę ze swojej perspektywy, cytuję: „Nikt mnie nawet nie zapytał, czy CSW udostępni prawa do Tęczy. Pytano tylko, kto ma do niej prawa. A ja nie mam w zwyczaju blokować wypożyczeń dzieł sztuki, jeśli mogę je udostępnić, nawet jeśli mam krytyczne zdanie na ich temat”[1].
Informacja ta miała charakter prywatny, ale – za zezwoleniem autora – upubliczniam ją. Taka deklaracja otwiera miastu, aktywistom z Homokomanda i artystce drogę do rekonstrukcji pierwotnej Tęczy, ewentualnie kreacji i publicznego wykorzystania jej opracowań. Bo choć Bernatowicz wspomina o „wypożyczeniach dzieł” (a więc o udostępnianiu rzeczy, fizycznych przedmiotów), a nie licencji na korzystanie z dobra niematerialnego, jakim jest utwór, to niewątpliwie oznajmia swoją otwartą, antycenzorską postawę. Co z tego wyniknie – czas pokaże. A mój tekst o Tęczy, nawet jeśli wychodził z błędnych założeń o stanie faktycznym, trzeba traktować jako ćwiczenie z prawa autorskiego, w którym prawne ustalenia zachowują aktualność i wagę.
Ale deklaracja Bernatowicza ważna jest również z innego powodu – zastrzegając, że nie ma w zwyczaju blokować wypożyczeń dzieł sztuki, nawet jeśli ma o nich krytyczne zdanie, dyrektor CSW zdaje się kontrować opór, jaki wśród wielu artystów wywołuje wykorzystywanie ich prac w kierowanej przez niego instytucji. Dlatego w niniejszym tekście chciałbym na gruncie prawa autorskiego rozważyć pytanie: czy artystka/artysta może wycofać dzieło z wystawy, gdyż nie akceptuje – z różnych powodów – organizatora wydarzenia, który legalnie to dzieło posiada i z niego korzysta? Od razu zaznaczę, że zagadnienie jest dosyć skomplikowane, będę starał się je analizować w możliwie klarowny sposób, ale zawiłości nie da się uniknąć. Za punkt wyjścia posłuży nam konflikt wokół wystawy w CSW Nie ocenzurowano. Polska sztuka niezależna lat 80.
Stan faktyczny
Kuratorowana przez Tadeusza Borutę wystawa miała zostać otwarta pod koniec marca 2022 roku, ale wernisaż przełożono na 8 kwietnia; stało się tak ze względu na protest kilkunastu artystów, m.in. Andrzeja Bielawskiego, Jana Dobkowskiego, Józefa Robakowskiego, Eugeniusza Minciela, Marka Sobczyka, Grupy Luxus (Ewa Ciepielewska, Bożena Grzyb-Jarodzka, Małgorzata Plata, Jerzy Kosałka, Szymon Lubiński, Jacek „Ponton” Jankowski) czy Aleksandry Knaflewskiej – spadkobierczyni majątkowych praw autorskich do dzieł Leszka Knaflewskiego. Artyści i spadkobiercy podnosili, że nikt nie kontaktował się z nimi w sprawie zamieszczenia dzieł na wystawie, tymczasem oni nie zgadzają się na ich prezentację w CSW. Część z nich żądała również usunięcia swoich nazwisk z materiałów dotyczących ekspozycji.
Ideologiczne podstawy konfliktu były oczywiste; narodowo-katolickie poglądy Bernatowicza oraz jego powiązania z rządem PiS to czarny sen lewicowo-liberalnej części polskiego świata sztuki. Józef Robakowski wprost powiedział, że „CSW to w tym momencie instytucja realizująca rządową agendę, z którą się nie zgadzam i nie chcę być jej częścią. Kieruje nią osoba, która chce się zasłużyć politycznie, co widać po wystawach, które już się odbyły. To nie jest niezależna instytucja i organizowanie w niej wystawy »niezależnej sztuki« ma tylko kamuflować ten fakt”. Boruta natomiast miał być zaskoczony reakcjami artystów. Podkreślał, że działał zgodnie z prawem: „Gdy praca była własnością artysty, o wypożyczenie pytałem bezpośrednio jego. Część się zgodziła, część odmówiła (tych prac nie ma) […]. W przypadku kolekcji muzealnych było inaczej. Taka kolekcja jest dobrem kultury i upublicznianie zbiorów jest wpisane w jej misję. Korzystający z niej kurator nie ma obowiązku pytać artysty o zgodę, zwłaszcza w przypadku wystawy historycznej, i rzadko się to zdarza”. Na początku kwietnia Bernatowicz potwierdził, że z wystawy znikną „dzieła sztuki, których twórcy lub spadkobiercy twórców wystąpili przeciw ich prezentacji […], a jednocześnie ich właściciele nie dysponują stosownymi prawami autorskimi”[2]. Po wernisażu żadna z prac nie została już wycofana z ekspozycji.
W rzeczywistości w sprawie tej miesza się kilka problemów: po pierwsze, kwestia własności dzieł sztuki (przedmiotów), po drugie, zagadnienia dotyczące praw autorskich majątkowych, czyli działanie CSW jako podmiotu praw do utworu bądź jego eksploatacji w ramach licencji umownej lub też licencji ustawowych; po trzecie, kwestie praw autorskich osobistych, a konkretnie prawo do nadzoru autora nad sposobem korzystania z utworu (które będzie tu przede wszystkim obejmować ochronę istotnych interesów twórczych autora, w mniejszym stopniu zaś ochronę adekwatnej formy prezentacji dzieła); po czwarte, problem informowania artystów o wykorzystywaniu prac w ramach organizowanych przez instytucje wystaw. By ułatwić sobie rozważania, założymy, że wszystkie sporne dzieła sztuki były utworami (przedmiotami prawa autorskiego), czyli zgodnie art. 1 ust. 1 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych (dalej jako Ustawa) były przejawami działalności twórczej o indywidualnym charakterze ustalonymi w dowolnej postaci.
Majątkowe prawa autorskie
Obraz, rozumiany jako naciągnięte na krosna płótno pokryte farbami w określonym porządku, nie jest utworem, a rzeczą, nośnikiem, czyli tzw. corpus mechanicum.
Jak zwykle zacznijmy od podstaw. Z momentem ustalenia utworu, czyli nadania mu formy, która może być percypowana przez inne osoby, twórca automatycznie nabywa do niego osobiste i majątkowe prawa autorskie. Majątkowe prawa autorskie obejmują wyłączne prawo do korzystania z utworu i do rozporządzania nim na wszystkich polach eksploatacji oraz do wynagrodzenia za korzystanie z utworu przez inne podmioty (art. 17 Ustawy). Są to więc prawa zbywalne, a także – dodajmy – ograniczone w czasie, co do zasady wygasają po siedemdziesięciu latach od śmierci twórcy utworu (art. 36 Ustawy). Podkreślmy również, że utwór (czyli abstrakcyjne dobro niematerialne) należy odróżnić od nośnika (rzeczy), na którym jest utrwalony. Obraz, rozumiany jako naciągnięte na krosna płótno pokryte farbami w określonym porządku, nie jest utworem, a rzeczą, nośnikiem, czyli tzw. corpus mechanicum. Utwór może być utrwalony na innych nośnikach, np. w postaci fotografii czy wydruku lub wprowadzony do sieci – i niezmiennie zachowuje wtedy swoją ontologiczną tożsamość, pozostając tym samym utworem. Zgodnie z art. 51 ust. 1 i 2 Ustawy zbycie obrazu (przejście jego własności) nie powoduje zbycia majątkowych praw autorskich do utrwalonego na nim utworu i vice versa, zbycie praw nie powoduje zbycia obrazu. Aby doszło do podwójnego skutku, musiałby być on wyraźnie przewidziany w umowie, a warunkiem koniecznym przejścia majątkowych praw autorskich jest pisemna forma umowy i wskazanie w niej pól eksploatacji.
Rozpatrzmy wariant A): CSW nabyło od artysty na mocy umowy sprzedaży lub darowizny obraz (rzecz) wraz z majątkowymi prawami autorskimi na wszelkich możliwych polach eksploatacji. Oznacza to, że instytucja może korzystać z niego w dowolny technicznie sposób – utrwalać i zwielokrotniać różnorodnymi technikami, digitalizować i wprowadzać do sieci, użyczać i wynajmować egzemplarze utworu w tym jego oryginał innym podmiotom, wystawiać go itd. (zob. art. 50 Ustawy). W takiej sytuacji artysta, poza wyjątkowymi sytuacjami związanymi z ochroną osobistych praw autorskich, o których będzie mowa poniżej, jest bezradny i w żaden sposób nie może zablokować wystawiania swojej pracy.
W wariancie B) CSW nabywa obraz oraz licencję do korzystania z niego na wszelkich polach eksploatacji. Żeby zrozumieć instytucję licencji, wyobraźmy sobie, że jesteśmy właścicielami roweru i pozwalamy z niego korzystać innej osobie. Jeśli otrzymamy z tego tytułu wynagrodzenie, będzie to najem, a jeśli uczynimy to nieodpłatnie, będzie to użyczenie – w obu przypadkach jednak umowa ma charakter względny, zobowiązaniowy, czyli my niezmiennie pozostajemy właścicielami roweru, a czasowo używa go ktoś inny. Podobnie jest z licencją – jako podmiot (swoisty „właściciel”) praw autorskich mogę zezwolić innej osobie na odpłatne lub nieodpłatne korzystanie z utworu na różnych polach eksploatacji. Także w tej sytuacji, jeśli CSW korzysta z dzieła na wskazanych w licencji polach eksploatacji, to artysta, co do zasady, jest bezradny i nie może zablokować prezentacji dzieła. Owszem, w odróżnieniu od umowy przenoszącej prawa autorskie, twórca w zależności od czasu, na jaki została zawarta licencja, oraz szczegółowych postanowień umowy może licencję wypowiedzieć, ale paradoksalnie w interesującym nas kontekście niewiele by to dało. Zagadnienie wypowiadania licencji i jego skutków jest dosyć skomplikowane, tu jedynie zaznaczę, że – po pierwsze – przewidziany w umowie okres wypowiedzenia musiałby być bardzo krótki, co należy do rzadkości, i po drugie, z punktu widzenia artysty próbującego zablokować pokaz wypowiedzenie niewiele by zmieniło, gdyż w miejsce licencji umownej weszłyby tzw. licencje ustawowe, czyli wariant C).
W wariancie C) zakładamy, że CSW jest tylko właścicielem rzeczy – obrazu – a wyłącznym uprawnionym z tytułu autorskich praw majątkowych pozostaje twórca. W takiej sytuacji CSW mogłoby odwołać się właśnie do licencji ustawowych, czyli specyficznych wyłomów w monopolu autorskim, które zostały przewidziane w Ustawie. Jedną z takich licencji reguluje art. 32 ust. 1 Ustawy – na podstawie tego przepisu właściciel obrazu, czyli CSW może go wystawiać publicznie bez zezwolenia podmiotu praw autorskich, jeżeli nie łączy się z tym osiąganie korzyści majątkowych. Wystawa nie mogłaby więc być biletowana, za problematyczne należałoby również uznać pozyskiwanie pieniędzy od sponsorów. CSW musiałoby po prostu zorganizować ekspozycję własnym sumptem i z wolnym wstępem. Podobnie jak w dwóch wcześniejszych sytuacjach zablokowanie pokazu przez artystę możliwe byłoby tylko w wyjątkowych sytuacjach. Co więcej, na mocy kolejnej licencji ustawowej, z art. 333 Ustawy, CSW byłoby uprawnione do korzystania z utworu w celu reklamy wystawy w zakresie uzasadnionym promocją tego wydarzenia (ogłoszenia, plakaty, katalogi, pocztówki itp.). Za każdym razem instytucja powinna również podawać autora i tytuł eksploatowanego w ten sposób dzieła (art. 34 Ustawy). Powołanie się przez CSW przy organizacji ekspozycji na tzw. prawo cytatu (licencję ustawową uregulowaną w art. 29 Ustawy) należałoby uznać za ryzykowne posunięcie, ale warte rozważenia, jest to jednak na tyle skomplikowane zagadnienie, że nie będę go tutaj rozwijał.
Rozpatrzmy jeszcze sytuację, w której to my pożyczamy obraz od CSW w celu zaprezentowania go na organizowanej przez nas wystawie. W przypadku A) CSW może nam dzieło użyczyć i udzielić licencji na pokaz, a artysta nie mógłby, poza wyjątkowymi sytuacjami, zablokować prezentacji. W przypadku B) CSW mogłoby nam użyczyć pracę na wystawę, ale tylko wtedy, gdyby w umowie licencyjnej pozyskało także prawo do udzielania tzw. sublicencji. Są to licencje n-tego rzędu – licencjobiorca udziela licencji kolejnemu podmiotowi, który staje się licencjobiorcą drugiego stopnia. Artysta co do zasady nie ma prawa zablokować takiego pokazu. W wariancie C), w którym CSW działa na podstawie licencji z art. 32 ust. 1 Ustawy, uprawnionym do korzystania z niej jest wyłącznie właściciel obrazu (rzeczy). Zatem jeśli CSW – jako właściciel – wypożyczyłoby pracę na naszą wystawę, to aby ją pokazać musielibyśmy wystąpić do artysty o zawarcie stosownej umowy licencyjnej, a ten, odmawiając, mógłby oczywiście prezentację zablokować.
Osobiste prawa autorskie
Jak już wyżej zasygnalizowałem, pojawienie się pewnych wyjątkowych okoliczności sprawia, że twórca zyskuje możliwość zablokowania wystawiania dzieła, które jest legalnie eksploatowane. Zanim te okoliczności przeanalizujemy, ponownie zwróćmy się do rudymentów. Obok praw majątkowych (zabezpieczających interesy ekonomiczne autorów) istnieją również prawa osobiste. Chronią one unikalną, intelektualno-emocjonalną więź twórcy z utworem, choć w rzeczywistości posiadają również pewien wymiar ekonomiczny. Autorskie prawa osobiste – w przeciwieństwie do majątkowych – są niezbywalne (nierozerwalnie przypisane do autora) i nieograniczone w czasie (w teorii nigdy nie wygasają). Wśród nich art. 16 pkt 5 Ustawy wymienia m.in. prawo do nadzoru nad sposobem korzystania z utworu. Szczególną formę realizacji tego prawa przewiduje art. 56 Ustawy umożliwiający autorowi odstąpienie od umowy przenoszącej majątkowe prawa autorskie (ale – podkreślmy – nie własność rzeczy) lub wypowiedzenie licencji ze względu na swoje istotne interesy twórcze. Powołując się na ten przepis twórca mógłby więc zablokować pokaz dzieła w wariantach A) oraz B).
Artykuł 56 Ustawy jest dosyć kontrowersyjny (sankcjonuje odstępstwo od fundamentalnej reguły prawa cywilnego pacta sunt servanda, jednocześnie przesłanki jego stosowania są mocno labilne), brakuje do niego orzeczeń, a w nauce prawa prezentowane są rozbieżne poglądy. Należy jednak przyjąć, że przepis chroni interesy osobiste takie jak dobre imię, autorytet, reputację czy renomę twórcy, które, co oczywiste, przekładają się także na kwestie majątkowe. Co więcej, interesy te muszą mieć istotny charakter (szczególną wagę), a subiektywne odczucie twórcy o zagrożeniu, naruszeniu bądź samej istotności interesów powinno być obiektywizowane w odwołaniu do normatywu rozsądnego twórcy prezentującego przeciętne, normalne zachowania charakterystyczne dla danego środowiska. Wiem, że dla osób znających artystyczne milieu próba odwołania się do owego abstrakcyjnego wzorca będzie wzbudzać wesołość, ale prawnicy traktują tego typu konstrukcje śmiertelnie poważnie i – pamiętajmy – to oni będą ferować wyroki kształtujące prawa i obowiązki artysty.
Sam fakt obecności dzieła naszego autorstwa na ekspozycji historycznej w instytucji, której dyrektor prezentuje poglądy ideologiczne sprzeczne z naszymi, nie jest wystarczającą przesłanką do zerwania umowy.
W mojej ocenie sam fakt obecności dzieła naszego autorstwa na ekspozycji historycznej w instytucji, której dyrektor prezentuje poglądy ideologiczne sprzeczne z naszymi, nie jest wystarczającą przesłanką do zerwania umowy. Twórca winien wykazać dodatkowo, że prezentacja konkretnej pracy na tej konkretnej wystawie wpłynie ujemnie na jego publiczny wizerunek, renomę czy odbiór dzieła. Przedstawienie wynikających z tego tytułu strat ekonomicznych (spadek wartości czy popularności dzieł) niewątpliwie wzmocniłoby argumentację przed sądem, ale nie jest konieczne: wszak przepis chroni interesy twórcze, a nie ekonomiczne. Pamiętajmy również, że skuteczne zastosowanie art. 56 Ustawy wymaga szeregu działań o charakterze proceduralnym. Najpierw więc wezwałbym CSW do wycofania dzieła z wystawy, grożąc zerwaniem umowy na podstawie art. 56 Ustawy; w przypadku braku reakcji złożyłbym pozew sądowy i wniosek o zabezpieczenie powództwa. Faktycznie to właśnie ten ostatni wniosek (art. 730 i następne kodeksu postępowania cywilnego) mógłby prowadzić do niezwłocznego zdjęcia pracy z ekspozycji.
W wariancie C) artysta nie może powołać się na art. 56 Ustawy, gdyż między nim a instytucją formalnie nie ma umowy, a więc nie ma czego rozwiązywać. CSW działa na podstawie licencji ustawowej z art. 32 ust. 1, niejako przyznanej społeczeństwu przez ustawodawcę w ramach tzw. dozwolonego użytku publicznego utworów chronionych. W takiej sytuacji istnieje jednak możliwość powołania się na art. 35 Ustawy, wyznaczający granice stosowania licencji ustawowych. Zgodnie z tą regulacją dozwolony użytek nie może naruszać normalnego korzystania z utworu lub godzić w słuszne interesy twórcy. Warto podkreślić różnice między „istotnymi interesami” z art. 56 i „słusznymi interesami” z art. 35. Językowa oraz celowościowa wykładnia wskazywałaby, że w przypadku stosowania art. 35 artyście łatwiej byłoby wymusić wycofanie dzieła z wystawy. W końcu „słuszne” to mniej niż „istotne”, a w braku umowy nie dochodziłoby również do jej zerwania i naruszenia pewności obrotu prawnego.
Na koniec odnieśmy się jeszcze do kwestii informowania o wykorzystywaniu na ekspozycji dzieł, do których własność oraz prawa autorskie majątkowe są w dyspozycji innych niż autorzy podmiotów. Cóż, prawo nie przewiduje takiej konieczności – jest to typowy zwyczaj środowiskowy, rodzaj dobrej praktyki, której stosowanie zależy wyłącznie od dobrej woli wystawiającego. Przewidywany w art. 60 Ustawy obowiązek umożliwienia autorowi przeprowadzenia nadzoru autorskiego przed rozpowszechnieniem utworu nie jest z tą praktyką równoznaczny. Jeśli artysta zgłosi potrzebę nadzoru, to może w odniesieniu do dzieła plastycznego dokonać kontroli jego stanu technicznego, ewentualnie jego integralności, ale nie weryfikacji zasadności wykorzystania pracy na danej wystawie. Dlatego taki nadzór służy tyleż autorowi, co organizatorowi pokazu. Oczywiście w ramach realizowania praw autorskich osobistych każde wykorzystanie utworu winno się wiązać z podaniem jego tytułu i autora.
Zablokowanie przez artystkę/artystę wystawienia własnego dzieła w czasie pokazu organizowanego przez instytucję nie jest proste.
Z powyższego wynika, że zablokowanie przez artystkę/artystę wystawienia własnego dzieła w czasie pokazu organizowanego przez instytucję nie jest proste i będzie zależało od bardzo wielu zmiennych, zarówno o charakterze prawnym (np. własności dzieła, podmiotu majątkowych praw autorskich, działania na podstawie umownych bądź ustawowych licencji), jak i faktycznym (np. rodzaju i przesłania wystawy, reputacji instytucji i ludzi w niej pracujących, przekonań twórcy i środowiska). Jestem jednak przekonany, że w przypadku wystawy Nie ocenzurowano ideologiczny konflikt wokół CSW, póki co, nie byłby wystarczającą przesłanką dla sądu do uznania roszenia o wycofanie dzieła z ekspozycji.
[1] W rzeczywistości Linus Lewandowski z Homokomanda wysłał do CSW maila z takim zapytaniem, jednak mejl ten miał nie dotrzeć do dyrektora Bernatowicza. Dosyć przypadkowo pośredniczyłem w wyjaśnieniu tej sprawy.
[2] Informacje i cytaty za: E. Dłużewska, „Sztuka niezależna” w miejsce „Sztuki politycznej”? Artyści nie chcą swoich prac w CSW, https://wyborcza.pl/7,112588,28245215,artysci-nie-chca-na-wystawe-w-csw-ale-czy-maja-prawo-do-bojkotu.html [dostęp: 16.06.2022].
Jakub Dąbrowski — z wykształcenia prawnik i historyk sztuki. Pracuje na stanowisku adiunkta na Wydziale Badań Artystycznych i Studiów Kuratorskich w Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, gdzie wykłada historię sztuki nowoczesnej i prawo autorskie.
Więcej