Chwyt marketingowy. Rozmowa z Tomem Mortonem
Jesteś – wraz z Markiem Goździewskim – kuratorem wystawy polsko-brytyjskiej w warszawskim CSW. Chciałabym zacząć naszą rozmowę od pytania o tytuł wystawy: British British Polish Polish: Sztuka krańców Europy, długie lata 90. i dziś. To bardzo długi tytuł, kto właściwie go wymyślił?
Ja.
Naprawdę? Długość i dogłębne wyjaśnienie zawarte w jednym zdaniu wydaje się typowe dla tytułów polskich wystaw.
Ja wymyśliłem, ale tytuł ten zbiera przemyślenia pochodzące z dyskusji z moim współkuratorem Markiem Goździewskim i dyrektorem Fabio Cavalluccim. Nie do końca jestem więc autorem całego tytułu. Nadałem mu po prostu ostateczną formę. Tytuł British British Polish Polish jest zapożyczony od brytyjskiego rzeźbiarza Keitha Wilsona, który współkuratorował z Penelope Curtis fascynującą wystawę zatytułowaną Modern British Sculpture w Royal Academy w Londynie (2011). Początkowo, Keith i Penelope chcieli zatytułować wystawę British British Sculpture Sculpture, ale dział marketingu Akademii się nie zgodził. Mnie się zawsze podobały powtórzenia w tytule, echa. Zadzwoniłem do Keitha i zapytałem, czy miałby coś przeciwko, gdybym użył jego pomysłu na tytuł. Myślę, że był bardzo zadowolony, że skorzystałem z jego pomysłu. Poza tym był nauczycielem artystów młodszego pokolenia, którzy biorą udział w wystawie takich jak: Matthew Darbyshire, Rupert Ackroyd, Jess Flood-Paddock, and Nicolas Deshayes.
Przeczytałam twój esej do katalogu wystawy w CSW, wyjaśniasz w nim termin ‘długie lata 90-te’ i próbujesz określić, co oznacza użyte w tytule ‘dziś’. Nie rozwinąłeś jednak tematu ‘krańca’, który wydawał mi się bardzo ciekawym zagadnieniem. Co według ciebie oznaczają “krańce Europy”?
To pomysł, który zrodził i rozwinął się w rozmowach z Markiem Goździewskim. Formułując ten tytuł nie mówię jak jest. Tu chodzi o prowokację.
Ależ ten tytuł mówi dokładnie jak jest.
Myślisz? Ja rozumiem go inaczej. Chodzi o sprowokowanie widza do kontrargumentu. Idea krańców Europy jest do pewnego stopnia geograficzna. Zależy jak narysujesz mapę kontynentu. Oczywiście, taka idea decentralizuje pozycję Polski, odbiera jej ambicję bycia w Europie Centralnej, co jest interesujące.
A co z Wielką Brytanią?
Wielka Brytania ma dosyć skomplikowany związek z Europą. Tytuł sugeruje, że polska kultura wizualna, jak i brytyjska kultura wizualna są/były na peryferiach europejskiej kultury wizualnej. Jeśli rozumiemy to z punktu widzenia historii sztuki, główne centra sztuk wizualnych to Włochy, Francja, może Niemcy, czy Niderlandy. Bardziej znana jest literatura Wielkiej Brytanii. Z takimi osobowościami jak William Shakespeare, Charles Dickens, George Elliot, czy Jane Austen. Oczywiście, w historii mieliśmy kilka ważnych postaci świata sztuki – William Turner, Francis Bacon. Generalnie nie była to sztuka klasy światowej. Nie mieliśmy dziesięciu Baconów – tylko jednego. Nie jestem ekspertem w polskiej historii sztuki, ale z tego co Marek i Fabio mi mówili, polska sytuacja jest podobna. Największe zdobycze polskiej kultury nie są związane ze sztukami plastycznymi.
Mimo bycia na krańcu Europy, powiedziałabym, że Polska miała prawdziwą, wartościową sztukę. Tylko nigdy nie miała wystarczająco dobrej promocji.
Oczywiście, że wiele krajów ma ciekawą historię sztuki. Kilka lat temu byłem na Łotwie. Odwiedziłem Muzeum Narodowe w Rydze. Odkryłem tam prace fantastycznych artystów, o których nigdy wcześniej nie słyszałem. Myślę, że “kraniec” nie jest określeniem wartościującym.
Jak to się stało, że zostałeś współkuratorem tego dużego polsko-brytyjskiego projektu?
Zostałem zaproszony przez Fabio Cavallucciego, dyrektora Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie.
Interesujesz się polską sztuką?
Tak, ale nie miałem okazji wcześniej odwiedzić Polski. Oczywiście od lat 90-tych, a zwłaszcza od 2000 roku Polska była wyjątkowo skuteczna w promowaniu i eksportowaniu swoich artystów. Już wcześniej byłem świadomy polskiej sztuki współczesnej. Prace polskich artystów były pokazywane na wielu światowych wystawach i biennale. Jestem pewien, że moje spojrzenie na sztukę polską jest lekko zniekształcone przez nazwiska, które pojawiają się najczęściej. Są oczywiście prace, o których istnieniu wiedziałem od dawna – Lego.Obóz Koncentracyjny Libery, czy Piramida Zwierząt Kozyry. Są też młodsi artyści, którzy mnie bardzo interesują na przykład Agnieszka Polska czy Anna Molska. Myślę, że najlepiej znam polskich artystów z pokolenia dokładnie pomiędzy tymi generacjami, które pokazujemy w CSW – takich jak Paulina Ołowska czy Monika Sosnowska.
Czy przy przygotowaniu tej wystawy pracowałeś razem z Markiem Goździewskim?
Myślę, że Marek i ja mieliśmy do wykonania zupełnie inne zadania. Mieliśmy do czynienia z historiami, które zostały zapisane w zupełnie inny sposób. Pracowaliśmy osobno.
Jaka jest więc twoja historia?
Termin Young British Artists (YBA) to do pewnego stopnia chwyt marketingowy, konstrukcja medialna, bardziej niż rzeczywista. Historia Britartu była już opowiedziana wiele razy, do tego stopnia, że młodsi artyści, kuratorzy, krytycy mają jej dosyć. Nie czułem potrzeby opowiadania od nowa całej historii chronologicznie tutaj, w Zamku Ujazdowskim. Chciałem pobawić się tym pokazem, odnaleźć wyjście z tej medialnej pułapki. Odkąd rozpoczęliśmy trzecie tysiąclecie nie było dużej retrospektywnej wystawy poświęconej tej generacji artystów. British British Polish Polish nie jest taką wystawą. Dowiedziałem się, że polska sztuka krytyczna nie była tak wyeksploatowana, zwłaszcza w formie dużych wystaw zbiorowych. Więc zadanie Marka było zupełnie inne niż moje.
Próbuję znaleźć łącznik, pomysł na ten polsko-brytyjski dialog.
Generalnie jest pewna wyrazistość, śmiałość w pracach z lat 90-tych, zarówno wśród artystów z Wielkiej Brytanii jak i z Polski. Jest też podobieństwo w sposobie, w którym prace próbują zwrócić uwagę widza. Można nawet powiedzieć o wspólnych tematach – ciało, biografia, śmierć. Co ciekawe zainteresowanie historią pojawia się wyłącznie po stronie polskiej.
Polscy artyści bardziej inspirują się historią?
Może? W każdym razie nie myślę, żeby YBA byli zainteresowani przeszłością. Oni są skupieni na teraźniejszości. Nienawidzę porównań, ale wydaje mi się, że YBA wykorzystało wiele ze strategii brytyjskiego punk rocka. W swojej działalności powoływali się na hasła takie jak porzućmy rzemiosło, czy just do it. Choć na przykład Sarah Lucas, której prace zdają się powstawać według punkowego sloganu zróbmy to teraz, jest wyjątkowo świadomą rzemiosła rzeźbiarką.
Czy odkryłeś coś nowego lub zaskakującego w pracach YBA, w kontekście tej wystawy?
Oczywiście! Pod wieloma względami jest to dla mnie osobisty pokaz. Niektórzy artyści z młodszego pokolenia są moimi przyjaciółmi. Z Phoebe Unwin znamy się z czasów licealnych. Pamiętam, jak siedziałem z nią w szkole przeglądając katalog wystawy Sensation. To był zdecydowanie początek naszych zainteresowań brytyjską sztuką współczesną. Pierwszy kontakt ze sztuką współczesną miałem, gdy jako dziecko odwiedziłem Muzeum Ludwiga w Aachen. Czułem się podekscytowany, gdy zobaczyłem prace takich artystów jak Jeff Koons, Barbara Kruger, Martin Kippenberger i wielu innych. Nie było takiej sztuki w latach 80-tych w Wielkiej Brytanii. Lokalne produkty były wyjątkowo nudne. Aż tu nagle pojawili się Young British Artists, wyjątkowo świeży i ekscytujący, zwłaszcza dla prowincjonalnego nastolatka. Miałem 14 lat, kiedy Rachel Whiteread zrobiła pracę Dom (1993). Doskonale pamiętam podniecenie, gdy oglądałem w telewizji przyznanie jej nagrody Turnera. To był ten sam czas, kiedy zacząłem słuchać brytyjskich zespołów jak Blur czy Pulp. Po długim okresie panowania muzyki house i amerykańskiego grunge’u, brytyjska muzyka gitarowa znów zaczęła być interesująca, pierwszy raz od czasu The Smiths. Partia Konserwatywna, rządząca od lat 70-tych była na ostatnich nogach. Lata 90-te zaczynały się na dobre! Wiele moich wspomnień i przeżyć jest związanych z tym okresem i tą sztuką. Po dziesięciu latach, kiedy już publikowałem i przygotowywałem wystawy, nic z tej energii nie zostało. Ja i inni ludzie ze świata sztuki rozglądaliśmy się za czymś nowym, świeżym.
Jestem ci bardzo wdzięczna za to wspomnienie.
Wracając do twojego pytania o zaskoczenie. Są ważne figury związane z YBA, których nie dodałem do wystawy np. Marc Quinn. Zrobił on jedną fantastyczną pracę – głowę z krwi, która prawdopodobnie nie istnieje już w swojej pierwotnej formie. Poza tym jest kilku artystów, którzy nie są zazwyczaj łączeni z YBA np. Liam Gillick. Zarówno on jak i Angela Bulloch szybko odwrócili się od brytyjskiego kontekstu, w stronę tego kontynentalnego, charakteryzowanego przez takich artystów jak Philippe Parreno czy Pierre Huyghe. Uważam, że to ciekawe pokazać ich na wystawie. W ten sposób wskazuję na ścieżkę nie wybraną.
Dziennikarze z Polski pytali mnie o ceny prac prezentowanych w CSW. Nie wszystkie prace YBA sprzedają się na aukcjach za miliony funtów. Mamy na wystawie pracę Georginy Starr, która jest wspaniałą artystką, ale nie ma nawet galerii komercyjnej. Są więc różne drogi, które ta wystawa wskazuje. Nie tylko te najbardziej oczywiste.
Prezentujesz bardzo ciekawy wybór młodych brytyjskich artystów. Czy ich prace wchodzą w dialog ze sztuką YBA, czy jak to jest napisane w nocie prasowej: “czy (…) ją odrzucają, czy może najzwyczajniej ignorują?” Co jest ciekawego w ignorowaniu?
Myślę, że ignorowanie też jest ciekawe. Młodzi artyści dziś mogą podróżować znacznie więcej niż ich poprzednicy z lat 90-tych. Podróże stały się dużo tańsze i powszedniejsze. Mają również dostęp do niewyczerpanego zasobu wiedzy, jakim jest internet. Świat sztuki jest większy, zglobalizowany. Współcześnie artyści mogą studiować, prezentować swoje prace, gdzie tylko chcą. Młodzi artyści mogą szybko zawiązać głębokie relacje z galeriami, innymi artystami, krytykami i kuratorami z całego świata. Inspiracje czerpią z różnych doświadczeń. Przyglądanie się temu, co wydarzało się w latach 80 i 90-tych w Wielkiej Brytanii, to tylko jedna z wielu opcji. Może nie najatrakcyjniejsza? Dlaczego nie przyjrzeć się np. scenie artystycznej w Kolonii w tym samym czasie?
Ale wracając do twojego pytania: dopiero niedawno kwestie ciała powróciły jako temat interesujący brytyjskich artystów. Myślę, że był on tak zaanektowany przez pokolenie YBA, że stał się tym czego następne pokolenie unikało. Ostatnio jednak zaczął się powrót do tematyki ciała, co można zobaczyć w pracy Eddie Peake. Niektóre z prac Eddie nawiązują do YBA. Z kolei w pracy Eda Atkinsa jest też badanie ciała poprzez “fizyczność” mediów cyfrowych. Ciężko jest wypowiadać się za wszystkich młodszych artystów z tej wystawy, ale podejrzewam, że jeśli mieliby wybrać artystę z pokolenia YBA, który ich najbardziej inspiruje byłaby to Sarah Lucas. W warszawskiej wystawie udział bierze wielu rzeźbiarzy. Można powiedzieć, że obiekt jest na niej obecny.
Twoje przyszłe projekty, możesz o nich opowiedzieć?
Pierwszą rzeczą, którą muszę zrobić po powrocie do Londynu to dopatrzeć wystawy końcowej moich magistrantów. Uczę na Kingston University na wydziale sztuk pięknych. Nie uczę teorii, tylko praktyk artystycznych, co jest bardzo nietypowe jak dla nie-artysty. Mój następny duży kuratorski projekt to wystawa w Ballroomie w miejscowości Marfa w Teksasie w 2015 roku. Przygotowuję też projekt z brytyjskim artystą Scottem Kingiem. Do tego praktykuję jako pisarz i pracuję nad filmem z amerykańskim artystą Matthew Day Jacksonem.
Masz wymarzoną wystawę, którą chciałbyś kiedyś zrealizować?
Jest taka wystawa, którą chciałbym zrobić, ale będzie bardzo, bardzo droga. To wystawa dwóch artystów Charlesa Raya i Alberto Giacomettiego. Myślę, że byłby to bardzo piękny pokaz rzeźbiarski. To tylko jeden z wielu pomysłów, które mam.
Jesteś redaktorem magazynu „Frieze”. Czy możesz mi powiedzieć, kim są wasi czytelnicy?
Jak każda udana publikacja, „Frieze” musi trafiać do różnych odbiorców. Mam przyjaciół poza światem sztuki, którzy czytają „Frieze” – pisarze, dziennikarze, ludzie zajmujący się modą i designem. Mam nadzieję, że docieramy do nich, a także do studentów, kolekcjonerów i ludzi, którzy zarabiają na życie w świecie sztuki.
Czy obecnie można utrzymać się będąc artystą lub kuratorem w Wielkiej Brytanii?
Niedawno udzielałem wywiadu do francuskiego magazynu i tam zadano mi dokładnie to samo pytanie. To zależy. Nie sądzę, żeby kuratorzy, pracujący w instytucjach zarabiali wystarczająco, ale przecież nie powiem tego nikomu, kto żyje z minimalnej pensji. Zdecydowanie pomaga posiadanie drugiego źródła dochodów: oszczędności, wspierającej rodzina, drugiego etatu.
W Wielkiej Brytanii wielu artystów pracuje w sklepie, bibliotece, czy jako technik instalujący wystawy. Tworzą swoją sztukę po godzinach.
Wielu moich znajomych ma szczęście i już mogą się utrzymać ze sztuki. Ale jestem pewien, że zastanawiają się czy tak będzie nadal, za 5 lat, kiedy kryzys się pogłębi. Inni znajomi artyści uczą. Młodsi rzeczywiście pracują w miejscach, które opisałaś.
Zapytałam, ponieważ wielu polskich artystów nadal oczekuje, że kończąc studia będą mogli po prostu być artystami. A jedyną pracę zarobkową, którą akceptują to nauczanie.
To rzeczywiście sytuacja idealna. Dla mnie jako kuratora, posiadanie pracy dodatkowej na uczelni jest pomocne, do tego jeszcze piszę do „Frieze”. Gdybym miał utrzymywać się tylko z kuratorowania wystaw nie mógłbym wybierać. Robiłbym wystawy, których nie chciałbym zrobić. Tu chodzi o ochronę własnego pomysłu na życie.
Czy miałeś okazję zwiedzić Warszawę?
Codziennie biegam. Zatrzymałem się w hotelu Novotel i biegam rano przez ulice Warszawy. Można powiedzieć, że moje zwiedzanie jest wyjątkowo chaotyczne. Ale bardzo mi się tu podoba.
Przypisy
Stopka
- Osoby artystyczne
- (Brytyjscy lata 90.) Henry Bond & Liam Gillick, Angela Bulloch, Jake & Dinos Chapman, Tracey Emin, Angus Fairhurst, Damien Hirst, Gary Hume, Michael Landy, Sarah Lucas, Paul Noble, Chris Ofili, Georgina Starr, Sam Taylor-Wood, Gillian Wearing, Rachel Whiteread (Polscy lata 90.) Paweł Althamer, Mirosław Bałka, C.U.K.T., Katarzyna Górna, Marek Kijewski, Grzegorz Klaman, Katarzyna Kozyra, Zofia Kulik, Zbigniew Libera, Jacek Markiewicz, Dorota Nieznalska, Mariola Przyjemska, Joanna Rajkowska, Robert Rumas, Wilhelm Sasnal, Jadwiga Sawicka, Roman Stańczak, Piotr Uklański, Julita Wójcik, Piotr Wyrzykowski, Alicja Żebrowska, Artur Żmijewski (Brytyjscy / dziś) Rupert Ackroyd, Aaron Angell, Ed Atkins, Matthew Darbyshire, Nicolas Deshayes, Jess Flood-Paddock, Haroon Mirza, Eddie Peake, Mick Peter, Elizabeth Price, Phoebe Unwin, Lynette Yiadom-Boakye (Polscy / dziś) Wojciech Bąkowski, Michał Budny, Grzegorz Drozd, Michał Jankowski, Tomasz Kowalski, Katarzyna Krakowiak, Norman Leto, Anna Molska, Franciszek Orłowski, Agnieszka Polska, Katarzyna Przezwańska, Konrad Smoleński, Radek Szlaga, Jakub Julian Ziółkowski
- Tytuł
- BRITISH BRITISH POLISH POLISH: Sztuka krańców Europy, długie lata 90. i dziś
- Miejsce
- Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski
- Czas trwania
- 07.09-15.11.2013
- Osoba kuratorska
- Marek Goździewski, Tom Morton
- Fotografie
- Bartosz Górka
- Strona internetowa
- csw.art.pl
- Indeks
- Agnieszka Polska Angela Bulloch Anna Molska Fabio Cavallucci Jess Flood-Paddock Katarzyna Kozyra Liam Gillick Marc Quinn Marek Goździewski Matthew Darbyshire Monika Sosnowska Nicolas Deshayes Paulina Ołowska Philippe Parreno Phoebe Unwin Pierre Huyghe Polish Polish British British Rachel Whiteread Rupert Ackroyd Sarah Lucas Tom Morton Zbigniew Libera