Berezowska. Sex-realistka
Swinarski trafił w punkt, tytułując Berezowską „Sex-realistką”. W rysowaniu aktów seksualnych jest doprawdy niezrównana.
Sadowi się wygodnie w wielkim, simmlerowskim krześle z wysokim, rzeźbionym oparciem i podłokietnikami. Rozkłada na blacie stołu buteleczki z tuszem, bierze piórko do ręki i puszcza wodze erotycznej fantazji.
Nie ma w historii polskiej sztuki erotycznej takiej różnorodności jak u Berezowskiej. Nikt przed nią nie zrobił z erotyki głównego kanału przekazu.
Z przyjemnością rysuje niewinne igraszki – dwóch młodzieńców ze sterczącymi członkami pieści rudowłosą ślicznotkę, jeden szczypie sutek i gładzi pośladki, drugi muska paluszkiem różową cipkę. A dziewczyna tylko leniwie rozkłada nogi i przegląda się w lusterku.
Tego cenzor nie puści, wiadomo.
Ale scenka, kiedy amorki (bez fiutków w erekcji) czeszą grzebyczkami kobiecie loczki pod paszkami i między nogami, może przejść przez sito pseudomoralności socjalistycznej.
Bardziej pikantne rysunki Maja chowa do teki. Na szczęście zawsze znajdą się na nie nabywcy. Rysowanie aktów seksualnych to jej pasja i powołanie. „Jej życie było bezustanną służbą Erosowi – pisze we wspomnieniu o artystce Antoni Marianowicz. – Słyszałem nieraz opinię: ‘Maja rysuje golasy, bo idą’. Nic bardziej fałszywego. Tematyka wynikała z jej twórczego instynktu”.
Jest na tym polu bardzo kreatywna. Nie ma w historii polskiej sztuki erotycznej takiej różnorodności jak u Berezowskiej. Nikt przed nią nie zrobił z erotyki głównego kanału przekazu.
Podkowiński, żeby namalować nagą kobietę w ekstazie, musiał ją posadzić na czarnym rumaku. Mai rumak nie jest do niczego potrzebny. Dla niej akt seksualny jest czymś najnaturalniejszym pod słońcem.
Choć Tadeusz Polanowski we wstępie do albumu Mai Piórkiem przez stulecia twierdzi, że „kto nie ma zmysłu poezji, temu obca jest prawdziwa poezja zmysłów. Kto w rysunkach Berezowskiej szuka po prostu podniet erotycznych, ten odziera kwiat z ich korony”, faktem jest, że i podniety erotyczne niejeden w tych rysunkach odnajduje.
„Berezowska trafia do ludzi wykształconych, o pewnym poziomie wrażliwości” – stwierdza seksuolog Andrzej Depko.
Na jej rysunki w prasie czekają co tydzień rzesze fanów. Dostaje od nich wiele listów. „Jestem młodym człowiekiem, w chwili obecnej żołnierzem i równocześnie kocham sztukę – pisze Bartłomiej Cieszyński z Biskupca Reszelskiego. – Za dziełem sztuki poszedłbym w piekło, za sztuką ludową, w poszukiwaniu jej, przeszedłem Polskę wzdłuż i wszerz. Kupiłbym każdy Pani rysunek, gdyby żołd był chociaż dziesięciokrotnie wyższy. ‘Szpilek’ nie lubię czytać, a jednak kupuję je tylko ze względu na istnienie w nich strony z Pani rysunkami – to nie blaga, zresztą nie znoszę kłamstwa. Oglądając Pani rysunki, zapragnąłem zdobyć jeden chociaż oryginał. I ten właśnie list jest prośbą oń. Ale nic nie chcę za darmo. Mam trochę ambicji i żebrał nie będę, chcę kupić go. Jeśli droższy jest niż mój jednorazowy żołd – prosiłbym o rozłożenie na raty”.
Socjalizm bał się seksualności. Do Polski nie można było wwozić broni, narkotyków i pism erotycznych. Erotyka groziła rozsadzeniem systemu od środka.
Książki z ilustracjami Mai do fraszek Jana Sztaudyngera czy wspomniany autorski album Piórkiem przez stulecia rozchodzą się w dziesiątkach tysięcy egzemplarzy. Dzięki Berezowskiej niejeden młody człowiek zostaje wprowadzony w świat erotyki. Kompozytor Wojciech Kilar wspomina, jak podkradał rodzicom wydanie Dekameronu z jej ilustracjami. Sztuka Berezowskiej przez lata rekompensowała deficyty wiedzy na temat nagości kobiety i stawała się źródłem fascynacji masturbacyjnych.
W PRL u nie było dostępu do „Playboya”, ale na szczęście była Maja Berezowska – mówi Andrzej Depko. – Przyszło jej tworzyć w atmosferze wypadkowej tradycji judeochrześcijańskiej, która sprowadzała seks do grzechu, i nowej tradycji socjalistycznej.
Socjalizm bał się seksualności. Do Polski nie można było wwozić broni, narkotyków i pism erotycznych. Erotyka groziła rozsadzeniem systemu od środka. Podejście socjalizmu do seksualności było bardzo przaśne. A Maja w ten przaśny świat wnosiła dużą dawkę zmysłowości. Dzięki „Szpilkom” udawało jej się przemycać treści erotyczne. Rozpychała się i żądała prawa swobody do wyrażania własnej seksualności. Siła rysunków erotycznych Berezowskiej tkwi też w tym, że stworzone zostały przez kobietę i przez jej poziom wrażliwości. Chciała podzielić się z innymi tym, co uznawała w erotyce za najpiękniejsze. Oddawała cząstkę siebie, swojego myślenia, sposobu odczuwania, wrażliwości.
Jest pionierką w wyrażaniu kobiecej ekspresji. Prowadzi rodzaj „kobiecej polityki”. Pokazuje, że kobieta ma prawo do rozkoszy cielesnej, że przyjemność jej się należy. Chętnie rysuje wielokąty, często przedstawiające jedną kobietę i kilku mężczyzn. Opowieści o tym, jak to jeden facet zaspokaja jednocześnie kilka kobiet, można włożyć między bajki. Nie da rady. Dość spojrzeć na rysunki, na których mężczyzna dwoi się i troi przy kilku kobietach.
Berezowska odwraca role. Daje kobiecie dwóch, trzech, czterech i więcej partnerów. Pełnią wobec niej służalczą funkcję. Natomiast kobiety przedstawia jako te, które obdarzają swoją łaskawością, dzielą się swoją erotyką; są w tej relacji na dominującej pozycji.
„Jest coś niezwykle pociągającego w sposobie, w jaki artystka – kobieta określa ten wzajemny stosunek dwóch płci – pisze we wstępie do albumu Berezowskiej z 1958 roku Krzysztof Teodor Toeplitz. – Z rysunków Mai przemawia ta sama mądrość, którą ludowe przysłowie zawarło w zdaniu, że wprawdzie mężczyzna jest głową, lecz kobieta szyją, ‘i szyja wedle chęci głową kręci’”.
Do pewnego stopnia można uznać Berezowską za edukatorkę seksualną. „Jej rysunki mogłyby być ilustracjami do podręcznika ars amandi z Kamasutrą włącznie” – ocenia Ryszard Czubak.
„Pytanie tylko, na ile taki przeciętny chłopak, mało wiedzący o fizjologii kobiety, o jej potrzebach, o umiejętnościach, potrafiłby przekuć w czyn sytuację zobaczoną na obrazku – mówi Depko. – O ile masturbowały się dziesiątki tysięcy ludzi, którym udało się trafić na fajną pracę Berezowskiej, o tyle sam kontakt z obrazem nie dostarcza nam umiejętności obcowania z drugą płcią. Nawet jeżeli zobaczę na ilustracji, że należy klęczeć i całować w stopę mój obiekt uwielbienia, to i tak nie będę wiedział, co dalej”.
Instrukcja obsługi pojawi się w 1978 roku (Berezowska umiera w maju tego roku) w postaci książki Michaliny Wisłockiej Sztuka kochania. Autorka podaje listę pozycji i zabaw seksualnych, sposoby masturbacji oraz metody antykoncepcji. Sposób widzenia Berezowskiej i Wisłockiej jest podobny. Obie, każda na swój sposób, walczyły o wolność obyczajów, o swobodę, podkreślały pierwiastek kobiecy.
Andrzej Depko twierdzi: „Zarówno u Berezowskiej, jak i u Wisłockiej podmiotem jest kobieta. I ten przekaz generalnie miał na celu wydobyć kobietę z oków, gdzie osadziły ją patriarchalne przekonania mężczyzn. Pod tym względem były nowatorkami. Berezowska pokazywała, jaka mogłabyś być, a Wisłocka dopełniała: ‘jeśli już będziesz wyglądała jak syrenka, to jeszcze wiedz, jak masz być pieszczona i jaki potencjał niesie twoje ciało’”. W 1977 roku w numerze „Szpilek” poświęconym Mai Berezowskiej Anna Lechicka nazwie artystkę „prekursorką polskiego porno, które nigdy zresztą nie wybuchło”.
Tekst pochodzi z książki Małgorzaty Czyńskiej Berezowska. Nagość dla wszystkich (wyd. Czarne).
Przypisy
Stopka
- Osoby autorskie
- Małgorzata Czyńska
- Tytuł
- Berezowska. Nagość dla wszystkich
- Strona internetowa
- czarne.com.pl