„Do jutra!” Rozmowa z Anetą Szyłak, dyrektorką artystyczną Alternativa oraz IS Wyspa
Czym jest „Alternativa”?
Próbą stawiania aktualnych problemów poprzez narzędzia wizualne i dyskursywne. I odpowiedzią na „festiwalowość” polityki kulturalnej miast.
Festiwalem odpowiadasz na „festiwalowość”?
Oficjalnie to festiwal, ale przecież zastosowana formuła nie pasuje do słownikowej definicji „festiwalu” . To duża wystawa, z programem edukacyjnym, publicznym, z serią wydawniczą i innymi przyległościami. W latach 2010/12 odbywał się projekt pilotażowy, a więc sprawdzenie jak zadziała zrobienie dużego wydarzenia w Stoczni Gdańskiej. Wydarzenia, które jest wystawą, czyli wymaga innego rodzaju uwagi niż impreza, krótkotrwałe wydarzenie w przestrzeni publicznej, czy średniej wielkości wystawa jak to robimy na co dzień w Instytucie Sztuki Wyspa. Sądząc po poprzedniej edycji, którą zobaczyło trzydzieści tysięcy osób – to się udało. W tym roku Alternativa odbywają się, nie licząc kilkudniowej zimowej rozgrzewki – po raz trzeci. Nie robimy spektakularnych fajerwerków, tylko solidną wystawę, która stawia istotne pytania badawcze, odpowiada na lokalne problemy i zagadnienia. Nas interesuje praktyka ulokowana, czyli nawet jeśli współpracujemy z dużym gronem międzynarodowym, to problem pochodzi z miejsca, w którym działamy a dopiero potem przyglądamy się mu z różnych perspektyw – doświadczeń, kultur, czy celów. Pewni artyści do nas wracają, kontynuują z roku na rok swoje projekty. To nie jest działanie doraźne, tylko obliczone na dłuższe trwanie i oddziaływanie. Projekty robimy „na zakładkę”, dogęszczajac relację niektórych artystów z miejscem i rozwijając łańcuch zagadnień potrzebnych zarówno dla pracy lokalnej, jak i dla widoczności projektu w szerszym, międzynarodowym polu.
Skąd wziął się temat tegorocznej edycji, „Do jutra”?
Bo musimy myśleć o jutrze… To ważne w mieście, które zawsze myślało o przeszłości.
Poprzednie edycje Alternativa i działania Wyspy w znacznej mierze dotyczyły właśnie przeszłości.
Tu się nie do końca zgodzę, bo zarówno „Praca i Wypoczynek”, „Estrangement” jak i „Materialność” to były projekty o problemach dnia dzisiejszego. Ale dzisiaj zaczęło się wczoraj. Naturalnie nasze wczesne wystawy „założycielskie” dotyczyły historii i pamięci, tak jak wciąż działająca Subiektywna Linia Autobusowa. Było dla nas istotne, w jaki sposób to, co nam się pojawia w tym rzeczywistym momencie jest złożone z nieciągłych elementów, nawet nie przeszłych w całości, ale fragmentarycznych. Czyli pojawia się ta przejmująca niemożność zbudowania sobie kompletnego obrazu przeszłości, do którego się odnosimy. A dzisiaj i jutro składają się także z przeszłości. Nasze projekty więc były choreografiami w czasie, szukaniem wyobrażenia tego co przeszłe.
Wrócę do pytania o tytuł tegorocznej edycji, o przyszłość. Co znaczy „Do jutra”?
Wbrew pozorom też się odwołuje miejscami do przeszłości – czyli do planów, hipotez a także futurystycznych wizji Gdańska z XIX i XX wieku. Interesuje nas jakie potencjały dostrzegano w możliwościach rozwojowych tego miasta, które ma taką, a nie inną topografię – jest nad rzeką, nad morzem, tutaj są wzgórza morenowe, tam lasy. Miasto w którymś momencie zaczęły definiować inwestycje przemysłowe, widać ślady ideologii, które używały przestrzeni tego miasta do czegoś swojego – miasto kapitalistyczne, modernistyczne, miasto nazistowskie, miasto socjalistyczne, czy neoliberalne w tej chwili.
Dziś artyści tacy jak Michał Szlaga mówią, że Stocznia została właściwie zniszczona. Czy nie świadczy to o porażce myślenia o przeszłości, przekładania tej refleksji na kolejne projekty artystyczne, kolejne wystawy?
Ona została zniszczona w znaczącym stopniu naprawdę. Tereny należą do deweloperów, ale to do nas należy decyzja, czy będziemy tam mieszkać, pracować, tworzyć. Nie można pozwolić, żeby ideologia własności prywatnej przesłaniała nam miasto jako współdzieloną przestrzeń, przestrzeń równego dostępu oraz miasto jako takie – spójne krajobrazowo, piękne, przyjazne, dogodne.
Do nas czyli do kogo?
Do Gdańszczan. I myślę, że to zaczyna docierać, przez wszystkie działania, przez niesamowitą aktywizację i różne organizacje protestujące przeciwko niewystarczającej roli konsultacji społecznych przy planowaniu Młodego Miasta czy innych dzielnic.
Nie obawiasz się, że to oznacza petryfikację tych resztek krajobrazu kulturowego, krajobrazu stoczniowego z Pomnikiem, z Bramą, z nabrzeżem z nielicznymi dźwigami, z Europejskim Centrum Solidarności i Wyspą w środku?
Tego wszyscy się boimy od pierwszego dnia, bo przecież są to znane procesy. Są rzeczy, których zatrzymać nie możemy, ale możemy modyfikować. Ulepszać. Miasto musi się rozwijać. Brońmy tego, co jest do obrony, walczmy, dokumentujmy, znajdujmy zastosowania. Potrzebujemy tych dodatkowych hektarów w centrum. Powstanie nowej dzielnicy nad woda i w bezpośrednim sąsiedztwie Głównego Miasta to niezwykła szansa rozwojowa. Nie można stoczni traktować jako skansenu ale trzeba zrobić wszystko, by chronić to co pozostało i wytworzyć nowe funkcje. I albo weźmiemy w tym udział i się zaangażujemy, wynegocjujemy i uratujemy coś, albo zawiesimy się na przeszłości w bolesnym przypływie idealizmu. Najłatwiej odejść i powiedzieć „popsuliście to, więc odchodzę”. Ryzyko bycia uwikłanym to są odwieczne lęki sztuki. Jeśli mam się miotać bezsilnie pomiędzy „autonomią”, a „zaangażowaniem” to wolę pragmatycznie, pozytywistycznie zobaczyć funkcję Wyspy jako kogoś, kto dostrzega coś czubkiem własnego nosa.
Jakie jest zatem jutro Wyspy?
Tego nie wiem, ale na pewno nie chcę aby stała na betonowej pustyni.
Kiedyś to wiedziałaś, pamiętam rozmowy, spotkania z prezentacją wizji, a nawet makiet architektonicznych…
Istotnie, kiedyś byliśmy przekonani, że błyskawicznie znajdziemy środki na rozbudowę. Ale organizacji takiej jak nasza nie jest łatwo szybo spełnić wymogi formalne pozwalające na zdobycie grantów na przebudowę. Najpierw wykupimy budynek. Potem będziemy się starać o środki, ale problemem jest też wkład własny. Ale może znajdzie się ktoś, kto nam z tym wkładem własnym pomoże. Fakt, że zbudowaliśmy już tyle kapitału i wiarygodności publicznej przez to co tam robiliśmy pozwala mi wierzyć, że się to uda. Co do Młodego Miasta, to już przed laty mówiliśmy o tym, że to nie powinny być apartamentowce tylko dla bogaczy, ale możliwość zamieszkania tam powinni mieć również ludzie o różnym poziomie dochodów, włącznie z mieszkaniami pod wynajem. A tak mówią już właściciele terenów. To jest kompletnie nowy język, którego nie było jeszcze kilka miesięcy temu.
To wynik kryzysu. Deweloperzy i miasto zorientowali się, że nie ma aż tylu bogatych ludzi, którzy kupowaliby kolejne apartamenty.
I bardzo dobrze, to jest bardzo pozytywna część kryzysu. Jeżeli kryzys powoduje, że biznes musi jakoś modyfikować swoje strategie, dostosowywać się do możliwości finansowych ludzi, to ja uważam, że to sprawiedliwe. Myślę, że to będzie fajna dzielnica, jeśli tam będą różni ludzie.
Kto decyduje o programie merytorycznym Alternativy?
W tym roku jest to wyjątkowo niemal wyłącznie gdańska ekipa, bo mamy tylko jedną kuratorkę zza granicy Solvitę Krese, dyrektorka Centrum Sztuki Współczesnej w Rydze. To „Do jutra!” oczywiście zawiera w sobie jakiś lęk, ale to jest takie „Do jutra!” z wykrzyknikiem, czyli chodzi o myślenie o przyszłości i też pewną dozę naiwności, która się w tym myśleniu o przyszłości zawiera. Bez naiwności przyszłość jest niemożliwa.
Tkanka kuratorska ułożyła się trochę inaczej w tym roku, bo jest wspomniana już Solvita Krese, Jacek Friedrich, nasz konsultant naukowy z Uniwersytetu Gdańskiego i jego kolega Hubert Bilewicz, który odpowiada za program edukacyjny, które współtworzą różne zaangażowane osoby z zewnątrz. Z zespołu Wyspy Maks Bochenek, który też jest szefem produkcji wystawy i ja jako dyrektor artystyczna. Tak więc próbowaliśmy inaczej niż zwykle porozdawać zadania. Do tego jest projekt Wirtualna Strefa Ekonomiczna, który ma premierą na Jarmarku Dominikańskim, kuratorem tej części jest Jakub Szreder. I oczywiście Krzysztof Gutfrański kontynuuje wspólpracę jako redaktor naczelny Alternativa Editions.
Mówiłaś o kontekście lokalnym, o edukacji, o problemach Gdańska, Gdańszczan, Stoczni. Natomiast skądinąd wiadomo, że Alternativa ma ambicje międzynarodowe.
Na tym to polega. Nie można zbudować wiarygodnego projektu międzynarodowego bez powiązania z problemem generowanym przez kontekst lokalny. Międzynarodowa wystawa to zagadnienie relacyjne, a nie lądowisko dla spadochroniarzy. Dla przykładu wystawa „Praca i wypoczynek” była wystawą międzynarodową i absolutnie globalną w zakresie i tego jakich artystów pokazała, i jakie miejsca na świecie, jakie problemy poruszała, ale temat wynikał z obserwacji lokalnych warunków pracy. Podobnie było z „Materialnością”, która wynikała z zanikania tkanki stoczniowej, ale zajęła się tym, co to znaczy materia, która nas otacza i jak ona na nas działa i o ile sami jesteśmy częścią materialnego świata i podlegamy jego mechanistycznej logice.
A jak jest teraz?
Tak samo jest w tym wypadku. Pojawiają się problemy lokalne, tego konkretnego miasta, ale do tego mamy masę prac, które dotyczą kompletnie innych miast na świecie – Bombaju, Wenezueli, Nowego Jorku. Pokazujemy różne praktyki miejskie, artystyczne, urbanistyczne, czy też badawcze. Zajmujemy się praktyczną i performatywna relacją z miastem. Też sam podtytuł tej wystawy, czyli „ideologie przestrzeni miasta i taktyki jego zamieszkania” jest o tym w jaki sposób następuje „uzdatnienie” miasta – wielkiego projektu ideologicznego, który wyraża wolę polityczną i ekonomiczną – przez mieszkańców, którzy czynią ten plan adaptowalnym, możliwym do zamieszkania.
Czy Wyspa to Alternativa?
Nie, przecież mamy swój normalny program, Alternativa jest tylko naszym największym projektem. W tej chwili mamy wystawy nowych doktorantów ASP Doroty Nieznalskiej i Andrzeja Karmasza, a także do końca września alternatywne projekty zabudowy Młodego Miasta i przebudowy Nowej Wałowej z pracowni Jacka Dominiczaka. Na jesieni będzie wystawa Hito Steyerl. To będzie bardzo duża wystawa indywidualna, w tym nowe, dofinansowana przez nas produkcja. Równolegle pracujemy z naszymi sąsiadami w kwartale Kolonii Robotniczej i Europejskim Centrum Solidarności nad rewitalizacją ulic Jaracza i Robotniczej a w ramach Rady Interesariuszy Młodego Miasta zabiegamy o ochronę dziedzictwa industrialnego i przepływ informacji dla wsparcia spójnej wizji nowej dzielnicy. Poza tym, żyjemy z dnia na dzień niemalże. Zobaczymy, co będzie jutro.
Przypisy
Stopka
- Osoby artystyczne
- Dario Azzellini & Oliver Ressler, Mirosław Bałka, Seline Baumgartner, Kadambari Baxi, Johanna Billing, Anders Bojen & Kristoffer Ørum, Eriks Bozis, Łukasz Bugalski, Valdis Celms, Anouk De Clercq, Maureen Connor, Lisa Enzenhofer & Anna Resch (Lendlabor), Lawrence Abu Hamdan, Maros Krivy, Ewa Kruszewska & Aleksandra Polisiewicz, Suzanne Lacy, Zbigniew Libera, MML Studio, Katrina Neiburga, Ewa Partum, Cora Piantoni, Katarzyna Przezwańska, Maja Ratyńska, Martha Rosler, Maciej Salamon, Jacek Staniszewski, Stanza, Jakub Szczęsny, Ginta Tinte Vasermane, Julita Wójcik.
- Wystawa
- Do jutra! (Alternativa 2013)
- Miejsce
- Młode Miasto (d. tereny Stoczni Gdańskiej)
- Czas trwania
- 24.05-06.10.2013
- Osoba kuratorska
- Aneta Szyłak, Solvita Krese, Jacek Friedrich, Maksymilian Bochenek, Hubert Bilewicz
- Fotografie
- Jarosław Bartołowicz
- Strona internetowa
- alternativa.org.pl/