List do Redakcji
Szanowna Redakcjo,
Przetaczający się przez nasz piękny i dziwny kraj kryzys polityczny, zwany przez niektórych konfliktem światopoglądów, a przez innych wojną plemion, mało kogo pozostawia obojętnym. Taksówka, przedział w pociągu, świąteczny stół, impreza firmowa – każde miejsce i okazja są dobre, by wyrazić swoje, na ogół zdecydowane, poglądy. Co bardziej aktywni nie tylko się spierają, ale i wychodzą z domu przyłączając się do tej czy innej demonstracji, a grupy mające wpływ na opinię publiczną – naukowcy, dziennikarze, publicyści, prawnicy – chwytają za swoje narzędzia pracy i idą na front. Jak wojna to wojna.
Ale jest jedna grupa, zdawałoby się opiniotwórcza, która konsekwentnie milczy – ludzie sztuki, twórcy. Gdzie się podziali, co myślą i co robią artyści, ilustratorzy, projektanci, streetartowcy, kuratorzy, krytycy, galerzyści i organizatorzy życia kulturalnego? Czy coś poza rysunkami Kozy i Raczkowskiego mi umknęło? Czy ktoś podziela zdanie, że ta cisza jest dziwna?
Jeśli tak, to proszę o pomoc w ustaleniu przyczyn. Kilka możliwości na początek: 1) Pytanie jest skażone błędnymi przekonaniami – twórcy nie tworzą żadnej grupy ani środowiska, a nawet jeśli, to ich rolą nie jest komentowanie bieżącej sytuacji społecznej / ekonomicznej / politycznej. 2) Twórcy, jeśli mają taką potrzebę, manifestują swoją obywatelskość indywidualnie i prywatnie, na przykład uczestnicząc w demonstracjach. Nie należy mieszać życia zawodowego i prywatnego. 3) Twórcy nie interesują się polityką, są obrażeni na wszelką władzę za lata bycia ignorowanym przez władzę poprzednią. 4) Wszyscy są w szoku – tempo zmian jest tak szybkie, że wyprzedziły one wyobraźnię twórców. Trzeba poczekać. 5) Środowiskom związanym ze sztuką nikt nie nadepnął jeszcze na odcisk – w przeciwieństwie do filmowców czy ludzi teatru, którzy zostali wywołani do tablicy w pierwszej kolejności. Po co się wypowiadać jeśli sytuacja mnie, póki co, bezpośrednio nie dotyczy? 6) Aktualny system finansowania kultury skutecznie zniechęca do komentowania i buntowania się. Uwikłanie w skomplikowany układ redystrybucji środków publicznych pozostawia już tylko miejsce na krytykę, która nikogo nie boli, sztukę elitarną, abstrakcyjną i oderwaną od spraw bieżących.
A może jeszcze coś innego? Będę wdzięczny za komentarz.
Z wyrazami szacunku,
Tomasz Gutkowski