Zgruzowstanie warszawy. Historia przemiany gruzów w architekturę powojennej stolicy
Zgruzowstanie warszawy. Historia przemiany gruzów w architekturę powojennej stolicy
[…]
Warszawa ruderalna
Zniszczenie Warszawy w latach 1939–1945 stanowi w historii XX-wiecznej Europy sztandarowy przykład „miastobójstwa”. Wieloetapowy proces destrukcji stolicy konsekwentnie wpisywał się w zbrodniczą politykę niemieckiego okupanta wobec polskiego środowiska naturalnego, społeczeństwa i kultury. Tkanka architektoniczna Warszawy została uszkodzona w największym stopniu podczas kampanii wrześniowej 1939 roku, powstania w getcie 1943 roku oraz podczas powstania warszawskiego 1944 roku, a zwłaszcza metodycznych wyburzeń po obu powstaniach. Najbardziej widocznym efektem tych działań była bezprecedensowa destrukcja architektury miasta, po latach opisana przez Krzysztofa Dunin-Wąsowicza: „[Wyburzenia] Dotknęły przede wszystkim lewego brzegu Warszawy, gdzie zniszczono całkowicie 9865 budynków, czyli 57,8 procent zabudowy, a w bardzo znaczącym stopniu – 2873 budynki, tzn. 17,4 procent zabudowy. […] Najbardziej zniszczone były Śródmieście, Stare Miasto, no i oczywiście teren dawnego getta, zrównany prawie w stu procentach z ziemią”.
Fotograficzne i malarskie przedstawienia ruin Warszawy, reprodukowane do dziś, symbolizują przemoc okupanta i straty poniesione przez Polskę w czasie wojny. Jednak po 17 stycznia 1945 roku, gdy Warszawa została odbita z rąk nazistów, zastane ruiny nie były wyłącznie obrazem propagandowym, lecz także nowym środowiskiem życia. W wielu relacjach osobistych z tego okresu Warszawa jest opisywana nie jako ruina, w której można rozpoznać dawne miasto, lecz jako obcy krajobraz ruderalny (łac. rudus – gruz). Ludność powracająca do stolicy używała określeń, które wyrażały nowy, niespodziewany materialny wymiar miasta. We wspomnieniach mieszkańców pojawiają się wąwozy gruzów zamiast ulic czy szczyty gór gruzowych w miejscu budynków. O takim doświadczeniu miasta pisał Kazimierz Wyka: „To miasto jest mi obce, tak skończenie obce i inne, jak łańcuch gór, który by wyrósł tam, gdziem go nigdy nie oczekiwał. Daremnie w poszarpanej sylwecie tego łańcucha szukać jakiegokolwiek podobieństwa z dawnym krajobrazem Warszawy. Doznaję wrażenia, i to jest najsilniejsze, co wyniosłem z Warszawy, że stoję w obliczu całkiem nowego i niewidzianego dotąd zjawiska przyrody”.
Podobne odczuwanie przestrzeni miejskiej, której zniszczenie zawiesiło podział między kulturą a naturą, możemy odnaleźć w pracach artystów z tamtego okresu. W literaturze i sztuce okresu powojennego przyroda Warszawy została zdefiniowana poprzez jej nowy materialny charakter – gruzy.
Według obliczeń sporządzonych w 1946 roku w Biurze Odbudowy Stolicy (BOS) na terenie Warszawy znajdowała się blisko 1/6 gruzu zalegającego na terenach miejskich powojennej Polski. W kolejnych latach do ponad 22 milionów m³ wojennego gruzu w stolicy dodano kolejne 5 milionów m³ pochodzących z powojennych wyburzeń. Ze względu na straty ludności ilość gruzu przypadająca na jednego mieszkańca Warszawy, czyli 20 m³, znacznie przekraczała tę z Berlina (16 m³) czy Londynu (3,5 m³). Jak pisał w 1945 roku w tygodniku „Skarpa Warszawska” inżynier Eugeniusz Olszewski: „Aby sobie uświadomić wielkość tej masy, wystarczy przeliczyć, że do wywiezienia jej trzeba by załadować dwa miliony wagonów, co 20-krotnie przekracza całkowity przedwojenny roczny przewóz do Warszawy wszelkich towarów i surowców”.
Jednym z pierwszych widoków, na które natrafiały oczy powracających do miasta mieszkańców, były wypalone ściany budynków i rumowiska. A ludzie przybywali tłumnie: w styczniu 1945 roku na terenie lewobrzeżnej Warszawy było około 22 tysiące osób (140 tysięcy na ocalałej Pradze), rok później ten sam obszar zamieszkiwało ponad 290 tysięcy osób (205 tysięcy na ocalałej Pradze). W tym samym czasie gruzy zaczęły być zasiedlane także przez inne organizmy. Roman Kobendza, botanik zatrudniony w BOS, opisał w swoich przełomowych badaniach nad roślinnością ruderalną „pustynię gruzów” jako środowisko rozwoju nowego ekosystemu. Ruderalna wegetacja, której istotnym komponentem były rośliny uznawane za obce i inwazyjne, w szybkim tempie zaczęła przekształcać gruzy, inicjując sukcesję ekologiczną. Według Kobendzy w perspektywie kilku dekad na gruzach Warszawy wyrósłby las.
Okres mrozów, okres łachmanów, bez miejsca odpoczynku.
Jednak dzięki ludzkiej pracy gruzy zostały przekształcone w żywe powojenne miasto. Praca w tamtym okresie nie miała wiele wspólnego z heroizmem czy poświęceniem. Była walką o przetrwanie w warunkach, które – zdawało się – nie pozwalają na przeżycie. Jak pisała o tym okresie powrotów do powojennej Warszawy Pola Gojawiczyńska, autorka powieści Stolica, wydanej w 1946 roku: „O, to nie będzie epos. Nie mówmy o oszałamiającym tempie, o wielkich osiągnięciach, o amerykańskich rekordach. To okres stwarzania z niczego przez ludzi wynędzniałych, zagłodzonych i wyczerpanych nerwowo latami okupacji. […] Okres mrozów, okres łachmanów, bez miejsca odpoczynku. Noclegi w ruinach, długie marsze do miejsc zamieszkania. Dźwiganie wody z dużych odległości, porządkowanie mieszkań. Żadnych środków wielkich”.
Gruzy – odpad wojny
Podczas obrad Rady Ministrów, odbywających się 21 stycznia 1945 roku w Lublinie, dyskutowano sprawę przeniesienia rządu do Warszawy. Głos zabrał Bolesław Bierut: „Mimo okropnych zniszczeń oczywiście nie wyrzekniemy się Warszawy jako stolicy państwa. Zanim tam się ulokujemy, będziemy jednak musieli uczynić kolosalny wysiłek, ażeby zabezpieczyć miastu elementarne warunki istnienia”. Gruzy i ruiny, które uniemożliwiały komunikację w mieście, były, według Bieruta, istotną przesłanką, żeby na czas niezbędnych prac przenieść rząd do pobliskiej Łodzi. W styczniu 1945 roku temat uprzątania Warszawy z gruzu poruszono także na spotkaniu Bieruta z Józefem Stalinem w Moskwie. Związek Radziecki miał dostarczyć maszyny, które pozwoliłyby na szybkie oczyszczenie miasta. Po tym spotkaniu rząd polski porzucił pomysł ustanowienia siedziby tymczasowej w Łodzi. Przeniósł się do Warszawy i bezpośrednio zaangażował w jej odbudowę. Wsparcie techniczne ze Wschodu w postaci maszyn do uprzątania gruzów nigdy nie nadeszło. Jak podsumował tę sytuację Józef Sigalin, architekt BOS, w swoich wspomnieniach: „Skala zagadnienia była olbrzymia, doświadczenie żadne, a środki transportowe – minimalne”. Tym samym wypalone ruiny i miliony metrów sześciennych gruzów zostały uznane za podstawową przeszkodę w powojennej odbudowie miasta, która właśnie miała się rozpocząć.
Skala zagadnienia była olbrzymia, doświadczenie żadne, a środki transportowe – minimalne.
Początkowo pracownicy państwowych instytucji odbudowy postrzegali gruz przez pryzmat doświadczeń okresu przedwojennego – jako odpad, który trzeba było wywieźć z miasta przed podjęciem właściwych prac budowlanych. Jednak ilość materii, odnotowana w wyzwolonej Warszawie, a także deficytowy charakter przedsięwzięcia sprawiły, że gruzy stały się przedmiotem dyskusji i nowych specjalistycznych opracowań. Gdy Maciej Nowicki, trzydziestopięcioletni architekt, powrócił w 1945 roku do Warszawy, założył Pracownię Dyskusji Architektonicznej w BOS. Mieściła się w pałacu w Wilanowie i działała od marca do listopada 1945 roku. W tym krótkim czasie zespołowi pod kierunkiem Nowickiego udało się zaproponować znaczącą liczbę projektów, dotyczących zagadnień urbanistycznych, architektonicznych i technicznych. Jedną z opracowanych dzielnic było nowe Śródmieście, które architekt nazwał warszawskim city. Podstawowym wyróżnikiem projektu był nowy sposób wyburzania ruin oraz eksploatacji gruzu. Jak opisywał Nowicki, pomysł polegał na: „[…] pozostawieniu gruzu na terenie dzielnicy, podwyższając poziom jej terenu ubitą warstwą gruzu, w obszarach zawartych pomiędzy istniejącą̨ na tym terenie siecią̨ ulic”. Gruz stałby się fundamentem miasta, które zyskałoby nową sieć ulic i chodników: „Istniejąca sieć uliczna zachowałaby na razie swoją funkcję, w przyszłości stając się siecią głównych szlaków pieszych. Ta nowa funkcja obecnej sieci ulicznej nastąpiłaby dopiero w momencie wykończenia nowego układu ulic ruchu kołowego, które w tym obszarze przebiegałyby na wysokości podwyższonego nasypem terenu”.
Mimo poparcia wielu architektów w BOS projekt Nowickiego nie został wdrożony z powodów gospodarczych i technicznych. Zakładał budowę zbyt kosztownych fundamentów betonowych na podwyższonym terenie, a także utrudniłby dotarcie do podziemnej infrastruktury wodnej, nienaruszonej w czasie wojny. Nie uwzględnił także społecznego znaczenia pracy przy odgruzowywaniu Warszawy.
W styczniu 1945 roku nowe władze stolicy, urzędujące na Pradze, powołały tak zwane brygady pracy. Ich zadaniem było zaangażowanie powracającej ludności w prace budowlane, co miało rozwiązać palące problemy o charakterze publicznym na terenie miasta. Na czele organizacji stanął porucznik Antoni Kulinicz, który początkowo zwerbował około 1,5 tysiąca osób. Brygady zapewniały wojskową opiekę medyczną, jak również wynagrodzenie w formie kartek żywnościowych, posiłków, później także minimalnych kwot gotówki. W ten sposób dały szansę na przeżycie tysiącom warszawiaków powracających do miasta. W marcu 1945 roku brygady zatrudniały łącznie 5 tysięcy osób, a w maju tego roku – 15 tysięcy, czyli znaczną część mieszkańców Warszawy. W tym okresie kobiety stanowiły nawet do 80 procent zatrudnionych w brygadach, ponieważ wielu mężczyzn pozostawało w strukturach armii lub przez kolejne miesiące powracało z obozów i prac przymusowych w głębi Rzeszy.
Brygady zajmowały się robotami ziemnymi, uprzątaniem ulic, rozbiórkami. Pracowały w często trudnych warunkach atmosferycznych, bez narzędzi, a także bez odpowiednich ubrań. Pod koniec 1945 roku kierownictwo brygad oraz stołeczna administracja znalazły się pod ostrzałem krytyki prasy. Ujawniono, że załogi brygad nie są opłacane na czas, ponadto warunki pracy przywodzą na myśl te z okupacyjnych obozów. Z końcem roku organizacja przeszła restrukturyzację, która polegała na specjalizacji i zwolnieniu masy niewykwalifikowanej kadry – przede wszystkim kobiet. W 1946 roku doświadczeni pracownicy brygad zostali wcieleni do Państwowego Przedsiębiorstwa Rozbiórki i Gospodarki Gruzem.
Trzeba to było posegregować, wywieźć, a w każdym razie poruszyć. Ludziom kręciło się w głowie.
W przywoływanej powieści Gojawiczyńskiej znajdujemy opis uczuć, jakie autorka przypisuje społeczeństwu pracującemu na powojennych gruzach: „Jedenaście milionów. Specjaliści ustalili już, że trzeba uprzątnąć jedenaście milionów kubometrów gruzu. Trzeba to było posegregować, wywieźć, a w każdym razie poruszyć. Ludziom kręciło się w głowie. Lepiej im było o tym nie mówić”. To opis długotrwałego, uciążliwego, niekończącego się trudu, z jakim uprzątający gruzy mierzyli się przez miesiące i lata wczesnej odbudowy Warszawy. Miejsca odgruzowywania były przeszukiwane w pierwszej kolejności pod kątem obecności grobów (akcja ekshumacyjna trwała w Warszawie w 1945 i 1946 roku). Następnie z masy gruzu, często bez odpowiedniego sprzętu i rękawic, odzyskiwano użyteczne materiały, jak stal i cegły – całe i połówki, a także detale wystroju wnętrz. Cenne elementy, wśród których mogły się znaleźć na przykład fragmenty chodnika czy kamienie, noszono na wyznaczoną odległość od gruzowiska – 5, 10, 20 lub nawet 50 metrów. Gruz, który nie nadawał się do dalszej przeróbki, przygotowywano do wywiezienia w wyznaczone miejsca, które znajdowały się w większej odległości od centrum miasta. Ładowano go łopatami na wozy konne (najczęściej wykorzystywane w pierwszych latach odbudowy), samochody ciężarowe (bardzo rzadko) lub kolejkę wąskotorową (tylko w niektórych dzielnicach, jak Stare Miasto).
Przekształcając gruzy swoją pracą, ludność Warszawy wpłynęła na podejście polityków i architektów odbudowy do tej materii. Gruz zaczął być postrzegany nie jako jednolita masa odpadów powojennych, lecz jako zbiór różnorodnych elementów, z których pewne mogły zostać ponownie użyte w odbudowie. Ruiny miasta stały się zatem składem materiałów, a zarówno mieszkańcy, jak i instytucje oraz pracownicy odbudowy powoli uczyli się korzystać z tego zasobu. Takie rozpoznanie wynika z raportu o rozbiórkach przygotowanego w 1946 roku przez Romana Piotrowskiego, dyrektora BOS. W tym dokumencie architekt wskazał potrzebę rozróżnienia i innej organizacji prac rozbiórkowych oraz odgruzowywania.
Piotrowski zaproponował, aby odgruzowywanie uznać za pracę niewymagającą zawodowego przygotowania i nadać jej charakter społeczny i nieodpłatny. Realizacją tej tezy stały się akcje zrzeszające członków partii, reprezentantów różnych profesji i ugrupowań, a także ochotników z zagranicy organizowane w kolejnych miesiącach i latach. Te przedsięwzięcia miały istotny wymiar polityczny i propagandowy, bardziej niż ekonomiczny. Niewątpliwie zbiorową pamięć o odbudowie stolicy ukształtowały obrazy ludzi pracujących na gruzach. Inaczej przez Piotrowskiego została potraktowana praca przy rozbiórkach. Jak sugerował dyrektor BOS, materiały odzyskane w ten sposób miały się stać fundamentem nowej planowej ekonomii architektury, wdrażanej w powojennej Polsce.
Gruzy – skarb odbudowy
Polskie budownictwo przedwojenne było oparte w największym stopniu na drewnie i cegle. W czasie II wojny światowej krajowy przemysł materiałowy został niemal doszczętnie zniszczony. W ciągu sześciu lat okupacji w lasach na terenie Polski wyrąbano około 100 milionów m³ drewna na potrzeby niemieckiej gospodarki wojennej. W wyniku rabunkowej eksploatacji wartość lasów obniżyła się o około 75 procent w porównaniu z 1914 rokiem i o 50 procent – z 1939 rokiem. Po 1945 roku infrastruktura przemysłu drzewnego odbudowywała się bardzo powoli. Tragiczny los dotknął także zakłady przemysłu ceramicznego. Przed wybuchem wojny fabryki cegieł były stałym elementem krajobrazu Warszawy i okolic. Całkowita stagnacja rynku budowlanego podczas okupacji doprowadziła do upadłości zakładów, więc zaprzestano wydobycia gliny i wypalania cegieł. Ponadto wielu właścicieli i pracowników zakładów, pochodzących ze społeczności żydowskiej, zginęło w Zagładzie. Powojenne kontyngenty stali dla budownictwa były ściśle racjonowane, jedynie przemysł szklarski i cementowy szybko przewyższyły przedwojenną produkcję. Powojenna architektura rozwijała się zatem w warunkach deficytowych, co motywowało instytucje odbudowy do poszukiwania alternatyw dla nowych i tradycyjnych materiałów budowlanych.
Z jednego punktu widzenia gruz jest przeszkodą w odbudowie, wymagającą dla jej usunięcia dużych wkładów pieniężnych, a z drugiego – jest bazą materiałów wartościowych, które mogą być wykorzystane do odbudowy
W kwietniu 1945 roku BOS ogłosił „[…] powszechny konkurs na pomysł (projekt) wykorzystania gruzu jako surowca do produkcji materiałów lub innych elementów budowlanych, przydatnych do odbudowy stolicy”. Termin nadsyłania propozycji wyznaczono na 1 czerwca 1945 roku. Do tego dnia przyjęto prawie 100 prac, które zgłosili inżynierowie i architekci z całej Polski. O wynikach konkursu pisał Eugeniusz Olszewski na łamach „Skarpy Warszawskiej”: „Większość elaboratów godnych uwagi zawierała różne alternatywy betonu gruzowego: bloki, pustaki itp.”. Rozwiązaniem, które oprócz prowadzonego odzysku materiałów uznano za użyteczne w procesie odbudowy, było przetworzenie (współcześnie: recykling) gruzu na nowy materiał budowlany. Oba warianty produktywnego wykorzystania gruzu stały się istotnym elementem polityki BOS, mającej na celu zaspokojenie ekonomicznych i technicznych potrzeb odbudowy Warszawy.
W lutym 1946 roku w Dziale Statystyki BOS utworzono Samodzielny Dział Gospodarki Gruzem (SDGG). Komisarzem do spraw gruzu na terenie Warszawy mianowano inżyniera Jerzego Nowińskiego, z którym pracowali inżynierowie Stanisław Mazurkiewicz i Wacław Chyrosz. W grudniu 1946 roku SDGG zwieńczył swoją niespełna roczną działalność publikacją dokumentu Gospodarka gruzem na terenie Warszawy – pierwszego pełnego opracowania zagadnienia gruzu w powojennej Warszawie. Raport, znajdujący się dziś między innymi w zbiorach Muzeum Warszawy, otwierała refleksja: „Z jednego punktu widzenia gruz jest przeszkodą w odbudowie, wymagającą dla jej usunięcia dużych wkładów pieniężnych, a z drugiego – jest bazą materiałów wartościowych, które mogą być wykorzystane do odbudowy”. Autorzy dokumentu poświęcili najwięcej uwagi właśnie drugiemu aspektowi tego zagadnienia.
Na ponad 40 stronach Nowiński i Mazurkiewicz przeanalizowali najbardziej ekonomiczne i celowe sposoby gospodarowania gruzem. Przyjrzeli się metodom wyburzania ruin, odzyskiwania surowców z gruzów oraz przetwarzania gruzów na nowe materiały. Przewartościowanie tego zasobu przyniosło imponujące rezultaty. Jak wykazali architekci, pozyskane cegły, a także gruz przerobiony na gruzobeton mogły w drugiej połowie lat 40. i na początku lat 50. w większości zaspokoić zapotrzebowanie na materiały do odbudowy Warszawy. Akcja wyzyskania gruzu wymagała daleko idącego przemyślenia i zaplanowania, dążenia do gruntownej reorganizacji przemysłu rozbiórkowego i budowlanego oraz powiązania rozbiórki i nowej budowy.
Gruzy stanowią skarb, który należy wykorzystać nie dla indywidualnych korzyści, lecz dla dobra ogółu.
W magazynie „Stolica” z listopada 1946 roku opublikowano artykuł Skarby w gruzach. Jego tytuł przywodzi na myśl szabrownictwo, jednak autor lub autorka artykułu natychmiast wskazuje, że nie chodzi o kosztowności pozostawione w ruinach. Gruzy stanowią skarb, który należy wykorzystać nie dla indywidualnych korzyści, lecz dla dobra ogółu. Jak czytamy w artykule, pierwsze wyliczenia BOS, dotyczące zawartości powojennych gruzów, uwzględniały nawet 130 milionów cegieł do ponownego użycia, a ich równowartość wynosiła 3 miliardy złotych. Do tego trzeba doliczyć żelazo i stal, których wartość autor lub autorka szacowali na kolejne 2 miliardy złotych. Komponenty do produkcji nowych materiałów, pozyskane z gruzów, zostały pominięte w kalkulacji przedstawionej w artykule.
Pod koniec 1946 roku wpływ skarbu w gruzach na gospodarkę odbudowy wydawał się jednak znikomy: „Jeżeli majątek ten w bilansie odbudowy jest nieuchwytny, to dlatego, że odpowiednie instancje nie ujęły go mocno w ręce i nie przystąpiły do racjonalnej eksploatacji”. Ten stan rzeczy zaczął się zmieniać z początkiem kolejnego roku.
[…]
Krajobraz antropogeniczny
Ponad jedna trzecia, a więc około 10 milionów m³ powojennego gruzu w Warszawie nie nadawało się do przetworzenia na materiały budowlane z powodu zanieczyszczenia ziemią, pyłem i różnoraką materią. Ta heterogeniczna masa stanowiła istotny problem dla powojennych władz miasta, a także architektów i inżynierów odbudowy. O tyle trudny, że przedsięwzięcie uprzątania i wywożenia gruzu miało charakter deficytowy: wymagało inwestycji, przy tym nie przynosiło zysków. Z tego względu gruz powojenny zalegał w mieście jeszcze przez wiele dziesięcioleci. Jednocześnie w BOS już w 1945 roku dyskutowano sposoby wykorzystania tego materiału w procesie odbudowy, na przykład do prac ziemnych, budowania wałów, regulacji Wisły. W ten sposób kształtowano powojenny krajobraz Warszawy – krajobraz antropogeniczny, czyli wytworzony przez działalność człowieka. Ten proces w kontekście zagospodarowania gruzu jest słabo udokumentowany w archiwach. Jednak miejsca jego składowania da się odtworzyć na podstawie pojedynczych źródeł archiwalnych, współczesnych map geologicznych, a także podczas spacerów po Warszawie.
Mapa wysypisk gruzu, sporządzona w BOS około 1948 roku, wskazuje kilka oficjalnie wyznaczonych miejsc zwózki materiału: okolice Łachy Potockiej na Marymoncie (obecnie park Kępa Potocka), glinianki w okolicach Fortu Bema, gdzie zwożono gruz między innymi z Muranowa, teren Fortu Szczęśliwice, tereny Pola Mokotowskiego, tereny nad Wisłą, w okolicy elektrowni Siekierki, których podsypywanie gruzem wiązało się z planem regulacji Wisły na odcinku warszawskim, nasyp kolejowy obok Stadionu Dziesięciolecia, zbudowanego w 1955 roku. Na mapie obszar Muranowa zaznaczono kolorem różowym, ponieważ tam gruz nie tylko wyrzucano, lecz także przerabiano na materiały budowlane. Widoczne są także pojedyncze punkty, obrysowane kolorem niebieskim, oraz niebieskie strzałki. Strzałki pokazują miejsca (punkty), w których gruz był przeładowywany na barki. Z barek gruz zrzucano do Wisły, na wysokości Fortu Modlin, w celu regulacji biegu rzeki. Punkty obrysowane, lecz pozbawione numerów, wśród których znajdziemy zaznaczoną okolicę dzisiejszego Kopca Powstania Warszawskiego, to najprawdopodobniej miejsca zwałki, które powstały nieoficjalnie, jednak zostały włączone do planów BOS.
[…]
Teraźniejszość gruzów
Krajobraz antropogeniczny Warszawy do dziś stanowi materialne świadectwo procesu zniszczenia i odbudowy miasta. Do dziś trwają też próby wyrażenia mnemonicznego potencjału gruzu w kontekście historii miasta. Powojenni architekci i urbaniści w większości podchodzili do kwestii gruzu jako wyzwania natury inżynieryjnej – bez sentymentu. Jednak w końcu lat 40. pojawiło się kilka projektów upamiętnienia historii w formie kopca utworzonego z gruzu miasta, który miał być symbolicznym pochówkiem szczątków starej Warszawy. Jak podaje Irena Pannenkowa w artykule opublikowanym w „Kalendarzu Warszawskim” z 1948 roku: „Myśl ta padła z różnych stron równocześnie. […] projekt […] wysunął, następnie go szczegółowo uzasadnił i fachowo opracował inż. architekt Stanisław Gruszczyński”. Chodziło o „usypanie kopca z gruzów stolicy ku czci jej obrońców i ku upamiętnieniu jej bezprzykładnego zniszczenia”. Sam architekt opisywał tę koncepcję w liście do prezydenta Warszawy z 1945 roku: „Gdybyśmy spróbowali spojrzeć na te gruzy inaczej, nie jak na zwykły gruz, ale jak na szczątki dawnej, umarłej Warszawy… szczątki te noszą na sobie ślad pracy naszych przodków, miliony rąk dotykały ich w ciągu wieków, tysiące polskich istnień przewinęły się wśród murów, co się rozpadły w te gruzy, nasyciły je potem, łzami i krwią. Te szczątki, te gruzy – to relikwie”.
[…]
dr Adam Przywara – historyk i badacz architektury. Za pracę poświęconą historii przemiany powojennych gruzów w architekturę i krajobraz powojennej Warszawy uzyskał stopień naukowy doktora University of Manchester (2022). Obecnie jest związany z Université de Fribourg. Stypendysta Bauhaus Foundation w Dessau (2018) i Deutsches Historisches Institut Warschau (2020). Kurator wystaw Do zobaczenia po rewolucji! w Galerii Arsenał w Białymstoku (2019) i Zgruzowstanie Warszawy 1945–1949 w Muzeum Warszawy (2023). Jego zainteresowania naukowe koncentrują się wokół przemian materialności dwudziestowiecznej architektury, a także ekonomii cyrkularnej w budownictwie współczesnym i historycznym.
Niniejszy fragment pochodzi z publikacji Zgruzowstanie. Przeszłość i przyszłość ruin w architekturze, pod redakcją Adama Przywary, wydany nakładem Muzeum Warszawy w 2023. Autorzy tekstów: Adam Przywara, Agata Zborowska, Jarosław Trybuś, Maciej Jagielak, Gabriela Świtek. Publikacja towarzyszy wystawie Zgruzowstanie Warszawy 1945–1949.
Adam Przywara – historyk i badacz architektury. Za pracę poświęconą historii przemiany powojennych gruzów w architekturę i krajobraz powojennej Warszawy uzyskał stopień naukowy doktora University of Manchester (2022). Obecnie jest związany z Université de Fribourg. Stypendysta Bauhaus Foundation w Dessau (2018) i Deutsches Historisches Institut Warschau (2020). Kurator wystawDo zobaczenia po rewolucji! w Galerii Arsenał w Białymstoku (2019)i Zgruzowstanie Warszawy 1945–1949 w Muzeum Warszawy (2023). Jego zainteresowania naukowe koncentrują się wokół przemian materialności dwudziestowiecznej architektury, a także ekonomii cyrkularnej w budownictwie współczesnym i historycznym.
WięcejPrzypisy
Stopka
- Osoby autorskie
- Adam Przywara
- Tytuł
- Zgruzowstanie Warszawy 1945–1949
- Wydawnictwo
- Muzeum Warszawy
- Data i miejsce wydania
- 2023, Warszawa
- Strona internetowa
- muzeumwarszawy.pl/wystawa/zgruzowstanie/
- Indeks
- Adam Przywara Muzeum Warszawy