Z punktu widzenia Drogi Mlecznej wszyscy jesteśmy ze wsi (Loesje)
Wielkie liczby
Wiele tekstów o współczesnych miastach rozpoczyna się od przytoczenia liczb opisujących zaawansowanie procesów urbanizacji na świecie1. Przez większość swojej historii ludzkość zajmowała obszary wiejskie. Masowe powstawanie, rozwój i rozrost miast to trend, który pojawił się stosunkowo niedawno (około 250 lat temu, wraz z rewolucją przemysłową), choć ośrodki miejskie istniały już wcześniej. Wedle statystyk ONZ od roku 2007 roku liczba mieszkańców obszarów miejskich przewyższa liczbę mieszkańców wsi. Obecnie ponad 4 miliardy ludzi na całym świecie mieszka na obszarach zurbanizowanych, a do 2050 roku liczba ta ma wzrosnąć do 7 miliardów. Globalne trendy migracyjne odzwierciedlają prawidłowość polegającą na dominacji przemieszczeń z obszarów wiejskich na obszary miejskie oraz na silnym, pozytywnym związku pomiędzy zamożnością społeczeństw a ich poziomem zurbanizowania.
Warto na tym tle przyjrzeć się poziomowi zaawansowania procesów urbanizacji w Polsce. Aktualne dane Głównego Urzędu Statystycznego2 pokazują, że na terenach wiejskich zamieszkuje 40% ludności, a obszary administracyjnie zaklasyfikowane jako wiejskie (czyli niemające praw miejskich) stanowią (według danych ze spisu rolnego 20103) 93% powierzchni Polski. Zatem obszary zurbanizowane zajmują tylko 7% obszaru kraju, a mieszka tam 60% populacji.
Esencją ideału podmiejskiego zamieszkiwania jest przekonanie, że najlepszą formą schronienia dla każdego człowieka jest domek jednorodzinny z ogródkiem lub inną dostępną otwartą przestrzenią, ulokowany w homogenicznej, lokalnie kontrolowanej społeczności, na peryferiach wielkich miast.
Użytki rolne zajmują obecnie około 60% terenów wiejskich. Według Głównego Urzędu Statystycznego w Polsce mieszka ponad 2 miliony rolników. W świetle tych danych Polska jawi się jako kraj rolniczy, jednak udział sektora rolniczego w produkcie krajowym brutto (PKB), czyli wkład rolnictwa (a także leśnictwa i rybołówstwa) w bogactwo ekonomiczne kraju wynosi poniżej 4%. Zatem to bogactwo powstaje poza sektorem rolniczym, choć nadal może być wytwarzane na obszarach wiejskich — coraz częściej lokują się tam nowe firmy produkcyjne, handlowe lub inne, usługowe (np. związane z turystyką). Różnicowanie się aktywności ekonomicznej jest związane z nowym paradygmatem — rozwoju wielofunkcyjnego obszarów wiejskich.
Wieś, czyli co?
Wskazane wcześniej liczby nasuwają wniosek o niejednoznacznym wizerunku obszarów wiejskich. Czym właściwie jest to, co próbuje się opisać jako wieś? Czy wieś w ogóle jeszcze istnieje?
Tak postawione pytanie sugeruje dwie rzeczy: że kiedyś istniała jakaś wieś oraz że jej istnienie w dotychczasowym kształcie ma się ku końcowi. Czy takie sugestie są uprawnione? Tradycyjnie jednym z ważniejszych zagadnień polskiej socjologii wsi były analizy systemu życia wiejskiego. Wiejski sposób życia opiera się na cechach społeczno-ekonomicznych rodzinnego gospodarstwa rolnego, pracującej na nim rolniczej rodziny, a także całego zbioru rodzin stanowiących społeczność wiejską. Tak wąsko określone pole zainteresowań nie byłoby niczym złym, gdyby nie towarzyszył mu relatywny brak zainteresowania innymi grupami społecznymi i zawodowymi obecnymi na wsi. W efekcie prowadzone badania oraz konstruowane wyjaśnienia oferowały uproszczony model wsi i społeczności wiejskiej, pokutujący zresztą do dziś4.
Zazwyczaj pod pojęciem „wieś” rozumie się zbiór powiązanych ze sobą elementów: to obszar o mniejszej niż w miastach gęstości zaludnienia, którego mieszkańcy znajdują zatrudnienie głównie w sektorze rolniczym i — w mniejszym stopniu — pozarolniczym. Łączy ich długi okres zamieszkiwania oraz silna więź oparta na pokrewieństwie i specyficznym typie sąsiadowania. Mieszkańcy tradycyjnie ujmowanej wsi są także zanurzeni w kulturze wiejskości, w której ogromną rolę odgrywa tradycja i religia, obraz świata jest stabilny i niezmienny, a innych ludzi precyzyjnie dzieli się na swoich i obcych. Taki jednorodny układ — jeśli by założyć, że kiedykolwiek na polskiej wsi istniał — rozpada się ze względu na dynamiczne zmiany, jakim ulega przestrzeń wiejska.
Współcześnie coraz częściej używa się pojęcia „obszar wiejski” na określenie terenów położonych poza miastem, a jedynym kryterium ich wyróżniania jest gęstość zaludnienia — bez uwzględniania jakichkolwiek innych czynników, które mogą stanowić o specyfice tych obszarów. W opinii niektórych badaczy zastąpienie wsi w roli przedmiotu socjologii obszarami wiejskimi ma głębokie uzasadnienie ze względu na transformację tych terenów w Polsce5.
Przemiany wsi w nieunikniony sposób wiążą się z tymi zachodzącymi w rolnictwie. Wydawałoby się, że zadanie stojące przed sektorem rolniczym jest proste i polega na produkcji wystarczającej ilości żywności spełniającej wysokie parametry jakościowe. Złożoność współczesnego świata sprawia jednak, że zarówno „produkcja”, „wystarczająca ilość”, jak i „parametry jakościowe” są pojęciami problematycznymi. Oprócz produkcji żywności rolnictwo pełni wiele innych, pozarynkowych funkcji (wytwarzanie dóbr publicznych), istotnych ze społecznego, kulturowego, ekologicznego punktu widzenia6.
Obok wielofunkcyjności rolnictwa wiele uwagi poświęca się wielofunkcyjnemu rozwojowi obszarów wiejskich. Zakłada on wkomponowanie w wiejską przestrzeń ekonomiczną zadań niezwiązanych z rolnictwem i wytwarzaniem żywności. Oznacza to powstawanie nowych miejsc pracy np. w handlu, usługach, ale także w przemyśle, na nowo lokowanym na obszarach wiejskich. Kto miałby je tworzyć? Dotychczasowi i nowi (niedawno przybyli) mieszkańcy wsi, zauważający, że np. rozwój turystyki na obszarach wiejskich, agroturystyki, powstawanie drugich domów, konieczność obsługi nowych mieszkańców niosą ze sobą interesujące propozycje zawodowe oraz szanse pozostania na wsi bez konieczności pracy w rolnictwie.
Nietrudno jednak dostrzec konflikt interesów pomiędzy zwolennikami nowego paradygmatu wielofunkcyjnego rozwoju a tymi, którzy przenoszą się na wieś z miasta w poszukiwaniu ciszy, spokoju i zieleni, są zainteresowani zatem utrzymaniem sielskiej i bukolicznej wizji wsi. U źródeł tego konfliktu leżą kulturowe wyobrażenia na temat zamieszkiwania, domu i własności oraz dynamicznie zmieniające się relacje pomiędzy „miejskim” a „wiejskim” w kulturze polskiej.
Mitologia podmiejskiego domu i jego dekonstrukcja
Jak wynika z podsumowań spisu powszechnego z 2011 roku, po raz pierwszy w powojennej historii Polski nastąpiło odwrócenie kierunku trendu migracyjnego pomiędzy miastem a wsią — więcej osób wymeldowało się z miast, niż się w nich zameldowało, a na terenach wiejskich mieszkańców przybyło. W skali kraju pomiędzy 2002 a 2011 rokiem miasta skurczyły się o ponad 200 tysięcy mieszkańców, a tereny wiejskie zyskały ich blisko pół miliona7, przy czym wynik jest niedoszacowany ze względu na brak obowiązku meldunkowego.
Migracje międzygminne w Polsce mają różne wektory, a strumienie przepływów — zróżnicowaną wielkość. Jednak dane analizowane na wysokim poziomie ogólności (dla kraju) zacierają istotne aspekty tych procesów. Pierwszym z nich jest nierównomierność i niejednoznaczność przepływów ludności pomiędzy miastem a wsią. Jednocześnie obserwuje się „puchnięcie” wiejskich stref podmiejskich głównie (ale nie tylko) wokół wielkich miast w Polsce oraz silną depopulację obszarów peryferyjnych (oddalonych od ośrodków miejskich, podgórskich), które ulegają marginalizacji8. Wyludnianie się wiejskich obszarów peryferyjnych (marginalnych i problemowych) odnotowuje się równocześnie z oznakami wiejskiego odrodzenia — na terenach wsi przez wiele lat stagnujących lub wręcz zanikających powstają nowe domy, realizują się nowe pomysły biznesowe, napływają nowi mieszkańcy, rodzą się dzieci, przybywają turyści. Takie zjawiska obserwujemy dziś w wybranych wsiach na ziemi kłodzkiej w województwie dolnośląskim9. W tym samym czasie z miast na przedmieścia wyprowadzają się kolejne rodziny, ale także z przedmieść do miasta ruszają powrotnicy.
Drugi aspekt to zacieranie się rzeczywistej skali i umiejscowienia podmiejskich migracji oraz podmiejskiego ruchu budowlanego, jeśli analizuje się je w oparciu o dane zebrane na poziomie gmin. O ile w pobliżu wielkich miast skala procesu suburbanizacji jest znacząco większa i obejmuje on swym zasięgiem niemal całe podmiejskie gminy, to wokół średnich i małych miast, ze względu na mniejszą liczbę mieszkańców, słabszą presję ekonomiczną wypychającą ludzi w poszukiwaniu taniej ziemi gdziekolwiek poza miasto oraz wagę lokalizacji (np. w pobliżu tras szybkiego ruchu lub linii kolejowych), suburbanizacja ma charakter wybitnie wyspowy, koronkowy. Słowem, jest trudno uchwytna na podstawie wskaźników statystycznych zsumowanych i uśrednionych dla gminy. Dlatego konieczne jest przeanalizowanie danych dla poszczególnych wsi w gminach „skazanych” (ze względu na uwarunkowania makrostrukturalne, takie jak kondycja ekonomiczna, atrakcyjność krajobrazowa i infrastrukturalna) na suburbanizacyjną ścieżkę rozwoju. Okazuje się wówczas, że proces suburbanizacji zachodzi nawet w sąsiedztwie najmniejszych ośrodków miejskich. Powszechnym marzeniem Polaków jeszcze niedawno było M-3 w bloku, a nie dom z ogrodem, dzisiaj uciekają oni z mieszkań w miastach do domów na wsi. Doniesienia medialne z wynikami spisu powszechnego opatrywano tytułem: Chudną miasta, czyli coraz więcej Polaków mieszka na wsi10. Z przeprowadzonego w 2006 roku badania opinii11 wynika, że w porównaniu z rokiem 1998 wyraźnie przybyło osób deklarujących chęć zamieszkania na wsi (z 30% do 42%), ubyło natomiast zwolenników miejskiego życia (z 67% do 55%).
Polscy badacze są zgodni, że procesy suburbanizacji zaistniały w polskich miastach dopiero pod koniec XX wieku12. Było po temu co najmniej kilka powodów, które można ulokować na makro-, mezo- i mikropoziomie rzeczywistości społecznej, a także w różnych jej obszarach: np. w polityce, ekonomii, kulturze, technologii. Specyfika polskiej suburbanizacji wywodzi się ze współoddziaływania następujących czynników ekonomicznych i infrastrukturalnych: głodu mieszkaniowego odziedziczonego po okresie socjalizmu i powiększającego się po 1989 roku, surowych normatywów mieszkaniowych13 obowiązujących na budowanych masowo osiedlach bloków, w których w roku 2006 mieszkało 40% Polaków14, postępującej dekapitalizacji czy degradacji materialnej i społecznej miejskich zasobów komunalnych oraz dużo wyższych cen ziemi w granicach administracyjnych miasta.
Największa fala suburbanizacji zbiegła się z nabrzmiewającą bańką na rynku nieruchomości i wzbierającą falą kredytów we frankach. Dziś wiele domów pod miastem jest obciążonych kredytem przewyższającym ich wartość rynkową.
Poza wymienionymi czynnikami makrostrukturalnymi znaczącą rolę w procesie suburbanizacji odgrywają mechanizmy społeczne zachęcające jednostki do tego, by w sytuacji wyboru decydować się na osiedlenie się poza miastem: moda na „wiejskość”15, prestiż przypisywany posiadaniu domu pod miastem, kreowany przez deweloperów i media16, a także pozytywna ocena własności w porównaniu ze stygmatem mieszkania w wynajmowanym lokalu17.
Jak wyjaśnić nagłą, biorąc pod uwagę tempo zmian społecznych, popularność wizji życia w domku pod miastem w społeczeństwie, którego członkowie dopiero co porzucili wieś — czy to jako miejsce zamieszkania, czy i zamieszkania, i pracy18 — dla karier zawodowych i prestiżu życia w mieście, a spełnieniem ich marzeń było M-3 w na osiedlu z wielkiej płyty ze wszystkimi wygodami?
Esencją ideału podmiejskiego zamieszkiwania jest przekonanie, że najlepszą formą schronienia dla każdego człowieka jest domek jednorodzinny z ogródkiem lub inną dostępną otwartą przestrzenią, ulokowany w homogenicznej, lokalnie kontrolowanej społeczności, na peryferiach wielkich miast. Ideał ten, jako że jest odbiciem społecznych wartości i preferencji, podlegał zmianom w czasie i przestrzeni, ale jego najbardziej powszechna wersja została wypracowana i utrwalona w powszechnej świadomości w XX wieku przez ludzi z klasy wyższej i średniej mieszkających w specjalnie projektowanych i kontrolowanych suburbiach w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie19. Urynkowienie gospodarki gruntowej i mieszkaniowej w okresie transformacji w Polsce zróżnicowało szanse mieszkańców miast na poprawę swojej sytuacji. Na dynamikę zmian na rynku mieszkaniowym wpłynęła zwłaszcza prywatyzacja zasobów komunalnych w miastach i możliwość zaciągania kredytów hipotecznych, co wzmocniło aktywa ekonomiczne części członków społeczeństwa i pozwoliło im realizować swoje zbyt długo już odkładane marzenia.
Jednakże brak w miastach planów zagospodarowania przestrzennego uwzględniających potrzeby mieszkaniowe (podczas gdy na terenach wiejskich w planach przewiduje się głównie funkcję mieszkaniową20) i powiązana z tym wyższa cena ziemi na terenach miejskich wymuszają realizację tych potrzeb na terenach ulokowanych poza miastem. Podmiejska lokalizacja wynika więc z przymusu, ale sam „dom pod miastem” wydaje się ucieleśnieniem ideału zamieszkiwania w domu — jako najlepszego habitatu. W opracowaniach kulturoznawców można wyśledzić elementy wskazujące, że idealny habitat (dla gospodarstw domowych na określonym etapie rozwoju) musiał przyjąć formę domu — wolnostojącego, własnego, niezależnego —nie tylko w nawiązaniu do utrwalonych w kulturze mitów i wzorców ojczyzny-domu i narodu-domu 21, ale także w opozycji do ideologii komunistycznej. W posiadanym na własność domu mieszka człowiek skupiony na sferze prywatnej i rodzinnej, ceniący przede wszystkim ciszę, spokój i zieleń ogrodu, sceptycznie nastawiony wobec współmieszkańców i przestrzeni ulokowanej poza granicami działki.
U podstaw „suburbanizacji po polsku” nie leży ani odrzucenie miasta jako całościowej przestrzeni pracy, relacji społecznych, realizacji złożonych potrzeb (lecz tylko odrzucenie dotychczas zajmowanych miejskich habitatów), ani pragnienie wiejskości, bowiem wsi nie przypisuje się rustykalnych czy idyllicznych cech22. Cisza, spokój, zieleń i duży metraż są, tak się złożyło, dostępne wyłącznie poza administracyjnymi granicami miasta.
Opuszczenie miasta jest uzasadniane przede wszystkim potrzebą (pragnieniem) posiadania nowego miejsca zamieszkania na skutek zmiany sytuacji rodzinnej, uwarunkowaną możliwościami finansowymi. Najczęściej wymieniany powód: chęć posiadania własnego domu (jak mówili badani: własnego miejsca, własnego kąta, bycia na swoim) nie jest jednoznaczna z pragnieniem osiedlenia się na przedmieściach. O ile decyzja o opuszczeniu dotychczasowego lokum jest podejmowana na podstawie osobistych odczuć względem środowiska mieszkaniowego, o tyle refleksja nad pytaniem „jeśli nie tutaj, to gdzie?” inicjuje grę napięć pomiędzy chęciami, możliwościami ich zaspokojenia oraz kulturowo zakodowanymi aspiracjami.
Argumentem za wyprowadzką z miasta są złe warunki mieszkaniowe, głównie ciasnota powodowana zmianą sytuacji rodzinnej (małżeństwem, ciążą) albo mieszkaniem z rodzicami, na niewielkim metrażu, często w bloku. To także nie wskazuje wprost na zainteresowanie osiedlem podmiejskim jako ciekawą alternatywą, pozwalającą podnieść komfort i jakość zamieszkiwania. Jest raczej motywacją negatywną — wyrazem niezadowolenia z aktualnej sytuacji. Wśród powodów przenosin wymieniane są także uciążliwości wielkiego miasta oraz potrzeba ciszy i spokoju. Na te pierwsze składają się antyekologiczne i azdrowotne aspekty życia w wielkim mieście (hałas i drgania, spaliny, natłok samochodów i ludzi, niemożność zrelaksowania się), w opozycji do odczucia przyjemności i ulgi, jakie może przynieść wyprowadzka. Potrzeba ciszy i spokoju bezpośrednio wiąże się z wyobrażeniem o jakości środowiska mieszkaniowego poza miastem — z ideałem zamieszkiwania we własnym domu.
Jak przekonująco pisał o tym Paweł Kubicki, miasta i mieszczańskie wzory zachowań były przez wiele stuleci wyobcowane ze wzoru polskiej kultury narodowej, a brak własnego państwa w kluczowym momencie formowania się nowoczesnych relacji gospodarczych i społeczno-kulturowych zamykał ścieżkę dla niezależnego rozwoju miast i mieszczaństwa
Procesy rozwoju obszarów podmiejskich ujawniły — w wielu miejscowościach — krótki termin przydatności ideału życia pod miastem oraz rozdźwięk pomiędzy oczekiwaniami związanymi z zamieszkiwaniem a satysfakcją z praktykowania owego zamieszkiwania.
Z jednej strony, przez ostatnie 15–20 lat wiele się na podmiejskich wsiach zmieniło. Do części domów podciągnięto kanalizację i gaz, w niektórych miejscowościach pojawiły się podmiejskie autobusy, w szczególnie uprzywilejowanych nawet nocne, ale i potaniały kursy taksówek, a wygodne zakupy umożliwiły rozliczne sieciowe markety. Z drugiej jednak strony podmiejskie miejscowości się rozrosły. Tam, gdzie był las, stoją domy, gdzie były wolne przestrzenie, parkują samochody. Szybki dojazd zastąpiły korki, a gdy wybudowano nową nitkę jezdni, i tak zajęły ją auta. Domy budowane od końca lat dziewięćdziesiątych zasługują już na pierwsze remonty. Niegdysiejsze niemowlęta kończą podstawówkę; dzieci dorosły, rodzice się postarzeli. Niektórzy podejmują decyzję o powrocie do miasta.
Ku miastu! Powrotników laudacja na cześć miejskości
Największa fala suburbanizacji zbiegła się z nabrzmiewającą bańką na rynku nieruchomości i wzbierającą falą kredytów we frankach. Dziś wiele domów pod miastem jest obciążonych kredytem przewyższającym ich wartość rynkową. Sprzedaż byłaby nieopłacalna, gdyby w ogóle ktoś chciałby dom na przedmieściu kupić, a banki się na to zgadzały. To dlatego wracają osoby zamożniejsze, które miały korzystniejsze kredyty, domy w atrakcyjnych lokalizacjach lub pracujące w na tyle intratnych zawodach, by po 15 latach odłożyć na kolejną nieruchomość.
Wracają też szczęściarze, którym po prostu los sprzyjał — bo np. odziedziczyli mieszkanie lub udało im się kupić atrakcyjne mieszkania pod dobrym miejskim adresem. Powrotników trudno spotkać, bo jest ich niewielu, ale też dlatego, że gdy wracają do miasta — w Poznaniu często na Jeżyce, we Wrocławiu do atrakcyjnych osiedli w Śródmieściu, w Warszawie na Żoliborz, Mokotów, Saską Kępę — to wtapiają się w krajobraz. Chętnie kupują mieszkania z drugiej ręki, bo nauczeni doświadczeniem chcą na własne oczy zobaczyć miejsce, jego otoczenie, porozmawiać z sąsiadami, wyczuć klimat. Niektórzy z nich są już skutecznie zaimpregnowani na wizje lansowane w katalogach nieruchomości i na stronach deweloperów.
Tam, skąd przyszli, było brzydko, więc powrotnicy angażują się w sprawy ważne dla zapewnienia wysokiej jakości życia w najbliższym otoczeniu. Prawie wszyscy, z którymi rozmawiałam, działają formalnie (w stowarzyszeniach, grupach sąsiedzkich, akcjach budżetu obywatelskiego) lub nieformalnie na rzecz lepszej jakości miejskiego życia. Czytają książki o tematyce miejskiej, uczestniczą w dyskusjach nad miejscowymi planami zagospodarowania, zostają animatorami lokalnych wydarzeń kulturalnych. W niektórych miejscach, jak np. na Jeżycach, ich aktywność jest ważnym elementem gry politycznej i działań na rzecz decentralizacji zarządzania miastem i większej autonomii dzielnic. Powrotnikom przedmieścia kojarzą się z traumą dojazdów i koniecznością podporządkowania obowiązków i przyjemności rozkładom jazdy podmiejskich autobusów lub dostępności samochodu. Odreagowują to, chodząc na piechotę, jeżdżąc rowerem, korzystając z komunikacji miejskiej. Wielu z nich długo się zastanawiało, by sobie przypomnieć, kiedy ostatnio korzystali z samochodu. Zaraz potem wspominali, że rozważają sprzedaż. Chętnie korzystają z nowych form mobilności i różnych miejskich urządzeń. To oni napędzają ruch w lokalnych sklepach i punktach usługowych, na powrót nawiązują znajomości ze sprzedawcami i sąsiadami, zaludniają parki, skwery, domagają się dłuższych i lepszych tras rowerowych, sprawniejszej komunikacji. Już wiedzą — mając za sobą czas spędzony w korkach, w których samochód za ćwierć miliona jechał z taka samą szybkością jak ten za 3 tysiące — że swobodę poruszania się zyskuje się zupełnie inaczej.
Doświadczywszy na własnej skórze, że przedmieścia w znikomym stopniu zapewniają ciszę, spokój i zieleń, szukają tych walorów w mieście. Wybierają do zamieszkania dzielnice i osiedla, które oferują najwyższą jakość życia. Gentryfikują je, ale — przynajmniej na razie — cenią sobie autentyczność od dawna istniejących sklepików i punktów usługowych zmieszanych z coworkingami, alternatywnymi kawiarniami, niszowymi sklepami z perfumami itp. Łaknąc różnorodności, oczekują, że współmieszkańcy będą tę różnorodność celebrować, szanować i wspólnie się nią cieszyć. Homogeniczność przedmieść, schematy tamtejszego życia i zwykła nuda sprawiają, że powrotnicy są wdzięcznymi odbiorcami tego wszystkiego, co władze współczesnych miast wystawiają na „scenie miejskości”. Miejska rekreacja, wakacje w mieście, inspiracje kulturą miejską, urban gardening, joga w mieście, kawowe maratony, targi śniadaniowe i pchle targi, półmaratony biegowe lub po prostu zwykłe spacery są chętnie przez nich wykorzystywanymi okazjami do tego, by praktykować swą miejską tożsamość.
Ta świadoma praktyka miejskiej tożsamości w polskich warunkach zasługuje na podkreślenie. Jak przekonująco pisał o tym Paweł Kubicki23, miasta i mieszczańskie wzory zachowań były przez wiele stuleci wyobcowane ze wzoru polskiej kultury narodowej, a brak własnego państwa w kluczowym momencie formowania się nowoczesnych relacji gospodarczych i społeczno-kulturowych zamykał ścieżkę dla niezależnego rozwoju miast i mieszczaństwa. Co więcej, w przypadku np. XIX-wiecznego Krakowa bardzo wyraźnie utrzymywały się wzory feudalnych zależności, a horyzont aspiracji stanowiły wzory szlacheckie (posiadanie majątków ziemskich, tytułów, szlacheckie stylizacje w ubiorze), a nie mieszczańskie. Wobec braku struktur państwowych polska tożsamość narodowa była silnie kształtowana przez wyobraźnię artystyczną, a XIX-wieczna sztuka opiewała polskość widzianą jako wiejskość, folwark i dwór, a nie obce kulturowo i etnicznie miasto. Czas zaborów ugruntował takie widzenie miasta, a okres międzywojnia i socjalistycznej odbudowy nie sprzyjał tworzeniu nowoczesnego mieszczaństwa korzystającego z demokratycznie funkcjonujących przestrzeni i usług publicznych — to wówczas obserwowano różne przejawy procesu ruralizacji miast, czyli dynamicznego wzrostu odsetka migrantów ze wsi do miast i ujawniania się wiejskich (małomiasteczkowych) wzorów życia w mieście. W efekcie Polska była krajem urbanizującym się, ale nie bardziej miejskim. Stąd zwrot ku miejskości, obserwowany w ostatnich dekadach XXI wieku, jest opisywany jako „wynajdywanie miejskości”.
Napływ nowych mieszkańców jest tak duży, że stara wieś, zarówno w wymiarze architektonicznym, jak i społecznym, jest marginalizowana. Nowi mieszkańcy odrzucają tradycyjne wiejskie przestrzenie publiczne (boiska, świetlice, place kościelne), choć wiedzą o ich istnieniu i są świadomi odbywających się tam spotkań. Nowe przestrzenie publiczne, akceptowane przez przybyszów z miast, nie są wytwarzane.
Historie przeprowadzek z miasta pod miasto i z powrotem są opowieściami o polskiej urbanizacji — pokazują, jak tworzy się wizja dobrego do życia środowiska miejskiego, zastępująca niektórym mit o sielskim zamieszkiwaniu pod miastem. Podobnie selektywnym przemianom podlega podmiejska przestrzeń. Z jednej strony, wyprowadzają się ci, którzy mogliby być najaktywniejszymi aktorami zmian na rzecz uczynienia przedmieść miejscami lepszymi do życia. Ich domy przez jakiś czas stoją puste, niszczeją i obniżają cenę pobliskich nieruchomości. Nie ma już możliwości, by nakłonić ich do płacenia podatków w miejscu zamieszkania, a wymeldowanie to także niższy fundusz sołecki dla wsi. Nie zrobią zakupów „last minute” w wiejskim sklepiku, nie będą naciskać na działania proekologiczne we wsi, nie pomogą w organizacji noworocznego koncertu w parafii.
Z drugiej strony, pozostają ci, którzy nie mają do wyboru możliwości powrotu do miasta. To na nich i na lokalnych władzach spoczywa zadanie dopasowania przestrzeni osiedli podmiejskich do potrzeb mieszkańców — i tych, którzy tam zostali, i tych, którzy zastąpili wracających do miasta, i wreszcie tych, którzy budują na suburbiach setki kolejnych nowych domów24. Być może ze względu na przymus podmiejskiego zamieszkiwania i niemożliwą wyprowadzkę będą aktywnie działać.
Suburbia i co dalej?
Istnienie i funkcjonowanie podmiejskich wspólnot jest procesem zmiennym w czasie. W ostatnich latach nie prowadzono systematycznych badań nad zamieszkiwaniem i jakością życia w osiedlach podmiejskich w Polsce. Jedyne diagnozy pochodzą z początku pierwszej dekady XXI wieku. Wówczas o wspólnotach na osiedlach podmiejskich trudno było mówić, bo wprowadzając się do domów na podmiejskich osiedlach, przybysze realizują cele zdefiniowane w kategoriach, po pierwsze, głównie ekonomicznych, a po drugie, indywidualnych — nie ma wśród nich miejsca na urzeczywistnienie dążeń o charakterze społecznym i kolektywnym. Wręcz przeciwnie, oczekiwania wobec zamieszkania pod miastem zakładają odejście od wspólnotowości (utożsamianej z niechcianym sąsiadowaniem), nawiązywania bliższych relacji, bycia z innymi ludźmi. Można jednak zakładać, że pomimo tak określonych celów jednostkowych wejście w zbiorowość o cechach sprzyjających wyłonieniu się ducha wspólnoty (relatywna homogeniczność), funkcjonującą w warunkach temu sprzyjających (małe terytorium, niewielka liczba osadników), przynajmniej u części mieszkańców wyzwoli dążenia wspólnotowe. W czasie prowadzonych badań wpływ jednostkowych celów na kształtowanie się relacji społecznych jest na tyle duży, że nowi mieszkańcy zwykle wchodzą w krótkotrwałe, ulotne styczności z sąsiadami i prawie nigdy nie rozwijają ich w bardziej zaawansowane formy relacji. Ich zasoby niezbędne do tworzenia wspólnoty — czyli wiedza o innych ludziach, budowane na tej podstawie zaufanie, zaangażowanie w lokalne sprawy — są bardzo skromne. Gdyby mieszkańcy, na przekór wszystkiemu, chcieli dać wyraz rodzącemu się duchowi wspólnoty, to nie mają miejsc, w których mogłoby to nastąpić. Dlaczego?
Dostrzeżona i opisana przeze mnie specyfika suburbanizacji wokół wielkich miast w Polsce wynika także z tego, że jest w przeważającej części stymulowana działaniami indywidualnych podmiotów — gospodarstw domowych, które decydują się na zakup działki i postawienie na niej (z pomocą rodziny lub wynajętej firmy) domu. Tylko część nowych zabudowań to efekt komercyjnej działalności deweloperów. Przy czym np. w sąsiedztwie Warszawy ten efekt zaznacza się silniej niż chociażby w sąsiedztwie dużo mniejszego Wrocławia — jest to uzależnione od wielkości rynku potencjalnych klientów, ich zamożności oraz wyznawanych wartości, wśród których mieszkanie w samodzielnie wybudowanym domu jest cenione wyżej niż w domu kupionym (i urządzonym pod klucz) od dewelopera.
Jeszcze silniej niż w pobliżu wielkiego miasta specyfika polskiej suburbanizacji uwidacznia się we wsiach położonych w sąsiedztwie miast małych i średnich. Trudno w nich odnaleźć przykłady większych inwestycji deweloperskich ze względu na relatywnie niewielki rynek potencjalnych klientów. Budownictwo indywidualne dominuje, bo działki są prezentami od rodziców lub zostały okazyjnie pozyskiwane od sąsiadów.
Napływ nowych mieszkańców jest tak duży, że stara wieś, zarówno w wymiarze architektonicznym, jak i społecznym, jest marginalizowana. Nowi mieszkańcy odrzucają tradycyjne wiejskie przestrzenie publiczne (boiska, świetlice, place kościelne), choć wiedzą o ich istnieniu i są świadomi odbywających się tam spotkań. Nowe przestrzenie publiczne, akceptowane przez przybyszów z miast, nie są wytwarzane. Fatalna kondycja wiejskich przestrzeni publicznych jest odzwierciedleniem stanu podmiejskiej wspólnotowości.
Na podmiejskich osiedlach budowanych przez deweloperów nie jest lepiej. Deweloperzy są raczej zainteresowani maksymalizacją zysku z inwestycji, co przekłada się na nieuwzględnianie w projektach osiedli mieszkaniowych dobrze zaprojektowanych i obszernych przestrzeni wspólnych, chyba że w kategorii osiedli premium, z wykraczającymi poza średnie rynkowe cenami za metr kwadratowy.
Przed władzami lokalnymi stoi niezwykle trudne zadanie. Aby nie tylko rządzić nowymi mieszkańcami, ale robić to skutecznie i z pożytkiem, muszą najpierw uczynić z „nowych” świadomych obywateli podmiejskich miejscowości. Znaczna część kapitału społecznego i kulturowego osadników jest wciąż inwestowana w mieście. Wielu z nich, niezameldowanych we wsi, płaci podatki w gminie poprzedniego zamieszkania, tam głosuje, chodzi do kościoła, spędza wolny czas, czyta miejską, a nie wiejską gazetę.
Czy pojawienie się miejsc wspólnych może zmienić nastawienie mieszkańców? Jestem sceptyczna co do tego, czy i w jakim stopniu możliwe jest wywieranie wpływu na formowanie się wspólnoty. Model małego miasteczka, uznawany przez urbanistów za ideał zamieszkiwania, nie jest tym, jakiego pragną współcześni suburbanici, preferujący życie w utopiach prywatnych (strzeżonych) osiedli. Ponadto nie ma dowodów na istnienie bezpośredniej zależności pomiędzy formą przestrzenną osiedli a poczuciem wspólnoty. Zachodzi jednak związek pomiędzy formą przestrzeni a częstotliwością interakcji, w jakie wchodzą mieszkańcy (dzięki istnieniu przestrzeni publicznych, ulic, wspólnej infrastruktury). I ten aspekt życia społecznego osiedli podmiejskich powinien angażować urbanistów i architektów przejętych losem podmiejskich krajobrazów.
Tekst pochodzi z książki Trouble in Paradise (wyd. Zachęta – Narodowa Galeria Sztuki w Warszawie), towarzyszącej wystawie Trouble in Paradise w Pawilonie Polskim na Biennale Architektury 2021.
1 Hannah Ritchie, Max Roser, Urbanization, https://ourworldindata.org/urbanization (dostęp 29.02.2020).
2 GUS, Ludność. Stan i struktura oraz ruch naturalny w przekroju terytorialnym w 2019 roku, https://stat.gov.pl/download/gfx/portalinformacyjny/pl/defaultaktualnosci/5468/6/26/1/ludnosc._stan_i_struktura_oraz_ruch_naturalny_w_przekroju_terytorialnym_na_30.06.2019.pdf (dostęp 29.02.2020).
3 GUS, Urząd Statystyczny w Olsztynie, Obszary wiejskie. Powszechny spis rolny 2010, https://stat.gov.pl/download/cps/rde/xbcr/gus/RL_obszary_wiejskie_w_polsce_PSR2010.pdf (dostęp 29.02.2020).
4 Izabella Bukraba-Rylska, Socjologia wsi polskiej, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2019.
5 Krzysztof Gorlach, Socjologia obszarów wiejskich, Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa 2004.
6 Zwykle mówi się o czterech typach funkcji rolnictwa, których nie da się wycenić rynkowo, ale które mają duże znaczenie dla ludzi. Są to funkcje zielone — związane z glebą i łańcuchami biologicznymi; funkcje błękitne — oparte na wykorzystaniu wody i wiatru; funkcje żółte — skupione na rozwoju kultury i tożsamości obszarów wiejskich; funkcje białe — traktujące żywność jako wartość i dążące do zapewnienia bezpieczeństwa żywnościowego (ochrony przed głodem) i bezpiecznej żywności (niezawierającej szkodliwych składników). Ta ostatnia kwestia nabrała szczególnego znaczenia ze względu na takie wydarzenia, jak epidemie choroby wściekłych krów, ptasiej i świńskiej grypy, wirusów SARS, 2019-nCoV i innych.
7 https://stat.gov.pl/spisy-powszechne/nsp-2011/nsp-2011-wyniki/ (dostęp 29.02.2020).
8 Przemysław Śleszyński, Mapa przestrzennego zróżnicowania współczesnych procesów demograficznych w Polsce, w: Sytuacja demograficzna Polski jako wyzwanie dla polityki społecznej i gospodarczej, red. Józefina Hrynkiewicz, Janusz Witkowski, Alina Potrykowska, Rządowa Rada Ludnościowa, Warszawa 2018, s. 84–108.
9 Odradzające się wsie? Nowe procesy społeczno-gospodarcze na ziemi kłodzkiej, https://odrodzenie-wsi.pl/pl/o-projekcie (dostęp 29.02.2020).
10 https://wyborcza.pl/1,75398,11046458,Chudna_miasta_czyli_coraz_wiecej_Polakow_mieszka_na.html (dostęp 29.02.2020).
11 CBOS, Kto marzy o życiu na wsi, a kto o życiu w mieście?, luty 2015, https://www.cbos.pl/SPISKOM.POL/2015/K_018_15.PDF (dostęp 29.02.2020).
12 Zob. Joanna Więcław-Michniewska, Krakowskie suburbia i ich społeczność, Instytut Geografii i Gospodarki Przestrzennej Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2006. Należy jednak odnotować takie zjawiska jak posiadanie drugich domów letnich na obszarach podmiejskich czy daczy tworzących nieraz większe skupiska na atrakcyjnych obszarach wiejskich wokół miast, które są wcześniejsze niż aktualnie obserwowane zjawiska suburbanizacji.
13 Adam Nadolny, Normatyw mieszkaniowy w odniesieniu do zabudowy mieszkaniowej o charakterze uzupełniającym z lat 1945–1968 na przykładzie Poznania, „Architecturae et Artibus” 2010, nr 2, s. 42–51.
14 CBOS, Jak Polacy mieszkają, a jak chcieliby mieszkać, wrzesień 2010, https://www.cbos.pl/SPISKOM.POL/2010/K_120_10.PDF (dostęp 29.02.2020).
15 Ruta Śpiewak, Na wieś? Tylko na wakacje!, http://kulturaliberalna.pl/2011/06/21/ (dostęp 29.02.2020).
16 Katarzyna Kajdanek, Ideał podmiejskiego zamieszkiwania a praktyki przestrzenne mieszkańców. Społeczno-kulturowy wymiar suburbanizacji na przykładzie wybranych osiedli strefy podmiejskiej Wrocławia, „Kultura i Społeczeństwo” 2009, nr 2, s. 21–43.
17 Joanna Erbel, Poza własnością, Wysoki Zamek, Kraków 2020.
18 Ryszard Turski, Między miastem a wsią — struktura społeczno-zawodowa chłopów-robotników w Polsce, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1965.
19 Mary Corbin Sies, The City Transformed: Nature, Technology, and the Suburban Ideal, „Journal of Urban History” 1987, nr 14, s. 81–111.
20 Według danych opublikowanych przez Ministerstwo Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej w planach miejscowych uchwalonych do tej pory przez gminy tereny zabudowy mieszkaniowej są tak duże, że mogłoby tam zamieszkać 77 milionów ludzi. Biorąc pod uwagę tempo inwestycji (w 2013 roku), zabudowa tych terenów potrwa 900 lat.
21 Stefan Bednarek, Kontynuacje i przemiany: o realizacji podstawowych wartości kultury narodowej w polskim domu po 1945 roku, w: Dom we współczesnej Polsce, red. Piotr Łukasiewcz, Andrzej Siciński, Wiedza o Kulturze, Wrocław 2002, s. 70–89.
22 Cechy poszczególnych układów miejskich (ich wielkość, odległość od osiedla podmiejskiego, dostępność infrastruktury społecznej i technicznej, dominujący sposób zabudowy, wyjątkowość rynku pracy, a nawet uroda i klimat przestrzeni miejskiej) czynią lokalne wersje procesu polskiej suburbanizacji bardziej złożonymi, jednak nie negują wskazanych powyżej cech wspólnych.
23 Paweł Kubicki, Wynajdywanie miejskości. Polska kwestia miejska z perspektywy długiego trwania, Nomos, Kraków 2016.
24 https://www.wp.pl/?s=https://www.money.pl/gospodarka/90-tys-polakow-ruszylo-z-budowa-domu-boom-nie-dotyczy-jednak-calej-polski-6481027971987585a.html&fbclid=IwAR22fsZDjVgghTeB43uj8tFu5AvKguQewO4EQjnZ9K-9As5NsfB393uisFw (dostęp 29.02.2020).
Przypisy
Stopka
- Wystawa
- Trouble in Paradise
- Miejsce
- Muzeum Architektury we Wrocławiu
- Czas trwania
- 18.02–8.05.2022
- Osoba kuratorska
- PROLOG +1 (Mirabela Jurczenko, Bartosz Kowal, Wojciech Mazan, Bartłomiej Poteralski, Rafał Śliwa i Robert Witczak)
- Fotografie
- dzięki uprzejmości Muzeum Architektury we Wrocławiu
- Strona internetowa
- www.ma.wroc.pl/