„You have to be in hell to see heaven” Aleksandry Liput i Macieja Nowackiego w Galerii Łęctwo
„W mitach przewija się myśl, że głęboko, na samym dnie otchłani rozlega się głos zbawienia. Chwila, gdy naokoło jest tylko czerń, to chwila zwiastująca rychłe nadejście prawdziwej przemiany. W momencie największego mroku rozbłyskuje światło.”
Joseph Campbell, Potęga mitu
Chcąc poznać uniwersalną prawdę o życiu, najpierw musimy wyruszyć w podróż w głąb siebie, w poszukiwaniu prawdy o sobie. Na takiej drodze warto mieć przewodnika — nauczyciela, który w momentach zwątpienia, czy pomylenia drogi, poprowadzi nas, wskazując kierunek. Wiadomym jest, że droga ta nie jest ani przyjemna, ani prosta, a jej niezbędnym elementem jest zmierzenie się z własnym mrokiem. Często będziemy się też potykać, również o „własne nogi”, łudzić się, że już doszliśmy do celu podczas gdy grzęźniemy w miejscu. Jednak na końcu drogi czeka nas lekkość, spokój, połączenie ze światem i wyzwolenie z ograniczającej nas materii. Mity wszystkich kultur, święte księgi, czy tradycje szamańskich ekstaz, to opowieści o samopoznaniu, ponownym połączeniu ze światem duchowym, ale i ze światem w ogóle, rozumianym jako kosmos, śmierci za życia jednej bądź wielu. Czerpiąc z tych opowieści, Ola Liput i Maciek Nowacki tworzą własną historię o podróży w głąb siebie poprzez wystawę „You have to be in hell to see heaven”.
Maciek opowiada o symbolicznej śmierci ciała, która prowadzi do wzrostu, samopoznania i dostępu do wiedzy wcześniej nieosiągalnej, a także do wyzwolenia od narzuconych społeczno-kulturowych norm. Ale również do połączenia z naturą. Praktyki te przypominają rytuały szamańskie — aby zostać szamanem, trzeba przejść bolesną próbę uśmiercenia ciała. Celem tych praktyk było zaprzestanie utożsamiania się z tym, co materialne, tak żeby móc połączyć się ze światem niematerialnym, duchowym. Jednym z elementów wspomagających ten proces było zażywanie w różnych formach grzybów zawierających psylocybinę. Symboliczna śmierć ciała, którą współczesna psychologia określa mianem śmierci ego, jest istotnym elementem właściwie wszystkich religii i wierzeń w ogóle. Stąd w pracach artystek nawiązania i do chrześcijaństwa i do wierzeń pogańskich. Powracający kolor błękitny i błękitne postaci małego chłopca oraz mitologicznej postaci są symbolem przemiany (grzyby psylocybinowe barwią na niebiesko). Na terenach Syberii psylocybinę przyjmuje się wraz z moczem szamana a na wielu terenach, między innymi w Meksyku, stosowano miód do konserwacji grzybów zawierających psylocybinę. Z tego powodu bohater mitu o Glaukosie, którym inspiruje się Ola, wpadł do słoja z miodem, gdzie przechował się aż do chwili zmartwychwstania a mnich na obrazie Maćka „Czym jest oświecenie” przyjmuje do swojego umysłu mocz od błękitnego chłopca. W swojej książce „Pokarm bogów” Terrence McKenna niejako przepisuje znane nam mity, tłumacząc zjawiska nadprzyrodzone, spożywaniem przez ich bohaterów różnych substancji psychoaktywnych. Ola Liput poprzez swoje prace ceramiczne opowiada na nowo minojski „Mit o Glaukosie”. Jest to opowieść o zaginionym chłopcu, który zostaje odnaleziony przez Polyidosa w pitosie — naczyniu pełnym miodu. Mag, dzięki obserwacji węża, który przy pomocy ziół przywraca życie swojego towarzysza, drugiego węża, wskrzesza Glaukosa. Jest to opowieść o śmierci, która prowadzi do zmartwychwstania. Polyidos to inaczej człowiek-który-posiada-wiele-idei – czyli szaman, natomiast Glaukos to ktoś niebiesko-szary. Grzyby psylocybinowe brudzą na niebiesko, kiedy się je przełamie. Glaukos, młodzieniec, który zakonserwował się w pitosie z miodem, może stanowić symboliczne przedstawienie samych grzybów. W tym niezwykłym micie pojawiają się wszystkie elementy niemal już zapomnianego kultu grzybów: zagadnienie śmierci i zmartwychwstania, węże znające się na ziołach oraz szaro-niebiesko dziecko zakonserwowane w miodzie. W pracach obojga artystów natura ożywa, towarzyszy i wspiera człowieka w tej podróży. Z uśmiechem kibicuje, żebyśmy odrodzili się w jedności z naturą, z kosmosem. W trakcie podróży dostajemy od lasu w darze nową twarz — maskę, która jest pomiędzy, w procesie. W naszych rękach leży odpowiedzialność za jej ukształtowanie i nadanie ostatecznej formy. Dopiero wtedy, za jej pomocą rozszerzymy granice własnego istnienia. Ta maska z lasu to zewnętrzny środek, do wewnętrznej przemiany, przebudzenia się w jedności ze sobą i światem. To coś, czego nie znasz jeszcze wystarczająco dobrze, a jednocześnie towarzyszyło Ci od zawsze.
Wystawa jest refleksją nad współczesnymi poszukiwaniami duchowej strony życia, a także nad tym, co nas określa jako ludzi. Po raz kolejny okazuje się, że w naszych pragnieniach i poszukiwaniach obecne są elementy niezmienne niezależnie od czasów, kultury czy wyznawanej filozofii i religii. Dla artystek, tak jak dla szamana świat bardziej przypomina opowieść niż skomplikowane struktury fizyczne, dlatego Ola i Maciek
opowiadają nam historię o przeżywaniu śmierci za życia, która prowadzi do wzrostu naszego człowieczeństwa, jednocześnie przybliżając nas do niepoznawalnego, do świata transcendentnego.
Eleonora Bojanowska
Przypisy
Stopka
- Osoby artystyczne
- Aleksandra Liput, Maciej Nowacki
- Wystawa
- You have to be in hell to see heaven
- Miejsce
- Galeria Łęctwo
- Czas trwania
- 1.03.2024 - 27.03.2024
- Osoba kuratorska
- Eleonora Bojanowska
- Fotografie
- Szymon Sokołowski
- Strona internetowa
- www.lectwo.com