Wokół „Damy z Elche”. Wystawa w Zakopanem
Co robi Dama z Elche w Zakopanem, w galerii Magdaleny Kraszewskiej w Domu Doktora? Ta wystawa jest jak wakacyjna przygoda, jak podróż z przyjaciółmi do kraju wyobraźni, któremu patronuje tajemnicza „królowa mauretańska”. Miłośnicy Hiszpanii wiedzą, że pod nazwą Dama z Elche kryje się ikona kultury iberyjskiej, starożytna rzeźba kamienna z przełomu V i IV wieku p.n.e. Przedstawia ona popiersie dostojnej kobiety ubranej w bogaty strój i wspaniałe nakrycie głowy, zdobione spiralnymi nausznicami. Rzeźba ta została wykopana w miejscowości Elche latem 1897 i natychmiast stała się łupem francuskich archeologów. Po wywiezieniu do Paryża znalazła się w Luwrze. Powróciła do Hiszpanii na początku II wojny światowej jako dar marszałka Pétaina dla generała Franco. Dzięki porozumieniu dwóch dyktatorów została umieszczona w Prado, a następnie w madryckim Muzeum Archeologicznym, gdzie można ją podziwiać do dziś.
Opowieść Grzybkowskiej o Hiszpanii działa zapładniająco, gdyż jest wielowątkowa, wielowymiarowa. Erudycyja historyczki sztuki łączy się z zapisem wspomnień, emocji, smaków, zapachów.
Nie wiedziałabym o tej rzeźbie, słynnej w świecie hiszpańskojęzycznym, gdyby nie książka prof. Teresy Grzybkowskiej Dama z Elche. W kręgu sztuki hiszpańskiej, która wyszła kilka miesięcy temu w Wydawnictwie Austeria (Kraków 2021). Znana historyczka sztuki dzieli się swoją miłością do kultury Hiszpanii, którą miała okazję poznawać przez dziesiątki lat. Rozpoczyna opowieść od Damy z Elche, którą traktuje jako wizerunek emblematyczny – na miarę Mony Lisy z Luwru, Nefretiti z Neues Museum w Berlinie czy Damy z gronostajem w Muzeum Czartoryskich w Krakowie. Jak napisała: „Dama z Elche przyciąga uwagę swoim majestatem i hieratycznością, ale również nieprzemijającą młodością będącą atrybutem bogini. Kiedy stanęłam przed nią po raz pierwszy, długo trwałam w poczuciu olśnienia, wracałam potem do niej przez wiele lat, tajemnicza twarz kobiety bowiem nie pozwalała o sobie zapomnieć. Kiedy poznałam już lepiej Hiszpanię, uświadomiłam sobie, że rzeźba ta stoi u początków dramatycznej sztuki tego kraju, której istotą jest wyrażony z niezwykłą powagą ceremoniał miłości i ceremoniał śmierci”.
Autorka poprosiła znanego malarza z Warszawy, Grzegorza Kozerę, aby wykonał do jej książki ilustracje w technice kolażu. Wiedziała o jego fascynacji Hiszpanią i nie pomyliła się. Artysta odpowiedział z entuzjazmem na zaproszenie. Otrzymał je podczas pandemicznego lata 2020 – do końca roku kolaże były już gotowe. Kozerze imponowała możliwość współpracy z mistrzynią, której książki poznawał, studiując historię sztuki. Swój pierwszy cykl kolaży zainspirowany kulturą Hiszpanii – Szkicownik znaleziony w Granadzie – stworzył podczas pobytu na stypendium Erasmusa na Uniwersytecie w Granadzie w roku akademickim 2008/2009. Teraz mógł zmierzyć się z całością sztuki i kultury hiszpańskiej – od czasów prehistorycznych, przez średniowiecze, nowożytność po wiek XX. Efekt tego ponadpokoleniowego dialogu okazał się znakomity. „Nie mogłam sobie wymarzyć lepszego partnerstwa” – podsumowała autorka.
W rękach Kozery prawie każdy temat rozrasta się w cykl. Rozmowy z Grzybkowską i lektura nadsyłanych fragmentów okazała się tak inspirująca, że również w tym przypadku zamiast kilkunastu ilustracji – po jednej do rozdziału – powstał cały zbiór pod nazwą Iberia (2020), liczący 95 prac. Czarno-białe reprodukcje w książce ledwie zapowiadają wyjątkowość tej serii, dlatego też wciąż namawiam artystę, aby doprowadził do wydania albumu, a póki co pokazywał swoje prace na wystawach. Pierwsza ekspozycja odbyła się wiosną bieżącego roku w Instytucie Cervantesa w Krakowie. Zostały zaprezentowane niemal wszystkie kolaże w układzie odpowiadającym kolejnym rozdziałom książki, wśród których można wymienić takie, jak: Dama z Elche, Altamira, Rzymianie i Wizygoci, Dywan Wschodu i Zachodu, Maurowie, Burgos – pejzaż dramatyczny, Escorial, El Greco i Toledo, Arcydzieła Velázqueza, Francisco Goya, Pod słońcem Mitry. Picasso i corrida, Figueres Salvadora Dalego, Julio Romero de Torres – malarz andaluzyjskiej duszy.
Opowieść Grzybkowskiej o Hiszpanii działa zapładniająco, gdyż jest wielowątkowa, wielowymiarowa. Erudycyja historyczki sztuki łączy się z zapisem wspomnień, emocji, smaków, zapachów. Autorka dzieli się pamięcią o hiszpańskim pejzażu, świetle, barwach, rytmie życia i temperaturze przeżywania. Tekst ma w swojej strukturze wiele przenikających się poziomów, tak jak wielowarstwowa jest tradycja Hiszpanii. Jakąż zachętą do zainteresowania się tym krajem są choćby takie słowa: „Na niezwykłość świata hiszpańskiego złożyła się różnorodność rodzimej cywilizacji łacińskiej połączonej z żydowską, mauretańską, dziedziczonych z pokolenia na pokolenie kultur, które uczyniły tę ziemię odmienną od reszty Europy, wyspą własnej wielokulturowej, bogatej cywilizacji”.
Dama z Elche w wydaniu Winieckiego zachwyca i stanowi punkt węzłowy wystawy. Jak napisała we wspomnianym albumie Wielki wodewil Magdalena Piotrowska (vel Boffito), „litografia ta (…) jest jednym z piękniejszych hołdów złożonych sztuce starożytnej”.
Gdyby nie książka Grzybkowskiej, nie byłoby też symbolicznych odwiedzin Damy z Elche pod Giewontem. Przypadek sprawił, że wystawa w Domu Doktora została otwarta niemal dokładnie w 125 lat od wykopania starożytnego popiersia przez młodego robotnika Manolico (jednak oficjalnym odkrywcą ogłoszono właściciela ziemi Manuela Campello Esclapeza). Wiek temu i ćwiartkę międzynarodowe środowisko archeologów zostało poruszone pięknem i wartością rzeźby wydobytej na pograniczu Murcji i Walencji. Od tego czasu ta rzeźba obrosła niepoliczalną liczbą odniesień, komentarzy, interpretacji – naukowych, literackich i artystycznych. Wszystkie te bogate warianty zbiera i bada la Cátedra Dama de Elche w Uniwersytecie Miguela Hernándeza w Elche, dokumentując je na stronie internetowej www.damadeelche.me Książka Grzybkowskiej, kolaże Kozery oraz plakat do wystawy w Domu Doktora, zaprojektowany przez Adama Guta, też się tam znalazły.
Krótko po przeczytaniu książki, gdy planowałam wystawę Iberii w Zakopanem, znalazłam inny wizerunek Damy z Elche, który powstał o wiele lat wcześniej niż cykl Kozery. Improwizacja – znana dama (1970) – to tytuł dwóch wersji litografii Władysława Winieckiego, wybitnego grafika, nieżyjącego już profesora ASP w Warszawie. Takiej koincydencji nie można było zmarnować. Barwną wersję grafiki Improwizacja – znana dama znalazłam w albumie Wielki wodewil poświęconym Winieckiemu i wydanym staraniem jego ucznia i następcy, prof. Błażeja Ostoi Lniskiego, obecnego rektora ASP w Warszawie. Chętnie wypożyczył on oryginał tej dużej, pięknej grafiki, umożliwiając tym samym dialog dwóch artystów z warszawskiej akademii wokół jednego motywu.
Co wyniknęło z tego spotkania – ponad czasem – w zakopiańskiej galerii? Towarzyszyło temu wiele emocji. Powody były nie tylko artystyczne, ale i biograficzne. Otóż Kraszewska – właścicielka galerii i sama artystka – nie tylko znała się z Winieckim od czasu studiów, ale byli też później krótko parą, a połączyli się na nowo na początku lat 90. Od tej pory, aż do śmierci Winieckiego w roku 2008, dzielili życie między Warszawą a Zakopanem. Warto dodać, że to od wystawy indywidualnej tego wybitnego grafika – w lipcu 1994 roku – zaczęła się historia galerii, którą Kraszewska stworzyła w zabytkowym domu swojej rodziny. Zresztą w stałej ekspozycji, w salonie – wśród wspaniałych mebli w stylu zakopiańskim – można zobaczyć również inne grafiki artysty. O ile barwna litografia Winieckiego, zainspirowana słynną rzeźbą, przypomina jego liczne pobyty w Domu Doktora, to kolaże Kozery inicjują jego obecność w tym miejscu i w ogóle w Zakopanem. Aż dziw, że artysta jest tutaj po raz pierwszy, zważywszy na jego twórcze dialogi ze sztuką Władysława Hasiora (m. in. wystawa „Kozera / Hasior. Montaż wystawienniczy” w Miejskim Ośrodku Sztuki w Gorzowie Wielkopolskim na początku bieżącego roku). Nie wątpię, że to zakopiańskie międzypokoleniowe i międzykulturowe spotkanie będzie miało swoją kontynuację.
Dama z Elche w wydaniu Winieckiego zachwyca i stanowi punkt węzłowy wystawy. Dzieje się tak za sprawą jej rozmiarów (64,5 x 46,5 cm) i klasy artystycznej. Jak napisała we wspomnianym albumie Wielki wodewil Magdalena Piotrowska (vel Boffito), „litografia ta (nawiązująca do motywu Damy z Elche) jest jednym z piękniejszych hołdów złożonych sztuce starożytnej. Ta subtelna rzeźba uważana za jedno z najwybitniejszych osiągnięć sztuki iberyjskiej została zinterpretowana przez artystę ze swobodą a zarazem szacunkiem dla piękna arcydzieła”. Raczej wątpliwe, żeby Winiecki znał rzeźbę z oryginału. Na pewno widział jej reprodukcje. Piotrowska sugeruje, iż „układ i modelunek rzeźby są zbliżone do fotografii reprodukowanej w encyklopedii >Britannica<„. Barwna litografia pozwala dostrzec całą maestrię warsztatu graficznego artysty. Badaczka podkreśla: „Litografia Winieckiego jest zbudowana bardzo prosto, jej działanie opiera się na dużym kontraście jasnych i ciemnych powierzchni, gdzieniegdzie dookreślonych swobodną, miękką linią, co uwydatnia oryginalną ornamentykę stroju i wyszukane ozdoby głowy. W wersji kolorowej, bogatszej o tło materii, praca zawiera dodatkowe 3 subtelnie skomponowane warstwy: rodzaj zgaszonej czerwieni (typ różu indyjskiego), indygo oraz piaskowy kolor (typ żółci neapolitańskiej)”.
Siła techniki kolażu polega na tym, iż pozwala na łączenie zaskakujących elementów wizualnych, które bez ingerencji i pomysłowości twórcy nigdy by się nie spotkały. Ktoś powie, że dzisiaj podobne efekty można uzyskać dzięki odpowiedniemu programowi komputerowemu. Widziałam takie komputerowe fajerwerki! Jednak nic nie zastąpi analogowej prawdy materiału, która świadczy o indywidualnych poszukiwaniach wyrazu i formy.
I grafikę Winieckiego, i – kontrastujące z nią – niewielkie kolaże Kozery powiesiliśmy bez oprawy, tak, aby umożliwić oglądanie niuansów struktury prac. Doskonale prezentują się one na ścianach galerii, zbudowanych z szerokich płazów o ciepłej, nasyconej barwie starego drewna. Galeria mieści się w dawnym pokoju dziecięcym – między salonem a muzeum rodzinnym. Charakter pokoju przechodniego, otwierającego się dzięki oknom i drzwiom na 4 strony świata, zainspirował nas – artystę i mnie jako kuratorkę – do swobodnego ułożenia prac według grup tematycznych. Na wystawę wybraliśmy 37 kolaży, najbardziej reprezentatywnych dla cyklu Iberia, łamiąc porządek chronologiczny i tematyczny wynikający z książki.
Punktem wyjścia i dojścia jest Improwizacja – znana dama Winieckiego, dla której kontrapunkt stanowią cztery wizerunki Damy z Elche stworzone przez Kozerę. Zwłaszcza jeden z nich jest bardzo ciekawy, gdyż artysta skleił w jedno dwa oblicza – to oryginalne starożytnej bogini i popkulturowe współczesnej „damulki-kusicielki”, tworząc kolażowy odpowiednik banknotu o nominale 1 pesety. Nawiązał do historycznego już banknotu z podobizną Damy z Elche, który został wydany przez Bank Hiszpanii w roku 1948, ale przekształcił go w nową jakość wizualną. Za Damą z Elche układają się w płynnym rytmie kolaże nawiązujące do prehistorycznych malowideł w grocie Altamira (z sylwetami bizonów i odciśniętych dłoni) oraz zainspirowane wpływami rzymskimi, wizygockimi i należącymi do islamu. Tutaj szczególną nośność ma kolaż będący puentą do rozdziału Rzymianie i Wizygoci. Artysta umieścił na tle błękitnego nieba przęsła rzymskiego akweduktu w Segowii, połączone w jedno ze wspaniałą wizygocką koroną wotywną, ofiarowaną przez władcę ziemskiego władcy niebiańskiemu. Zrezygnowaliśmy świadomie z kilku rozdziałów, a dodaliśmy znakomitą grupę kolaży na temat Barcelony Gaudiego, która ostatecznie w książce została pominięta. W serii barcelońskiej moim ulubionym kolażem jest ten, gdzie wykorzystany jest fotograficzny akt Krzysztofa Junga, pozującego Barbarze Falender do Narcyza. Podobno Gaudi zaprosił pracujących z nim robotników, aby pozostawili ślad pośladków na słynnej wijącej się ławce w Parku Güell. Nad pianinem powiesiliśmy kolaże z serii Dwie areny, poświęcone tajemnicy miłości i śmierci w Carmen Bizeta. Pojawia się tu tak istotny dla hiszpańskiej tradycji motyw byka i corridy, który zaznaczy się również w kolażach dotyczących Goyi, a zwłaszcza Picassa, ukazanego przez Grzybkowską nie tylko jako aficionado, ale jako wyznawca kultu Mitry, owładnięty starożytnym rytuałem walki z bykami.
Na osobnej ścianie znalazły się kolaże podejmujące dialog z mistrzami malarstwa: Velázquezem, Goyą i Dalím. Trudno wybrać najlepsze. Z pewnością majstersztykiem są prace zainspirowane niezwykłym światem surrealisty Dalego. Idąc tropem Grzybkowskiej wchodzimy do Figuerres, małego miasteczka w Katalonii, w którym Dalí się urodził i będąc u szczytu sławy założył własne muzeum i mauzoleum. Chciał dorównać siedzibie królów Escorialowi, ale również zbobyć miano „malarza wczechczasów” jak Velázquez. Kozera w serii kolaży Figuerres – o niezwykle rozbudowanej strukturze – tworzy surrealistyczne fantasmagorie. Dla przykładu, umiejętnie łączy barokowy pałac króla z surrealistyczną rezydencją malarza, zderza autoportrety Dalego i wizerunki Filipa IV namalowane przez Velázqueza, dzieli na pół twarz króla z charakterystyczną mięsistą wargą, aby stworzyć apologię marzenia o nieśmiertelności. Powstaje spiętrzona summa wyobraźni, artystycznego egocentryzmu i hiszpańskości!
Na tym polega siła techniki kolażu, iż pozwala na łączenie zaskakujących elementów wizualnych, które bez ingerencji i pomysłowości twórcy nigdy by się nie spotkały. Ktoś powie, że dzisiaj podobne efekty można uzyskać dzięki odpowiedniemu programowi komputerowemu. Widziałam takie komputerowe fajerwerki! Jednak nic nie zastąpi analogowej prawdy materiału, która świadczy o indywidualnych poszukiwaniach wyrazu i formy. Kozera jest uznanym mistrzem kolażu i ma na swoim koncie choćby taki znakomity cykl, jak Widzenie powtórne (2019), zainspirowany podróżą Józefa Czapskiego do Ameryki Południowej. Poruszając się ze swobodą w ikonografii z przeszłości i we współczesnej ikonosferze jest zarazem obrazoburczy i obrazotwórczy. Zdumiewają zarówno jego kolażowe metafory, złożone z niewielu elementów, jak i zdolność do rozbudowanych narracji. Dyrektor Instytutu Cervantesa w Krakowie Fernando Martínez-Vara de Rey de Irezábal nazwał wręcz jego styl „kozerianizmem”. W zderzeniu z historią i kulturą Hiszpanii Kozera pokazał po raz kolejny swoją erudycyjną, pełną inwencji i zarazem poczucia humoru umiejętność przekształcania wybranych przez siebie tematów i tworzenia nowych, niezapomnianych obrazów.
Książka Grzybkowskiej i kolaże Kozery budzą tęsknotę za Hiszpanią, nawet gdy się tam nie było. Zachęcają do podróży po czasach i kulturach w sposób o wiele bardziej przekonujący niż biura turystyczne. Symbolem tej podróży niech będzie kolaż z serii Escorial (nie pokazany na wystawie), który jest ilustracją do słów autorki: „Już z okien pociągu oglądam imponujące rozległe założenie Escorialu z wielką kopułą w środku i rozlicznymi kulami”. Okno w przedziale podmiejskiego pociągu relacji Madryt-Escorial otwiera się na potężną rezydencję królewską, położoną malowniczo w górskim pejzażu. Pociąg nie mknie po szynach, lecz osadzony jest – zgodnie z paradoksalną logiką kolażu – na kamiennym murze zdobionym kulami z królewskiego ogrodu El Jardín de los Frailes. Efekt nie jest statyczny, lecz dynamiczny. Chce się wsiąść do tego wagonu i wyruszyć przed siebie. Buen camino!
Przypisy
Stopka
- Wystawa
- Władysław Winiecki, Grzegorz Kozera. Wokół Damy z Elche
- Miejsce
- Galeria Sztuki Współczesnej Dom Doktora w Zakopanem
- Czas trwania
- 06.08 – 30.09.2022
- Osoba kuratorska
- Anna Baranowa