„where all problems end” Weroniki Wysockiej w Bałtyckiej Galerii Sztuki Współczesnej
Tworzona przez artystkę diarystyczna instalacja splata i przechwytuje historie kolektywnego ciała, które w dobie rozwoju przemysłu odpowiadało na binarny podział władzy i pracy: majstra i poddanych mu pracowniczek. Obiekt stworzony z nałożonych na siebie warstw materiału zakupionego w warszawskich i słupskich sklepach z odzieżą używaną, prezentowany od wejścia aż o najwyższej kondygnacji galerii, materializuje się ostatecznie w postaci wideo.
O skutkach nadprodukcji w modzie, czy szerzej – w przemyśle tekstylnym, mówi się od wielu lat. Nasilające się pragnienie posiadania rzeczy wpływa na środowisko naturalne, wymaga olbrzymich nakładów pracy ludzkich rąk, a jednocześnie skrywa związane z tym nierówności. Wyzysk w tym obszarze jest zjawiskiem masowym – głodowe pensje często nieubezpieczonych pracowników kompensuje się niskiej jakości produktami, które wysyłane są do dystrybutorów i kapitalizowane. Pozostaje nadwyżka, wyprodukowana najtańszym kosztem, która miałaby na chwilę zaspokoić konsumeryzm, umożliwiając nabycie nowego artykułu w najtańszych outletach. where all problems end to rozpoczęty w 2018 roku cykl ujęć, na których widzimy zgromadzone w ogromnej hali niechciane ubrania. To tu ich oryginalne pochodzenie zostanie po raz kolejny zanonimizowane. Wrzucana do specjalnych kontenerów używana odzież poddawana jest selekcji. Fundacje i organizacje pomocowe gromadzą niechciane rzeczy, a potem przekazują je odpłatnie do sortowni. Mimo intencji ludzi oddających swoje ubrania w geście pomocy, ich donacja zostanie przeobrażona w nowy kapitał – poprzez wtórną sprzedaż, głównie do krajów globalnego południa. Wideo, będące częścią cyklu, prezentuje różne fragmenty tego procesu, m.in. sortowanie ubrań, podczas którego część z nich, przeznaczona do sprzedaży, zostaje sprasowana w sześciany, przygotowana w ten sposób do transportu i dostarczona do jednego z second handów. Reszta, uznana za niezdatny do recyklingu materiał, trafia do wielkich bębnów, gdzie zostanie zniszczona. Niestety, nie mogę zdradzić adresu – odpowiada Weronika Wysocka na moje pytanie o lokalizację firmy, która zgodziła się na dokumentację.
Artystka korzysta z tego, co znajduje w swoim otoczeniu. Tak było również w przypadku instalacji tworzonej na warsztatach z Pawłem Althamerem, podczas których połączył on studentki i studentów z członkami grupy Nowolipie w ramach wspólnych prac rzeźbiarskich, gdzie utkała obiekt z żywicy i łyka pozostawionego przez innych uczestników. W najnowszej instalacji koncentruje się na medium tkaniny przemysłowej, gromadzi zarówno materiał, jak i historie. Tkanina staje się z jednej strony uniwersalnym nawiązaniem do fenomenu pracy afektywnej i kolektywności, a z drugiej do automatyzacji. Praca artystki: powieszona przy wejściu, oglądana z bliska, nieznacznie sfatygowana, napięta, czyszczona, ale też pokryta pyłem, podkreślającym umownie czasowy dystans, przypomina rodzaj flagi ze zszytych męskich, trzyczęściowych garniturów. Słupsk, z którego pochodzi spora część wykorzystanego w pracy artystki materiału, był ważnym ośrodkiem przemysłowym związanym m.in. z produkcją mebli tapicerowanych, produktów skórzanych, galanterii oraz obuwia, ale także z produkcją tkanin, o czym przypomina szczególnie historia jednej z rozmówczyń. Zmiany zaczęły się w 1989 roku – większość zakładów produkcyjnych stopniowo zmniejszała liczbę zatrudnionych, część sprywatyzowano, a w końcu zlikwidowano, zmuszając mieszkańców i mieszkanki do stawienia czoła nowej rzeczywistości. Budynki dawnych zakładów produkcyjnych zajmują dziś punkty haftu komputerowego i druków laserowych. Po przeciwnej stronie ulicy widać kontenery na niechcianą odzież. Oglądany przez nas obiekt jest rodzajem meta-asamblażu. Ożywia skojarzenia z tradycją i lokalną produkcją, którą wyparła produkcja masowa – realizowana daleko stąd, niszcząca inne lokalne tradycje, zastępowana przez kolejne mody.
Wysocka sięga do historii mówionych i storytellingu, odnajdując w nich uniwersalne referencje. Ubranie, leżące najbliżej naszej skóry, które chroni ją i osłania, stało się jedynie rodzajem konwencjonalnej identyfikacji, obcego produktu, którego ślad węglowy i pochodzenie są trudne do ustalenia. Impulsem do zainteresowania tematem produkcji i cyrkulacji, a w końcu tym, gdzie trafia nadwyżka, czyli niechciane ubrania było m.in. spotkanie z artystką Nadirą Husain, u której w berlińskim studio Wysocka asystowała przez kilka miesięcy. Husain relacjonowała, jak jej babcia zajęła się uruchamianiem w całych Indiach małych zakładów, w których wykonywano sari, tradycyjne chusty. Dawne indyjskie rzemiosło zostało zaprzepaszczone w miarę kapitalizowania lokalnego rynku przez Brytyjczyków, a później przez wyzysk charakterystyczny dla przemysłu tekstylnego.
W swoich pracach Weronika Wysocka porusza się często między obrazem a tekstem. Jej poszukiwania i tworzone przez nią obiekty odnoszą się do konkretnych historii, ale też często są narracjami wykreowanymi przez samą artystkę. Do performansu pokazanego w swojej pracy dyplomowej wykorzystała tekst z pełnego frazesów przemówienia Dominiki Kulczyk, w którym ta przy okazji deklaracji przekazania środków na cele charytatywne apeluje: Rozpocznijmy szlachetną rywalizację. Inny performans przeniosła ostatnio do formatu mikroserialu udostępnianego cyklicznie jako funkcja story na Instagramie. Wysocka przyjmuje pozycję obserwatorki, scrolluje i lakonicznie komentuje oglądane przez siebie obrazy. Jej wypowiedzi, jak lista dialogowa, pojawiają się na ekranie, przez który spogląda na rzeczywistość. Nie widzimy narratorki. Słyszymy jedynie, jak wypowiada się na temat oglądanych ruchomych kadrów. Jej głos tworzy wrażenie dystansu i deziluzji. W nowym wideo, oglądanym w ostatniej części wystawy, również zawierającym komentarz nałożony na obraz, bohaterka-użytkownik próbuje wydostać się ze świata interfejsu i, jak sugeruje Wysocka, wypowiada swoją historię przez pot. Tekst opowiada o oprószonym popiołem, przygaszonym, inspirowanym erupcją, grożącym wybuchem, buzującym głęboko żywiole. Powstawał we współpracy z krytyczką literacką i obrończynią praw kobiet Katarzyną Bratkowską, występującą w wideo – jej historia splata się z historią szwaczki wykreowanej przez Wysocką. O tej postaci artystka myślała równolegle, gromadząc historie swoich rozmówczyń, szczególnie jednej, która miała być odbiciem relacji babci artystki. Od niej rozpoczęła tworzenie instalacji, choć pracę nad filmem zostawiła na moment tuż przed otwarciem wystawy.
Romuald Demidenko
Weronika Wysocka (ur. 1994) tworzy prace wideo, performans, instalacje i obiekty. Jest absolwentką Pracowni Działań Przestrzennych na Wydziale Sztuki Mediów warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych (2013-2018). Uczestniczyła w wymianie studenckiej w Universität der Künste w Berlinie (2015) oraz Bezalel Academy of Arts and Design w Jerozolimie (2018). Jej prace były prezentowane w takich miejscach jak m.in. Zachęta Narodowa Galeria Sztuki, Tokyo Photographic Art Museum (2019), lokal_30 (2018) czy Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, w ramach finału konkursu Artystyczna Podróż Hestii (2017).
Przypisy
Stopka
- Osoby artystyczne
- Weronika Wysocka
- Wystawa
- where all problems end
- Miejsce
- Baszta Czarownic, Słupsk
- Czas trwania
- 15.11–15.12.2019
- Fotografie
- Karol Grygoruk
- Strona internetowa
- bgsw.pl