Ważne są dla nas odważne decyzje. Rozmowa z Anną Klimczak
Martyna Merkis: Dlaczego biznes interesuje się sztuką? Jakie mogą być dla niego korzyści z tego połączenia?
Anna Klimczak: To pytanie jest mi często zadawane. Fundacja Griffin Art Space to pomysł zupełnie indywidualny, wynikający z osobistej potrzeby Przemysława Krycha, prezesa Griffin Group, który chce wspierać kulturę. Przy Griffin Group działają dwie fundacje, obok naszej jest również Edukacyjna Fundacja Jana Karskiego. To dwa kierunki zainteresowań – zarówno historia, jak i sztuka. Nie jest to bynajmniej, co staramy się podkreślać od początku, wyrachowany zabieg, tylko realizacja osobistych zainteresowań i pasji.
Karolina Plinta: Co to znaczy, że jest to pomysł wynikający z potrzeb? Jakie to potrzeby?
Prezes Przemysław Krych jest kolekcjonerem, interesuje się kulturą, miał nawet studiować historię sztuki. Dlatego postanowił ją wspierać we współpracy z ludźmi, którzy działają w jej obrębie. Bez narzuconego programu powstała fundacja, której wspólnym mianownikiem wszystkich działań jest sztuka.
MM: Czyli stąd bezpośrednio wzięła się idea Griffin Art Space? Jak to się przekłada na działalność Spółki Griffin?
Oprócz wspomnianego wcześniej powodu, drugą kwestią były nieruchomości. W portfolio Griffin Group znajdują się obiekty komercyjne takie jak: Dom Handlowy Renoma, Centrum Biurowe Lubicz, warszawska Hala Koszyki czy dawny Dom Słowa Polskiego, do których wprowadzamy sztukę. Chcemy zmienić postrzeganie tych obiektów, dlatego w części z nich organizujemy przedsięwzięcia artystyczne.
KP: Jakie były pierwsze wasze działania?
Pierwsza była wystawa Alphaville w Hali Koszyki, która była częścią programu Warsaw Gallery Weekend, trzy lata temu. Działania fundacji rozpoczęły się od propozycji i rozmów na zasadzie pewnych rzuconych haseł: jest Warszawa i Hala Koszyki. Za chwilę był Wrocław i DH Renoma. W miarę pojawiania się nowych miejsc pojawiały się pomysły na nowe projekty, jednak zawsze były one związane ze specyfiką miejsca, z jego strukturą. Dlatego te projekty są różne, bo oddają indywidualny klimat miasta i charakter jego mieszkańców.
KP: Jak wyglądała praca w Hali Koszyki nad Alphaville? Jak pojawiła się tam galeria Czułość?
Zaprosiliśmy kuratorów, akurat w przypadku wystawy Alphaville byli to kuratorzy związani z BWA Warszawa, czyli Michał Suchora, Justyna Kowalska i Tomasz Plata. Oddaliśmy im nie tylko przestrzeń, ale także pełną swobodę i dowolność decyzji. Nasze działania zawsze wynikają z rozpoznania i szacunku do miejsca, miasta, społeczności. Często wynikają też z otwartości na sztukę, na przykład nasza współpraca z Czułością zaczęła się od spontanicznego spotkania w Salonie Zimowym i rozmowy, z której dowiedziałam się, że poszukują przestrzeni. My taką przestrzeń mieliśmy. Jesteśmy otwarci na działania młodych ludzi oraz rodzaj fermentu w sztuce – w sensie intelektualnym. Tak też ocenialiśmy Czułość i ich działania w Warszawie, które były niekonwencjonalne i dosyć trudne do sklasyfikowania. Stwierdziliśmy, że ciekawie byłoby współpracować z nimi, ponieważ wychodzą poza schemat. Myślę, że w przypadku współpracy z Czułością było to nawet coś więcej niż otwarcie biznesu na sztukę. Czułość z tamtego okresu to swoista, artystyczna rebelia. Ta współpraca była gestem odwagi z obu stron, a dla mnie miała wielkie znaczenie w budowaniu tożsamości fundacji.
KP: Ale ta współpraca się skończyła. Dlaczego?
Współpracę zakończyliśmy, ponieważ sami byliśmy zobowiązani umową co do działań artystycznych w Hali Koszyki. Rozpoczęły się tam prace związane z budową, dlatego musieliśmy się rozstać z Galerią Czułość. Następnie zmieniliśmy trochę formułę działania w Warszawie. Dysponujemy obecnie wolną przestrzenią w dawnym Domu Słowa Polskiego przy ulicy Miedzianej, jednak nie obejmujemy już mecenatu nad galeriami prywatnymi, tylko umożliwiamy im wynajęcie przestrzeni. Wynika to miedzy innymi z tego, że zgłasza się do nas coraz więcej osób i galerii zdecydowanych na współpracę. Nie jesteśmy w stanie wszystkich objąć mecenatem, szczególnie jeśli chodzi o galerie prywatne. Możemy natomiast umożliwić atrakcyjne warunki wynajmu. Z takiej możliwości skorzystała Galeria Stereo i Fundacja Arton.
MM: W takim razie jaki rodzaj mecenatu teraz interesuje fundację?
Wspieramy instytucje i projekty związane ze sztuką współczesną oraz takie, które poszerzają świadomość i wiedzę o polskiej sztuce. W tej chwili współpracujemy z Fundacją Sztuk Wizualnych – przy Miesiącu Fotografii w Krakowie oraz współtworzymy z nimi projekt Rajza po Kato w Katowicach. Współpracujemy także z WRO Art Center we Wrocławiu i Teatrem Imka w Warszawie – to są nasze główne aktywności. Pojawia się również dużo nowych, interesujących projektów. W tej chwili jest to na przykład mecenat nad magazynem „Contemporary Lynx”, mamy za sobą również udaną współpracę z Fundacją Imago Mundi oraz Stanisławem Rukszą z galerii Kronika przy Projekcie Metropolis, a to tylko część naszych przedsięwzięć. Projektów jest coraz więcej, tylko w maju mieliśmy dwa duże wydarzenia takie jak Biennale WRO z wystawą w Domu Handlowym Renoma pod nazwą RenomaWRO oraz Miesiąc Fotografii w Krakowie z odbywającym się w Centrum Biurowym Lubicz Przeglądem Portfolio, który corocznie jest sztandarowym punktem w programie festiwalu.
KP: Jesteście bardzo nastawieni na współpracę z młodymi artystami. Organizujecie nagrodę Lubicz, na tegorocznym Biennale WRO również pojawili się młodzi artyści. Dlaczego stawiacie na młodych, a nie np. klasyków sztuki?
To nie jest tak, że interesują nas tylko i wyłącznie młodzi. Tak, jak powiedziałam koncentrujemy się na tym, co się aktualnie dzieje w świecie kultury i sztuki. Po części też może to wynikać z moich zainteresowań, które głównie oscylują wokół sztuki najnowszej. Dodatkowo, mając tak duża swobodę pracy, nie chcieliśmy stawiać na tak zwane „pewniaki”, uznanych artystów. Bardzo zależało nam na tym, aby pokazać zupełnie nowy obraz mecenasa. Ważne są dla nas odważne decyzje.
KP: Właśnie, pani zainteresowania chyba również kierunkują działania Griffin Art Space?
Niewątpliwie jest tak, że mam bardzo dużą swobodę działania i rzeczywiście propozycje współpracy wypływają często ode mnie. Jestem absolwentką Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu, pracuję jako wykładowca w Polsko-Japońskiej Akademii Technik Komputerowych, a także realizuję swoje indywidualne działania artystyczne. Kiedy dostałam propozycję zarządzania Fundacją, stwierdziłam, że to bardzo ciekawe wyzwanie i warto się tym zająć, a w tej chwili pochłania mnie to absolutnie.
KP: A jak zaczęła się współpraca z WRO? Dlaczego zaczęli państwo współpracę właśnie z tą instytucją?
Propozycja współpracy wyszła od nas. Zwróciliśmy się z dużą niepewnością do dyrektora WRO Art Center – Piotra Krajewskiego, ponieważ chodziło o działania artystyczne w obrębie centrum handlowego, ale odzew był bardzo pozytywny i tak się zaczęło. A dlaczego WRO? Myślę, że wynikało to z mojego rozeznania i zainteresowań. Biennale WRO od zawsze było ważnym wydarzeniem, zarówno w środowisku studenckim, jak i w życiu artystycznym. I pomyślałam: jeżeli Wrocław, to WRO.
KP: Wydaje mi się, że w Polsce istnieje silne napięcie pomiędzy środowiskiem, które jest za bardzo przyzwyczajone do funkcjonowania na bazie funduszy publicznych, i prywatnymi podmiotami, gotowymi wspierać sztukę, ale na innych zasadach. Griffin Art Space jest jedną z takich instytucji, która toruje drogę prywatnemu mecenasowi w Polsce, co spotyka się z różnymi reakcjami. Jak sobie z nimi radzicie?
Przede wszystkim staramy się budować ciekawy i ambitny program. Chcemy współpracować z różnymi instytucjami, które na polu sztuki mają wiele do powiedzenia. To jest bardzo ważne i tym bardziej cieszę się, że to się udaje. Jeśli chodzi o sytuację w Polsce, to myślę, że na tle innych mecenasów sztuki wyróżniamy się tym, że przeznaczamy środki pochodzące tylko i wyłącznie z prywatnego budżetu. Rocznie na wspieranie polskiej sztuki przeznaczamy ponad milion złotych, możemy się tym chwalić. Oprócz wsparcia finansowego, udostępniamy także przestrzenie, należące do Griffin Group. Przykładem jest ostatnia wystawa pt. Gęsia Skórka w Domu Słowa Polskiego, która wiązała się z udostępnieniem przestrzeni czterem młodym artystkom.
KP: A co będzie z Domem Słowa Polskiego? Czy ta przestrzeń będzie modernizowana bądź zburzona? Jakie są na nią plany?
Obecnie toczą się jeszcze rozmowy, określające plany związane z tym budynkiem, i potrwają jeszcze kilka lat. Mając taki czas postanowiliśmy wykorzystać przestrzeń Domu Słowa Polskiego na działania artystyczne.
KP: Pozostając przy budynkach – jak przedstawia się sytuacja Emilki i Państwa relacja z MSN? Z tego co wiadomo MSN ma się wyprowadzić w 2016 roku.
Przestrzeń wynajmowana przez MSN należy do inwestora Griffin Group, a nie do fundacji. To, że akurat w tym miejscu jest taka instytucja, a nie inna, spowodowało, że jesteśmy ze sobą łączeni. Wiem, że projekt dla MSN-u już się tworzy, nowa siedziba zostanie wybudowana na Placu Defilad. A jeśli chodzi o sam budynek Pawilonu Emilii, to wszystko jest wciąż w fazie projektu i na ten moment nie możemy nic więcej powiedzieć.
MM: A jakie są plany dotyczące Hali Koszyki?
Na pewno będzie tam przestrzeń dla sztuki. Griffin Group ma jeszcze ponad rok do skończenia projektu, ponieważ otwarcie planowane jest na drugą połowę 2016 r. Przed rozpoczęciem rewitalizacji w Koszykach odbyła się wystawa, więc chcielibyśmy, żeby kultura tam wróciła. Nie wiemy jeszcze w jakiej formie, czy będzie to stała galeria czy cykliczne wystawy, z pewnością będą odbywały się wydarzenia kulturalne i artystyczne. Jest to flagowa inwestycja Griffina, którego częścią jest Griffin Art Space, więc nie możemy nie wykorzystać tej przestrzeni.
KP: Wspieracie również Contemporary Lynx i Kulturę Paryską. Skąd idea, żeby wspierać magazyn i to magazyn, który interesuje się sztuką polską, ale za granicą? Jakie są plusy tej współpracy?
Ta współpraca również miała bardzo prosty początek. Jakiś czas temu napisały do nas dwie młode panie, Dobromiła Błaszczyk i Sylwia Krasoń, proponując możliwość współpracy. Spotkałyśmy się więc i przeprowadziłyśmy niezwykłą rozmowę, trwającą o wiele ponad przewidywany czas tego spotkania. Okazało się, że są to głowy pełne pomysłów i chęci do działania. Projekt jest dla nas ważny i bardzo ciekawy, tym bardziej, że w dalszej perspektywie naszą ambicją jest wyjście poza granice Polski. Magazyn pojawił się na ważnych targach sztuki – w Bazylei, na promocji Performera w Tate Modern.
Wszystkie nasze projekty stanowią dla nas rodzaj pasji i więzi z naszymi współpracownikami. Na tym właśnie polega nasza działalność – nie chodzi tylko o to, żeby na plakacie pojawiło się logo fundacji. Zależy nam aby każda współpraca generowała realny efekt w postaci artystycznych działań. Tak to wygląda np. w przypadku Miesiąca Fotografii. Jedno z jego wydarzeń towarzyszących – Przegląd Portfolio, przenieśliśmy do Centrum Biurowego Lubicz. Później powstała propozycja nagrody Griffin Art Space Lubicz – chodziło o to, by zrobić coś więcej dla artystów i samego wydarzenia.
KP: Na czym polega ten konkurs?
Od dwóch lat w ramach Przeglądu Portfolio w budynku Centrum Biurowe Lubicz organizujemy wystawy, umożliwiając tym samym młodym twórcom kontakt z doborowym gronem polskich i zagranicznych recenzentów. Ważnym elementem tego wydarzenia jest nagroda Griffin Art Space Lubicz, której towarzyszy produkcja teczek kolekcjonerskich, czyli prac zwycięzcy. Taką teczkę otrzymuje laureat konkursu oraz my zakupujemy dwie do naszej kolekcji. Ubiegłoroczny laureat nagrody, pan Bogusław Madej, zrobił projekt bardzo konceptualny i dosyć trudno było wyprodukować teczkę, która składałby się jedynie z fotografii, dlatego temu wydaniu towarzyszy między innymi książka Krzysztofa Baranowskiego Droga na Horn, będąca ważnym elementem projektu oraz cykl archiwalnych fotografii. Projekt powstał jako rezultat życiowej pasji, jaką było krótkofalarstwo.
Nagrodą jest również wystawa indywidualna, przygotowywana we współpracy z kuratorem. Wystawa Bogusława Madeja odbyła się w galerii Księgarnia | Wystawa w Krakowie, w ramach programu towarzyszącego MFK i cieszyła się ogromnym zainteresowaniem. Będziemy pracowali nad tym, aby nagroda dalej kroczyła „dobrą drogą” z profesjonalnym jury. W tym roku w jury zasiadali Kuba Woynarowski, Karol Hordziej, Michał Łuczak i ja. Wracając jeszcze do ubiegłorocznego laureata – Bogusław Madej nie jest osobą młodą i to była bardzo fajna sytuacja, że mimo tego zdecydował się na zgłoszenie do Przeglądu Portfolio. To, że nie robimy ograniczeń wiekowych uważam za bardzo ważny element nagrody. W tym roku natomiast mamy zupełnie inną sytuację, laureatka jest osobą bardzo młodą, jest to utalentowana studentka, Wiktoria Wojciechowska. Cieszymy się z tego wyboru, tym bardziej, że potwierdził się on z innymi dokonaniami Wiktorii – kilka tygodni później otrzymała prestiżową nagrodę w międzynarodowym konkursie Leica Oskar Barnack Award 2015. Ta nagroda jest dla nas bardzo ważnym wyzwaniem, nie chodzi tylko o to, by ją nadać. Staramy się przez cały rok opiekować laureatami i budować wokół nich kampanię informacyjną. Podobnie działaliśmy przy okazji wystawy Gęsia Skórka, gdzie staraliśmy się wesprzeć artystki w mediach.
MM: A jaka jest idea kolekcji Griffina? Kto decyduje, co do niej trafi?
Idea kolekcji na ten moment jest związana z wydarzeniami, które organizujemy – tworzymy kolekcję według tego, co się dzieje w Griffin Art Space. Nasza kolekcja jest zatem rodzajem dziennika, dokumentuje nasze działania. Większość prac znajduje się w siedzibie Griffina, na Szucha 6. Dysponujemy jeszcze kolekcją Renomy, na którą składają się m.in. prace Moniki Sosnowskiej, Karola Radziszewskiego, Maurycego Gomulickiego czy Jarosława Flicińskiego.
Te prace niewątpliwie są cenne, ale nie jest naszą myślą przewodnią przyszła inwestycja. Bardziej zależy nam na wspieraniu sztuki niż gromadzeniu kapitału w postaci dzieł. W kolekcji Griffin Art Space są prace m.in.: Franciszka Orłowskiego, Witka Orskiego, Janka Zamoyskiego, Pawła Eibla, Ewy Axelrad, Wojtka Ziemilskiego, czy Pawła Janickiego z ostatniego Biennale WRO.
MM: Jakie są plany Griffin Art Space na najbliższy czas?
W najbliższym czasie mamy w planach kolejną odsłonę Rajzy po Kato, która odbędzie się w ramach OFF Festiwalu. Będzie to już szósta odsłona tego projektu, który powstał przy inwestycji Griffin Group – katowickim Supersamie. Głównym celem jest stworzenie nowej wizualnej mapy Katowic, odświeżenie wizerunku miasta i ożywienie twórczej aktywności jego mieszkańców. Ważnym elementem tej inicjatywy, scalającym wszystkie edycje jest Galeria 138 metrów, którą podziwiać można wokół placu budowy DH Supersam.
Do Rajzy zapraszamy uznanych artystów: fotografów, streetartowców, projektantów i designerów oraz znawców historii Katowic, aktywistów oraz po prostu mieszkańców. W ubiegłym roku podczas jednej z edycji projektu zorganizowaliśmy społeczną akcję „Zrób sobie portret”. W centrum miasta stworzyliśmy studio i fotografowaliśmy przechodniów. Przy innych odsłonach współpracowaliśmy z Muzeum Śląskim czy galerią Dwie Lewe Ręce. Od 27 czerwca można podziwiać piątą już odsłonę Rajzy po Kato, której hasłem przewodnim jest „Słownik”. Przy tej okazji wybraliśmy 10 charakterystycznych słów z gwary śląskiej i przetłumaczyliśmy je na potoczny język polski. Efekty można zobaczyć na ogrodzeniu Supersamu.
Docierają też do nas sygnały, że dobrym pomysłem byłoby przeniesienie wystawy do innych miast, w tym np. do Warszawy. Oprócz tego, na pewno będziemy kontynuowali współpracę z instytucjami, z którymi obecnie prowadzimy projekty, czyli np. RenomaWRO. Myślimy także o projekcie czasowym w Domu Słowa Polskiego. Nasza działalność zatacza coraz szersze kręgi – mam nadzieję, że dzięki temu wesprzemy jeszcze więcej świetnych artystów.