W poszukiwaniu dostępności, w poszukiwaniu miłości
Wystawa Polityki (nie)dostępności okazała się istotna nie tylko ze względu na samą ekspozycję, ale też towarzyszącą jej dyskusję, poświęconą sztuce i kulturze wizualnej dotyczącej kwestii niepełnosprawności. W poznańskim Arsenale zaprezentowano artystki i artystów, którzy są osobami z niepełnosprawnościami lub podejmują tematykę niepełnosprawności w swojej sztuce – są więc współpracującymi sojuszniczkami i sojusznikami.
W wystawie udział biorą: Pamela Bożek, Kolektyw Nurkowy Bojka, Daniel Kotowski, Grupa Nowolipie, Paulina Pankiewicz i Grzegorz Powałka, Joanna Pawlik, Rafał Urbacki, Karolina Wiktor, Liliana Zeic, Katarzyna Żeglicka i Artur Żmijewski. Wśród wymienionych są osoby z niepełnosprawnością wzroku lub słuchu, afazją, doświadczające alternatywnej mobilności i stające przed wyzwaniami kognitywnymi.
Projekt nierodzińskiej dotyczy akceptacji i empatii oraz terapii poprzez sztukę i miłość. Wystawa prezentowana jest na dwóch poziomach. Wprowadzeniem do obu części są duże fotografie ukazujące portrety o erotycznym potencjale. Nie jest to jednak redukcja, gdyż erotyzm jest celową strategią afirmacji. Afektywna erotyzacja jest upodmiotowieniem!
Na dolnym poziomie widzowie najpierw dostrzegają dużą fotografię Joanny Pawlik Magda (2010). To portret młodej dziewczyny siedzącej na łóżku w samej bieliźnie w różnych odcieniach błękitu, która radośnie się uśmiecha i swobodnie pokazuje nagie nogi, z których jedna jest amputowana na wysokości uda. Łóżko jest zasłane białą pościelą, a za głową dziewczyny znajduje się okno i biała firanka. Fotografia została kunsztownie wyeksponowana na czerwonym tle przez aranżera wystawy Ramana Tratsiuka. Ekspozycja jest zatem nie tylko społecznie zaangażowana, ale i formalnie wyrafinowana – łączy emancypacyjny potencjał intelektualny, prowokacyjne idee i różne poziomy zmysłowości. Portretowana dziewczyna swą radością i swobodą odmiennej fizyczności wprowadza w temat niepełnosprawności, który ma być na wystawie prezentowany bez tabu i uprzedzeń.
Jednak nie bez kontrowersji. Drugi poziom Polityki (nie)dostępności otwierają bowiem cztery fotografie z historycznego już cyklu Artura Żmijewskiego Oko za oko (1998), na których nagie ciała osób niepełnosprawnych i pełnosprawnych łączą się w hybrydy. Z jednej strony fotografie te – ze względu na pełną nagość, szczególnie męską, oraz zmysłowość dotyku lub pozy – można interpretować, akcentując ich erotyzm; traktować jako specyficzną kamasutrę. Z drugiej – są one przykładem pomocy; ukazują działania osób sojuszniczych, które własnymi ciałami uzupełniają amputowane kończyny ludzi z niepełnosprawnościami. Ciała są sfotografowane w sposób naturalistyczny, choć umieszczone zostały na estetyzującym białym tle. Równie świetnie wyglądają cztery kwadratowe fotografie wyeksponowane na białej ścianie galerii.
Ekspozycja jest nie tylko społecznie zaangażowana, ale i formalnie wyrafinowana – łączy emancypacyjny potencjał intelektualny, prowokacyjne idee i różne poziomy zmysłowości.
O sile prac Żmijewskiego świadczy fakt, że niektórzy zwiedzający skarżą się na ich pornograficzność. I mają rację – trudno zresztą o lepszy komplement. Oko za oko to mocne dzieło na granicy pornografii, zbanalizowane przez moralizatorski dyskurs wyrosły wokół tak zwanej sztuki krytycznej. Jeśli Żmijewski w ogóle mówi w tej serii o prawach osób z niepełnosprawnościami, to mówi o ich prawie do seksualności i do widzialności różnych form erotyzmu. Kobiety i mężczyźni, pełnosprawni i po amputacjach tworzą różne konfiguracje, również nieheteronormatywne. Przekaz jest prosty, ale istotny: nie tylko ludzie o idealnej fizyczności mają prawo do seksu. Seksualność nie ma normy. Jeśli Magda Joanny Pawlik wprowadza w ten trudny w istocie projekt optymizm i kobiecość, to Oko za oko akcentuje jego queerowy męski potencjał.
Najciekawsze w poznańskiej wystawie są jednak pęknięcia i konflikty. Okazuje się, że współczesne artystki feministyczne pracujące w etyce troski niechętnie odniosły się do obecności Żmijewskiego na wystawie. Artysta ten nie jest raczej identyfikowany z empatycznymi strategiami sztuki współczesnej, tak ważnymi dla uczestniczek wystawy, ale też całej filozofii Polityk (nie)dostępności. Mimo to Żmijewski, jako klasyk dwudziestowiecznej sztuki ukazującej ciała nienormatywne, znalazł się w grupie artystów i artystek poszukujących niestygmatyzujących wyobrażeń ciał w XXI wieku. Co prawda kuratorka wpisała jego prace w niechlubną tradycję freak shows, ale nie zmienia to faktu, że przywiązanie do kanonu współczesnej historii sztuki zwyciężyło nad poszukiwaniem wrażliwości w sztuce.
Mamy zatem pęknięcia: silnie maskulinistyczny, perwersyjny i wojerystyczny Żmijewski zawisł prawie naprzeciwko czułej autoportretowej fotografii Pameli Bożek, która przedstawia siebie z niepełnosprawnym nagim synkiem na czystym białym tle. Jej dziecko musiało przejść wiele operacji nóg. Artystka jako cierpiąca Madonna z cierpiącym dzieciątkiem okrywa się złotą szatą i z troską spogląda na synka, którego wzrok kieruje się w stronę widza, wywołując w nas poczucie winy. Wprawdzie w tekstach do wystawy możemy przeczytać, że osoby z niepełnosprawnościami nie potrzebują współczucia, lecz akceptacji, jednak to właśnie współczucie wpisane jest w dzieło Bożek. Może wcale nie powinniśmy bać się tej emocji, gdyż to między innymi dzięki współczuciu udaje nam się ochronić przed obojętnością.
Droga artystyczna Pameli Bożek doskonale oddaje idealistyczno-praktyczną filozofię wystawy. Jak wiele innych jej uczestniczek, Bożek jest artywistką, która zajmuje się działaniami opiekuńczymi i działaniami na rzecz dostępności. Jako członkini grupy Bezgraniczna Pomoc wspiera także osoby z doświadczeniem uchodźczym. Poszukuje empatycznego języka sztuki, wchodząc w przestrzeń widza i tworząc wciągające eksperymentalne formy. Dzieło zatytułowane Nie wszystko złoto (2017) to nie tylko fotografia, ale i obiekt – pozłocony gipsowy opatrunek, podobny do tego, który widzimy na nodze chłopca na fotografii. Gdy nikt nie patrzy, możemy dotknąć tej popękanej gipsowej rzeźby i w niemal religijny sposób obcować z wcieleniem bólu. Paradoksalnie jest to bowiem wystawa także o niechcianym, teoretycznie odrzucanym, a jednak koniecznym miłosierdziu. Koniecznym nie dlatego, że osoby z niepełnosprawnościami go potrzebują, ale dlatego, że jest ono nam wszystkim niezbędne.
Gwiazdą poznańskiej ekspozycji jest Rafał Urbacki – artysta prawie religijny, który łączył homoseksualność i chrześcijaństwo na długo przed Danielem Rycharskim. Urbacki zmarł z powodu miopatii w 2019 roku, przedtem jednak przez wiele lat żył i tworzył z tą prowadzącą do niepełnosprawności chorobą układu mięśniowego, czyniąc swe zmagania i zwycięstwa tematem sztuki. Prace Urbackiego, pokazane w najlepszej części wystawy – w wydzielonej sali na poziomie drugim – są największym skarbem poznańskiej ekspozycji. Twórczość artysty wspaniale analizuje na łamach Culture.pl Alicja Müller, której zawdzięczam część tej refleksji. […]
Pełna wersja tekstu jest dostępna w 37. numerze Magazynu „Szum”.
Paweł Leszkowicz – historyk i krytyk sztuki, wykładowca akademicki i niezależny kurator specjalizujący się w studiach LGBTQ+ w obszarze sztuki i kultury wizualnej. Autor wielu pionierskich wystaw i publikacji o sztuce queer w Polsce i Europe Wschodniej.
Więcej