„Tajemnica i Melancholia Ulicy” w Centrum Kultury Katowice
W 1914 roku, tuż przed I Wojną Światową, Gorgio de Chirico maluje mroczny obraz, którego atmosfera niesie przeczucie przyszłych, tragicznych wydarzeń w Europie. Czterysta lat wcześniej, w 1514 roku, Albrecht Dürer tworzy słynny miedzioryt pt. Melancholia I – również mroczny i nasycony symboliką. W 2014 roku w związku z przebudową centrum miasta zaplanowane zostaje wyburzenie budynku DOKP w Katowicach, charakterystycznego, monumentalnego biurowca projektu Jerzego Gottfrieda. Te trzy daty i powiązane z nimi wydarzenia stanowią punkt odniesienia dla wspólnego projektu Bernda Trasbergera i Małgorzaty Szandały.
„Obserwujemy jak zmienia się przestrzeń wokół nas, kolejno po konstrukcji następuje dekonstrukcja, modernizm i post-, zachodzące po sobie zjawiska, jak zawsze, toczą się w cyklu. Historia zatacza kręgi biegnąc po trajektoriach pierścieni Saturna. Z dziwnym i niezbyt wygodnym uczuciem – poczuciem jakiejś nieokreślonej straty – włóczymy się po ulicach, potykamy się o ślady tego co kiedyś istniało lub tego co się kiedyś wydarzyło. Towarzyszy nam zarówno uderzająca jak i oczywista świadomość, że żadne miejsce nie jest niewinne. Na podobieństwo W.G. Sebalda, w tej melancholijnej podróży przemieszczamy się po okręgu przecinając czas i przestrzeń. Poruszani siłą bezwładu. Bez żadnego celu.
W Żałobie i melancholii Freud pokazuje i wyraźnie rozróżnia dwie reakcje na stratę. „Żałoba regularnie stanowi reakcję na utratę ukochanej osoby czy też zajmujące jej miejsce abstrakcji w rodzaju ojczyzny, wolności, ideału itd. W tych samych warunkach miejsce żałoby zajmuje u pewnych osób, które z tego względu podejrzewamy o predyspozycję do choroby, melancholia. (…) również melancholia może stanowić reakcję na utratę ukochanego obiektu; w innych przypadkach można zauważyć, iż utrata ta jest czymś natury bardziej idealnej. A zatem obiekt nie umarł, lecz został utracony jako obiekt miłości. W jeszcze innych przypadkach wydaje nam się, że powinniśmy trzymać się hipotezy takiej utraty, nie potrafimy jednak jednoznacznie stwierdzić, co właściwie zostało utracone (…) toteż chory nie potrafi sobie uświadomić co stracił.” Żałoba przynosi więc wyjście z procesu pracy nad utratą, melancholia przeciwnie. W melancholii nie wiemy co utraciliśmy, lub jakie utrata ta ma dla nas znaczenie. Melancholia ma więc swoją geometrię i jest nią koło. Trwa i trwa, zatacza kręgi w nieskończoność lub do samoistnej utraty rozpędu. Bez przyczyny.
Utracony obiekt jest więc poza świadomością, jest tajemnicą. Tym co jest widoczne jest jedynie objaw, stan. Melancholia to fantom, który boli. Można sobie ją wyobrazić jako obiekt ‘nierzeczywisty’ lub nie mający formy, efemeryczny i nieuchwytny. Mający naturę cienia. W starożytności Grecy (pisał o tym Hipokrates) utożsamiali melancholię z czarną żółcią. Płyn ten według owego protonaukowego poglądu miał swoje źródło w śledzionie i był jednym z czterech płynów ciała odpowiadających czterem stanom humoralnym – temperamentom. Nierównowaga płynów na korzyść czarnej wydzieliny śledziony miała być przyczyną złego samopoczucia melancholika. A co ciekawe, czarnej żółci patronuje nikt inny tylko Saturn.
Saturn – gazowy olbrzym o pięknych, mocno widocznych pierścieniach. Efemeryczne ciało niebieskie, najodleglejsza planeta znana była już starożytnym, choć dopiero to Galileusz przyjrzał mu się dokładnie przez teleskop w 1610 roku. I podziwiał okalające go okręgi. Niezwykle silne huraganowe wiatry występujące w atmosferze Saturna w połączeniu z gorącem wydzielanym przez jej wnętrze (patrz: visit solarsystem.nasa) powodują złoto-żółto-brązowe zabarwienie planety. Rzymski Saturn, a grecki Kronos – porywczy bóg, z rozwianymi włosami jest złożonym symbolem. Pomimo, że najczęściej kojarzony jest jako bóg rolnictwa jest także personifikacją czasu. Idąc dalej, utożsamiany jest z początkiem historii. Historii, która jak wiemy, zatacza kręgi. Saturn bowiem, to bóg wyjątkowo okrutny. Pożera własne dzieci, niszczy wszystko co stworzył. Cykl niszczenia i odtwarzania powtarza w nieskończoność. Choć jest dramatem gwarantuje przez swoją powtarzalność specyficzną stabilizację, pewne odniesienie, rytuał
Są rzeczy, które istnieją już dziś tylko jako fantomy lub cienie. Jednak mimo swej efemerycznej istoty wdrukowują się w pamięć. Podobne są do śladu ołowianej czcionki wgniatanej w papier. Budynki znikały, znikają, znikną z pejzażu miasta. Może pojawią się kiedyś ponownie w innym miejscu o innym czasie”. (Małgorzata Szandała)
Bernd TRASBERGER
Rocznik 1974. Berlińczyk. Studiował rzeźbę w Gerrit Rietveld Academie w Amsterdamie. Zajmuje się zjawiskami transformacji przestrzeni miejskiej. Utopie powojennego modernizmu stanowią istotny punkt odniesienia dla jego praktyki artystycznej. Wykorzystuje jako medium swojej pracy rzeźbę i instalację, niekiedy sięga też do techniki collage’u czy frottage’u.
Małgorzata SZANDAŁA
Rocznik 1977. Gliwiczanka. Studiowała na ASP w Katowicach oraz w SWPS w Warszawie. Zainteresowania Małgorzaty Szandały dotyczą związków przestrzeni i języka. Próbuje je analizować tworząc instalacje i obiekty. Wskazuje na ich performatywną siłę, która ujawnia się w szczególnych, a zwłaszcza krytycznych, sytuacjach.
Przypisy
Stopka
- Osoby artystyczne
- Małgorzata Szandała, Bernd Trasberger
- Wystawa
- Tajemnica i Melancholia Ulicy
- Miejsce
- Galeria Pusta, Centrum Kultury Katowice
- Czas trwania
- 16.01-22.02.2015
- Strona internetowa
- ck.art.pl