„TA | Ewa Kulka” w Galerii OFF FRAME
Jak dotknąć włochate serce?
Czym jest dotkliwość? Nie tylko tym, co dotyka naszych ciał, co – mówiąc w skrócie – dotyczy nas w sposób emocjonalny lub fizyczny. Dotkliwość jest przede wszystkim tym, co odwołuje się do tkliwości. Tkliwość nie jest popularnym słowem, w języku polskim tkliwymi określamy ludzi wysoce wrażliwych lub delikatnych pod względem emocjonalnym, o wiele rzadziej mówimy tak o ludziach podatnych na dotyk. Język często zapomina sam siebie; czasowniki takie jak tknąć, tkać, dotykać wywodzą się przecież z jednego zmysłowego źródła. Nie powinno więc dziwić, że tkliwość, tkanie, dotyk były (są?) kulturowo i w sposób stereotypowy wiązane z kobietą: jej uczuciowością, typową dla niej twórczością, wreszcie określającą miejsce w świecie „codzienną, niską zmysłowością” (w porównaniu do męskiego, wysokiego, abstrakcyjnego wzroku). Te właśnie dotkliwe – a raczej dotkliwe – znaczenia chciałbym odzyskać przy okazji pisania o obrazach Ewy Kulki.
Plamienie, rozmazywanie, przecinanie, przekrajanie, splatanie, związywanie, wszystkie te czynności są wyraźnie widoczne na jej obrazach. Zwracają uwagę na dotykowy aspekt obrazu, który wiąże się ściśle z wymiarem emocjonalnym. Na przykład obraz „Łąka” wywołuje wrażenie zapadania się: jako zagłębienia się w czymś miękkim, ale i bycia pochłoniętym przez emocje. Tryptyk „Mój mały krzaczek złości” ukazuje proces rozrastania się gniewu, który przeistacza się na naszych oczach w sztuczne czerwone futro pokrywające całe płótno. W „Dziś plama na obiad” pretensja ujawnia się nie tylko w tytule, ale i przenika żylaste, mokre mięso. Tak jakby każda emocja przedstawiona w tych obrazach posiadała swój dotykowy wymiar i odpowiadała konkretnej codziennej czynności. Mówiąc bardziej obrazowo, złość była miękka, krzaczasta, płonąca, pełna gestykulujących dłoni. Uraza była żylastością krojonego mięsa na obiad. Smutek – zapadaniem się w pościeli.
W 2013 roku amerykański pisarz Daniel M. Lavery – przed zmianą płci znany jako Mallory Ortberg – opublikował w czasopiśmie „The Toast” prozę poetycką zatytułowaną „No Woman’s Body Found Today”. W tym tekście, zapisanym krótkimi zdaniami przypominającymi gazetowe doniesienia, wymienia on kolejne przypadki morderstw, gwałtów czy porwań. Proza Lavery’ego kończy się następująco (fragment w moim przekładzie): „Nie odnotowano żadnych doniesień o jakichkolwiek martwych kobietach w żadnych kubłach czy kontenerach na śmieci w promieniu pięćdziesięciu mil. Wszystkie kobiety w twojej okolicy czują się dziś świetnie”. Tekst odsłania absurdalność przemocy, jakiej każdego dnia kobiety doświadczają ze strony mężczyzn, jak i absurdalność zaprzeczania tej przemocy, która sprowadza ciało kobiety do roli przedmiotu. Nie-znalezionego w parku, nie-pociętego na kawałki, nie-wiązanego jak paczka, nie-schowanego w walizce, nie-martwego w kuble na śmieci. Podobnie jest u Ewy Kulki – i nie chodzi wyłącznie o zbieżność tytułu tego tekstu z obrazem „No Woman’s Body” – która ukazuje ciała odwrócone, uciekające, fragmentaryczne, zawinięte w pościele, plamione (jak na obrazach „bez tytułu”). Ciała, poddane kulturowej i fizjologicznej przemocy, służące jako inkubator lub zrównane z mięsem. I nigdy nieuchwycone w całości.
Przy opisywaniu obrazów Ewy Kulki warto głęboko sięgać w język. Poszukiwać słów, które możliwie najlepiej oddadzą tę ścisłą relację między odczuwaniem (dotykowym, cielesnym, skórnym) a emocją (pożądaniem, smutkiem czy urazą). Jednym z takich słów jest kumulacja. W cyklu „Zgniłki” czy „Nocnym zdrajcy” obiekt umieszczony jest w centrum, a stworzony z gnijących resztek jedzenia, włóczki lub włosów, pościeli i frędzli dywanu. Tak jakby Ewie Kulce nie zależało na komunikacji – przekazywaniu, tworzeniu wizualnej narracji – raczej na kumulowaniu, to znaczy skupianiu w jednym miejscu i czasie różnych materiałów, emocji i działań. Słowo kumulacja pochodzi zresztą od łacińskiego rzeczownika cumulus oznaczającego stertę, usypisko, nagromadzenie, dzisiaj używanego również na określenie chmury kłębiastej. Na obrazie „Gradobicie” ta chmura nabiera ciemnych kolorów i zawisa nad uciekającym ciałem bez głowy, bez twarzy. Kumulowanie trafnie opisuje zresztą proces tworzenia obrazu, który w trakcie pracy dosłownie nasiąka większą ilością gestów, uczuć i farby (konsekwentne stosowanie czerwieni, niebieskości i czerni). Z innej strony, domaga się od odbiorcy wtargnięcia w obraz. W istocie dotkliwość – poza wrażliwością dotykową i emocjonalną – oznacza to, co jest bolesne, dokuczliwe i nie do zniesienia (jak upraszczające, esencjalizujące ujęcia kobiecości). Patrząc na nie, trudno oprzeć się potrzebie uprzątnięcia lub zniszczenia pleśniejących odpadków. Rozwiązania czarnego motka i odsłonięcia różowości, którą skrywa. Wreszcie dotknięcia włochatego serca.
To przypadek znany ze słynnej opowieści o pojedynku malarskim Zeuksisa i Parrasjosa. W ramach pojedynku pierwszy odmalował tak pięknie winogrona, że ptaki uznawszy je za prawdziwe, zleciały się i chciały je jeść, ten drugi natomiast stworzył kotarę, która wydała się jeszcze prawdziwsza od owoców i zwiodła naiwne oko Zeuksisa. W twórczości Ewy Kulki nie idzie o doskonałość odwzorowania rzeczywistości – o ponowne jej uobecnienie – ale o stworzenie takiego obrazu, który jest wprost wyczuwalny, tak na poziomie emocjonalnym, jak i zmysłowym. Jak gdyby istniał ścisły i jak najbardziej oczywisty związek między obrazem a ciałem, które go tworzy i percypuje. Czy jest on prawdziwy, czy złudny? Jest na pewno dotkliwy.
Maciej Topolski
Ewa Kulka (1979)
Absolwentka Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, uzyskała dyplom
z wyróżnieniem w 2004 roku. W jej twórczości dominują postacie kobiece, intymna atmosfera codzienności, symboliczna cielesność. Artystka tworzy głównie duże formaty olejne, a jej zmysłowe obrazy charakteryzuje bogata gama kolorów. Równie dobrze jednak czuje się w małych, symbolicznych pracach akwarelowych. Wiele z jej dzieł znajduje się w kolekcjach prywatnych. Związana jest z Galerią feministyczną TA od 2018 roku.
Anna Chromik: „Jest tutaj ambiwalencja kobiecego doświadczenia, opór przed wtłoczeniem w jednowymiarową tożsamość karmicielki, czułej opiekunki, zmysłowej kochanki (albo jej mrocznego rewersu: trucicielki, czarownicy, kusicielki). (…) Czy to boa z miękkich piór czy zakrwawiona korona cierniowa? Czy to płatki róż czy łożysko i duszące pętle pępowiny? Czy kroimy dobry chleb czy mięso kobiecego ciała?”.
Ewa Pasternak-Kapera: „Prowokuje naszą uwagę grą faktur, w których – już dobrze wiemy to, tylko patrząc – zapadną się nasze dłonie. Takie ciepło daje drugie ciało pod kołdrą, sierść ssaka, włochata intymność, bezwstyd”.
Karolina Harazim-Mazur: „W spojrzeniu Ewy jest pełnia – są i wahnięcia między biegunami, są i groźba i obietnica, są i toksyna i ochrona. Nie umyka jej żaden z odcieni codziennego zepsucia. Katharsis. I wszystko może działać dalej”.
(fragment tekstu kuratorskiego)
TA Galeria feministyczna to inicjatywa wystawiennicza, którą TA Fundacja prowadzi od 2017 roku. Naszym celem jest demitologizacja kobiecości realizowana w opozycji do opowieści snutych przez normotwórczą narrację patriarchalną – także poprzez realizację wystaw. TA Fundacja powstała w ważnym momencie – intensywnych społecznych manifestacji, a zarazem na bazie indywidualnego niepokoju i buntu, w poczuciu dewaluacji postaw i pojęć związanych z feminizmem, z potrzeby działania.
Wystawa Ewy Kulki została zorganizowana w ramach Cracow Art Week KRAKERS 2020.
Przypisy
Stopka
- Osoby artystyczne
- Ewa Kulka
- Wystawa
- TA | Ewa Kulka
- Miejsce
- TA galeria feministyczna w przestrzeni Galerii OFF FRAME, Kraków
- Czas trwania
- 2-22.10.2020
- Osoba kuratorska
- Anna Chromik, Karolina Harazim-Mazur, Ewa Pasternak-Kapera, Maciej Topolski
- Fotografie
- dzięki uprzejmości Galerii feministycznej TA
- Strona internetowa
- tafundacja.org