Sztuka jako konieczność, uzależnienie, forma współżycia i rekonwalescencja. O projekcie „Die Balkone” i o tym, do czego wracać, a do czego nie
W pierwszych tygodniach kwarantanny uświadamiałyśmy sobie coraz głębiej, że im bardziej wszyscy jesteśmy odizolowani, tym mocniej pragniemy kontaktu – intelektualnego i emocjonalnego. Postanowiłyśmy więc spotkać się – zachowując bezpieczny dystans – w chętnie odwiedzanym parku w naszej dzielnicy. Było ciepłe, słoneczne popołudnie, jakby oderwane od stanu wyjątkowego. Usiadłyśmy na ławce i rozmawiałyśmy o politycznej historii balkonów, ich roli jako miejsc oporu, jako przestrzeni zarazem prywatnych, jak i publicznych, tarasów otwartości, ale też trybun autorytaryzmu; balkonów jako wyjść awaryjnych na świeże powietrze, na słońce lub na papierosa. Każdy styl architektoniczny ma własny sposób ich projektowania i wykorzystywania. Mówiłyśmy też o tym, jak doszło do tego, że stały się one miejscami codziennego performowania, a nawet mobilizacji obywatelskiej w czasach, gdy pozostawanie w domu staje się przywilejem. Zastanawiałyśmy się też nad naszą sytuacją jako niezależnych kuratorek. Niezależność w praktyce oznacza mnóstwo różnych zależności: od grantów, nastrojów, okoliczności, spotkań, przysług i interesów. Jako niezależność rozumiemy też współzależność od ludzi, nieludzi i planety, pokrewieństwo z niepewnym losem artystów i artystek, ale również możliwość szybkiego reagowania, gdy instytucjonalne kanały pozostają zbyt ociężałe.
Z tych wszystkich rozważań narodził się pomysł zainicjowania w berlińskiej dzielnicy Prenzlauer Berg wystawy
w oknach i balkonach mieszkających w sąsiedztwie artystów i artystek: Die Balkone. Life, Art, Pandemic and Proximity [Balkony. Życie, sztuka, pandemia i bliskość]. Pytałyśmy, czy sztuka może ludzi zbliżyć, pomóc pokonać im smutek lub bezradność, stworzyć społeczność artystów w izolacji, ale poza ekranem komputerów, i wreszcie pobudzić do myślenia o tym, co będzie po. Przyświecało nam pytanie francuskiego filozofa Brunona Latoura: do czego ze starego życia chcemy po pandemii wrócić?
W tekstach kuratorskich czy statementach artystów często czytamy o tym, jak sztuka zdolna jest odmienić status quo i tworzyć alternatywne narracje, w praktyce jednak niemal się to nie zdarza.
Napisałyśmy więc list-zaproszenie do artystów i artystek, pisarzy i pisarek, architektów i architektek mieszkających tak jak my w tej okolicy. Zaproponowałyśmy im, by w oknach i balkonach wystawili przeróżne ślady sztuki i życia – w końcu wszyscy i wszystkie byliśmy i byłyśmy na miejscu, w prywatnych przestrzeniach kwarantanny, a nie, jak zazwyczaj, w gorączkowych podróżach zawodowych. Zaczęłyśmy od naszych przyjaciół, którzy z kolei zaprosili do tego działania swoich przyjaciół, pisałyśmy też oczywiście do nieznajomych, zbierając informacje, kto tu jeszcze mieszka. Nasze zaproszenie zadziałało jak kula śniegowa. Z zerowym budżetem, bez wernisażu i tłumu widzów projekt zamienił się w spacer (w zgodzie z aktualnymi przepisami) w poszukiwaniu bezpośredniego doświadczenia sztuki i w odpowiedzi na niechęć do uczestniczenia w kolejnej wirtualnej wystawie. W ciągu niespełna dwóch tygodni nasza sąsiedzka inicjatywa zbliżyła ludzi bardziej niż jakiekolwiek regularne wydarzenia artystyczne. Sąsiedzi nawiązali ze sobą kontakty, a różne obecne tu, nieprzenikające się zazwyczaj „światy sztuki” przemieszały się ze sobą. W Die Balkone wzięło udział łącznie ponad 50 artystów wraz z rodzinami, dając sposobność wielu berlińczykom wyruszenia w samotną wyprawę w poszukiwaniu sztuki.
[…]
Pełna wersja tekstu dostępna jest w 29. numerze Magazynu „Szum”.
Joanna Warsza — kuratorka, edukatorka, autorka, redaktorka. Dyrektorka programowa studiów kuratorskich CuratorLab na Uniwersytecie Konstfack w Sztokholmie. Obecnie pracuje nad wystawami Radical Playgrounds w Gropius Bau w Berlinie oraz The Way of the Water o hydrofeminizmie na festiwalu Tagente w St. Pölten w Austrii. Mieszka w Berlinie.
Więcej