Selekcja w sztuce, edycja COVID-19
Pandemia to nie rewolucyjna zmiana, ale podkręcenie tego, co dobrze znamy: rząd jest autorytarny, a prekariat prekarny. Dobrze sprzedają się stare obrazy, a nowe tak sobie. Silni się wzmacniają, a słabi padają ze zmęczenia. Kluczowym mechanizmem społecznym w sztuce jest selekcja: odsiewanie tych, którzy mogą i będą pracować artystycznie, od tych, którzy staną się publicznością tych pierwszych. W wyznaniach z kwarantanny opublikowanych w „Szumie” i „Postmedium” wynika, że artystom i artystkom przede wszystkim się nudzi. Kończą obrazy, sadzą pomidory, zbierają muszle na plaży albo mierzą czas opadania deski klozetowej. O problemach finansowych wspomniały dwie osoby. Nie wygląda to najgorzej. Przymusowy wypoczynek to przywilej. Lockdown kultury to test, kto będzie mógł z niego korzystać.
Kto przetrwa pandemię
Podstawowy problem pracy w kulturze i sztuce to niepewność zatrudnienia i dochodu. Zarobki osób pracujących twórczo nie odbiegają radykalnie od polskich standardów, więc nie chodzi o biedę, ale o nieregularność. Dwie trzecie żyje z konkursów, umów o dzieło i zleceń, stypendiów, uczestnictwa w projektach, czyli z aktywności, które bywają dobrze płatne, ale zdarzają się raz na jakiś czas. Niemal wszystkie osoby pracujące w sztuce kombinują, jak pozyskać środki do życia z różnych źródeł, godząc własną twórczość z pańszczyzną w branży kreatywnej i pokrewnych. Jest to uciążliwe, ale może zwiększać odporność na kryzys: jeśli któraś praca znikła, to być może zostały inne. Możliwość „stałego” życia z projektów wymaga biurokratyczno-egzystencjalnej sprawności, umiejętności składania projektów „na zakładkę” (jeden się kończy – zaczyna kolejny). A gdy jeden wniosek nie wejdzie – mamy kłopot. Mamy też kłopot, jeśli potrzebujemy ubezpieczenia zdrowotnego albo społecznego, bo umowy o dzieło nie gwarantują takowego, a i w okresie między zleceniami bywa kiepsko. Tak więc to, jak artyści i artystki przetrwają pandemię, zależy od tego, w którym momencie cyklu projektowego złapał ich lockdown. To najgorszy czas na brak prawa do opieki zdrowotnej.
W dotychczasowych badaniach artystycznego prekariatu wskazuje się na wysokie czynsze jako kluczową barierę dla rozwoju twórczego. Spory koszt mieszkania, sięgający połowy średniej pensji, jest poważnym i niepodlegającym dyskusji kosztem (także poza branżą sztuki). Możemy jeść same warzywa i mniej pić, ale nie możemy nie mieszkać. Potrzebujemy regularnego albo przynajmniej przewidywalnego dochodu, który pozwoli nam opłacić wynajmowany pokój czy mieszkanie. Twórcy raportu Fabryka sztuki (2014) podkreślają, że własność mieszkania jest kluczowym czynnikiem powodzenia kariery artystycznej. Nie talent, nie znajomości, nie wykształcenie – to wszystko ma ogromne znaczenie, to jasne. Najważniejsze jest jednak własne mieszkanie.
Widoczność w mediach społecznościowych może pomóc jakoś przeżyć smutny dzień, ale na dłuższą metę samopoczucia nie poprawi. Aby przetrwać w branży, ważniejsze są mieszkanie, stałe dochody poza sektorem twórczym albo wsparcie rodziny.
Jest tak dlatego, że z nieregularnej pracy twórczej trudno opłacić mieszkanie, więc potencjalni artyści i artystki odpadają z branży, zanim ustabilizują swoje dochody. Stała praca sprawia, że trudno utrzymać dyscyplinę. Zmieniają się priorytety i znajomi. Dlatego zawieszenie działań, wypłat i rezydencji z powodu pandemii to cios dla owego słabego punktu artystycznego środowiska, jakim są regularne wpływy finansowe. Badania Artysta – zawodowiec (2016) pokazują, że niemal trzy czwarte badanych studentów i studentek uczelni artystycznych przeprowadziło się do innej miejscowości z powodu studiów. Wynajmują oni mieszkanie bądź pokój w większym akademickim mieście – i jest tak również po skończeniu studiów. Normalnie nieregularne dochody uniemożliwiają staranie się o kredyt na mieszkanie. Teraz to nawet dobrze, bo spłacanie kredytu w czasie pandemii mogłoby być trudne.
Branża artystyczna jest kulturowo egalitarna, ale materialnie rozwarstwiona. W jednej galerii wystawiają twórcy regularnie zarabiający na sztuce, ludzie o wysokim kapitale kulturowym i społecznym, oraz dzieciaki, które przyjechały z prowincji, żeby robić sztukę po akademii. Pierwsi dadzą sobie radę. Dla tych drugich odcięcie od pieniędzy może oznaczać odcięcie od sztuki. Zapaść w gastronomii, eventach i usługach to katastrofa dla tych, którym te aktywności pozwalały utrzymać się na studiach albo na początku kariery artystycznej. Miłość do sztuki jest ogromną motywacją i wiele osób może pomóc przetrwać recesję jako artyści i artystki. Widoczność w mediach społecznościowych może pomóc jakoś przeżyć smutny dzień, ale na dłuższą metę samopoczucia nie poprawi. Aby przetrwać w branży, ważniejsze są mieszkanie, stałe dochody poza sektorem twórczym albo wsparcie rodziny. Selekcja w sztuce opiera się na kryteriach pozaartystycznych. Dlatego troska o bezpieczeństwo socjalne artystów i artystek to również troska o jakość sztuki, o której decydować będzie raczej talent niż majątek rodziców.
[…]
Pełna wersja tekstu jest dostępna w 30. numerze Magazynu „Szum”.
Piotr Puldzian Płucienniczak – artysta i socjolog. Pracuje na Wydziale Badań Artystycznych ASP w Warszawie i prowadzi wydawnictwo Dar Dobryszyc. Strona autorska: https://puldzian.net
Więcej