Razem, nawet w rozpaczy. Rozmowa z duetem New Noveta
Karolina Plinta: New Noveta, co to właściwie znaczy?
Keira Fox i Ellen Freed [New Noveta]: To znaczy Nowy. Nazwa nie jest tak istotna, po prostu w momencie gdy się poznałyśmy i rozpoczynałyśmy nasz projekt wydawała się nam ona adekwatna.
Podczas swojego performansu w Państwowej Galerii Sztuki zachowywałyście się jak wariatki. Krzyczałyście, szarpałyście się wzajemnie, biegałyście gorączkowo po sali. Jesteście performerkami-histeryczkami?
Można tak powiedzieć, chociaż niekoniecznie czyni nas to odmiennymi od innych kobiet czy ludzi w ogóle, biorąc pod uwagę, że większość osób pod wpływem presji społecznej systematycznie stara się wyciszyć swoje emocje. I dlatego to robimy, ta histeria – i towarzyszące jej podobne emocje, które są zwyczajowo postrzegane jako przejaw kobiecej słabości – one właśnie kryją w sobie afektywne siły tłumione w naszym społeczeństwie.
Co dokładnie macie na myśli mówiąc o presji społecznej?
Rozumiemy przez to codzienne zmagania z naszą sytuacją polityczną, w której społeczeństwo kapitalistyczne wpływa na nasze stany emocjonalne i i fizyczne. Można to rozumieć jako rodzaj reakcji na fakt, że jesteśmy pozbawieni wyboru i zmuszeni do funkcjonowania w takich a nie innych strukturach; lęk i rozpacz w sytuacji, kiedy nie wytrzymuje się tempa.
Wygląda na to, że wykształciłyście swój własny język performansu. Na przykład zauważyłam w waszych akacjach powtarzające się motywy, jak wieszanie lin na ścianach. W swoim performansie w Sopocie użyłyście również balonów wypełnionych czerwonym płynem, który wyglądał jak krew menstruacyjna.
Nasze rekwizyty mają za zadanie odzwierciedlać lub być przedłużeniem naszego zmagania z problemami, jakie stawia przed nami społeczeństwo. Jest to rodzaj niekończącej się, wycieńczającej walki bez widoków na oczyszczający koniec. Podobieństwo do krwi menstruacyjnej nie jest intencjonalne, interesuje nas bardziej abstrakcyjna wizualność niż jednoznaczny symbolizm. Jeśli w naszym działaniu użyłybyśmy prawdziwej krwi menstruacyjnej, nie byłby to dla nas problem, ale nie czujemy potrzeby, aby podczas swoich akcji rozlewać dookoła sztuczną krew.
Czy możecie mi powiedzieć, dlaczego zdecydowałyście się uprawiać performans? Czy definiujecie same siebie jako artystki performansu?
Tak, teraz termin „sztuka performance” mniej więcej opisuje naszą praktykę, ale tak właściwie dużo czerpiemy także z tańca i zapewne też z teatru, w tym sensie, że każde nasze wystąpienie jest dużą produkcją, z dźwiękiem i kostiumami przygotowywanymi specjalnie na każde show; widać to także w sposobie, w jaki pracujemy z publicznością.
Nawet jeśli na pierwszy rzut oka środowiska, z których pochodzimy bardzo się od siebie różnią, to łączy nas poczucie frustracji, wynikające ze sposobów ludzkiej komunikacji, oraz powszechnego rygoru zagłuszania silnych emocji.
Jaka jest rola publiczności w waszych performansach?
Bardzo duża, publiczność jest zintegrowana z tym, co się dzieje, my wręcz potrzebujemy reakcji publiczności. Nie interesuje nas publika, która stoi biernie z boku i patrzy, ona właściwie musi stać się częścią akcji, razem ze swoimi reakcjami.
Dlaczego zdecydowałyście się pracować razem? Jak się poznałyście?
Przez naszego wspólnego znajomego, który uważał, że musimy się poznać. Okazało się, że mamy wiele wspólnych tematów do rozmowy. Nawet jeśli na pierwszy rzut oka środowiska, z których pochodzimy bardzo się od siebie różnią, to łączy nas poczucie frustracji, wynikające ze sposobów ludzkiej komunikacji, oraz powszechnego rygoru zagłuszania silnych emocji.
Wasze stroje przygotowywane do występów są dość niezwykłe. Kto je projektuje i co one wnoszą do waszej sztuki?
Na występ w ramach „Ryzk Fizyk” kostiumy przygotował nasz przyjaciel i długoletni współpracownik, Louis Backhouse. Nasze kostiumy zawsze zawierają w sobie narrację. Współpracujemy z kilkoma różnymi projektantami. Wizualna strona naszych działań jest dla nas ważna i jest pewnego rodzaju wizualizacją różnych typów kobiet i ich charakterów, różnych w zależności od czasu i obserwowanych przez nas sytuacji. Z tych obserwacji w pewnym momencie wykreowałyśmy pewną syntezę kobiecości, odzwierciedlającą warunki, w jakich żyjemy, naszą generację i miejsce.
Opresyjność lub emocjonalna niestabilność są dla nas narzędziami do demonstracji nieustającej walki prowadzonej przez kobiety. Feministki niestety często zapominają, co jest ważne w walce: siostrzeństwo, zrozumienie i wsparcie słabszych.
No właśnie, miejsce. Obie pochodzicie z Londynu. Jak odnajdujecie siebie na lokalnej scenie performance?
Scena performerska w Londynie z trudem nas toleruje, i vice versa. Jeśli tam performujemy, co zdarza się rzadko, to raczej w ramach wydarzeń o szerszym kontekście, lub sytuacjach aranżowanych przez nas same, ponieważ wydaje nam się, że nie pasujemy do lokalnej sztuki performance.
Dlaczego nie pasujecie? Co jest nie tak z performerską sceną w Londynie?
Nie chodzi o to, że jest z nią coś nie tak, my po prostu nie czujemy się nią bardzo zainspirowane. Bardziej czerpiemy z pewnych sytuacji społecznych z prawdziwego życia, polityki i kultury popularnej. Nie mamy również potrzeby, aby nasze działania były definiowane jako performance, myślimy, że one wychodzą poza ten termin.
Czy wasze akcje mogą być interpretowane jako feministyczne? Jaki jest wasz stosunek do feminizmu?
To dla nas bardzo istotne, by rozmawiać o naszych akcjach w kontekście feminizmu. Bardziej konserwatywne feministki często mają problem z niektórymi aspektami naszych prac, zapewne dlatego, że artykułujemy przez nie kwestie, które nie są zwyczajowo rozpatrywane w kontekście emancypacji. Opresyjność lub emocjonalna niestabilność są dla nas narzędziami do demonstracji nieustającej walki prowadzonej przez kobiety. Feministki niestety często zapominają, co jest ważne w walce: siostrzeństwo, zrozumienie i wsparcie słabszych.
Więc manifestacja słabości jest dla was aktem krytycznym? To ciekawe, akurat w Polsce trwa gorąca dyskusja na temat słabości w sztuce feministycznej i zdania są bardzo podzielne. Niektórzy uważają, że takie demonstracje są co najwyżej potwierdzeniem słabości i nie mają wartości krytycznej.
Nie zgadzamy się z tym stwierdzeniem. Ucisk jest silny i oczywisty. Musimy pamiętać o tym, że on wciąż jest, że przybiera na sile, w skali globalnej. Może, mówiąc o słabości, mamy na myśli coś innego, nasza manifestacja i idea słabości nie oznacza, że uważamy siebie za pokonane. To, co nas interesuje, to pokazywanie reakcji na opresję i jej niszczące skutki, która ma raczej związek z rozpaczą, a nie poddaniem się i w tym sensie ma funkcję integrującą. Tymczasem w sytuacjach, kiedy feministki demonstrują tylko siłę, może być to problematyczne dla osoby, która właśnie czuje się słaba czy poszkodowana, to jej utrudnia odnalezienie się w takiej grupie. Dla nas najważniejsze jest to, żeby się łączyć, nawet w rozpaczy.
Together, even in despair. Interview with New Noveta
Karolina Plinta: New Noveta, what does it mean?
Keira Fox and Ellen Freed [New Noveta]: It means New. The name isn’t so significant, its something we felt was right to use when we met and started the project.
During your performance in the Państwowa Galeria Sztuki you acted like crazy woman. You shouted, started to tugging at each other and ran frantically around the room. Are you a duo of performers-hysterics?
Yes, but we don’t think that puts us apart from other women or people in general, not in other ways than that most people systematically supress their explosive emotions, by sheer societal pressure. This is a point we’re making, that hysteria – and emotions akin that arohe traditionally seen as a sign of feminine weakness – hold such affective forces in a high pressure society.
What do you mean saying „high pressure society”?
We mean the day to day struggles of our current political situation, how capitalist society affects our emotional and physical states, how there isn’t much choice but to continue in these set out structures we are given or fall under, the anxiety and despair felt by so many when they cant keep on going.
It seems that you have develop your own language in performance. In example I notice in your actions pernament motives, like hanging ropes on the walls. You also use baloons with red liquid inside, that looks like menstrual blood.
Our props tend to work as an embodiment or extention of the struggles we face in society, a vast but menial repetitive task, an overbearing all encompassing struggle with no catharctic end in sight.
Any likeness to menstrual blood is unintentional, our props tend to act in a more abstract visual way, not densely weighed down with symbolism. If there was real menstrual blood appearing as we perform that wouldn’t be a problem, but we don’t feel a need to purposefully throw fake menstrual blood around.
Can you tell me why you decide to do performance art? Do you define yourself as performance artist?
Yes, but not actively. Right now “performance art” seems to vaguely describe what we do, however our work perhaps has more in common with dance, or a form of theatre, in the way that each performance is a big production, with sound and costumes produced specifically for each show, and the way we use the audience.
Even though our backgrounds on first sight seem to differ a lot, we shared very specific experiences of frustration with patterns of human interactions, and the systematic oppression of strong emotion.
So what is the role of audience in your performances?
They play a very important part in the performances, they are integral, in order for the performances to work we need audience interaction, its not about people standing back and viewing, they almost need to be within and become part of the actions, with their reactions.
Why did you decide to work togheter? When and under what circumstances did you meet?
Someone we both knew decided we needed to meet one another. We had a lot to talk about. Even though our backgrounds on first sight seem to differ a lot, we shared very specific experiences of frustration with patterns of human interactions, and the systematic oppression of strong emotion.
Performing, you wear very strange outfits. Who designs them and how they relate to your art?
For the show at Ryzyk Fizyk our friend and long time collaborator Louis Backhouse made the costumes. The costumes always have a narrative, and we collaborate with a few different designers. The visual is a big part, it is some sort of realisation of women, characters, through times and situations that we’ve witnessed in one way or another, over time creating an all encompassing woman, seen from our conditions, of our generation and place in the world.
Your are both based in London. How do you rate the local performance scene?
London performance art scene has little patience for us, and vice versa. If we ever perform here, which is rare, it tends to be in a broader context, or a scene we’ve set ourselves, as we don’t seem to fit in with live/performance art.
Why you don’t fit? What is wrong with performance scene in London?
There isn’t necessarily anything wrong with it, it’s just not where we feel the most inspired. We draw more inspiration from real life social situations, politics and popular culture. We also feel like the work we make doesnt need to be just be classified as performance as such, its broader than that.
Things that are deemed opressive or showing signs of fragility are tools for us to express an old ongoing woman struggle. Feminists often miss the mark in what is important in the fight; sisterhood, understanding and supporting weak.
Do your actions can be interpreted as a feminist? What is your attitude to feminism?
It is definitely relevant to talk about our work and about feminism. Traditionalist feminists sometimes have a problem with elements of our work, we are maybe voicing something that is embracing of certain things not usually included in goals for emancipation. Things that are deemed opressive or showing signs of fragility are tools for us to express an old ongoing woman struggle. Feminists often miss the mark in what is important in the fight; sisterhood, understanding and supporting weak.
So manifestation of weakness is a critical act for you? It’s interesing, now in Poland we have strong discussion about weakness in feministic art and opinions are divided. Some critic claim that the demonstration of weakness is only a confirmation of the oppression, not a criticism.
We don’t agree to that statement. The oppression is strong and clear, we still need to remember that it is still there, and getting stronger, things are regressing fast, on a global scale. Maybe we are talking about different things when we say weakness, our manifestations and ideas of weakness are not meant to show that we are in any way defeated. We are still very much showing a reaction to the oppression and damage done, definitely despair is a relevant and not weak reaction, in fact it bonds. Often in situations when feminist groups only display strength, it is hard for someone feeling weak or damaged to feel like they belong to a group. The main thing for us is to unite, even if in despair.
Karolina Plinta – krytyczka sztuki, redaktorka naczelna magazynu „Szum” (razem z Jakubem Banasiakiem). Członkini Międzynarodowego Stowarzyszenia Krytyków Sztuki AICA. Autorka licznych tekstów o sztuce, od 2020 roku prowadzi podcast „Godzina Szumu”. Laureatka Nagrody Krytyki Artystycznej im. Jerzego Stajudy (za magazyn „Szum”, razem z Adamem Mazurem i Jakubem Banasiakiem).
WięcejPrzypisy
Stopka
- Osoby artystyczne
- New Noveta
- Wystawa
- V Dwubiegunowe Spotkania Performerów w Sopocie "Ryzyk Fizyk"
- Miejsce
- Państwowa Galeria Sztuki w Sopocie
- Czas trwania
- 13-14.01.2017
- Strona internetowa
- pgs.pl