Przemysław Branas, czyli Alicja po drugiej stronie „glory hole”
Zaczyna podręcznikowo. Szkoła? Na pierwszym etapie akademickiej edukacji zalicza naukę w Pracowni Sztuki Performance na krakowskiej ASP, pod kierownictwem Artura Tajbera i Artiego Grabowskiego. Pierwsze tematy? Abstrakcyjne pojęcia, międzyludzkie relacje, ciało. Jakby dopiero rozpoznawane, oglądane kawałek po kawałku, umieszczane na kulturowej matrycy; ciało homoseksualne, w którym odbija się postać nieformalnego patrona gejów, św. Sebastiana. W jednym z performansów (Wyspa, 2011), wykonanym wspólnie z Justyną Górowską, artyści połączeni dwoma krańcami kaftana bezpieczeństwa zarysowują krąg, następnie zbliżają się do siebie, odwróceni do zewnątrz, wreszcie zaczynają biec w przeciwnych kierunkach. Szarpnięcie, upadek, powtórka. W końcu kaftan pęka. W innym (two, 2010) pojawiają się dwie walczące rybki, bojowniki, w odrobinie wody. Czysta warpechowszczyzna. Branas szybko się jednak z tej ciężkawej i wyjałowionej spuścizny klasyków otrząsa.
To jest performans. To nie jest performans
Poważną, wręcz nieco nadętą metaforę zastępują performansy wykoślawione, kpiarskie, rzucające wyzwanie cierpliwości widza. Czasem praktycznie nie do oglądania. W ramach cyklu Trzy Czte Ry! Performance!, kuratorowanego przez Aleksandrę Kubiak w zielonogórskim BWA, Branas wykonuje performans Übung. Siada przy stoliku, rozsypuje na nim kilogram cukru. Następnie od rana do wieczora, przez dwanaście godzin, skrupulatnie wydobywa z kopczyka po jednym kryształku i liczy je. Dokładne przeliczenie i tak jest niemożliwe, na końcu zostaje drobny cukrowy pył. Tomasz Sikora opisuje czynność performera jako rodzaj komentarza do roli masy i jednostki w nowoczesnych społeczeństwach. Z jednolitego „buractwa” wydobywane są „rafinowane jednostki”, koniec końców i tak anonimowe i ponownie zlewające się w masę. Wszelkiej klasyfikacji wymyka się z kolei pozbawiony głosu „pył”.
Piotr Policht – historyk i krytyk sztuki, kurator. Związany z portalem Culture.pl, Muzeum Literatury im. Adama Mickiewicza w Warszawie i „Szumem”. Fanatyk twórczości Eleny Ferrante, Boba Dylana i Klocucha.
Więcej