Nowy świat zrodzi się z błota. Rozmowa z duetem Inside Job, czyli Ulą Lucińską i Michałem Knychausem
Joanna Kobyłt: There are flowers that are born of mud to wasz najnowszy projekt realizowany we wrocławskiej przestrzeni 66P. Czym, a raczej kim są tytułowe kwiaty?
Inside Job (Ula Lucińska, Michał Knychaus): To bardzo prosta, ale też poetycka i pojemna metafora, która odwołuje się do niektórych gatunków kwiatów wyrastających z mętnej gleby stawów lub mulistego dna rzek. Na bagnistych terenach rozkwitają m.in. lilie wodne albo czermień błotna. Jest to więc obraz kruchej nadziei w odniesieniu do aktualnych przemian i kryzysów.
Tytuł odnosi się również do serii innych naszych prac, które pokazywaliśmy podczas solowej wystawy And the door was kicked open again w 2021 roku w (nieistniejącym już) Centrum Sztuki Współczesnej FUTURA w Pradze. Wtedy zaczęliśmy pracować z tematem współczesnych, postindustrialnych ruin i obserwacją tego, co dzieje się z nimi w czasie – jak opuszczona architektura poddaje się i zostaje zawłaszczona przez świat nieludzi. Czujemy silny związek między tymi wystawami, więc wybraliśmy jako tytuł wystawy w 66P nazwę jednej z pokazywanych wtedy w FUTURZE prac.
A błoto?
Z pozoru to właśnie te wszystkie trudne warunki – beznadziejne i kojarzone raczej z końcem. Z drugiej strony błoto można też widzieć jako początek. To materiał budulcowy – pierwotna, bulgocząca i odrażająca zupa, z której na ląd wypełza życie.
Wydaje się, że głównie zajmujecie się przyszłością, a tymczasem jedną z inspiracji dla serii nowych prac, które przygotowaliście na wystawę, był między innymi Manuskrypt Wojnicza – tajemniczy średniowieczny lub nowożytny, nigdy nierozszyfrowany rękopis, przedstawiający fantastyczną florę. Co Was przyciągnęło do tak zaprzeszłego artefaktu?
Chyba właśnie jego paradoksalna bezczasowość. Od początku jego pojawienia się w źródłach, wiemy, że przechodził z rąk do rąk, był swego rodzaju osobliwością, czasami nawet kartą przetargową. Do dzisiaj pojawia się w specjalistycznych debatach lub jest pożywką dla paranaukowych teorii. Ten rodzaj narastającego napięcia kumulującego się dookoła trudnego do zidentyfikowania obiektu jest dla nas szalenie ciekawy. Zainteresowały nas też jego ilustracje: tajemnicze byty roślinne, organiczne architektury, hybrydy ciał i astronomiczne tablice. Intuicja podpowiada, że to rodzaj zapowiedzi możliwego świata, który dopiero ma się wydarzyć i właśnie w tym sensie bardzo silnie odnosi się również do przyszłości.
Z czego jeszcze czerpiecie inspiracje tworząc swoje prace?
W trakcie researchu do wystawy natrafiliśmy na tekst Elvii Wilk o (głównie średniowiecznych) mistycznych doświadczeniach kobiet analizowanych w relacji do niesamowitych opisów przyrody z Anihilacji Jeffa Vandermeera. To z kolei, krok po kroku, doprowadziło nas do sporyszu – choroby zboża powodowanej przez buławinkę czerwoną mogącą wywoływać ergotyzm (tzw. Ognie św. Antoniego). Wiele źródeł każe przypuszczać, że część dawnych, mistycznych przeżyć mogło mieć związek właśnie ze spożyciem zatrutego sporyszem chleba. Pozwoliliśmy, żeby te wszystkie tropy i inspiracje nas swobodnie prowadziły, nie narzucając przy tym jednej narracji sugerującej ich właściwe odczytanie.
Wasza działalność to coś więcej niż wytwarzanie prac artystycznych. Śmiało można nazwać ją programem ideowo-wizualnym. Tworząc niesamowite (uncanny) obiekty konsekwentnie rozwijacie narracje o alternatywnych światach przyszłości lub równoległych rzeczywistościach. W jaki sposób go tworzycie?
Mamy wrażenie, że światy, do których odsyłają nasze prace tylko z pozoru są odległe – z powodzeniem można za ich pomocą przyglądać się temu, co dzieje się tu i teraz. Poprzez fikcję budujemy rodzaj zdystansowanego doświadczenia, które pozwala nam zobaczyć pewne rzeczy z innych perspektyw, innych czasowości. W tym sensie to, co robimy jest trochę podobne do pisania sci-fi, gdzie pozwalając sobie na spekulacje, możemy mierzyć się z następstwami klimatycznej katastrofy, wymierania gatunków, technologicznej akceleracji i wszystkich związanych z tym niepokojów i nadziei.
Często odwołujecie się do koncepcji ciemniej ekologii – podejścia, które skupia się na niepokojących aspektach naszego związku z przyrodą i środowiskiem. Co Wam daje ciemna ekologia, a co może dać nam wszystkim?
Ta koncepcja ciemnej ekologii Timothiego Mortona pozwala połączyć czasami sprzeczne odczucia. Dziwność, niesamowitość i fascynację, ale także jednoczesne poczucie wyobcowania, a w innych momentach połączenia z otaczającym światem.
***
wernisaż: 21.09 (czwartek), godz. 18:00
oprowadzanie artystyczno-kuratorskie: 23.09 (sobota), godz. 15:00
Przypisy
Stopka
- Osoby artystyczne
- Inside Job: Ula Lucińska, Michał Knychaus
- Wystawa
- Inside Job. There are flowers that are born of mud
- Miejsce
- 66P Subiektywna Instytucja Kultury (PIEKARNIA Żywa Kultura), ul. Księcia Witolda 66, Wrocław
- Czas trwania
- 21.09-4.11.23
- Osoba kuratorska
- Joanna Kobyłt
- Fotografie
- Tomáš Souček,
- Strona internetowa
- 66p.pl/there-are-flowers-that-are-born-of-mud-inside-job