„Nigdy nie widziałem, nigdy nie zobaczę” Romana Stańczaka w Galerii Stereo
„Oto stan umysłu, w który mogą wprowadzić prace Romana Stańczaka. Przeczuwamy, że przedmioty wokół jego prac nie są w pełni bezpieczne. Czujemy, że coś się wydarzy lub właśnie się wydarzyło i teraz trzeba temu sprostać. Może Stańczak już właśnie to robi, może już podjął starania, a efektem jego zmagań jest właśnie ta rzeźba, którą oglądamy. Prawdopodobnie artysta już zajął się tą sytuacją w jakiś sposób i to, co widzimy o tym świadczy. Wziął młotek i dłuto, i uderzał w szafki na ścianie do momentu aż ich fornir odpadnie – zdarł warstwę wyściełającą z oparcia sofy aż w miejscu poduszek pojawiła się jedna wielka dziura. Odarł z emalii czajnik i topił metal aż materiał zacznie wyglądać miękko i płynnie. Zrobił to samo z wanną. Dlaczego?
Ponieważ rzeczy wokół nas ujawniają, jak są niebezpieczne, gdy patrzymy na nie wystarczająco długo. Dlaczego? Ponieważ sprawiają, że zdajemy sobie sprawę z tego, że jesteśmy rzeczą tak jak one. Istniejemy. One istnieją. Na poziomie czystej egzystencji nasze kości są tak nagie jak drewno tego mebla z odartą warstwą wierzchnią.Uderzanie młotkiem w powierzchnię rzeczy może jeszcze nie być atakiem wymierzonym w nią. Wręcz przeciwnie. Może być równoznaczne z aktem solidarności, sposobem na powiedzenie: O rzeczo, jesteś tak naga jak ja! Nasza nagość jest tym, co wspólne. I tak jak jesteśmy nadzy, stajemy twarzą w twarz się ze światem i ze wszystkim, co może nam zrobić. Na tym polega niebezpieczeństwo rzeczywistości: przypomina jak nagie jest życie. I w taki właśnie sposób Stańczak radzi sobie z niebezpieczeństwem: ucieleśnia je w swoich pracach. Odziera rzeczy. Odziera wówczas również siebie.
Możemy to poczuć. Praca z meblami jak ta, którą wykonał, nie jest w żaden sposób pracą od dziewiątej do piątej. Nie ma w niej również nic porywającego. Gniew szybko się wyczerpuje. By usunąć fornir z zajmującego całą ścianę mebla i powłokę z całej wanny, potrzebna jest wytrzymałość i wytrwałość. Dokładnie taki rodzaj wytrzymałości, której dostarcza nam ciało, kiedy korzystamy z rezerw utrzymywanych na wypadek surowych działań w czasie reakcji walki lub ucieczki. Kiedy zmuszamy siebie do wysiłku ponad poziom wytrzymałości i kiedy zwyczajnie nie przerywamy aż wkroczy innego rodzaju czynnik stymulujący, ponieważ ciało uruchamia swój zapasowy generator. I potem obdzieramy szafki, a jeśli dłuto łamie się, bierzemy kawałek metalu lub monetę lub cokolwiek, co jest pod ręką i kontynuujemy aż wzejdzie słońce, a praca zostanie wykonana. Można wyczuć, że to jest właśnie energia, która uszła na stworzenie prac Stańczaka: czysta energia artysty zużyta na przenicowanie rzeczy do poziomu, kiedy widzimy, że mogą one być tak nagie jak my.”
(…)
“Jest jeszcze więcej. W byciu nagim lub przenicowanym rzeźby Stańczaka są wysoce żywotne. Życie, którym emanują, jest silne. To życie nie jest stanem, do którego moglibyśmy zostać ‘zredukowani’ (poprzez głód lub tortury na przykład). Jest to najdziwniejsza z rzeczy: ze względu na ich nagość, przypuszczalibyśmy, że rzeźby powinny mieć w sobie coś ‘redukującego’ lub ‘odejmującego’. Ale nie mają. Nawet jeśli fornir zniknął z mebli, a powłoka – z metalu, nie jest tak, jakby im czegoś brakowało. Nie ma żadnego odejmowania w tym równaniu. Zamiast tego jest nadwyżka. Nic nie zostało zabrane. Coś zostało dodane.” 1
1Jan Verwoert, fragment eseju Nagość i łaska zawartego w monografii Stańczaka, która ukaże się niebawem nakładem wydawnictwa NERO z Rzymu (tłumaczenie: Agnieszka Matkowska)
Przypisy
Stopka
- Osoby artystyczne
- Roman Stańczak
- Wystawa
- Nigdy nie widziałem, nigdy nie zobaczę
- Miejsce
- Galeria Stereo
- Czas trwania
- 4.03 - 9.04.2016
- Strona internetowa
- galeriastereo.pl
- Indeks
- Galeria Stereo Roman Stańczak