Mapa humanizacji miasta. Rozmowa z organizatorami i organizatorkami Sympozjum Wrocław 70/20
Wiktoria Kozioł: Sympozjum Wrocław 70/20 to program przygotowany z okazji 50. rocznicy Sympozjum Plastycznego Wrocław ’70. Przedstawcie z perspektywy organizacyjnej kluczowe idee projektu.
Kuba Żary: Chcemy z Sympozjum czerpać inspirację dla współczesnych działań artystycznych, wypełniać białe plamy na mapie historii tego spotkania i skupionego wokół niego środowiska artystycznego, w końcu – upowszechniać wiedzę o tym niezwykłym w skali całego kraju wydarzeniu. Stąd główne filary projektu: współczesne wystawy i interwencje w przestrzeni, działania archiwistyczno-badawcze oraz projekty edukacyjne. Materiały dotyczące Sympozjum nie są zebrane w usystematyzowany sposób, nigdy nie zostały wydane w całości. Rocznica jest okazją, żeby uporządkować zarówno archiwum, jak i wiedzę na temat tego, co po Sympozjum pozostało.
Iwona Kałuża: W 1970 roku artyści i artystki Sympozjum zostali wytypowani do udziału przez środowisko krytyków i krytyczek sztuki za pomocą ankiety. My chcemy podkreślić, że od początku przygotowań zapraszamy wszystkie chętne podmioty i osoby, nikogo nie wykluczamy.
Kuba Żary: Grupa ma charakter otwarty: w obchody włączone są największe miejskie instytucje – BWA Wrocław, Muzeum Współczesne Wrocław, Strefa Kultury Wrocław – ale i zupełnie niezależne inicjatywy, takie jak JEST grupa czy kolektyw Why Quit, którego manifest został zresztą wygłoszony podczas jednego ze spotkań grupy roboczej. Do obchodów można było dołączyć z gotowym projektem, ale i z zarysem pomysłu na działanie. Wciąż możliwe jest dopisanie do programu Sympozjum Wrocław 70/20 kolejnych punktów. Nie przyjmujemy sztywnej narracji, w którą należy się wpisać, jednego spojrzenia na Sympozjum Plastyczne Wrocław ’70. Niektórzy uczestnicy odnoszą się do niego wprost, inni traktują jako luźną inspirację.
Opowiedzcie o procesie przygotowań. Skąd ta inicjatywa?
Maciej Bujko: Pierwsze spotkanie obyło się 19 lipca 2019 roku, nieformalne rozmowy miały miejsce jednak co najmniej dwa lata temu. Zaczęliśmy od grupy 6-7 osób, metodą kuli śniegowej dołączały kolejne, żeby skończyć przy liczbie 80. Pracowaliśmy warsztatowo w „komitetach do spraw”, nazwę czerpiąc z terminologii epoki. W ten sposób udało się wypracować program obchodów, w które zaangażowana była duża część środowiska sztuk wizualnych we Wrocławiu, relacje nawiązały instytucje, które dotąd ze sobą nie współpracowały.
Kuba Żary: To, że grupa powstała, świadczy o sile nieformalnych relacji – pomysł rzucony niezobowiązująco podczas jednego z wernisażowych wieczorów lotem błyskawicy rozszedł się po środowisku i wkrótce odbieraliśmy już kolejne telefony z pytaniem: „To kiedy pierwsze spotkanie?”. Inicjatywa ma charakter oddolny, środowiskowy, demokratyczny i warsztatowy. Przez większość czasu pracowaliśmy społecznie i bez finansowania. Walnych spotkań grupy roboczej było kilkanaście. Komitety programowe odpowiadają filarom, o których wspomniałem wcześniej: badawczo-archiwistycznemu, wystawienniczemu i edukacyjnemu. Powstały też dwa komitety organizacyjne: komitet komunikacji i wydawnictw własnych, który tworzy podcast Tu Sympozjum oraz komitet do spraw finansowych i formalnych. Długo nie byliśmy pewni, czy uda nam się pozyskać środki. Na początku roku wciąż żadne finansowanie nie było potwierdzone, a mimo to ciągle sprawnie działaliśmy. Obecnie cieszymy się z kilku grantów ministerialnych i dofinansowania miejskiego.
Podczas Sympozjum w 1970 roku tylko niewielka część artystów zaproponowała projekty z obszaru sztuki niemożliwej, ale na tyle istotne, że to one zdominowały dyskusję. Ironicznie ujął to Piotr Piotrowski, pisząc, że na aspekt konceptualny wpłynęła inercja władz miasta, które nie były w stanie zrealizować projektów.
W powszechnej świadomości Sympozjum Plastyczne Wrocław ’70 ugruntowało nurt konceptualny w Polsce, ale jest to z pewnością uproszczenie. Pierwotnym celem spotkania miało być zdaniem Anny Szpakowskiej-Kujawskiej po prostu upiększenie przestrzeni miasta. Jaki jest stan badań dotyczący zagadnienia?
Piotr Lisowski: Sympozjum szybko obrosło mitami, między innymi z powodu rozproszenia dokumentów i śladów po samym wydarzeniu. Wątek Sympozjum jako pierwszej manifestacji sztuki konceptualnej pojawił się już w latach 70. i jest nadal obecny, chociaż został wielokrotnie zweryfikowany przez badaczy. Należy pamiętać, że zdecydowana większość projektów zgłoszonych na sympozjum miała charakter formalno-materialny, artyści chcieli, żeby powstały. Tylko niewielka część artystów zaproponowała projekty z obszaru sztuki niemożliwej, ale na tyle istotne, że to one zdominowały dyskusję. Ironicznie ujął to Piotr Piotrowski, pisząc, że na aspekt konceptualny wpłynęła inercja władz miasta, które nie były w stanie zrealizować projektów.
Warto też pamiętać, że Sympozjum jest elementem ciągu działań, które miały miejsce od początku lat 60., czyli ruchu plenerowo-sympozjalnego. Zbigniew Makarewicz określił Sympozjum ostatnim zjazdem awangardy, zamykającym burzliwą dekadę lat 60. w sztuce polskiej. To, co wydaje mi się najistotniejsze, to fakt, że Sympozjum było platformą debaty z obszaru różnych sztuk: wizualnych, architektury, urbanistyki, poruszano kwestię przestrzeni społecznej. To zaważyło na atrakcyjności tego wydarzenia wtedy i jego aktualności dzisiaj. Sam fakt, że cały czas powraca się do Sympozjum, jest znaczący.
Nie opublikowano żadnej monografii Sympozjum, poza katalogiem Makarewicza, wydanym dopiero w 1983 roku. Pracujemy nad otwartym, internetowym repozytorium oraz obszerną książką na temat Sympozjum, która ma się ukazać pod koniec roku.
Jakie aspekty wydarzenia wydają się wam istotne ze współczesnej perspektywy?
Anna Bieliz: W naszych podcastach próbujemy rozkodować przestrzeń Wrocławia jako coś, co mogło powstać w konsekwencji zaproponowanych do realizacji prac, pokazywanych szerokiej publiczności na wystawach towarzyszących Sympozjum. Zastanawiamy się, co poszło nie tak, skoro wciąż mamy problem ze zorganizowaniem działań artystycznych w przestrzeni, mimo tylu lat prób i doświadczeń na tym polu. Już w 1970 roku zostało wykonanych wiele niezbędnych do takich działań aktywności, które polegały na zbieraniu opinii, testowaniu odbioru, pokazywaniu prac, objeździe Wrocławia i szukaniu jak najlepszych lokalizacji. Sympozjum pokazuje, jak wiele interdyscyplinarnych działań może zaistnieć przy okazji procesów artystycznych. Np. w przypadku działań edukacyjnych, staramy się zwrócić uwagę na przestrzeń mniej znaną, umożliwić skupienie się na miejscach pomijanych, w tym wypadku na osiedlach w południowych częściach Wrocławia.
Iwona Kałuża: Makarewicz planował, by Sympozjum odbywało się cyklicznie, odzwierciedlając bieżące trendy. Stąd próby odczytania wydarzenia po 10 latach, takie jak Przestrzeń w przestrzeni, wystawa przygotowana przez Makarewicza, do której zaproszono twórców Sympozjum ’70, ale też młodszych artystów, aby nastąpiła „korekcja spojrzeń”. Obecnie robimy to samo, uwzględniając zarówno artystów Sympozjum Plastycznego Wrocław ’70, jak i nowe pokolenie. Nie opublikowano żadnej monografii Sympozjum, poza katalogiem Makarewicza, wydanym dopiero w 1983 roku. Pracujemy nad obszerną książką na temat Sympozjum, która ma się ukazać pod koniec roku oraz otwartym, internetowym repozytorium. Materiały pochodzą m.in. ze zbiorów z MWW, ale też z Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, staramy się pozyskać dokumenty od osób prywatnych.
Kuba Żary: Nie ograniczamy się do tego, co powstało w latach ’70, uwzględniamy późniejszą wiedzę i realizacje. Obecnie analizujemy stenogramy spotkań organizatorów, odbyły się też edytony Wikipedii. Okazało się, że dotychczasowe hasło zawierało krótki akapit, teraz to rozbudowany artykuł. Wielu artystów, którzy brali udział w spotkaniach sympozjalnych, nie miało swoich biografii.
Humanizacja przestrzeni nie była i nie jest poślednim zadaniem, na które możemy kręcić nosem, dlatego że drugą nogą Sympozjum była sztuka konceptualna.
Wchodząc na waszą stronę, przede wszystkim widzę wymiar edukacyjny i badawczy, trochę mniej widoczny jest aspekt bieżący. Czy wynika to z sytuacji pandemicznej? Opowiedzcie o wystawach, które obecnie się odbywają oraz o tym, co się jeszcze wydarzy.
Piotr Lisowski: Twoje wrażenie jest spowodowane tym, że nasza strona internetowa znajduje się w procesie realizacji. Za chwilę zacznie ona funkcjonować dwutorowo, z jednej strony skupiając się na materiałach archiwalnych związanych z Sympozjum Plastycznym Wrocław ’70, a z drugiej strony na kalendarium tego wszystkiego, co dzieje się teraz. Tych bieżących wydarzeń jest coraz więcej. Ostatnio zainicjowane zostały projekty w takich miejscach jak Złoty Kiosk, Krupa Gallery czy działanie kolektywu JEST. W Muzeum Współczesnym Wrocław otworzyliśmy monograficzną wystawę Barbary Kozłowskiej, artystki wrocławskiej działającej od połowy lat 60., której działania możemy uznać za prekursorskie w obszarze sztuki performansu i sztuki ziemi w Polsce. W połowie sierpnia otwieramy główny projekt Muzeum Współczesnego, czyli wystawę Nowa normatywność. Sympozjum Plastyczne Wrocław ’70. Ma to być ekspozycja zbierająca cały materiał dokumentacyjno-archiwalny, choć z całą pewnością wykracza poza czysto historyczny pokaz.
Maciej Bujko: Zatrzymała nas pandemia. Otwarcie odbyło się online, z dwumiesięcznym opóźnieniem, staramy się nadrobić straty. Właśnie ogłosiliśmy otwarty nabór projektów, propozycje zostaną pokazane w listopadzie jako część obchodów rocznicy. Dostępna jest już nowa strona internetowa, gdzie każdy projekt ma już osobną zakładkę. Mamy za sobą dwie wystawy w galerii Entropia: Zbigniewa Makarewicza oraz kończącą się za kilka dni Entropolux Jerzego Kosałki i Tomasza Opani. Lada chwila przyjadą do nas rezydenci, których prace będziemy mogli zobaczyć we wrześniu. Dysponujemy także Złotym Kioskiem: galerią nieformalną, która ma swoje miejsce na Ołbinie. Stoi na wewnętrznym podwórku, każdy może przyjść i zobaczyć. Kiosk niedługo zostanie przeniesiony na Górkę Słowiańską, gdzie historycznie w 1970 roku miały powstawać realizacje.
Iwona Kałuża: BWA Wrocław, w którym pracuję, odnosi się do działań w przestrzeni publicznej, ale nie bezpośrednio do Sympozjum Plastycznego Wrocław ’70. W ramach projektu Out of STH, którego tematem przewodnim jest chłonność przestrzeni, kuratorzy Joanna Stembalska i Hubert Kielan podczas dwutygodniowych artystycznych mikrorezydencji planują zbadanie obszarów zapalnych w mieście i występujących tam konfliktów. Efektem będą propozycje modeli koegzystencji, interwencje oraz dokumentacje procesu pracy artystów, które zaprezentujemy na wystawie. Poza tym w ramach interdyscyplinarnych działań wokół Kościuszkowskiej Dzielnicy Mieszkaniowej zaprosiłam wspólnie z Dominiką Drozdowską m.in. Macieja i Paulinę Galanciak, którzy będą zbierać wspomnienia mieszkańców Wrocławia dotyczące placu Kościuszki. Tego, co jest dla nich istotne, co pamiętają, co było bądź jest dla nich ważne. Na bazie tego Paulina i Maciej stworzą instalację dźwiękową, która stanie się częścią przyszłorocznego projektu Pętla.
Przejdźmy do wydarzeń edukacyjnych. Na waszej stronie można przeczytać dokumenty Pigułka wiedzy oraz Mapy. Wydaje się, że zachęcają one do samodzielnych poszukiwań w przestrzeni miejskiej.
Anna Bieliz: W komitecie ds. edukacji spotykamy się w interdyscyplinarnej grupie, składającej się z przedstawicielek instytucji, osób realizujących różnorodne programy edukacyjne oraz niezależnych edukatorek. Pracujemy nad tworzeniem materiałów warsztatowych, a później sprawdzamy w praktyce, jak sympozjum „działa” i jaki ma odbiór. Dysponujemy trzema narzędziami edukacyjnymi: Mapą, Pigułką wiedzy i Scenariuszami działań.
Zależało nam podczas naszej pracy na osadzeniu prac w przestrzeni Wrocławia. Projekty, które zostały zaproponowane podczas Sympozjum Plastycznego Wrocław ‘70, przeznaczono dla obszarów w dużym stopniu spoza centrum miasta. Był to wtedy ważny komunikat: „tworzymy sztukę na nowopowstających blokowiskach, ale też na terenach, na których wciąż znajdują się luki spowodowane zniszczeniami wojennymi”. Chcieliśmy pokazać na mapie skalę przedsięwzięcia i prac, wykorzystać język, który pozwoli na wyobrażenie, jak prace – w dużej mierze niezrealizowane – miały wyglądać i oddziaływać na przestrzeń. Zachęcamy do ruszenia w miasto. W większości mamy do czynienia z czarno-białymi zdjęciami dokumentacji projektów w Muzeum Architektury czy Galerii pod Mona Lisą, do których nie wszyscy mają dostęp.
W Pigułce wiedzy o Sympozjum starałyśmy się objaśnić prostym językiem, o co chodziło artystom i organizacjom podczas Sympozjum, nawiązać do dawniej istniejących nazw miejsc i zakładów, nakreślić okoliczności we Wrocławiu i na świecie. Scenariusze działań są propozycją warsztatów, skierowanych do różnych grup, np. seniorów czy dzieci. Wybieramy ogólny temat, dajmy na to zjawiska w przyrodzie, ale analizujemy przez to określoną pracę z Sympozjum Plastycznego, nawiązującą do tego zagadnienia. Zakładamy ewaluację działań wśród edukatorek, nauczycieli, którzy będą z tych narzędzi korzystać. Zobaczymy, na ile sam temat prac i sympozjum będzie wybrzmiewał, a na ile będą to po prostu działania warsztatowe ze sztuki konceptualnej czy sztuki w ogóle. Naszym pierwszym działaniem z odbiorcami były Śniadania z Sympozjum, dostosowane do sytuacji pandemii. Inspirując się pracami artystycznymi można było samodzielnie stworzyć na podstawie przepisów posiłki. Zależało nam na tym, żeby trafić z tematami wokół sztuki konceptualnej prostymi i przyjaznymi narzędziami, nawiązywać do rzeczy nam znanych i codziennych – oswajać Sympozjum.
Kuba Żary: To, że wśród materiałów edukacyjnych pojawiła się mapa, wzbudziło początkowo kontrowersje w grupie roboczej i dyskusje o samej istocie Sympozjum. Zapamiętane jest ono przecież jako pierwsza polska manifestacja sztuki konceptualnej, efemeryczna i ideowa – a nanoszenie tak opisywanych propozycji artystycznych na plan miasta części grupy wydawało się nieintuicyjne. W obchody wpisane jest odpominanie historii Sympozjum Wrocław ‘70. Mówimy o tym, że duża część pracy myślowej, która została podczas niego wykonana, to praca z przestrzenią. Celem grupy Mariana Bogusza była humanizacja przestrzeni miejskiej, wprowadzeniem życia i sztuki w nowopowstające blokowiska, już wtedy oceniane krytycznie. Osiedla A, B, C, D, gdzie działał Bogusz, to dość tania realizacja, nie architektura najwyższej próby. Humanizacja przestrzeni publicznej nie była i nie jest poślednim zadaniem, na które możemy kręcić nosem, dlatego że drugą nogą Sympozjum była sztuka konceptualna. Kiedy wczytuję się w stenogramy sympozjalne, dyskusja między tymi dwoma prądami jest bardzo widoczna i tak też jest w naszym działaniu. Odwołujemy się do prac, które materialnego substratu nie miały, gdyż należały do sztuki niemożliwej: Gostomskiego, Fedorowicza, Stażewskiego, ale warto też myśleć o tych wszystkich, którzy chcieli zajmować się przestrzenią i sprawić, aby była „lepsza”.
To ciekawe także w kontekście stereotypu o dematerializacji sztuki konceptualnej. Wydaje mi się, że mapa jest ikonicznym jej narzędziem konceptualizmu, wspierającym operacje myślowe. Jeśli chodzi o Sympozjum Plastyczne Wrocław ‘70, aspekt włączenia nauk społecznych w narzędzia tego wydarzenia jest chyba dość wyjątkowy?
Kuba Żary: Tak, podczas Sympozjum Plastycznego badania z zakresu socjologii sztuki prowadził Władysław Misiak. Podjął próbę zrozumienia znaczenia Sympozjum dla ówczesnych mieszkańców Wrocławia. Od lutego do maja prezentowane były kilkudniowe pokazy-wystawy w Galerii Pod Moną Lisą, którym towarzyszyły dyskusje. Na ich podstawie zostały opracowane badania Misiaka. Może nie jest to przełomowe, ale dość niezwykłe. Co ciekawe, autorem identyfikacji wizualnej naszego Sympozjum Wrocław 70/20 jest syn tego właśnie badacza, Marian Misiak.
Iwona Kałuża: W drugiej połowie lat 60. artyści funkcjonowali bardzo silnie w relacji z odbiorcą. Misiak został zaproszony na samo Sympozjum, ale tego typu badania przeprowadzał już od kilku lat. Jeździł do domów kultury na Dolnym Śląsku, gdzie badał odbiór dzieła sztuki. Był odpowiedzialny za Pracownię Twórczości Artystycznej w BWA we Wrocławiu, gdzie odbiorca mógł zrelacjonować, jak postrzega daną pracę. Wynikało to z przekonania władzy, że sztuka i kultura to narzędzie wpływu społecznego. Badania Misiaka nie są opublikowane, artykuł miał znaleźć się w katalogu Makarewicza, ale ostatecznie do tego nie doszło. Warto zwrócić też uwagę na ideę Muzeum Sztuki Aktualnej Jerzego Ludwińskiego, która powstała w 1966 roku, bo to Ludwiński przywiązywał wagę do relacji między artystami i widzami.
Piotr Lisowski: To, co zapoczątkowało Muzeum Sztuki Aktualnej, realizowane było w jakimś stopniu w Galerii pod Moną Lisą, w miejscu, które najsilniej wpłynęło na kształt Sympozjum. Aspekt odbioru sztuki był obecny od początku aktywności galerii, z którą związany był też Misiak. Badania, które wówczas przeprowadził, znalazły się w pracy magisterskiej poświęconej Sympozjum Plastycznemu, napisanej w 1974 roku w Toruniu pod opieką Janusza Boguckiego, jednego z krytyków zaangażowanych w Sympozjum. Praca magisterska jest punktem wyjścia dla wielu późniejszych publikacji i badań na temat wydarzenia, a także podstawą książki Makarewicza.
Wyobrażenie o wydarzeniu historycznym jest kolonizowane za pomocą symboli i przykładów ikonicznych, takich jak praca Gostomskiego Zaczyna się we Wrocławiu. Czy jest jeszcze coś, co bywa pomijane i co należałoby naświetlić?
Anna Bieliz: We Wrocławiu są trzy instalacje, które zostały zrealizowane po Sympozjum, ale nie są konotowane z tym wydarzeniem: praca Barbary Kozłowskiej Samotność w Parku Popowickim z 2017, Krzesło Tadeusza Kantora przy Wrocławskim Teatrze Współczesnym oraz Arena Jerzego Beresia na wyspie Piasek, najbardziej rozpoznawalna z nich, kilkukrotnie odtwarzana. Zależy nam szczególnie na tym, żeby dwie pierwsze prace przywrócić kolektywnej pamięci. Otrzymujemy mnóstwo pytań, czy w ramach obchodów planujemy zrealizowanie określonej pracy w przestrzeni, na razie nie ma takiej perspektywy ze względu na finanse.
Kuba Żary: Następny odcinek podcastu Tu Sympozjum poświęcony jest właśnie realizacjom Kozłowskiej i Beresia.
Jakie materiały pojawią się jeszcze na stronie?
Kuba Żary: Cykl podcastów Tu Sympozjum został zaplanowany na 10 odcinków, w tym momencie wiemy już, że będzie ich więcej. W najbliższych kilku częściach omówimy realizacje i „nie-realizacje”, czyli projekty, które zostały zgłoszone podczas Sympozjum w formie propozycji, lecz ostatecznie nigdy nie zostały wykonane. Następny odcinek poświęcony jest jedynej realizacji z 1970 roku, czyli Kompozycji pionowej nieograniczonej Henryka Stażewskiego. Pokaz odbył się w Dniu Zwycięstwa, 25. rocznicy powrotu Ziem Zachodnich i Północnych do Polski – opowiedzieliśmy i o innych oficjalnych wydarzeniach, które się wtedy odbyły. Z perspektywy historii sztuki wydaje nam się, że ten dzień był długi i ciemny, a dopiero w finale jego mrok rozproszony został przez światła Stażewskiego. Natomiast dla zwykłego mieszkańca Maryla Rodowicz czy Skaldowie na Polach Marsowych mogli być bardziej elektryzujący. Opowiedzieliśmy też o roli organizacyjnej Marii Berny i Jana Chwalczyka. Wspomnieliśmy o rekonstrukcji Kompozycji w Warszawie w 2008 roku, zrealizowanej przez Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Omówiliśmy prace stworzone jako projekty dla Sympozjum, ale zrealizowane w innych niż Wrocław miastach, m.in. rzeźbie Jana Ziemskiego w Lublinie na Osiedlu Sienkiewicza wykonanej w 1978 roku. Do badań socjologicznych wrócimy w jednym z ostatnich odcinków, poruszymy m.in. kwestię niskiego odsetka kobiet, które były uczestniczkami wydarzenia. Przywróciliśmy zapomniane przez dekady słowa określające uczestników imprez sympozjalnych: sympozjasta i sympozjastka.
Ciekawe, na ile projekty Sympozjum nie zostały zrealizowane dlatego, że niektórym brakowało zapału, a na ile były to działania władzy, niezadowolonej z otrzymanych propozycji artystycznych…
Anna Bieliz: Artyści Sympozjum byli z różnych środowisk, skupiali się wokół różnych inicjatyw, galerii czy działań, pochodzili z różnych części Polski – wszystko to utrudniało koordynację produkcji ich dzieł, nadzór nad współpracą z zakładami przemysłowymi, a rozproszona odpowiedzialność nie sprzyjała spięciu wszystkiego w całość. Zabrakło ostatniego etapu, mimo że ogromna część działań przygotowawczych do produkcji została wykonana. Czynników niepowodzenia było wiele, wydaje się, że zadecydowało o nim ich nagromadzenie.
Planujecie przedłużenie projektu?
Piotr Lisowski: Sympozjum Plastyczne Wrocław ’70 nigdy oficjalnie się nie zakończyło. Powracamy do niego regularnie, powstają nowe projekty, więc wszystko wciąż trwa. Nie myśleliśmy jeszcze o działaniach na rok 2021. Dla samego Muzeum Współczesnego ten obszar jest bardzo bliski, sądzę, że jeszcze wielokrotnie wrócimy, jeżeli nie do samego Sympozjum, to do sztuki tego czasu.
Iwona Kałuża: Nie rozmawialiśmy o tym jeszcze w grupie roboczej. Skoro zaczęliśmy obchody 9 maja, nic nie stoi na przeszkodzie, aby trwały do maja następnego roku.
Anna Bieliz: Wszystkie osoby z grupy roboczej są bardzo mocno związane z Wrocławiem i z innymi inicjatywami, które odbywają się w naszym mieście. Sporo działań w ramach Sympozjum 70/20 powstało od nowa, ale też część istniejących już od lat w programie różnych instytucji projektów zmienia czy modyfikuje swój dotychczasowy kształt, odwołując się do kontekstu Sympozjum. Ich przebieg wykracza poza ramy tego roku.
Wiktoria Kozioł – historyczka sztuki (doktorat na Wydziale Historycznym UJ), krytyczka, badaczka. Rozwija działalność pedagogiczną w zakresie wyższej edukacji związanej z historią sztuki i sztuką. Pracowała jako asystentka na Wydziale Sztuki UP, wykłada na Wydziale Polonistyki UJ (krytykę artystyczną i syntetyczny kurs dotyczący dziejów historii sztuki europejskiej) oraz na Wydziale Malarstwa Akademii Sztuki w Szczecinie. Obecnie jest przede wszystkim związana z Uniwersytetem SWPS w Krakowie (dawna Wyższa Szkoła Europejska), gdzie pomaga kształcić osoby zajmujące się grafiką, przede wszystkim w obszarze gier cyfrowych. Pracuje także w Liceum Sztuk Plastycznych Cosinus w Krakowie, gdzie uczy historii sztuki. Jest autorką ponad 50 artykułów krytycznych i kilkunastu tekstów naukowych
Więcej