„Lunatycy / Lunatyczki” Dominika Lejmana w Państwowej Galerii Sztuki w Sopocie

Lunatycy, Lunatyczki
Tym mianem określano kiedyś ludzi szalonych, geniuszy podziwianych, ale nierozumianych przez ogół społeczeństwa. Dominik Lejman w swoim projekcie skłania nas do zbadania naszego rozumienia pojęcia szaleństwa i refleksji na temat podejmowany już wcześniej przez kierunki sztuki awangardowej XX wieku, takie jak dada i surrealizm. Próbowano zrozumieć – kim jest szaleniec? Kogo uważamy za osobę niepoczytalną? Dwudziestowieczna filozofia, sztuka i kultura zaczęły kwestionować dotychczasowe definicje i system społeczny je sankcjonujący. Filozof i krytyk sztuki Hubertus Von Amelunxen zauważa, że artysta kwestionuje podstawowe założenia rozumienia szaleństwa i pyta: „Kim właściwie jest tutaj szaleniec, facetem w kaftanie bezpieczeństwa czy mężczyzną w garniturze, który prowadzi nas ścieżką do zagłady?”.
Dominik Lejman zadaje powyższe pytania w podwójnym sensie. Odnosi się zarówno do sytuacji niehumanitarnych metod „leczenia” i traktowania inności w systemie izolacji i przymusu, czyli tak naprawdę stosowania represji, jak i próby metaforycznego rozważenia natury szaleństwa w systemie społecznym, w naszym szalonym świecie pełnym wojen, więzień i ograniczeń. Szpitale psychiatryczne to przykład wymuszonego odizolowania i alienacji „nieproduktywnych” dla społeczeństwa jednostek, traktowanych jako zakłócenie systemu społecznego, a nawet zagrożenie. Już w średniowieczu izolowano w ten sposób ludzi chorych, a szaleńców ładowano na statki głupców i wysyłano w morze. Te obrazy znamy z malarstwa Hieronima Boscha i Petera Breugla St. Podobne tematy podejmowało holenderskie malarstwo rodzajowe XVII wieku.
Filozofia XX wieku wiąże natomiast szaleństwo z systemem społecznym11 Michel Foucault zwrócił naszą uwagę na rozumienie szaleństwa jako pewnej konstrukcji społecznej – odrzucenia tych, którzy nie pasują do naszych konwencjonalnych kategorii normalności. Opisuje to w książce Szaleństwo i nierozum. Historia szaleństwa w dobie klasycyzmu ↩︎. „…skojarzenia ze strachem, niepokojem i cierpieniem są sprzeczne z preferowaną normą; normą, która wymaga produktywności ekonomicznej, zysków wydajnościowych zdrowej i przystosowanej populacji, aby realizować miękkie i twarde cele systemu władzy, takie jak własność zasobów i jakość życia”22 Fragment tekstu kuratorskiego towarzyszącego wystawie 2022 roku w Wenecji na wyspie San Servolo. ↩︎ – diagnozuje Hubertus Von Amelunxen. Estetykę buntu przeciwko dominującej, narracji społecznej zysku, władzy, wojny i konformizmu można było zobaczyć już w dadaizmie, a jeszcze wyraźniej w kontrkulturze lat 60-tych i współczesnym hip hopie.




Z drugiej strony szaleńców traktowano jako jasnowidzów, wizjonerów bądź szalonych geniuszy, którym towarzyszy magia. Szaleństwo postrzegano jako szczególny stan duchowy niedostępny dla ludzi „normalnych”. Czy jest to problematyczne wynaturzenie, które należy wyeliminować? Czy też może to być alternatywna narracja, szaleństwo jako naturalna ludzka; różnorodność jak kolor włosów lub skóry, płeć lub seksualność; inny ogląd świata, który może zaoferować potencjalnie transformujące widzenie, wychodzące poza dominującą społeczną narrację i jej normy. Różnorodność mentalna, historycznie była niezbędna dla kreatywności i innowacji naszej cywilizacji i nadal tak jest. Można dostrzec powiązania między szaleństwem, sztuką i magią.
Dominik Lejman proponuje przyjrzeć się szaleństwom naszego współczesnego świata, wojnom, marginalizacji i wykluczeniom. Zauważa, że z szaleństwa pandemii Covida, gdzie rządy zakazywały kąpieli w morzu, wychodzenia do parku, a nawet do lasu, Europa wpada w szaleństwo wojny. W wywiadzie udzielonym księdzu Jerzemu Stranzowi z okazji wystawy REENACTMENT w kościele na Ostrowie Tumskim w Poznaniu, artysta wspomina jedną z naszych traum: „W minionych latach epidemia covid posłużyła do przeprowadzenia globalnego eksperymentu społecznego, któremu w istocie wszyscy zostaliśmy kolektywnie poddani, na zasadach „wymuszonego leczenia” i izolacji – zbliżonych do form traktowania pacjentów szpitali psychiatrycznych. Stwierdzenie Nietzschego: „Szaleństwo u jednostek jest rzeczą rzadką, ale u grup, partii, narodów i epok jest regułą” nabiera w tym kontekście szczególnego znaczenia„33 O granicach normalności i szaleństwa z Dominikiem Lejmanem i Biancą O’Brien rozmawia ks. Jerzy Stranz, katalog wystawy Reenactement (Odtworzenie), Akademia Lubrańskiego. Wydawnictwo, Poznań 2023, s. 29. ↩︎.
Dominik Lejman wraz z grupą kuratorów trzy lata temu w czasie weneckiego Biennale zaproponował niezależny Pawilon Szaleństwa usytuowany na wyspie San Servolo. Zainspirowało go to miejsce ze względu na szczególną historię. Już w VII wieku założono tam benedyktyński klasztor, który pierwotnie przez osiemset lat służył mniszkom i mnichom, by W XVII wieku stać się enklawą dla chorych na dżumę, a podczas okupacji napoleońskiej służyć rannym francuskim żołnierzom. Następnie budynki położone na odizolowanej wyspie przeznaczono na szpital psychiatryczny, który działał tam przez kolejne dwa stulecia i dopiero reforma włoskiej psychiatrii z 1978 roku położyła kres jego istnieniu.
Obecnie mieści się tu muzeum historii szpitala, kaplica, centrum konferencyjne będące miejscem nauki i spotkań, a także pawilony i park służące sztuce, gdzie między innymi organizowane jest Biennale Sztuki i Architektury. Tym wszystkim była i jest wenecka wyspa San Servolo, która współcześnie wydaje się miejscem spokoju i relaksu. Wystarczy jednak wejść do tutejszego muzeum, aby przeszył nas dreszcz trwogi na widok krzeseł ze skórzanymi pasami, którymi krępowani byli pacjenci i lekarskie przyrządy przypominające narzędzia tortur. Prezentowane tam archiwalne zdjęcia przedstawiają nieszczęśników, którzy trafiali do tego ośrodka, gdzie alternatywą było „wyleczenie” lub pozostanie na całe życie.




Dominik Lejman miał dostęp do tutejszej biblioteki i archiwum szpitala psychiatrycznego, które były dla niego kopalnią wiedzy i dramatycznych emocji. Na bazie swoich badań stworzył projekt Lunatics, na który składało się 11 multimedialnych instalacji video umieszczonych w przestrzeni Muzeum i kaplicy oraz powiązanych z nimi interwencji performatywnych.
Artysta postanowił z perspektywy Wyspy Szaleńców przyjrzeć się krytycznie temu co dzieje się po drugiej stronie Canale Grande, gdzie panuje kulturowy zgiełk projektów prezentowanych w narodowych pawilonach weneckiego biennale odzwierciedlających w pewnym sensie aktualną kondycję świata. Projekt wenecki stał się podstawą kolejnych odsłon tematu, będącego od jakiegoś czasu zainteresowaniem w twórczości Dominika Lejmana.
W Państwowej Galerii Sztuki w Sopocie przedstawiamy wystawę zatytułowaną Lunatycy / Lunatyczki (Lunatics), kładącą szczególny nacisk na rolę kobiet. Kilkanaście prac jest przejmującym i fascynującym światem stworzonym przez artystę, który – dzięki od lat konsekwentnie rozwijanej formule łączenia projekcji wideo z malarstwem – tworzy niezwykle sugestywną MANIFESTACJĘ NIEOBECNOŚCI.
Dwa obrazy wideo Reenactement pierwotnie pokazane w kaplicy na San Servolo, są dwoma ciemnymi panelami, na których tle widzimy monumentalne projekcje kobiecej postaci, Bianci O’Brien. Owinięta w białą szatę przypomina portrety świętych. Obrazy odwołują się do religijnej ikonografii zdjęcia z krzyża i zmartwychwstania. Oba przedstawiają performance filmowany in-situ na wyspie San Servolo. Projekcje przenikają się z obrazami, technicznie tworząc dzieła hybrydowe, formalnie nawiązujące do barokowego malarstwa i carravagionizmu. Na jednym widzimy pionową kobiecą postać, której pozycje głowy ustalają czyjeś ręce, zupełnie jak na fotografiach szaleńców znalezionych przez artystę w archiwum. Na drugim, postać leży, aby w pewnym momencie poruszyć się i powolnym ruchem podnieść. Efemeryczna zjawa rzuca wyzwanie historycznie ugruntowanym określeniom zdrowia psychicznego i szaleństwa. Oniryczna figura wydaje się pochodzić z innego świata.
Artystka i performerka Bianca O’Brien będąca współczesnym kanonem piękna (i dosłownie supermodelką, która pojawia się na okładkach Vogue’a), przypomina anonimową bohaterkę wczesnorenesansowego obrazu Rogera van der Weydena, jednego z niezwykłych przedstawień w historii sztuki, prezentującego tajemniczą kobietę w welonie, zatopioną w swoich myślach. Zwracano uwagę, że bardziej przypomina mniszkę niż świecką dwórkę. O’Brien, modelka Dominika Lejmana, mimo podobieństwa do swego alter ego sprzed kilku stuleci w kwestii elegancji i delikatności, różni się jednak, spoglądając wprost na widza, jakby bezwiednie szukała wsparcia lub oskarżała oprawców. Bianca O’Brien wyjaśniała przesłanie tej performatywnej pracy podkreślając słowa „kontrola, manipulacja, nieporządek, spokój, kobiecość.” Wskazywała na napięcie pomiędzy byciem pod kontrolą władzy (rąk ustawiających jej głowę) „a wrażliwością emocjonalną – tak często błędnie interpretowaną jako forma słabości i brak woli zaakceptowania tego, co nieuniknione”44 Ibidem, s. 31 ↩︎.




W Sopocie prezentowana jest także wcześniejsza praca artysty zatytułowana Not Entitled (2020), Bez Tytułu (nieuprawniona). Na zaciemnionym pionowym płótnie pojawia się obraz nagiej kobiety w ciąży, pokazanej od głowy do kolan, gdy przechyla głowę lekko w lewo, a następnie lekko w prawo, gdy składa ręce do modlitwy, a następnie głaszcze swój ciążowy brzuch. Nagie ciało wydaje się skrępowane gorsetem, a ruchy ramion są wykonywane jak na sznurkach, pociąganych przez niewidzialną rękę powyżej – niczym w teatrze lalki; Performująca modelka jest w domyśle Świętą Marią, której nie prowadzi ani ręka Boga, ani Ducha świętego ręka Boga, tylko widoczne ręce ludzkie. Pracę można traktować jako krytyczny komentarz autora w stosunku do roli Kościoła w Polsce w zakresie praw reprodukcyjnych.
Dwie inne projekcje zatytułowane UBU z polskim performerem Leonem Dziemaszkiewiczem nawiązują do pierwszej wersji powieści Alfreda Jarry’ego Ubu Król czyli Polacy – proto-surrealistycznej młodzieńczej groteski pisarza, którą uważano za zapowiedź totalitarnych dyktatur, rodzącego się nazizmu i buntu mas. Zaś dyptyk malarski Agawa jest przedstawieniem rośliny, która na wyspie San Servolo była niemym świadkiem cierpień pacjentów tamtejszego szpitala. Atmosferę tego miejsca przybliża cykl portretów pacjentów znalezionych w dziewiętnastowiecznym archiwum i film REENACTMENT 2023 Piotra Machy.
Poruszając się na granicy mediów od ponad dwóch dekad, Lejman eksperymentuje koncepcyjnie z malarstwem i mediami opartymi na czasie – co prowadzi do kalejdoskopu różnych, często zaangażowanych społecznie narracji, które obejmują zarówno przestrzeń, jak i czas. Stworzona harmonijna symbioza generuje pełne znaczenie dzieła sztuki, aby malarstwo służyło jako scena, a projekcja wideo tworzyła efemeryczny obraz brakującego występu. Pokazywana na wystawie sopockiej Pink Courtain (Różowa kurtyna) dotyczy niecentralnego spojrzenia i koncepcji anamorfizmu w malarstwie i kulturze wizualnej. Artysta zaprasza do zrobienia „kroku w bok” – aby zyskać nowe perspektywy w sposobie interpretowania naszej relacji z dziełami sztuki. Obraz o nieregularnym kształcie, w którym dłonie zmuszają performerkę do spojrzenia na wprost, przy jednoczesnej, wywołanej trapezem pracy iluzji przyglądania się sytuacji z boku, z „nienormalnej” perspektywy, jest pozbawiony narzuconego, patriarchalnego porządku.
Dominik Lejman podkreśla, że szaleństwo to temat, którego nie wyczerpiemy jedną wystawą. Stąd pomysł Pawilonu Szaleństwa jako cyklicznego wydarzenia. Potrzebę takiego projektu i jego wartość potwierdziło zainteresowanie i zaangażowanie wielu wybitnych postaci z całego świata. W Wenecji odbyło się sympozjum, w czasie którego naukowcy debatowali o naturze szaleńca i szaleństwa. Rozpatrywano ewolucję pojmowania i traktowania tego tematu od renesansowego przedstawienia głupca po archetyp szalonego naukowca albo geniusza, budzącego zainteresowanie, a nawet podziw. Większość przypadków traktowano w ciągu wieków jako problem, który należy wyleczyć siłą przywracając do normalności i produktywności lub wyśmiać, wykluczyć i odizolować. To nieustannie powracający problem w społeczeństwach. Dominik Lejman opowiada o uniwersalnym ludzkim doświadczeniu, ponad granicami i ograniczeniami, co zawsze łatwiej dostrzec z dystansu, z oddzielonej od „normalnego” świata weneckim kanałem „wyspy szaleńców”. Artysta stawiając pytania o różnego rodzaju granice i pojęcie szaleństwa stawia pytania o naszą cywilizację. Czym dziś w dobie niepewności i nieustannych transformacji jest normalność? Tytuł projektu Lunatycy / Lunatyczki odwołuje się do pojęć Kosmosu i Księżyca, które ciągle są kwestią wyobraźni i niepoznanej tajemnicy podobnie jak natura szaleństwa.
Przypisy
Stopka
- Osoby artystyczne
- Dominik Lejman
- Wystawa
- Lunatycy / Lunatyczki
- Miejsce
- Państwowa Galeria Sztuki w Sopocie
- Czas trwania
- 15.03–18.05.2025
- Osoba kuratorska
- Eulalia Domanowska
- Fotografie
- Tomasz Maryks
- Strona internetowa
- pgs.pl/dominik-lejman-lunatycy/