Konceptualiści. Rozmowa z Mariką Kuźmicz
Adam Mazur: Jakiego rodzaju instytucją jest Fundacja Arton?
Marika Kuźmicz: Fundacja powstała cztery lata temu i uważam, że dosyć konsekwentnie przez ten czas realizuje swoje założenie, jakim jest przede wszystkim badanie polskiej sztuki lat 70. Punktem wyjścia była wystawa Konceptualizm. Medium fotograficzne, którą zrobiłam najpierw w 2010 w Łodzi, a potem w 2011 roku powtórzyłam ją w trochę innym kształcie w Berlinie. Wystawa była prezentacją fotografii tego czasu, fotografii lat 60. i 70.
Dzisiaj pewnie widziałabym ją inaczej, niemniej jednak to ona stała się punktem wyjścia do działań fundacji. Prywatne archiwa artystów, które częściowo wówczas pokazałam, w tej chwili są materiałem naszej pracy – staramy się do nich docierać, opracowywać, digitalizować, prezentować na wystawach i w miarę możliwości przygotowywać publikacje.
Dlaczego wystawa Fotografii konceptualnej już ci się nie podoba?
Podoba. Praca nad nią to był bardzo ważny czas. Ale teraz uważam, że wypreparowanie jednego medium ze sztuki tego czasu było pewnie potrzebne, ale nie jestem teraz przekonana czy słuszne. Ludzie, którzy zostali na wystawie przedstawieni jako fotografowie, posługiwali się również chętnie tekstem, filmem i wybranie zdjęć pokazuje tylko pewien aspekt ich działalności. Niemniej, zależało mi na tym, żeby spróbować ponownie zastanowić się nad tym pojęciem „konceptualny” czy „konceptualizm”, nie tylko dla refleksji nad nim samym, ale dlatego, że zauważyłam, trudno zresztą tego nie zauważyć, że te określenia były w swoim czasie elitarne. Interesowało mnie dlaczego tak było. Szukałam uzasadnionych merytorycznie metod, żeby móc przedstawić to zjawisko szerzej. Z perspektywy kilku lat ostrożnie powiem, że raczej się to udało. Tyle, że teraz oczywiście zrobiłabym tę wystawę jeszcze inaczej.
Czyli teraz byłaby to raczej Sztuka konceptualna, albo Konceptualiści?
Myślę, że tak.
Mimo to fotografia jest dla ciebie ważna właściwie od początku działalności w polu sztuki. Opowiedz skąd to się wzięło? Skąd fotografia?
Pamiętam, że kiedy zaczynałam studia zupełnie się tego nie spodziewałam. Próbowałam zresztą te studia zmienić. Ale na drugim roku zaczęliśmy pierwsze kursowe wykłady poświęcone fotografii. Nazywały się chyba Fotografia a sztuka i nagle okazało się, że to jest coś, co mnie tak naprawdę interesuje.
W swojej pracy naukowej zajmujesz się fotografią XIX-wieczną. To fotografia bardzo specyficzna i wiedza specjalistyczna.
Napisałam doktorat o Janie Mieczkowskim. Zainteresowanie fotografią XIX-wieczną wzięło się właściwie stąd, że interesował mnie po prostu problem portretu fotograficznego. Pisałam pracę magisterską o formach i funkcjach XIX-wiecznego portretu fotograficznego. Ponieważ Mieczkowski był przede wszystkim portrecistą, uznałam, że taka monografia da mi szansę, żeby zająć się portretami, da mi okazję do kwerend w tym temacie.
Wcześniej pracowałaś w Rempeksie, gdzie odpowiadałaś za wystawy i aukcje fotografii.
Pracowałam w Rempeksie przez prawie pięć lat, organizowaliśmy tam dwie aukcje fotografii rocznie i to wyglądało tak, że jak jedną się skończyło, to zaczynało się robić drugą. Potem to po prostu przestało być dla mnie interesujące, zaczęło być rutyną, ja nie potrafię pracować w ten sposób.
Czyli z jednej strony badania naukowe, praca magisterska, doktorat, który właśnie obroniłaś, poświęcony fotografii XIX-wiecznej, z drugiej strony praca w domu aukcyjnym nad fotografią dawną i współczesną. Ostatecznie dojście do momentu przewartościowania medium w sztuce konceptualnej.
Tak. Dla mnie szczególnie interesujące są polskie lata 70. Nadal jeszcze sobie z tym nie poradziłam, nie zamknęłam tego i mam nadzieję, że jeszcze jakiś czas nie zamknę. Mam na myśli tej zagadki: co takiego jest w latach 70., co obecne jest również w polskiej sztuce najnowszej? Coś w mentalności artystów, w sposobie, w jaki myślą o sztuce, jak funkcjonują oni i instytucje sztuki. Mam wrażenie, że to gdzieś wtedy się zaczęło, że nadal jest wyczuwalne i próbuję odpowiedzieć na pytanie: co to takiego.
Badania nad tą dekadą prowadził Paweł Polit, który robił w swoim czasie wystawę o refleksji konceptualnej, również Łukasz Ronduda próbował ten temat ugryźć koncentrując się na „pseudoawangardzie”. Jakbyś określiła specyfikę swoich badań poza tym, że jest to fotografia i lata 70.?
Wydaje mi się, że sięgam po dorobek artystów, który był nieopracowany przez badaczy, o których wspomniałeś, albo też był opracowany w mniejszym stopniu. Myślę, że ta wielość narracji, która wtedy miała miejsce, może wybrzmieć jeszcze pełniej. Nie twierdzę zresztą, że działalność fundacji sprawę zamknie. To jest po prostu, mówiąc krótko pewna polifonia zjawisk i postaw.
Ta polifonia rozbrzmiewa ciekawie również w świecie galerii komercyjnych, które podobnie jak Fundacja Arton, budują wokół tego tematu swoją tożsamość. Mam na myśli przede wszystkim Pola Magnetyczne i Asymetrię. Jakbyś widziała pracę fundacji w kontekście działalności tych miejsc? Bierzesz pod uwagę kontekst rynkowy?
Biorę, wydaje mi się, że ta wielość jest istotna. Sytuacja po prostu jest pełniejsza. Dla nas to ważny kontekst.
Czy na przykład zazdrościsz wystawy Jarnuszkiewicza czy Gierzyńskiej Patrykowi Komorowskiemu? Rywalizujecie o archiwa?
Nie, ja tego tak nie widzę. Interesują nas zupełnie inne postaci. Z mojej perspektywy zupełnie nie widzę jakiegoś ścigania się, czy rywalizacji. Kilka lat temu, jeszcze w Rempeksie, pokazałam wystawę Teresy Gierzyńskiej i to było dla mnie bardzo istotne. Ale teraz Fundacja ma swój określony program i dość precyzyjne plany, które realizuję, nie widzę tu miejsca na zazdrość, o którą pytasz.
Rozmawialiśmy o pracy w domu aukcyjnym i jak wygląda dziś twoja relacja z komercją. Jesteś specyficzną osobą, bo z jednej strony prowadzisz badania naukowe, jesteś mocno zaangażowana w badania źródłowe, pracę z archiwami artystów, ale też w dużej mierze te badania przekładały się na aukcje, na rynek. Widoczne było to w czasie twojej pracy w domu aukcyjnym, gdzie opracowywałaś chociażby Pawła Kwieka, czy innych twórców, którymi zajmujesz się dziś w Fundacji.
W Domu Aukcyjnym zaczęłam pracować jako studentka trzeciego roku historii sztuki i to była po prostu praca dodatkowa. Akurat tak się złożyło, że zaczęło się pojawiać na rynku sporo fotografii i pojawił się pomysł, żeby zrobić aukcję tematyczną. Ponieważ wiedziałam już wtedy jaki będzie temat mojej pracy magisterskiej, to tak się złożyło, że mnie to zadanie, po pewnym czasie mnie powierzono. To była moja praca, którą starałam się traktować jak najbardziej poważnie, ale zawsze najważniejszym jej aspektem dla mnie było to, że do galerii przychodzili artyści, żeby wstawiać zdjęcia na aukcję. Prowadziłam po prostu przy spisywaniu aukcyjnych umów rozmowy z nimi. Te krótkie rozmowy zaczęły się przeradzać w wywiady. Z czasem zaczęłam prowadzić galerię w Rempeksie. Pierwszą wystawą, którą zrobiłam, małą wystawą monograficzną była wystawa Ryszarda Waśko i tak się akurat złożyło, że na wernisażu był jego kolega z Warsztatu Formy Filmowej Paweł Kwiek, który wręcz sam zaproponował mi zrobienie jego wystawy. Tak to się potoczyło.
A dlaczego, kiedy odeszłaś, nie założyłaś galerii?
Po prostu byłam zmęczona prowadzeniem galerii, chciałam robić coś innego. Chciałam zbudować sobie taką sytuację, która na przykład pozwoli mi więcej pisać.
Ale teraz sprzedajesz sztukę?
Nie, nie sprzedaję. Jako Fundacja prowadzimy działalność non profit.
Nie brakuje ci sprzedawania?
W ogóle.
Wracamy do pytania pierwszego: czym jest Arton, jak wygląda twoja praca?
Ta praca polega teraz przede wszystkim na permanentnym researchu. W zasadzie w tym momencie prowadzimy prace nad kilkoma archiwami artystów, którzy byli pokazywani przeze mnie na wspomnianej już wystawie w Łodzi czy w Berlinie.
A wcześniej w Rempeksie?
Nie. Akurat mówię w tej chwili o Jolancie Marcolli, nad wystawą której pracuje Ewa Tatar. Archiwum Andrzeja Jórczaka mamy u siebie w całości, podobnie w tej chwili jest z oeuvre fotograficznym Zdzisława Jurkiewicza, przy opracowaniu którego współpracujemy z Muzeum Współczesnym we Wrocławiu. Na pewno żadnego z tych artystów nich nie było na aukcji fotografii w Rempeksie…
Czyli to raczej wynikałoby z badań do wystawy łódzko-berlińskiej Fotografia konceptualna?
Tak. Archiwum Pawła Kwieka, którego znałam za czasów Rempeksu uważam po czterech latach za opracowane w tym momencie, jak już się doczekało publikacji poświęconej jego pracom z lat 70. 1, 2, 3… ćwiczenia operatorskie. Myślę, że przyjdzie czas na kolejne książki jemu poświęcone.
Na wystawie fotografii konceptualnej było pięćdziesięciu artystów. Jaki jest klucz wyboru artystów, którym Fundacja proponuje współpracę? Co cię interesuje?
Wybieram artystów, którzy albo nie stosują strategii, nie mają z góry wypracowanego sposobu na funkcjonowanie jako artyści, albo też ta strategia nie jest ona od razu czytelna – poszłabym tym tropem. Jest też coś takiego, że wielu z nich dochodziło do możliwie pełnej dematerializacji dzieła. Ostatnio zauważyłam to na przykładzie Jurkiewicza, który też w którymś momencie ograniczył, czy wysublimował swoją twórczość do obserwacji. Przy czym to wszystko miało odpowiednią trajektorię, to absolutnie nie było zaniechanie. To jest też to coś, co mnie interesuje.
Wśród tych artystów też jest pewien potencjał szaleństwa.
Może.
Podsumowując ten wątek, spotykałaś się z artystami, których chciałaś zaprosić do udziału w wystawie Fotografia konceptualna. Robiłaś badania szczegółowe i po wystawie, już myśląc o Artonie, wybrałaś sobie kilku z nich, których archiwa są teraz ważnym punktem odniesienia? Co to są za twórcy i jak pracujesz z tym materiałem?
Przeprowadzamy kwerendę, katalogujemy prace, które znajdziemy, ale nie tylko prace. Czasem mamy do czynienia na przykład z całą masą dokumentów – tak było na przykład w przypadku archiwum Jana Świdzińskiego. Maszynopisy Świdziński przechowywał w bardzo wielu egzemplarzach, a potem się okazało, że to jest dużo mniej tekstu niż mogłoby wyglądać – on po prostu miał maszynopisy gotowe do dystrybucji. Katalogujemy je, digitalizujemy, wszystko z pozyskiwanych środków. Udostępniamy w Repozytorium Artonu, które się rozrasta i mam nadzieję będzie się rozrastać dalej. A na koniec oddajemy materiały z powrotem artystom.
A oni to sprzedają?
Być może, już dalej tego nie śledzę. Inaczej jest, jak na razie, tylko w przypadku archiwum Pawła Kwieka, którego fundacja jest depozytariuszem i Paweł konsultuje ze mną swoje decyzje odnośnie sprzedaży czy wypożyczeń.
Nie robisz wystaw przekrojowych, czy podróżujących, tylko raczej pracujesz u siebie w galerii?
Był taki moment, kiedy wydawało mi się, że muszę się skupić na tym miejscu, którym dysponuje Fundacja, ale mamy już pewien kapitał, który może pozwolić na dobrą dystrybucję. Bardzo zależy mi na tym żeby to, co opracowujemy pokazywać też gdzie indziej, mi się, że to jest nasz cel na następne trzy lata. Tak bym widziała kolejny etap rozwoju Fundacji.
Wystawa Jurkiewicza, którą niedawno pokazywałaś, podobnie jak aktualny pokaz Andrzeja Jórczaka należą do sekwencji wystaw, które ze sobą korespondują, tworzą rodzaj programu Fundacji. Gdybyś miała opisać Fundację poprzez najważniejsze wydarzenia z tego, co do tej pory zostało zrobione, jak to by się przedstawiało?
Myślę, że musimy powalczyć o parytet i chyba powalczymy w drugiej połowie roku. Ta nieobecność kobiet w sztuce, też jest jeden ze znaków tamtych czasów, tak wyglądał ówczesny świat sztuki. To nie znaczy, że nie widzę tego i nie będziemy się teraz zastanawiać nad tym jak zrobić, żeby artystki były bardziej obecne na przykład w Repozytorium Artonu. Traktuję te wystawy jako zapowiedzi, czy też jako podsumowania naszej pracy z archiwami. Inaczej było w przypadku pierwszej wystawy Artonu, wystawy Eustachego Kossakowskiego, bo jego archiwum jak wiadomo jest w MSN-ie i tam jest opracowywane. Z kolei na przykład wystawa Jana Świdzińskiego miała za zadanie pokazać nie tylko jego prace, ale sposób naszego działania. To było po prostu pokazanie trwających działań nad archiwum. Trudno tutaj mówić o wystawie, to była dosłownie prezentacja, tego wszystkiego, co zostało przywiezione z jego mieszkania na Waryńskiego. Pracowaliśmy nad tym materiałem w fundacji, ta przestrzeń miała być zarówno galerią i naszym miejscem pracy. Trwająca teraz (do 13 września) wystawa Jórczaka Patrząc na Alfa Ursae jest próbą pokazania jego dorobku przekrojowo. Ciekawą rzeczą są filmy dokumentalne, które mam nadzieję będą powstawać w większej ilości – w tej chwili pracujemy właśnie nad filmem o Andrzeju Jórczaku, który będzie pokazany na finisażu wystawy.
Czyli wystawa zajawia coś, co się dopiero wydarzy, potem następuje moment pracy, a zwieńczeniem są publikacje?
Tak.
Jakie książki do tej pory wydałaś? Jak wygląda metodologia tych publikacji, jak o nich myślisz?
Po ważnej moim zdaniem książce poświęconej Kwiekowi, pod koniec roku ukaże się kolejna książka fundacji o Wojciechu Bruszewskim, ona też podsumuje przede wszystkim jego lata 70. Przyszły rok, to również plany na dwie kolejne monografie, ale pracujemy już także nad dużym materiałem do publikacji przekrojowej. Myślę o tych książkach dwutorowo, z jednej strony to oczywiste chodzi mi o pokazanie twórczości danego artysty, z drugiej strony zależmy mi na tym, że praca włożona w digitalizację miała swoją kontynuację.
A czy Repozytorium i wasz model pracy nie jest trochę wchodzeniem w paradę instytucjom publicznym typu Muzeum Sztuki Nowoczesnej, Muzeum Współczesne Wrocław?
Zależy nam bardzo na współpracy z instytucjami. Uważam, że jedno nie przeszkadza drugiemu, to się może jakoś uzupełniać i uzupełnia się. Na przykład część filmów Pawła Kwieka, które my mamy w Repozytorium, jest też w Filmotece MSN-u. Kwiek tak bardzo był nieobecny w latach 90., czy na początku XXI wieku, że obecność jego filmów na dwóch stronach internetowych naprawdę nie jest nadmiarem.
Z tego, co mówisz wynika, że twój sposób pracy można opisać jako sekwencję wydarzeń. Wyciągasz z niebytu nazwiska zapomniane, albo mało znane, funkcjonujące na obrzeżach, po czym badasz, opracowujesz i udostępniasz archiwa, a w rezultacie stwarzasz na nowo artystę. Interesuje cię potencjał krytyczny, czy bardziej podstawowe opracowanie do dalszych badań dla krytyków, czy historyków sztuki?
Zdecydowanie interesuje mnie krytyczny potencjał, który jest w tych pracach i w tych postawach.
Mam na myśli twoją postawę.
Myślę, że przyjdzie taki moment. Wydaje mi się, że po prostu był to czas na liniowe badanie archiwistyczne, podstawowe badania na źródłach, a ponieważ ja je robiłam praktycznie sama, to wymagało czasu. Widzę i spodziewam się tego, że krytyczna recepcja też przyjdzie. To był zresztą jeden z zarzutów formułowanych swego czasu odnośnie wystawy o fotografii konceptualnej. Padało pytanie, dlaczego wszystko zostało ze sobą zrównane, funkcjonuje na jednej płaszczyźnie. Właśnie o to chodziło – zanim się coś przewartościuje, to trzeba to najpierw zobaczyć. Tak bym podsumowała ten moment pracy Fundacji. Teraz na przykład będziemy robić ciekawy projekt: zaprosiliśmy artystów młodszej generacji, co nie zawsze znaczy młodych artystów, do tego żeby każdy z nich zajął się wybranym artystą z naszego Repozytorium. Mają powstać na tej kanwie impresje filmowe, albo dokumenty, albo ich autorskie interpretacje. W Muzeum Narodowym, w sali kinowej od października do grudnia chcemy robić spotkania filmowe, na których będziemy pokazywać filmy z repozytorium oraz nowe prace zaproszonych artystów. To jest taka próba znalezienia ciągłości, połączenia pokoleń. Marzy mi się zapraszanie studentów zagranicznych uczelni artystycznych, żeby przyjeżdżali tutaj na krótkie kwerendy i korzystali z tego archiwum, żeby coś z niego dalej wynikało. To są na razie takie szkice, nad którymi jeszcze będziemy pracować.
Przydałyby się zapewne także konferencje naukowe. To jednak działalność żmudna i wymagająca sporych nakładów, a do tego mało efektowna, choć na dłuższą metę niezwykle efektywna. Na to mogą sobie pozwolić instytucje, fundacjom już trudniej organizować tego typu wydarzenia.
To prawda, trudniej, ponieważ funkcjonujemy w systemie grantowym, ale planuję też konferencję w przyszłym roku. Ale ja nie mam wielu planów, z których chciałabym, żeby spełniła się chociaż połowa. Mam jeden duży plan, który staram się po prostu realizować.
Przypisy
Stopka
- Strona internetowa
- www.fundacjaarton.pl