Homary, Gołębie, Jastrzębie. Zwrot konserwatywny w sztuce polskiej
Nie jest tak, jak twierdzi Małgorzata Ludwisiak – że sztuka prawicowa i lewicowa nie istnieje, liczy się kryterium profesjonalizmu, a deklaracja polityczna zmienia sztukę w propagandę[1]. Nie jest też jednak tak, że współczesne pole sztuki ma odczyn neutralny. Faworyzuje ono wrażliwość lewicową, ponieważ ceni sobie kwestionowanie utartych konwencji i autorytetów, testowanie granic, podawanie w wątpliwość, otwartość na inność, akceptację słabości. Raczej okazuje empatię, niż rozlicza i surowo ocenia, choć to drugie też się zdarza – właśnie w stosunku do wrażliwości konserwatywnej. Mamy więc w Polsce do czynienia z paradoksem – społeczeństwo jest raczej konserwatywne (jego polityczne emanacje na pewno), natomiast pole sztuki – progresywne. Co więcej, w polskim modelu konserwatyzmu aspekty ekonomiczne schodzą na dalszy plan – kluczowe są kwestie obyczajowe, prawne, związane z tradycją, rodziną, religią, organizacją społeczną[2]. Polskie społeczeństwo od 1989 roku nigdy jeszcze nie deklarowało tak dużego poparcia dla prawicy jak dzisiaj (37 procent)[3]. Co ciekawe, przez pierwsze trzy lata po katastrofie smoleńskiej poglądy prawicowe nie zyskały na popularności, wręcz przeciwnie, nieznacznie wtedy osłabły. Dopiero od 2013 roku liczba os.b deklarujących się jako prawicowcy regularnie rośnie, jednocześnie najmłodsza generacja (18–24 lata) jest najbardziej lewicowa od trzech dekad (30 procent). Zwiastuje to dalszą polaryzację społeczną.
Kiedy stosuję pojęcie „zwrot konserwatywny”, nie mam na myśli przekonania, że główny nurt sztuki polskiej stał się bardziej akademicki, że wiąże się z rezygnacją z tematów politycznych, sięganiem po tradycyjne gatunki i porzucenie strategii emancypacyjnych lub krytycznych. Pogląd taki pojawił się w dyskusjach zainicjowanych przez warszawskie Muzeum Sztuki Nowoczesnej w pierwszej połowie poprzedniej dekady przy okazji wystawy Nowa sztuka narodowa. Kiedy mówię o „zwrocie konserwatywnym” dzisiaj, mam na myśli te jednostki w polu sztuki, które zmieniły swoje poglądy na konserwatywne lub zawsze były konserwatywne, ale marginalizowane, a w latach 2010–2020 udało im się zwiększyć swoją widoczność i zasadniczo wzmocnić znaczenie w polu sztuki.
Hipoteza: Gołębie, Jastrzębie i Homary różnią się od siebie w sześciu obszarach: (1) stosunkiem do współczesnej kultury, (2) podejściem do edukacji i (3) elitaryzmu, (4) traktowaniem oponentów, (5) wybieraniem tradycyjnej formy oraz (6) konserwatywnych treści.
Czego chcą konserwatyści działający w obszarze sztuki? Znalezienie odpowiedzi na to pytanie stanowi główny cel tego artykułu. Aby to zrobić, wprowadzam trzy figury odpowiadające trzem typom konserwatyzmu w polskim środowisku artystycznym: Gołębi, Jastrzębi i Homarów. Nie interesuje mnie tu kryterium jakościowe sztuki ani poziom działań kuratorskich i wywodu teoretycznego, lecz wspólne przekonania dotyczące roli sztuki i jej formalnego charakteru. Dlatego też w jednym obozie mogą znaleźć się twórcy wybitni, jak i ci, którzy nie są zaliczani do pierwszej ligi. Moim celem jest próba zmapowania zjawiska i jego zrozumienie, a nie jego ocena. Hipoteza: Gołębie, Jastrzębie i Homary różnią się od siebie w sześciu obszarach: (1) stosunkiem do współczesnej kultury, (2) podejściem do edukacji i (3) elitaryzmu, (4) traktowaniem oponent.w, (5) nastawieniem do tradycyjnej formy oraz (6) konserwatywnych treści. Homary w polu sztuki są jak samce homar.w w opowieści Jordana Petersona: niepewnie stoją na nogach, przegrali bitwy o terytorium, ze smutkiem opuszczają szczypce, ale cierpliwie czekają na lepsze jutro[4]. Jastrzębie stosują drapieżną strategię i zyskują na skuteczności. Gołębie przejawiają postawę ugodową, lubią współpracować, odcinają się od kontrowersji. Zobaczmy, jak kształtowały się ich siedliska i jakie mogą być konsekwencje ich działań.
Tutaj zaznaczymy jeszcze tylko, że zarówno Jastrzębie, Homary, jak i część Gołębi (w najmniejszym stopniu) postrzegają porozumienia Okrągłego Stołu jako układ zawarty za plecami społeczeństwa, który w rzeczywistości zatrzymał reformy i uniemożliwił rozliczenie winnych poprzedniego systemu, a tym samym spowodował, że nie można było osiągnąć stanu „normalności”. Normalność ta rozumiana była i przez konserwatystów, i przez postępowców jako wprowadzenie wolnego rynku i demokracji, choć konserwatyści liczyli na oparcie systemu na innych wartościach niż postępowcy. To jednak jedyna zbieżność, jeżeli chodzi o genezę poszczególnych frakcji.
Jastrzębie. Okazy rzadkie, ale groźne
Ideolodzy: Piotr Bernatowicz, Krzysztof Karoń
Artyści i artystki: Jacek Adamas, Wojciech Korkuć, The Krasnals, Ludwika Ogorzelec,
Alicja Żebrowska, Jerzy Kalina
Krytycy i krytyczki: Marcel Skierski, Krystyna Różańska-Gorgolewska, Jędrzej Krystek, Justyna Melonowska, Monika Małkowska
Kuratorzy: Piotr Bernatowicz, Kazimierz Piotrowski
Mistrzowie: Zbigniew Warpechowski, Grzegorz Królikiewicz, Andrzej Osęka w późnym okresie działalności
Akademicy: Piotr Juszkiewicz, Mariusz Bryl[5]
Media: „Arteon” (do 2019 roku), „Obieg” (od 2020 roku), „LUKA”
Instytucje: Galeria Miejska Arsenał w Poznaniu (do 2017 roku), CSW Zamek Ujazdowski (od 2019 roku)
Obóz Jastrzębi zaczęły formować około 2000 roku osoby rozczarowane postmodernistycznymi nurtami zachodnimi[6]. W publikacjach Zbigniewa Warpechowskiego pojawiły się wówczas ostrzeżenia przed „neolewicową” sztuką, podkreślana była potrzeba zaistnienia „roztropnego” konserwatyzmu. Warpechowski pod koniec lat 90. stworzył koncepcję awangardowego konserwatyzmu, a więc połączenie „klasycznych” tematów, takich jak istnienie, nicość, śmierć, z wykorzystaniem współczesnych środków formalnych[7]. Jastrzębie podjęły ten wątek: nowe idiomy artystyczne mają służyć forsowaniu konserwatywnych treści.
Jastrzębie to najwidoczniejsza frakcja zwrotu konserwatywnego, bo najradykalniejsza, ale też najpełniej pokrywająca się z polityką kulturalną rządu Zjednoczonej Prawicy. Sporo więc ryzykują, wiele mają zarówno do stracenia, jak i do wygrania. Ich liczebność jest najmniejsza, ale jeśli już łowią na jakimś terytorium, wywołują spore zamieszanie.
[…]
Pełna wersja tekstu jest dostępna w 34. numerze Magazynu „Szum”.
[1] Małgorzata Ludwisiak: sztuka współczesna nie ma barw politycznych, Polskie Radio, 2.01.2020, https://www.polskieradio.pl/8/3669/Artykul/2429833 [dostęp: 21.07.2021].
[2] Przyjmijmy wizję konserwatyzmu z pism Tomasza Merty. Konserwatysta konserwuje wybrane elementy tradycji, których PRL nie zdołał całkowicie zniszczyć. Preferuje model tradycyjnej rodziny, religijność katolicką, republikański sposób działania (wspólnota polityczna to podobne przekonania i symbole), podkreśla rolę etyki, poszukuje „polskiego idiomu”, cech narodowych. Jego wzorce działania sięgają XVI wieku. Zob. Tomasz Merta, Nieodzowność konserwatyzmu. Pisma wybrane, Teologia Polityczna, Warszawa 2011.
[3] CBOS, Zainteresowanie polityką i poglądy polityczne młodych Polaków na tle ogółu badanych, „Komunikat z badań”, nr 16/2021.
[4] Jordan Peterson, Biblical Series III: God and the Hierarchy of Authority, YouTube, https://youtu.be/R_GPAl_q2QQ [dostęp: 21.07.2021].
[5] W najnowszym „Obiegu” pod redakcją Piotra Bernatowicza ukazał się tekst Mariusza Bryla, Piotr Juszkiewicz brał udział w dyskusji Gender – projekt nowego człowieka?, pozostali rozmówcy: Piotr Bernatowicz, Lidia Banowska, Natalia Zimniewicz, Andrzej Morgasiński, Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski, 8.10.2020, https://www.facebook.com/centrumsztukiwspolczesnejzamekujazdowski/videos/453203962321071 [dostęp: 21.07.2021].
[6] Jakub Banasiak zwraca uwagę, że zaszła wtedy pokoleniowa zmiana, establishment stanowili ludzie urodzeni w latach 50., ale do głosu doszli ludzie z pokolenia urodzonego w latach 70. Wtedy też prawdopodobnie zaostrzył się konflikt ze starszymi generacjami: Jakub banasiak, Język, którym myślimy, „Magazyn Szum”, 20.04.2016, https://magazynszum.pl/jezyk-ktorym-myslimy/ [dostęp: 21.07.2021]. Artykuł stanowił diagnozę przyczyn podziałów środowiska i odpowiedź na narracje Moniki Małkowskiej na temat spisku w świecie sztuki
[7] Zbigniew Warpechowski, Zasobnik. Autorski opis trzydziestu lat drogi życia przez sztukę performance, słowo/obraz terytoria Gdańsk 1998; tenże, Podręcznik Bis, Otwarta Pracownia, Kraków 2006; tenże, Soc-postmodernizm, czyli sztuka kontenerowa (refleksje sceptyczne), „Fronda” 2000, nr 21/22, s. 321.
Wiktoria Kozioł – historyczka sztuki (doktorat na Wydziale Historycznym UJ), krytyczka, badaczka. Rozwija działalność pedagogiczną w zakresie wyższej edukacji związanej z historią sztuki i sztuką. Pracowała jako asystentka na Wydziale Sztuki UP, wykłada na Wydziale Polonistyki UJ (krytykę artystyczną i syntetyczny kurs dotyczący dziejów historii sztuki europejskiej) oraz na Wydziale Malarstwa Akademii Sztuki w Szczecinie. Obecnie jest przede wszystkim związana z Uniwersytetem SWPS w Krakowie (dawna Wyższa Szkoła Europejska), gdzie pomaga kształcić osoby zajmujące się grafiką, przede wszystkim w obszarze gier cyfrowych. Pracuje także w Liceum Sztuk Plastycznych Cosinus w Krakowie, gdzie uczy historii sztuki. Jest autorką ponad 50 artykułów krytycznych i kilkunastu tekstów naukowych
Więcej