Wizerunek bez twarzy. Rozmowa z Ewą Juszkiewicz
Uprawiasz feministyczne appropriation art. Rewidujesz klasykę malarstwa, sięgając po obrazy przedstawiające kobiece portrety, które zostały namalowane przez mężczyzn.
Tak, zajmuję się portretem kobiecym, analizuję i badam sposoby przedstawiania kobiecych wizerunków w malarstwie na przestrzeni wieków. Interesują mnie schematy w prezentowaniu kobiecego wizerunku, przekraczanie norm estetycznych i kanonów obrazowania. Jednak nie zawsze tak jest, że interpretuję obrazy namalowane tylko przez mężczyzn, często zajmuję się też tymi, których autorkami są kobiety. Interpretowałam obrazy Louise Élisabeth Vigée Le Brun, Artemisii Gentileschi, Sofonisby Anguissoli czy Judith Leyster. Początkiem tego projektu był cykl rysunków, który powstał na podstawie autoportretów malarek znanych z historii sztuki. Najczęściej sięgam po obrazy, na których kobiety ukazane są w sposób schematyczny, według męskiego wyobrażenia piękna, często uprzedmiotawiającego modelki. Kiedy robię research do swojej pracy, odkrywam wciąż niezwykłą dla mnie rzecz, te nielicznie istniejące w przeszłości malarki przejęły dominującą konwencję przechwytując męskie spojrzenie. Kobiety na obrazach malarek przedstawione są dokładnie w taki sam sposób jak u mężczyzn, jak gdyby męski sposób patrzenia był neutralny i powszechnie obowiązujący. Być może musiały dopasować się do obowiązującego kanonu, żeby w ogóle zaistnieć.
Czy sięgając do przeszłości szukasz swojej pramatki, żeby usprawiedliwić swoją obecność jako kobiety malarki?
Jest kilka powodów, dla których sięgam do przeszłości i wybieram obrazy z klasyki malarstwa. Jako malarka czuję potrzebę odniesienia się do historii malarstwa, podjęcia dyskusji z tradycją. Ważnym aspektem jest sam proces powstawania obrazu. Maluję na podstawie reprodukcji, z jednej strony dekonstruuję ją, a z drugiej wiernie podążam za pociągnięciami pędzla autora pierwowzoru. Dla mnie jest to próba poznania, poszukiwanie pokrewieństwa. To zawsze są działania przede wszystkim intuicyjne, w celu nawiązania ponadczasowego dialogu malarki z malarzem, próba poznania i dzielenie wspólnego doświadczenia. Inspirujące są dla mnie słowa Waltera Benjamina, będące definicją śladu historii: „Ślad jest przejawem bliskości, bez względu na to, jak daleko rzecz, która go pozostawiła, może być”. W moim procesie malowania liczy się dialog, niektóre elementy obrazu powielam, inne poddaję przetworzeniu czy destrukcji. Na podstawie tego co jest, buduję nową warstwę znaczeniową, szukam alternatywnych rozwiązań. Ten dialog ożywia malarstwo, które dzisiaj może wydawać się medium przestarzałym. Moje prace to też jest w pewnym sensie próba zbadania, gdzie i czy w ogóle istnieje granica pomiędzy żywym, „prawdziwym” malarstwem, a jedynie imitacją bądź duplikatem.
Przyznajesz się, że inspirują cię takie nazwiska jak Iris Van Herpen, Bernhard Willhelm, Sandra Backlund. Jakie znaczenie dla twojego malarstwa ma moda?
Obecnie wielu projektantów mody i performerów eksperymentuje z formą ludzkiego ciała. Zajmują się transformacją, przeobrażeniami figury ludzkiej lub samej twarzy. Niejednokrotnie posługują się różnego rodzaju mutacjami, traktując postać ludzką w sposób rzeźbiarski. Pomijają aspekt estetyczny na rzecz zaburzenia i dezorganizacji formy. Liczy się wyrażenie emocji czy stanu ludzkiej kondycji, a reakcja odbiorcy na te działania jest kluczowa. To są przewodnie kwestie mojej pracy, w istotny sposób kształtujące jej ostateczną formę. Absorbuje mnie tworzenie hybryd przekraczających normy kanonicznego piękna, przełamywanie klasycznych rozwiązań. To właśnie robię w malarstwie, przełamuję klasyczne przedstawienia elementami niepasującymi czy nawet niestosownymi. U źródła tego działania leży pytanie o piękno, pytanie również klasyczne w swojej istocie, bo przecież pojawiało się już w antyku. Wciąż jednak niezmiernie aktualne, niestety nadal niebezpiecznie nachyla się w kierunku kobiecości, generując przy tym szereg dyktatorskich kryteriów urody. Dla mnie to pytanie odnosi się również do granicy tego, co normalne, a co postrzegane jako już nienormalne, freakowe. Do własnego poszukiwania jakiegoś alternatywnego piękna.
Twoja sztuka jest bardzo aktualna i dziewczyńska. Czy wiesz, że popularna popowa idolka Lady Gaga robi coś podobnego na polu muzyki rozrywkowej, kreując swój wizerunek sceniczny pod hasłem Monster Girl, a do swoich fanów zwracając się little monsters?
Nie jestem ekspertką, jeżeli chodzi o Lady Gagę, ale wiem, że ona chce burzyć status quo. Zauważyłam, że w swoich tekstach i w stylizacjach wspiera i jednoczy osoby, które czują się inne, społecznie nieakceptowalne, dziwne. I prawdopodobnie to jest w niej najcenniejsze. W swoich wcześniejszych pracach zajmowałam się właśnie takimi wizerunkami, odmiennymi, odbiegającymi od popularnych kanonów piękna, na co dzień piętnowanymi społecznie. Podobnie jak Lady Gagę fascynuje mnie proces przebierania się i udawania kogoś innego.
W swoim dorobku masz też doświadczenie kuratorskie. Jest pewna analogia między twoim malarstwem a pracą kuratorską. Jedno i drugie polega na pracy na gotowych elementach.
Na pewno bardzo dużo się wtedy nauczyłam. Wspólnie z Pauliną Ołowską w 2011 roku zorganizowałyśmy wystawę Brudna woda w sopockim PGS-ie, a później Piękna pogoda w Fundacji Galerii Foksal. W wystawie wzięły udział Agnieszka Brzeżańska, Bonnie Camplin, Katarzyna Marszewski, Michele Di Menna, Magdalena Moskwa, Zofia Nierodzińska i Paulina Ołowska. Byłam w tamtym okresie pod dużym wrażeniem sztuki Magdy Moskwy. W Łodzi miałam okazję odwiedzić ją w pracowni. To było bardzo ważne dla mojego osobistego doświadczenia.
Brudna woda i Piękna pogoda były niejako erratą do książki Kuby Banasiaka Zmęczeni rzeczywistością.
Powiedziałabym raczej, że książka Jakuba Banasiaka była jedną z inspiracji. Tamten okres charakteryzował się zauważalnym powrotem tendencji surrealistycznych w młodym polskim malarstwie. Po lekturze Zmęczonych rzeczywistością pomyślałam o artystkach, które w swojej twórczości też nawiązują do nurtu surrealistycznego, w nieoczywisty sposób odchodzą od realizmu do osobliwych wyobrażeń, imaginacji. W książce Banasiaka nie było żadnej artystki. Stąd pomysł o zorganizowaniu takiej wystawy, która byłaby ich spotkaniem. Miejscem, gdzie przeplatają się surrealistyczne inklinacje, nastrój mętnego snu, swobodna ekspresja, ukryte nieprzeniknione emocje.
Modelki na twoich obrazach w miejscu łagodnej twarzy ze smutnym spojrzeniem mają wielkiego grzyba, efektownie upiętą tkaninę lub pukle włosów. Historie kobiet, które chciały być malarkami, czy po prostu twórczymi, niekonwencjonalnymi bohaterkami swojego życia – jak Budyka, Sylvia Plath, Joanna d’Arc – pokazują nam fatalne zakończenia, często samobójstwa. W najlepszym wypadku zostawały zepchnięte przez społeczeństwo w samotność z etykietką dziwaczki. Postrzegane były jako wynaturzenia rodem z gabinetu osobliwości. Próbując być samodzielnymi i odważnymi równie dobrze mogły mieć zamiast głowy wielkiego grzyba.
Tak, były traktowane jak freaki, histeryczki, nieakceptowane i potępiane. Z historii wiemy, że w wielu sytuacjach bycie kobietą było egzystencjalnym wyzwaniem. Pojawiające się w miejscu głowy fragmenty garderoby, elementy świata flory czy mykobiota są absurdalne, ale może wyrażają więcej, niż pokazywała sama twarz. Przecież patrząc na portrety niektórych kobiet, najczęściej nie możemy dowiedzieć się prawie niczego na ich temat. Ukazane są w jednakowej pozie, wystylizowane na kruche, niezaradne i wycofane. Moje obrazy są też eksperymentalną próbą odpowiedzi na pytanie, jak postrzegamy wizerunek pozbawiony twarzy.
Temat jest niestety aktualny, nawet dzisiaj, prawdopodobnie wiele mądrych dziewczyn nie wybrałoby samodzielnej drogi, jeżeli ceną za nią byłaby samotność.
Tak zdarza się i dziś. Może brzmi to jak wyświechtany komunał, ale samodzielna droga bywa trudna, często wiąże się z brakiem akceptacji i zrozumienia.
Zofia Krawiec — Autorka książek „Miłosny Performans” i „Szepczące w ciemnościach”. Absolwentka filozofii i kulturoznawstwa. Mieszka w Warszawie.
WięcejPrzypisy
Stopka
- Osoby artystyczne
- Ewa Juszkiewicz
- Wystawa
- Pukle
- Miejsce
- Galeria lokal_30
- Czas trwania
- 29.11.2013 - 25.01.2014
- Osoba kuratorska
- Agnieszka Rayzacher
- Strona internetowa
- www.lokal30.pl