„Fantastyka życia” Martyny Czech w Galerii SZOKART

Fantastyka życia: Martyny Czech malarstwo tożsamościowe
Marta Smolińska
„Moja tożsamość, moja ukochana kolekcja bzdur, tak skwapliwie poskładana ze wspomnień, myśli, śmieci, gustów, obsesji, przykrości zostaje wchłonięta, zassana, rozproszona. Rozpierzcha się, rozpełza, rozpływa w oceanie innych…”
Dorota Masłowska, Kochanie, zabiłam nasze koty
Dla galerii SZOKART Martyna Czech przygotowała nie tylko zestaw obrazów, malowanych w roku 2024, lecz również i koncepcję wystawy – postanowiła bowiem przyjrzeć się głębiej swoim korzeniom i zapytać o własną tożsamość z perspektywy zarówno egzystencjalnej, jak i twórczej. Artystka opatrzyła swoją ideę, następującym komentarzem: „Czasami w życiu nadchodzi moment, w którym usilnie zastanawiamy się, kim jesteśmy i dlaczego, jakby ta wiedza miała jakiekolwiek znaczenie – a może rzeczywiście ma. Te pytania także mnie prześladowały, ale odpowiedź była prosta. Jako artystka sięgnęłam do korzeni: połowę moich uzdolnień literackich odziedziczyłam po ojcu, a połowę malarskich po matce. A ten nadprogramowy 1% to ja. Aby pogłębić te poszukiwania, spędziłam kilka sierpniowych tygodni w Tarnowie, u mamy. Zabrałam kota, płótna i farby. W stodole przy stuletniej chacie malowałam obrazy, nie wiedząc, dokąd zaprowadzi mnie zmiana miejsca i pracowni. Myślałam, że nie będzie w nich grozy, wydawały się radosne. Dopiero po kilku miesiącach dostrzegłam w nich mrok. W trakcie mojego pobytu namówiłam mamę, by zaczęła malować, a ojca, by wrócił do pisania. Sztuka na nowo scaliła więzy rodzinne, które wcześniej bywały burzliwe. Wielu artystów korzysta ze swoich historii rodzinnych w twórczości, ale niewielu zaprasza rodziców do współtworzenia wystawy. Mama namalowała kilkanaście obrazów olejnych, tata nadał tytuły moim pracom powstałym w Tarnowie. To był eksperyment rodzinno-artystyczny. Znalazłam więcej odpowiedzi niż planowałam. Nieważne, jak było – wszystko przemija. Zostaje płótno i słowo.”
Co zatem zostaje na owych płótnach oraz w ich tytułach? Co jest w nich takiego, co przekracza horyzont rodzinno-artystycznego eksperymentu, stawiając pytania o fantastykę życia w sensie ogólnym i odnoszącym się do kondycji nas wszystkich? Malarstwo Martyny Czech ma wszak od samego początku emocjonalną siłę, która czasem wręcz „krzyczy” z jej płócien, mówiąc nam coś niezwykle ważnego o nas samych i stanie współczesnego świata, w którym żyjemy. Jej kompozycje sączą w naszą stronę skondensowaną energię, zapisaną w ostrych kolorach, ekspresyjnych śladach pociągnięć pędzla czy dynamicznym, często zaskakującym kadrowaniu. Twórczość artystki wyrasta z najlepszych, sięgających XIX wieku tradycji malarstwa ekspresjonistycznego, operując takim rodzajem syntetycznej figuracji, która realizm poświęca na rzecz wyrażania stanów emocjonalnych i odczuć zamiast detalicznie odmalowywać jakąś postać lub krajobraz. To malarstwo niecierpliwe, które „wylewa” się z Martyny Czech i wręcz błyskawicznie kolonizuje każde puste płótno jakie stanie na jej drodze.












W roku 2015 artystka wygrała najważniejszy polski konkurs malarski „Bielska Jesień”, po którym została okrzyknięta „dzikuską”, która w swoich płótnach nie patyczkuje się z nikim i niczym, „waląc pędzlem niczym maczugą”11 Karolina Plinta, Dzikuska. O malarstwie Martyny Czech, w: Martyna Czech. Jad, katalog wystawy w Galerii Bielskiej BWA w Bielsku Białej, Bielsko Biała 2017, s. 80. ↩︎, jak zwięźle ujęła to Karolina Plinta. Czasami Czech bywa jednak również melancholijnie subtelna, a jej obrazy nie tyle „krzyczą”, co „wyszeptują” w naszym kierunku swoje przesłania, którymi oplatają nasze emocje. „Ulotny kwiat”, „Parszywka”, „Okruchy życia” „Rozmyłślanie” czy „Za-Myślenie” emanują poetycką, wanitatywną atmosferą przemijania i wyciszonej refleksji. To już nie walenie pędzlem niczym maczugą, lecz raczej prowadzenie go w rytmie własnego oddechu, splecionego z pulsem rodzinnego życia w Tarnowie, obserwowanego wnikliwie i z przekonaniem, że wgląd we własne korzenie czyni człowieka bardziej świadomym, a może nawet i szczęśliwszym.
Prace namalowane przez Martynę Czech w trakcie jej pobytu w rodzinnym domu niosą ze sobą wiele opowieści, wydają się quasi literackie, choć jednocześnie budują swoje narracje w sposób stricte wizualny, a więc za pomocą barw i form. A te są tak dobierane i komponowane, by nastrój powstawał niejako sam, by budował się jakby mimochodem i emanował z każdego poszczególnego koloru, ostrego lub łagodniejszego kontrastu chromatycznego, faktury czy gestu prowadzenia pędzla, zastygłego w śladzie jego duktu na płaszczyźnie. To rozpoznawalny na pierwszy rzut oka styl sygnaturowy Martyny Czech: kreowanie emocji środkami malarskimi, które zagadują odbiorczynie i odbiorców, nie pozostawiając ich obojętnymi. Drążą nas, wnikają w nas niczym mocne obrazy kinowe, by bezkompromisowo rozgrywać się w naszej wyobraźni.
W tekście do indywidualnej wystawy artystki w Centrum Sztuki Współczesnej w Toruniu, zatytułowanej „Jałowizna”, Natalia Cieślak również podkreślała ten wątek: „Choć rdzeniem malarstwa tarnowianki pozostaje wyrażanie emocji wyłaniających się z procesu zagłębiania się we własną psychikę, stojąca za obrazami artystki introspekcja nie wyklucza jednak otwartości na osoby odbiorcze. Jak się bowiem okazuje, mogą się one przejrzeć w jej kompozycjach jak w lustrze, dostrzegając refleksy małego / wielkiego końca świata, który jest udziałem każdego / każdej z nas.22 Natalia Cieślak, Jałowizna. Martyna Czech, katalog wystawy w CSW w Toruniu, Toruń 2024, s. 3. ↩︎”
Te cechy nie zmieniają się zatem w twórczości Martyny Czech od jej początku, ponieważ artystka po dziś dzień nieustannie pyta swoimi obrazami o siebie samą jako reprezentantkę nas wszystkich. Preparuje i trawi dla nas swoje własne przeżycia, które natychmiast w trakcie spotkania z płótnem stają się naszymi.
Dlatego nie pozostawia nas obojętnymi i konfrontuje ze „Staruszkiem światem”, „Duchem”, „Widmami” oraz „Exordium bólu” jako własnymi demonami, które natychmiast również zagnieżdżają się w naszej (pod)świadomości. Jak ujęłaby to Dorota Masłowska, tożsamość autorki obrazów rozpierzcha się, rozpełza, rozpływa w oceanie innych…O ile jednak pisarka postrzega ten fenomen z pełnym ironii rozczarowaniem, konstatując w ten sposób niemożność posiada tożsamości naprawdę indywidualnej, totalnie odmiennej od innych i szczególnej, o tyle w relacji do malarstwa Martyny Czech zjawisko to pozwala odbiorczyniom i odbiorcom przeglądać się w jej dziełach jak w egzystencjalnych lustrach. Przecież każdy z nas zadawał sobie kiedyś owo fundamentalne pytanie „kim jestem?”, zaintrygowany poszukiwaniem korzeni oraz rodzinnymi związkami. Czy w trakcie takiej refleksji niejednokrotnie chcieliśmy skulić się w pozycji embrionalnej, jak czyni to protagonistka kompozycji „P-owieczka”? Czy pragnęliśmy zatkać sobie uszy, by nie usłyszeć przypadkiem tego, co nas zaboli jak postać na płótnie „Żar-ufna”? A może wręcz przeciwnie – czuliśmy przynależność do rodzinnej wspólnoty, którą postrzegamy na obrazie „Spokój”?
Martyna Czech nigdy nie jest w swoich tożsamościowych opowieściach jednoznaczna: raz możemy odnieść wrażenie, że odnalazła przystań, w której chciałaby już zakotwiczyć, innym razem zaś widzimy, że jej drogą jest nieustanne poszukiwanie samej siebie, a przez to także i sensu egzystencji w ogólności.












Pies lub wilk z płótna „Ostrozły” szczerzy pomarańczowe zębiska, których ma jakby w nadmiarze, i grozi łapą uzbrojoną w żółte pazury; w „Kocham jak kobra” po przedramieniu sunie wąż gotowy do zadania jadowitego, śmiertelnego ciosu; w „Przekwiatłości” twarz kobiety zdradza poruszenie i niepokój. Każda i każdy z nas (d)opowiada do tych scen swoją historię, bazującą na własnym doświadczeniu, zagłębiając się w malarskie opowieści bez możliwości zatrzymania się na progu.
Malarstwo Martyny Czech niczego nie udaje, lecz ekspresyjnie eksploruje otaczającą artystkę rzeczywistość i w niepohamowany sposób niesie siłę autentyczności, opartej na niestrudzonych poszukiwaniach odpowiedzi na fundamentalne pytania o sens życia. Paradoks polega na tym, że jej kompozycje nie stają się przy tym patetyczne, napuszone czy banalne, lecz z impetem wdzierają się w mięso życia i tkankę emocji, poruszając do głębi nasze jestestwa. Odbieramy je wszak bardziej trzewiowo i cieleśnie niż rozumowo; jesteśmy nimi uderzeni, wzięci przez nie w jasyr i obezwładnieni ich czasem wręcz okrutną, przekonującą siłą.
Martyna Czech w ramach wystawy „Fantastyka życia”, przygotowanej dla galerii SZOKART, gość-innie zabiera nas zatem do własnego świata, w którym spotykamy również obrazy jej matki, malowane z niekłamaną pasją i zaangażowaniem, oraz gry słowne i metafory zaproponowane przez jej ojca jako tytuły obrazów córki. Mamy zatem niepowtarzalną okazję zagłębić się w opowieści o tożsamości artystki, która jest jej ukochaną kolekcją bzdur, tak skwapliwie poskładaną ze wspomnień, myśli, śmieci, gustów, obsesji, przykrości.
Przypisy
Stopka
- Osoby artystyczne
- Martyna Czech
- Wystawa
- Fantastyka życia w Galerii SZOKART
- Miejsce
- Galeria SZOKART
- Czas trwania
- 31.01.2025 do 28.02.2025
- Osoba kuratorska
- Marta Smolińska
- Fotografie
- Kamil Kupczyk, Bartosz Łazorczyk
- Strona internetowa
- szokart.com/wystawa-fantastyka-zycia/