Emocjonalny kapitalizm a literatura romantyczna. Rozmowa z Mieke Bal
Madame B to projekt reinterpretujący powieść Pani Bovary Gustave’a Flauberta, przejmującą i aktualną zarówno w 1856 roku, jak i dziś. Tworząc pracę intertekstualną i świadomie używając anachronizmów Mieke Bal i Michelle Williams Gamaker starają się pokazać związek pomiędzy kapitalizmem i romansem, a tym samym komercji kształtującej wyobrażenie romantycznej miłości. Autorki pokazują jak mocno zależności te przetrwały 150 lat po opublikowaniu powieści oraz dlaczego Flauberta często uznaje się za postmodernistę i feministę. Projekt ma swoją premierę w Muzeum Sztuki w Łodzi.
Daniel Muzyczuk: Jesteś teoretyczką, która podjęła się praktyki artystycznej. Projekt, który pokazujesz właśnie w Muzeum Sztuki w Łodzi odnosi się do obu tych obszarów działalności. Interesuje mnie proces, który doprowadził cię do wniosku, że produkcja sztuki może wnieść nowy aspekt do twojej pracy teoretycznej.
Mieke Bal: Ten proces ujawnia się retrospektywnie. Nie dokonał się z powodów akademickich. Zawsze chciałam pracować z medium filmowym. Zrobiłam kilka małych dokumentów o reakcjach ludzi na sztukę. Podczas spotkania w mieszkaniu moich znajomych w Paryżu poznałam historię ich sublokatora, który był nielegalnym imigrantem i zaczęłam nagrywać jego opowieść. Myślałam wtedy, że będzie to dobry materiał dla francuskiej telewizji. Oświadczyli, że byłby to dobry materiał o ile dodam do tego głos narratora, który wyjaśni tą historię. Odmówiłam, ponieważ jednak chodziło mi o ukazanie indywidualnych opowieści. To ludzie snują swoje historie, których ja nie muszę wyjaśniać. Film został jednak zauważony przez kuratorkę, która pokazała go na wystawie dotyczącej nowych form męskości. Nie spodziewałam się, że może być on umieszczony w takim kontekście. Jednak dostrzegłam jak dużo z interesujących mnie zagadnień mogę się dowiedzieć z pracy, którą do pewnego stopnia wykonuję intuicyjnie. Zdałam sobie również sprawę, że praca z medium, jakim jest wideo, jest bardzo intensywnym procesem patrzenia na obrazy. Dzięki temu jest jedną z najbardziej analitycznych działalności, jakie można sobie wyobrazić. Zdałam więc sobie sprawę z dwóch aspektów praktyki artystycznej. Po pierwsze, że mogę uczyć się od innych i po drugie, że umożliwia mi to dogłębną analizę. Kiedyś napiszę książkę o swoich filmach, która nie będzie narcystyczna, ale ujawni wiedzę, którą można uzyskać dzięki przyjęciu tej perspektywy. Ważny jest również aspekt kolektywny. Dzięki Michelle i faktowi, że jest niezwykłą artystką i myślicielką ta praktyka stała się szczególnie owocna.
W jednym ze swoich ostatnich projektów, Long History of Madness, zastosowałyście sposób prezentacji materiału filmowego, który określacie jako immersyjną instalację. Wydaje się to ciekawym eksperymentem, który traktuje przestrzeń wystawy jako narzędzie performatywne, które ma za zadanie emancypować widza. Staje się jednak również sceną przeznaczoną dla niego. Interesuje mnie zastosowanie loopu, ponieważ tworzy on specyficzne poczucie czasu, czy tez bezczasowości, które odróżnia doświadczenie wystawy od kontemplacji w kinie. Może jednak stanowić dla widza element, który nie pozwala na skupienie i ze względu na fakt, że potencjalnie do każdego z filmów można wrócić uniemożliwia skupienie. Ciekawią mnie twoje doświadczenia z tym modelem oraz wiara, w to że umożliwia on komunikację z odbiorcą.
To interesujące spostrzeżenie. Gwoli ścisłości, należy dodać, że wcześniej wykorzystałam ten model w Nothing is Missing. Ten projekt ma immersyjny charakter. Nie ma w nim nic pięknego, więc widz albo angażuje się w narrację jednej z kobiet i słyszy wypowiedzi innych w tle, a następnie przemieszcza się do innej z postaci, albo nie jest w stanie się zaangażować. Ma to związek z fokalizacją na słuchaniu. Projekt posiada zdolność do efektywnego łączenia z ludźmi, których istnienia byliśmy świadomi bez myślenia o nich. Nie myślimy o życiu emigrantów przed przenosinami. Nie zastanawiamy się kogo pozostawili tam skąd pochodzą. Immersyjne właściwości projektu polegają na tym, że albo angażujesz się w słuchanie, albo odchodzisz z niczym. Polega to na performansie wykonywanym przez matki emigrantów, który angażuje widza jako osobę, do której się zwracają. Obrazy są bardzo bezpośrednie. Za kamerą jest osoba, która jest bliska bohaterce i to miejsce zajmuje widz. To sprawia, że praca jest bardzo efektywna i afektywna zarazem.
Zastanawia mnie użycie pojęcia anachronizmu, które jest kluczowe w projekcie Madame B. Dzięki immersyjnej instalacji wszystkie wydarzenia z powieści Flauberta dzieją się jednocześnie. W książce mamy jednak do czynienia z mniej lub bardziej linearną strukturą. To bardzo mocna decyzja. Myślałem o Nieszczęsnych B. S. Johnsona, w której autor również łamie reguły rządzące postępem fabuły poprzez dostarczenie czytelnikowi książki w postaci niezszytych fragmentów w pudełku. Powieść traktuje o wspominaniu utraconego przyjaciela i działa podobnie do pamięci. W tym anachronizmie egzystują wszystkie odmiany czasu. Chciałbym zapytać cię o stosunek do czasu i efekty jakie daje w Madame B.
W ten właśnie sposób chcemy oddać sposób pisania książki Flauberta. Jeśli chcesz ją analizować linearnie to wydaje się pozbawiona sensu. Znaczącymi momentami są te sceny, w które raczej pozbawione są dialogu na rzecz opisów sytuacji, rzeczy, które są poza czasem. Niektóre z nich ciągle powracają. Ciekawym momentem jest również otwierająca scena, w której nowy uczeń pojawia się w szkole, a narrator, najwyraźniej jeden z uczniów twierdzi, że nikt ze zgromadzonych nie będzie tego pamiętał. W jakim więc czasie jest osadzona akcja? Instalacja pozwala więc oddać efekt literacki, którego nie zauważamy, bo czytamy linearnie. Właśnie dlatego ważne jest pytanie o realizm powieści. Jest to raczej realizm filozoficzny, niż literacki. To okno na świat, lecz to raczej okno ogląda niż jest przedmiotem, który umożliwia oglądanie. Jest obiektywny ponieważ jest zorientowany na obiekty, które mogą mieć inne odczuwanie czasu. To zupełnie inne podejście do zagadnienia realizmu niż jakiekolwiek próby podjęte w polu kina.
To bardzo ważne pytanie ponieważ pojęcie realizmu wydaje się na estetycznym poziomie niejasne. Każdy artysta i myśliciel interpretuje je inaczej, co sprawia, że staje się subiektywne. Wydaje mi się, że w przypadku Flauberta mamy do czynienia z wręcz marksistowskim realizmem, który sprawia, że to kapitał obserwuje poczynania bohaterów i staje się siłą, która oddziałuje na decyzje postaci.
Zgadza się. To bardzo abstrakcyjny zabieg. W niepublikowanym zakończeniu powieści Flaubert zapisał: „Czy jestem tylko postacią w powieści, produktem delirycznej wyobraźni, wynalazkiem pismaka, którego narodzin byłem świadkiem i który wynalazł mnie abym uwierzył, że istnieję?” To jedna z piękniejszych zapowiedzi postmodernizmu. Podobnie pisała Alina Szapocznikow o odczuciach ciała na poziomie ontologicznym.
Podtytuł projektu opiera się na pojęciu kapitalizmu emocjonalnego, który ukazujecie poprzez przedmioty pożądania obserwację jak pożądanie oddziałuje w kapitalistycznym społeczeństwie. To pojęcie oparte jest na książce Evy Ilouz Uczucia w dobie kapitalizmu.
Tam go znalazłyśmy, lecz był on potrzebny do nazwania badań, których już dokonałyśmy. Jednak związek z jej myślą jest oczywisty i jej ostatnia książka Why Love Hurts (2012) to potwierdza.
Ten sposób myślenia o kapitalizmie jest głęboko osadzony w psychoanalizie i zwracający uwagę na afektywną moc przedmiotów. Zastanawiam się co spowodowało, że postanowiłyście skupić się właśnie na tym aspekcie?
Według nas adekwatność powieści Flauberta polega na próbie zrozumienia kapitalizmu i badania go poprzez fikcję aby ująć i potwierdzić jego afektywne właściwości. Osadzenie tej historii we współczesności może oznaczać, że kapitalizm się nie rozwinął. Taka konkluzja może być pesymistyczna. Jednak aby coś zmienić musisz najpierw to dostrzec. Według mnie ważny jest fakt, że sztuka może wspierać dobrowolną samoświadomość. Nie można jej wymusić, ale można o nią zabiegać pomagając ludziom myśleć zamiast po prostu być posłusznymi.
Ponieważ projekt oparty jest na potędze afektów, zastanawiam się nad użyciem terminu “obraz-pojęcie”. Czy do pewnego stopnia nie jest on bliski również opartemu na afektach Pathosformel Aby Warburga?
Według mnie termin Warburga oznacza coś zbyt statycznego. Pathosformel to w zasadzie ikonografia. To co ważne w “obrazach-pojęciach” to dzianie się, pewna dynamika. Jest to teoretyczny kompleks, który widz musi rozwikłać, żeby go zrozumieć. Warburgiańska tradycja opiera się na wyobrażeniu, że formy mają swój cykl życia i wychodzą od czasu do czasu na powierzchnię. Według mnie jest inaczej. Właśnie o tym traktowała moja książka Quoting Caravaggio. Możemy odkryć nowe właściwości w tym malarzu ze względu na całą historię, która nastąpiła po nim. Wynalazł coś o czym nie mógł mieć w swoim czasie pojęcia. Podobnie Flaubert używał efektów filmowych bez wiedzy o wynalazku kina.
Rejestrujecie również rolę nudy, jako jednego z ważnych elementów kapitalizmu, który wspiera fetyszyzm towarowy. Wydaje się jednak, że przez dekady artyści nie dostrzegali tej właściwości nudy, która stanowiła dla nich akt wywrotowy wobec przemysłów rozrywkowych. Coś co było pierwotnie radykalnym aktem wystawienia widza na nudę stało się po prostu rejestracją życia codziennego i jego warunków.
Unaocznianie niewidocznego jest samo w sobie działaniem subwersywnym. Według mnie głównym motywem powieści jest właśnie nuda. Jej znaczenie zasadza się na rutynie, która jest powtarzalna, a remedium wydaje się coś innego, co przenosi nas w inne miejsce.
Być może Flaubert dostrzega nudę, ponieważ jest to jedno z ważnych zjawisk nowoczesności? Podział pracy umożliwia większej ilości ludzi się nudzić. Opowieść o nudzie jest więc również opowieścią o walce klasowej. Czy zgodzisz się z takim stwierdzeniem?
To nie jest takie proste. Nie jest tak, że bogaci się nudzą, a biedni nie. Uważam, że biedni nie nudzą się, bo nie mają na to czasu, a bogaci, bo mają do dyspozycji cały arsenał środków, aby się nie nudzić. Klasa średnia jest najbardziej narażona na nudę, ponieważ nie jest zmuszona do pracy cały czas. Wyobraźnia może pomagać w uniknięciu nudy. Wiemy, że Emma ją posiada i pokazujemy to w scenie, w której komentuje obraz. Lecz wyobraźnia jest wykarmiona tym co przeczytasz, obejrzysz i społecznym środowiskiem. W przypadku Emmy oznacza to, że głównym źródłem jest literatura romantyczna. Pokazaliśmy to poprzez opery mydlane, które mają ta sama strukturę co romanse. To pomysł Michelle. Wszystko co tutaj powiedziałam jest wynikiem dogłębnych dyskusji, które przeprowadziłyśmy.
Przypisy
Stopka
- Wystawa
- Mieke Bal i Michelle Williams Gamaker. Madame B - zagłębianie kapitalizmu emocjonalnego
- Miejsce
- ms1, ul. Więckowskiego 36 Łódź
- Czas trwania
- 6.12.2013 - 9.02.2014
- Osoba kuratorska
- Katarzyna Słoboda (współpraca kuratorska ze strony Muzeum Sztuki)
- Strona internetowa
- msl.org.pl