„Demontaż” w Galerii Miasto Ogrodów
Monumentalny gmach przy placu Sejmu Śląskiego w Katowicach został wzniesiony u schyłku lat 70. jako pomnik kariery partyjnej I sekretarza KW PZPR Zdzisława Grudnia. Pośpieszna budowa była determinowana datą konferencji KW PZPR, w czasie której sekretarz miał być ponownie wybrany na piastowany dotąd urząd. Nierealnie krótki termin zakończenia przedsięwzięcia powodował błyskawiczne tempo prac, które chłonęły fundusze jak gąbka. Otwarcie centrum Kształcenia Ideowo-Wychowawczego Kadr Robotniczych, jak brzmiała ówczesna nazwa budynku, nastąpiło 10 grudnia 1979 roku podczas konferencji sprawozdawczo-wyborczej. Po uroczystym otwarciu obiekt został zamknięty, żeby można było spokojnie dokończyć resztę prac.
W budynku, jak w każdym starzejącym się organizmie pełnym zatorów, napięć, bólów reumatycznych i śladów po dawnych kontuzjach, znaleźć można wiele opustoszałych pomieszczeń, labiryntowych korytarzy, nieczynnych klatek schodowych, drzwi zamkniętych na kłódki. Architektura późnego modernizmu, którą reprezentuje Dezember Palast, staje się soczewką do eksplorowania przeszłości. Idealnie nadaje się na psychoanalityczne badanie, w ramach którego niechcący ujawnia to, co niechciane, wypierane, wymazywane. Tytułowy zabieg demontażu, którego podejmują się zaproszeni artyści, odnosząc się do reprezentacyjnej funkcji, jaką miał pełnić budynek sekretarza Grudnia, jest metaforą gry z niechcianym dziedzictwem czasów PRL.
Przepracowując historię, która nawiedza teraźniejszość, artyści używają niekonwencjonalnych metod, zaczerpniętych z praktyk detektywistycznych i spirytystycznych, sięgają po aparat badawczy hipnotyzerów i radiestetów. Efektem tych poszukiwań są zlepki, hybrydy, kolaże, negatywy, dekonstrukcje, rozbiórki, komplikacje, przesunięcia, przechwycenia. Wykorzystywane strategie służą przełamywaniu amnezji i odgrzebywaniu uśpionych, często kłopotliwych opowieści. Zgromadzone na wystawie wybrakowane, osnute mgłą, zdestruowane, niewyraźne obiekty, sztandary i makiety wydają się urzeczywistnieniem koszmarnego snu badaczy próbujących rozłożyć historyczne narracje na czynniki pierwsze w poszukiwaniu jedynej, ukrytej „prawdy”.
Na wystawie znaleźć można siedem pomników. Każdy z nich jest próbą eksperymentalnego odczytania tradycyjnego monumentu, jako stabilnej bryły mającej upamiętniać bohaterskie czyny żołnierzy, powstańców, pisarzy, myślicieli, robotników, za każdym razem odzwierciedlającej patriarchalne, nacjonalistyczne narracje, w których centralne miejsce przypada wąskiej, spełniające określone kryteria, grupie społecznej.
Demontaż pomnika jako nośnika treści ideologicznych następuje tu przy użyciu różnych mediów. U Karoliny Freino jest to antypomnik, który odwołuje się do historii pięciu monumentów, które przez ostatnie sto lat znajdowały się na placu Wolności w Katowicach, reprezentując panujący w danym okresie system. Od 2014 roku, kiedy to po protestach mieszkańców pomnik Wdzięczności dla Armii Czerwonej przeniesiono na miejscowy cmentarz żołnierzy radzieckich, w centrum placu pozostał ogromny, pusty postument, który czeka na nowy symbol, sformalizowany wycinek pamięci Katowic. Podobny wątek przepracowuje Radek Szlęzak, odwołując się do losów pomnika na placu Sejmu Śląskiego. Zasiedlony przez biomasę cokół odzwierciedla niekończący się proces krystalizowania się nowego porządku władzy. Zmutowana forma obraca się powoli na cokole. Jej kształt wydaje się zatrzymany w momencie przemiany, jakby zaistniał błąd systemu i materia zaczęła przybierać różne formy naraz, uwalniając się spod jarzma jednej wizji.
Odchodząc od wertykalnej formy oficjalnych pomników Przemek Branas zaprojektował chorągiew przypominającą sztandar noszony podczas procesji religijnych. Wyhaftowany na nim motyw został zainspirowany wzbudzającą kontrowersje autobiografią honorowanego w czasach PRL, prozaika i poety Jarosława Iwaszkiewicza, który życzył sobie być pochowany w mundurze górniczym.
Pozostałe prace zebrane na wystawie to pomniki codzienności, horyzontalne, rozproszone, nieostre. „Komfortowa sytuacja” Małgorzaty Szymankiewicz to pomnik niewyrafinowanego gustu, zbiór geometrycznych brył obitych tkaniną, charakterystyczną dla wzorów masowo wykorzystywanych w Polsce na przełomie lat 80. i 90. do produkcji kanap i foteli.
Puste postumenty Bartka Buczka, rozczarowanego światem ludzi, rezygnującego z tworzenia dzieł na ich temat, inspirowane są sprzętami technicznych. Podświetlane cokoły ułożone ze skrzynek na narzędzia emitują dźwięki nieustannej pracy. Jako prymitywne, totemiczne formy wizualizują fantazje o samowystarczalnej maszynie, która nigdy nie odpoczywa. Makiety Kornela Janczego nawiązują do modeli architektonicznych, przyrodniczych i naukowych, zostały zaprojektowane jako pomniki dla utopijnego modernistycznego miasta, którego mieszkańcy żyją higienicznie, szczęśliwie i dostatnio. Ostatni pomnik na wystawie jest autorstwa Mikołaja Szpaczyńskiego i powraca do zwalistego gmachu Dezember Palast. Można go określić mianem pomnika podziemnego. Jest rozciągnięty w czasie, przybiera formę egzorcyzmu rozpisanego na ciemność, wilgoć i echa.
Marta Lisok
Wydarzenie jest częścią projektu „CreArt. Sieć miast na rzecz twórczości artystycznej” / “CreArt. Network of Cities for Artistic Creation”, współfinansowanego w ramach programu Unii Europejskiej „Kreatywna Europa”.
Przypisy
Stopka
- Osoby artystyczne
- Kornel Janczy, Karolina Freino, Bartek Buczek, Przemek Branas, Mikołaj Szpaczyński, Małgorzata Szymankiewicz, Radek Szlęzak
- Osoba kuratorska
- Marta Lisok