Archeologie dobra wspólnego. Muzeum Historii Spółdzielczości w Polsce
1.
Warszawa, róg ulic Jasnej i Zgoda. We wczesnomodernistycznym Domu pod Orłami mieszczą się bank, fryzjer i siedziba Krajowej Rady Spółdzielczej. Wchodzę do środka i wspinam się po pięknych, krętych schodach. Na czwartym piętrze znajduje się Muzeum Historii Spółdzielczości w Polsce. Schowane, mało znane, sytuujące się poza głównym obiegiem stołecznych instytucji kultury – trudno tu raczej o tłok i turystów. Jest spokojnie i, jak na samo centrum stolicy, niepokojąco cicho. Muzeum, choć niepozorne, z uparcie analogowym sposobem prezentowania swoich zbiorów, skrywa ważny rozdział historii i ekonomii, bez którego trudno opowiedzieć o rewolucji przemysłowej i kapitalizmie XX wieku. Spółdzielczość jest tu katalizatorem przemian społecznych, alternatywną historią nowoczesności, której podstawą nie jest gospodarka oparta na akumulacji kapitału, ale współdziałanie i zysk dla dobra lokalnej społeczności.
Początki muzeum sięgają okresu Wielkiej Wojny. W lutym 1918 roku z inicjatywy Franciszka Stefczyka odbyła się Pierwsza Konferencja Przewodników Polskiej Kooperacji. Do Lublina zjechali się wtedy działacze reprezentujący trzy zabory, których łączył wspólny interes: decydowali o tym, jak będzie wyglądać polska spółdzielczość po odzyskaniu niepodległości. Wówczas Stefczyk zaproponował, by utworzyć Muzeum Polskiej Kooperacji, które dokumentowałoby działania prężnie rozwijającego się już wtedy ruchu kooperatystów i kooperatystek. Zbiory gromadzono w Warszawie i Krakowie, ale większość z nich uległa zniszczeniu podczas drugiej wojny światowej. Ponownie kolekcję zaczęto tworzyć w Nałęczowie, gdzie mieściła się Państwowa Szkoła Spółdzielczości Rolniczej. To tutaj w 1968 roku utworzono pierwszą siedzibę muzeum. W 2000 roku zostało ono jednak zlikwidowane, a zbiory przewieziono do warszawskiej siedziby Krajowej Rady Spółdzielczej, gdzie w 2001 roku ponownie otwarto Muzeum Historii Spółdzielczości w Polsce. Dziś w jego kolekcji jest już około 25 tys. eksponatów, które przez kilkadziesiąt lat instytucji przekazywali członkowie ruchu, historycy i pasjonaci. Można tu zobaczyć dokumenty i fotografie, a także rękopisy, numizmatykę, medale i barwne sztandary. Jest również duży zbiór czasopism oraz literatury ruchu (sukcesywnie digitalizowany i udostępniany online), a także rozmaitych obrazów składających się na kulturę wizualną kooperatystów: sztandary, portrety działaczy i działaczek, propagandowe karykatury, plakaty informacyjne i ulotki.
2.
By poznać zbiory muzeum choćby częściowo, trzeba zaplanować sobie dłuższy spacer i być przygotowanym na wytrwałe czytanie i oglądanie archiwaliów gromadzonych w gablotach. Ekspozycja podzielona jest na kilka obszarów prezentowanych w oddzielnych pokojach, a każdy z nich poświęcony jest innej dziedzinie spółdzielczości.
Narracja wystawy podkreśla połączenie etycznych i wspólnotowych wartości, które leżały u podstaw działalności spółdzielców w czasie rewolucji przemysłowej. Dla pierwszych kooperatystów i kooperatystek samoorganizacja była sposobem stawiania oporu wypaczeniom kapitalizmu i narzędziem w rękach najsłabszych.
Najbardziej znanym przykładem spółdzielczości artystycznej jest Spółdzielnia Artystów Plastyków „Ład”, z której mebli w okresie międzywojennym korzystano we wszystkich polskich urzędach i ambasadach.
Historia rozpoczyna się w połowie XIX wieku w Anglii. W położonym na północy fabrycznym miasteczku Rochdale 28 ubogich robotników, przede wszystkim tkaczy, założyło sklep, w którym można było kupować tylko za gotówkę i przy użyciu miar i wag. Stanisław Thugutt, polski działacz ludowy i pierwszy minister spraw wewnętrznych wolnej Polski, pisał, że celem roczdelskich spożywców była zarówno zmiana stosunków pracy, jak i poprawa codziennego życia: „Ich spółdzielnia miała być nie tylko stopniem do dalszej walki z krzywdą społeczną klas pracujących, ale miała im dawać doraźne korzyści, które by ich życie uczyniły mniej twardym i pozbawionym wszelkiej nadziei, które by ich podniosły na wyższy stopień człowieczeństwa. Korzyścią tą miały być przede wszystkim, poza sumienną wagą i lepszym gatunkiem towaru, zwroty od sum nadpłaconych przy zakupie w spółdzielni towaru, zwroty dzielone już nie według wysokości włożonego udziału, ale według wysokości dokonanych zakupów”[1].
[…]
Pełna wersja tekstu jest dostępna w 28. numerze Magazynu „Szum”.
[1]Stanisław Thugutt, Spółdzielnia spożywców w Rochdale i zasady roczdelskie [1938], Kooperatyzm.pl, http://kooperatyzm.pl/spoldzielnia-spozywcow-w-rochdale-i-zasady-roczdelskie-1938/ [dostęp: 20.01.2020].
Monika Borys – kulturoznawczyni, badaczka, dziennikarka. Absolwentka Uniwersytetu w Białymstoku i Uniwersytetu Jagiellońskiego. W Szkole Doktorskiej Nauk Humanistycznych na Uniwersytecie Warszawskim pracuje obecnie nad doktoratem poświęconym wizualności klas ludowych po 1989 roku. Autorka książki Polski bajer. Disco polo i lata 90. wydanej w 2019 roku nakładem wydawnictwa WAB; współkuratorka wystawy Disco Relaks pokazywanej w Państwowym Muzeum Etnograficznym w Warszawie. Laureatka stypendium artystycznego Prezydenta Miasta Białegostoku. Publikowała m.in. w „Praktyce Teoretycznej”, „Widoku. Teoriach i Praktykach Kultury Wizualnej”, „Magazynie Szum”, „Dwutygodniku”, „Popmodernie” i „Gazecie Wyborczej”.
Więcej