„A” w galerii Widna
W wystawie A odbija się echo roku awangardy, jaki obecnie obchodzimy. Jednak dla organizatorów sam ten rok nie stanowił głównego powodu, dla którego stworzyli wystawę. A doskonale wpisuje się w wartości i zainteresowania miejsca, w którym powstała. Po ponad roku istnienia Widnej, bo tak to miejsce się nazywa – określane przez założycieli, Michała Bratko i Kingę Nowak, jako przestrzeń „wymiany doświadczeń artystycznych” – wystawa znajduje się w głównym nurcie jej działalności. Jest zdecydowanym opowiedzeniem się po stronie tradycji awangardowej, ale traktowanej krytycznie i ze świadomością tego, jaki kształt przybrały awangardowe projekty w realnym życiu. Zainteresowania Widnej leżą w sztuce aktualnej, ale i w typografii i projektowaniu graficznym, a także w szeroko rozumianym dizajnie. Nie ma tutaj podziału na sztukę użytkową i czystą. Jest poszukiwanie źródeł sztuki, inspirowanie się najpospolitszą tkanką codzienności (jej wizualnością i materialnością), ale i historią. W imieniu Widnej można by zapytać (powtarzając motto 3. Biennale Dizajnu w Stambule): kto zaprojektował życia, którymi żyjemy dzisiaj?
Pod zdawkowym tytułem A ukrywają się odniesienia tak do awangardy, jak i do alfabetu. Ten ostatni jest przywoływany jako zbiór znaków kodujących dźwięki mowy, a w konsekwencji umożliwiających powstanie tekstu. Alfabet otwiera rozległy obszar piśmienności. A piśmienność to taki rodzaj kultury, który wyzwolił ludzi z „tu i teraz” ich bytowania i przeniósł do znacznie rozleglejszej wspólnoty niż tylko własne plemię, wydłużył pamięć, stworzył tradycję i umożliwił prowadzenie dialogu z dorobkiem tych, którzy żyli kiedy i gdzie indziej.
Dla awangardy, będącej późnym wytworem kultury piśmiennej, alfabet stał się narzędziem rewolucji. Projektowanie w myśleniu awangardowym było urządzaniem nowego świata dla nowego człowieka, na miarę wieku XX, pełnego cudownych osiągnięć techniki całkowicie odmieniających sposób zorganizowania świata. Dizajn to w rozumieniu awangardy sztuka totalna, a jego zbrojnym ramieniem był nowy druk. W Polsce najczęściej przytaczanym przykładem powstałej w ramach nowej typografii czcionki jest krój „Komunikat” Władysława Strzemińskiego. Zaprojektowane przez niego litery są nieczytelne. Zapisane „Komunikatem” słowa pełnią raczej funkcję znaku rozpoznawczego – dają sygnał, że ich użytkownik jest zwolennikiem artystycznego radykalizmu. Wbrew swej nazwie nie komunikują tego, co jest przez nie zapisane. Strzemiński pisał: Czytelność wynika z przyzwyczajenia. Przezwyciężenie tego przyzwyczajenia i przygotowanie gruntu do wprowadzenia tych liter w drukarstwie można osiągnąć przez stosowanie ich w grafice, plakatach, nagłówkach. Jednym słowem, w sztuce.
Boris Groys pisał o dizajnie: Współczesne podmioty nie mogą polegać jedynie na wyglądzie, z jakim się urodziły: muszą uprawiać dizajn samych siebie i produkować własny obraz dążąc do tego, by polubiło je całe społeczeństwo. W dalszej części analizy Groys rozwija tę myśl: po śmierci Boga, skoro nie musimy pracować nad naszymi duszami tak, by mu się podobały, wysiłki kierujemy w stronę społeczeństwa. To ono staje się zewnętrzną instancją przynoszącą nam uznanie. W pogoni za podziwem innych ludzi, stajemy się autorami samych siebie. Cały świat społeczny staje się przestrzenią wystawienniczą, w której każdy występuje w roli artysty i własnego dzieła równocześnie.
Przytaczam te odniesienia, by pokazać w jak szerokim polu ulokowana została idea wystawy A, poświęconej zasadniczo kwestii komunikacji i jej zakłóceń. A przecież pierwsza litera alfabetu oferuje jeszcze inne możliwości odczytań. Wchodzących do galerii wita praca Bolesława Chromrego. Artystyczna dusza to mural graficzny, kojarzący się z działalnością Dana Perjovschiego, artysty, który komentowanie wydarzeń politycznych wpisał w sztukę. Jest to właściwie rysunek satyryczny przeniesiony z kartki papieru na ścianę. Obok diagram krzyża (łacińskiego), niewielki szkic na bazie Pasji Doroty Nieznalskiej, o tytule Awangarda. Jak można odczytać oba zestawione ze sobą rysunki? Dusza przybiera postać klauna, uchodząc ze sflaczałego ciała. Krzyż pojawia się przy dogorywającym jako artystyczny odpowiednik wiatyku. Jednym z odczytań, a konwencja satyryczna na to pozwala, jest więc postawienie pytania: co pozostaje z awangardy? Odpowiedź Chromrego brzmi: klaunada. Te wszystkie dzieła sztuki to dowcipy i zabawne grepsy, które nie zdają egzaminu w obliczu spraw ostatecznych. Zwróćmy także uwagę, że rysunek może być interpretowany jako rodzaj pisma. W tym wypadku – pisma odręcznego, o rozluźnionych powiązaniach między znaczącymi a znaczonymi.
W nieoczekiwanych miejscach Widnej pojawiły się wycinanki. To dalecy krewni masek teatralnych i obrzędowych, masek dziecięcych i tych używanych podczas Halloween. Maski-wycinanki robią upiorne wrażenie. Agnieszka Piksa wycięła je z białych kartek papieru, a sprawiają wrażenie, jakby z tych kartek się wyłaniały po długim oczekiwaniu na tę możliwość. Ich uproszczone, schematyczne rysy przypominają o tym, że maska jest znakiem twarzy, który ma ją zasłaniać. Znak jest w tym kontekście doskonalszy niż to, co oznacza. Wykresy związane z przeczytanymi książkami i zainspirowane magazynem „A”, utworzonym tuż po wojnie we Włoszech, zawiodły artystkę do świata wyliczania i wytyczania powiązań między pozornie ze sobą niezwiązanymi pojęciami. Piksa wykreśla linie łączące różne terminy, które się zapętlają, coś określają, które się urywają jakby w pół słowa. Wprowadza własne systemy, które porządkują słowa i znaki rysunkowe. Nie wiemy jednak jaka jest zasada i cel takiego porządkowania. Nie możemy rozszyfrować wykresów Piksy mimo ich pozornej prostoty. To alfabety, których nie znamy.
Mikrat Kornela Janczego to flaga nieistniejącego państwa. Ten zaczerpnięty jeszcze z zabaw czasu dzieciństwa gest tworzenia fikcyjnych państw, nie jest już dzisiaj, w czasie San Escobar, działalnością pozbawioną znaczenia. Artysta komentuje: … zabawa, która powtórzona wiele lat później w technice malarskiej, uwikłana w kontekst tradycji sztuki abstrakcyjnej, traci swoją niewinność. To prawda. Porządek abstrakcyjny może być porządkiem opresyjnym. Oddziaływanie barw i form na ludzi awangarda badała od zawsze. Efekty jej badań przełożyły się na skuteczne sposoby wciskania ludziom do głów kłamstwa: na propagandę polityczną, a w dzisiejszych czasach – na niezwykle skuteczne metody marketingu wizualnego.
Zagubione listy Michała Bratko mają formę pomalowanych z wierzchu kopert. Ten gest ma wymowę sarkastyczną. Malarstwo dzisiaj nie trafia do adresata – zdaje się mówić autor – jest jak niedoręczone z jakichś powodów listy. Jego animacja przedstawiająca projekty liter alfabetu to z kolei praca, gdzie znaki stanowiące zgeometryzowaną wersję ciała ludzkiego nałożone zostały na postać Wacława Niżyńskiego znajdującą się w ruchu. Choreografie tego ostatniego wywoływały wielki skandal wśród paryskiej publiczności początku XX wieku. Ludzie nie byli w stanie pojąć dlaczego tancerz rezygnuje z figur baletu klasycznego. Nowatorstwa Niżyńskiego nie rozumieli także i artyści. Brak zrozumienia, odrzucenie języka awangardowego tańca prawdopodobnie odegrały rolę zapalnika, wyzwalającego chorobę psychiczną u wielkiego tancerza.
Ernest Ogórek stworzył pracę interaktywną opierającą się na reakcji odbiorcy. Wykorzystał kamerton 440 Hz, dający dźwięk „a”. Zachęca odbiorcę do aktywności, do wywołania i naśladowania usłyszanego tonu (spróbuj powtórzyć dźwięk śpiewając głoskę „a” przez około 1 sekundę – pisze). Zakodowana wiadomość zmusza do odczytania. Tekst jest performatywny. Pytanie tylko kto jest w stanie prawidłowo odtworzyć dźwięk „a”.
Gesty wykonywane dłońmi, nieme znaki podtrzymujące ożywiony dialog między rozmówcami zarejestrowała Joanna Pawlik. Ta konwersacja przy użyciu języka migowego rzeczywiście się wydarzyła, artystka ją podejrzała. Także i druga jej praca pokazywana w Widnej bazuje na autentycznych aktach komunikacji. Język anonimowych postaci i ich najzupełniej brutalne, pełne agresji słowa, zostały przekazane w słodkim stylu, poprzez kolorowe literki. Wyrzuty czynione niepełnosprawnej dziewczynie przez jej opiekunów robią wstrząsające wrażenie, poprzez kompletną nieprzystawalność wesołkowatej, infantylnej formy i ciężkiej treści.
Leszek Onak zajął się syndromem FOMO, czyli uzależnienia od bycia podłączonym do sieci. W instalacji Udręka na ekranie komputera lawinowo przyrastają fejsbukowe powiadomienia o nowych wiadomościach, wydarzeniach i zaproszeniach od znajomych. Głównym tematem jest nadmiar informacji. Za dużo powiadomień, za duża łatwość komunikacji powoduje jej pozorność. Przekazywanie wszystkiego blokuje komunikację zamiast ją ulepszać.
Nie ma co ukrywać, język awangardy jest w Widnej wielkim przegranym. Nie sprawia to artystom satysfakcji. Starają się uratować przynajmniej jakieś resztki, sprawdzić, co jeszcze można wykorzystać, co działa w dzisiejszych czasach.
Magdalena Ujma
Przypisy
Stopka
- Osoby artystyczne
- Joanna Pawlik, Agnieszka Piksa, Michał Bratko, Bolesław Chromry, Kornel Janczy, Ernest Ogórek, Leszek Onak
- Wystawa
- A
- Miejsce
- galeria Widna, Kraków
- Czas trwania
- 22.04 - 07.05.2017
- Strona internetowa
- widna.pl