In God We Trust. Rozmowa z Marią Brewińską
Woody Allen powiedział w jednym ze swoich filmów: „Dla ciebie jestem ateistą, dla Boga konstruktywną opozycją”. Czy mówienie dziś o religii poprzez sztukę jest konstruktywne?
Nie podjęłabym się organizacji tej ekspozycji gdybym nie miała takiego przekonania. To jeden z wielu tematów, na które sztuka może reagować, a może na każdy. Konstruktywnie lub inaczej. Nie wiem na ile konstruktywnie ten projekt wypada, szczególnie na tle polskiej religijności. Na wystawie mamy patchwork nie tylko wyznaniowy ale i ludzki. Amerykańska duchowość jest tak różna od europejskiej, że uważam, że w ich kontekście ta narracja mówi coś o tamtejszym funkcjonowaniu religii.
Jaki jest ten amerykański kontekst, o którym mówisz?
Ameryka składa się z różnych narodów i to w naturalny sposób stwarza specyficzne pole do funkcjonowania religii. Nie chodzi tylko o wyznania, które mają „konkretnych” bogów, ale o całe spektrum doświadczeń duchowych. Ma to swoje odzwierciedlenie w wystawie: znalazły się na niej prace odnoszące się do obydwu tych zagadnień, zarówno bezpośrednio jak i metaforycznie. Poza tym różne oblicza duchowości objawiają się poprzez pochodzenie artystów. W USA każdy skądś przyjechał. Niektórzy twórcy mieszkają tam od kilku pokoleń i czują się Amerykanami, inni przyjechali dopiero 10 lat temu, bo przyciągnął ich Nowy Jork i rynek sztuki. Tak więc z jednej strony mamy Billa Violę a z drugiej Humę Bhabha, która jest z pochodzenia Pakistanką, czy Michaela Rakowitz’a, który jest pochodzenia iracko-żydowskiego. Bardzo mnie fascynują takie kombinacje rasowo-wyznaniowo-ludzkie, które oglądam podczas wyjazdów do Stanów.
Na wystawie widzimy twoją selekcję prac, ale czy patrząc szerzej na zainteresowanie religią amerykańskich artystów można dostrzec, że układa się ono w rodzaj mody lub nurtu?
Nie sądzę aby powstawanie prac o religii wynikało z mody. To raczej kwestia praktyki artystycznej. Na przykład twórczość Serrano opiera się głównie na przerabianiu wątków z ikonografii religijnej. Oczywiście są też twórcy, którzy tylko sporadycznie odnoszą się do tej sfery życia.
Czy obawiałaś się, że wystawa zostanie odebrana jako kontrowersyjna?
Nie myślałam takimi kategoriami, choć niektóre prace mogą być trudniejsze w odbiorze. Chciałam stworzyć ciekawą narrację i to się chyba udało ponieważ wystawa cieszy się sporym zainteresowaniem. Innym powodem może być również fakt, że poruszyłam temat „niepopularny”.
Na czym polega jego niepopularność?
Na tym, że wystaw o religii po prostu w Polsce nie ma. Myślę, że od tego tematu się ucieka. Kuratorzy nie podejmują go bezpośrednio. Mówi się raczej o duchowości. Poza tym „In God We Trust” powstało z mojej prywatnej fascynacji Ameryką i z obserwacji podczas wielokrotnych wyjazdów. To chyba jedyne miejsca na świecie, gdzie w jednym kraju koegzystuje tak wielu różnych ludzi i każdy ma swój kościół. Podstawą egzystencji Amerykanów jest to, że są właśnie różni. Oczywiście są stany bardziej „białe” lub bardziej „mieszane”, konserwatywne lub nowoczesne, ale zawsze istnieje wolność w zachowaniu i wyrażaniu swojej tożsamości. Chciałam oddać tę różnorodność, chociaż czasem poszukiwanie prac podejmujących temat jakiejś mniejszości religijnej było wyzwaniem lub było niemożliwe.
Te prace, które jednak udało ci się zdobyć i pokazać często powtarzają motywy ikonograficzne znane w sztuce religijnej od wieków. Dlaczego? Współczesna sztuka posiada przecież całe spektrum środków i strategii artystycznych.
To nie jest kwestia sztuki. Wynika to raczej z tego, że nie poszukiwałam prac, które nie odnoszą się jednoznacznie do religii i mówią o niej tylko poprzez metafory. Jeśli David LaChapelle robi serię, w której umieszcza Chrystusa we dzisiejszej przestrzeni Nowego Jorku, to operuje opatrzoną postacią/motywem, ale mówi językiem współczesnym w stylistyce jaką obrał do realizacji swojej strategii artystycznej. Andres Serrano jest mniej dosłowny, ale kiedy obsadza współczesnych ludzi w roli apostołów w serii Last super, to jego strategia przypomina tę LaChapella. Poza tym uważam, że motywy ikonograficzne przy takiej tematyce powracają naturalnie ponieważ są stale obecne w przestrzeni publicznej i powszechnej świadomości. Artyści, szczególnie w Stanach, czy tego chcą czy nie, wciąż są z tymi obrazami konfrontowani. Na przykład zdjęcia z książki artystycznej Rob Pruitt’a przestawiają stoiska na których umieszcza się hasła i motta żeby przyciągnąć wiernych. Mniej więcej od lat 80., kościoły zaczęły poszukiwać nowych sposobów na zainteresowanie swoją religią i weszły do przestrzeni publicznej i medialnej, a teraz naturalnie w niej funkcjonują. Religia jest popowym produktem podlegającym prawom rynku. Jego sprzedaż odbywa się w różnej skali: od małych prowincjonalnych kościółków po zbory, które są wielkości stadionów. Odsetek ludzi wierzących i odsetek chrześcijan jest w Stanach bardzo duży, stąd pomimo tej różnorodności, zdecydowaliśmy się na tytuł wystawy „In God We Trust”, bo to motto, które wciąż promuje „naród amerykański”, pomimo protestów np. ateistów.
Od popu niedaleko do kiczu. Nasilenie kiczu jest na ekspozycji duże i pod tym względem artyści amerykańscy nie są oryginalni w stosunku do europejskich. Czy kicz to klisza, której nie da się ominąć w związku sztuki z religią?
W pewien sposób tak. Tego rodzaju prace musiały pojawić się na wystawie ponieważ artyści, którzy je stworzyli na co dzień posługują się językiem popu i kiczu jako praktyką artystyczną. To nic nadzwyczajnego. Na przykład Uklański nagminnie wykorzystuje kicz. Nie należy tego brać zbyt dosłownie. Na przykład sklepik z dewocjonaliami, czyli praca Dzine, powstał z zebrania obiektów, które tak naprawdę nie są sztuką tylko rodzajem współczesnego religijnego designu, ale rzecz jasna tworzą artystyczną instalację. To raczej krytyczne odniesienie się do komercjalizacji religii i popularności kiczu u wiernych latynoamerykańskich (artysta jest z pochodzenia Portorykańczykiem). Podobną wymowę ma rzeźba Buddy. Stoi naprzeciwko instalacji z lustrami i obrazem i to stwarza tutaj specjalny kontekst – Nieskończony Maharishi nawiązuje do znanej japońskiej artystki Yayoi Kusamy, która słynie z psychodelicznych projektów dotyczących innego rodzaju przeżywania rzeczywistości. Inaczej uduchowione są też prace Billa Violi dotykające doświadczeń transcendentnych, nie bezpośrednio, aczkolwiek wyraziście. Jego Przemienienie, rodzaj symbolicznej inicjacji jakiej został poddany syn artysty, uważam za pracę wybitną i chyba najważniejszą dla mnie na wystawie.
Przypisy
Stopka
- Osoby artystyczne
- Nina Berman, Huma Bhabha, Peter Bogers, C-LEVEL Project (Eddo Stern, Peter Brinson, Brody Condon, Michael Wilson, Mark Allen, Jessica Hutchins), Erin Cosgrove, Dzine (Carlos Rolon), Jonathan Durham, Angela Ellsworth, Generic Art Solutions (Matt Vis and Tony Campbell), Anthony Goicolea, Guerra De La Paz (Alain Guerra, Neraldo de la Paz), Christian Jankowski, Joseph Johnson, William Klein, Oliver Laric, Nora Ligorano and Marshall Resse, David LaChapelle, Nate Lowman, Joanna Malinowska, Michael Murphy, Rashaad Newsome, Michael Rakowitz, Jay Rosenblatt, Martha Rosler, Andres Serrano, Jeff Sonhouse, Kim Sooja, Jim Shaw, Piotr Uklański, Jordan Wolfson, Shannon Taggart, Bill Viola
- Wystawa
- In God We Trust
- Miejsce
- Galeria Narodowa Zachęta
- Czas trwania
- 06.09.-10.11.2013
- Osoba kuratorska
- Maria Brewińska
- Fotografie
- Galeria Narodowa Zachęta
- Strona internetowa
- www.zacheta.art.pl