Chuliganki na lotnisku
Gdy Alter Art, organizator Open’era, wpadł na pomysł, aby w program festiwalu włączyć sztuki wizualne, efektem były dwie olbrzymie instalacje, które obecnie pomagają odnaleźć się w przestrzeni festiwalowej: barwny i dostrzegalny niemal z każdego miejsca Totem Maurycego Gomulickiego oraz Antek Pawła Althamera – ułożone w kształt samolotu, pomalowane na biało dawne autobusy Ikarus, które szybko stały się przestrzenią do spędzania czasu, oczekiwania na koncerty albo ścianą do zapisywania myśli lub tagowania. To dobrze, że obie instalacje tak szybko wniknęły w tkankę wydarzenia. Potem organizator zaproponował włączenie się w program Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, którego obecność na festiwalu sukcesywnie się rozwija.
Stołeczna placówka podczas kolejnych edycji proponuje wystawy przygotowane specjalnie na festiwal: w 2012 roku był to przegląd muzycznych prac i instalacji wideo oraz teledysków stworzonych przez artystów wizualnych, rok później Projekcyjna maszyna agitacyjna z najciekawszymi filmami eksperymentalnymi polskich artystów XX i XXI wieku, a w 2014 na wystawie Pokażcie nam wasze marzenia muzeum pokazało swoją polską i zagraniczną kolekcję.
Kolejne edycje to ciekawie zaprojektowane i kuratorowane, rozbudowane wystawy, przygotowane specjalnie na cztery dni (sic!) trwania festiwalu. O ile do Nikt Nam Nie Weźmie Młodości!, poświęconej trójmiejskiej sztuce i muzyce lat 80., można było mieć zastrzeżenia, o tyle ubiegłoroczne 140 uderzeń na minutę Łukasza Rondudy i Szymona Maliborskiego było fantastycznym zobrazowaniem powiązań między kulturą rave i sztuką w latach 90. w Polsce (po raz kolejny zostanie ona zaprezentowana w nowym pawilonie MSN w Warszawie – czekam też na jej kontynuację!).
Chuliganki świetnie wpisują się w debatę na temat praw kobiet, które w obliczu dyskusji o prawie antyaborcyjnym, przemocy rodzinnej czy wykorzystywania środków antykoncepcyjnych dla władzy są czymś niewygodnym.
Przestrzeń Open’era jest specyficzna, tworzy inny kontekst wokół wystawy. Na festiwalowej mapie wydaje się kolejnym rozrywkowym punktem w muzycznym supermarkecie, ale wymaga skupienia. Znaczące jest to, że wystawa jak na takie warunki wcale nie jest uproszczona – trzeba poświęcić jej czas i zaangażować się w nią. W 2017 roku na festiwalu do namiotu MSN zawitało ponoć aż 15 tysięcy osób i taki wynik cieszy. Podobnie jak to, że Alter Art pomimo braku ministerialnego dofinansowania, produkuje ten komponent imprezy z własnych środków.
W przypadku tegorocznej wystawy brak finansowania wręcz nie dziwi, bo jej tematyka aktualnemu rządowi z pewnością by się nie spodobała. Chuliganki świetnie wpisują się w debatę na temat praw kobiet, które w obliczu dyskusji o prawie antyaborcyjnym, przemocy rodzinnej czy wykorzystywania środków antykoncepcyjnych dla władzy są czymś niewygodnym. Tymczasem kuratorka, Natalia Sielewicz, dokonała subiektywnego wyboru artystek z drugiej połowy XX wieku i współczesnych, które budowały artystyczny nurt feminizmu lub luźno do niego nawiązują, czasem poważnie, a czasem bardziej ironicznie komentując stereotypy na temat kobiet.
Inaczej niż rok temu, kiedy każdy z obiektów miał swój kąt i wydzieloną przestrzeń (często odgrodzoną), w której w skupieniu można było go oglądać, teraz cała wystawa znalazła się w jednej wielkiej sali, a poszczególne elementy niemal na siebie nachodziły i zlewały się. W centralnym punkcie znalazła się wielka i błyszcząca podłoga, przypominająca salę dyskotekową czy też wybieg dla modelek; blichtru dodawały jej migoczące światła. Pozornie bliska temu, co na uczestników festiwalu czekało w Silent Disco czy klubowej Beat Stage, scenografia ta często rozpraszała.
Osią ekspozycji były dwa ekrany, prezentujące prace muzyczne. Safia Bahmed-Schwartz, francuska artystka o niemiecko-algierskich korzeniach, przygotowała cover utworu Barbary, francuskiej szansonistki z lat 60., autorki słynnego Laigle noir. Bahmed-Schwartz opowieść o francuskiej femme fatale na swój sposób przetworzyła, nadając jej zabarwienie feministycznej krytyki i w formie wideoklipów MTV dobrze wprowadzając do wystawy, jakby mówiąc do odbiorców: chuliganki – tak jak bohaterka piosenki – też mogą przynieść wam zgubę.
Z drugiej strony Justyna Górowska odniosła się do indonezyjskiego tańca wojennego ze wschodniej Jawy, który z ma na celu odstraszenie przeciwnika i pokazanie siły. Przeniesienie go na grunt manifestacji ulicznych czy działań obywatelskich może przynieść im nową moc, także soniczną, z powodu małych dzwoneczków, którymi obwieszeni są tancerze. W nowym kontekście taniec ten staje się manifestacją girl power.
Prac teledyskowych nie brakuje – jak tańce Darii Giwer do utworu Beyoncé Grown Woman, który mówi o gotowości do zmierzenia się ze światem.
Pomysłowe jest też zwrócenie uwagi na twerking, erotyczny taniec znany z niejednego teledysku, który polega na rytmicznym potrząsaniu pośladkami. Fannie Sosa ukazuje specyfikę tego gatunku w innym świetle, w którym jego celem nie jest rozrywka i zabawienie mężczyzn. Przypomina ona, jakie znaczenie miał taniec przy kobiecej samoregulacji i oczyszczeniu. Potem jego funkcja uwypukliła się także w hip-hopie, capoeirze czy twiście – ciało znów może być więc narzędziem oporu i protestu, wychodząc poza hedonizm.
Świetne zestawienie estetyk zaproponowała Maria Magdalena Kozłowska, która przemyciła śpiew operowy w kontekst blokowiska. Na początku ubrana w dres dziewczyna wygląda komicznie śpiewając po rozstaniu z chłopakiem operową arię Ah Mio Cor!. Ale w sumie – dlaczego nie? Tekst jest wciąż aktualny, zwłaszcza gdy zestawi się go ze scenicznego piedestału. Na ulicę wkracza też Paulina Ołowska, której Buty konstruktywistyczne typu rockabilly z jednej strony łączą tradycję awangardy malarstwa XX wieku, a z drugiej odnoszą się do dyskotekowego uniformu i tandetnych imprez klubowych. Zestawienie dwóch światów w postaci obiektu zamkniętego w szklanym boksie, w sali wypełnionej muzyką, rozświetlonej reflektorami, ciekawie kontrastuje z przytłaczającą ilością materiałów wideo.
W scenerii Open’era i nieustannie mijanych dziewczyn, które robią sobie selfie, wrażenie robią niepokazywane wcześniej publicznie autoportrety Agaty Bogackiej, do których artystka pozuje nago lub półnago, przed lustrem.
Najmocniejsze wrażenie robią prace bardzo intymne. Jak dwa dzieła dawnych twórczyń Cipedrapskuad (swoją drogą szkoda, że nie zostało zaprezentowane nic z działań tego duetu). Dominika Olszowy przedstawia film, w którym kobieta zyskuje siłę poprzez wandalizm. Główna bohaterka, Wanda Wanton, tworzy sztukę niszcząc to, co napotka na swojej drodze. Nie uważa się za artystkę, bo demoluje obiekty codziennego użytku. Czyż w końcu nie o to chodzi Chuligankom? Żeby zastany porządek zdeformować i zostawić po sobie ślad? Ta praca najdobitniej to pokazuje i odnosi się do tytułu ekspozycji. Z kolei wideo dokumentujące performance Marii Toboły przedstawia artystkę, która oddaje mocz na ulicy w Warszawie. Przychodzi jej to z trudem, bo nie jest to sytuacja komfortowa dla kobiety, co widać poprzez napięcie, które tworzy się podczas filmu, kiedy artystka chce swoją miejską akcję doprowadzić do końca. Najważniejsze to się nie zesrać głosi tytuł na końcu, nie tylko metaforyczny, bo bardzo wymowny – w końcu to prędzej mężczyźni sikają na ulicy. Toboła pokazuje, że może być inaczej.
Znana z charakterystycznych intymnych obrazów, ukazujących codzienne stany emocjonalne i przeżycia, Agata Bogacka pokazała wymowny, nagi autoportret na drewnianym pudle, z niespodzianką, którą dostrzeżemy patrząc przez waginę. W scenerii Open’era i nieustannie mijanych dziewczyn, które robią sobie selfie, wrażenie robią jej niepokazywane wcześniej publicznie autoportrety, do których artystka pozuje nago lub półnago, przed lustrem. Przygląda się sama sobie, uwieczniona przez obiektyw aparatu, poznając się z bliska.
Na wystawie nie mogło zabraknąć Natalii LL, jednej z prekursorek międzynarodowego ruchu feministycznego i legendy polskiej neoawangardy. Szkoda jednak, że jej dorobek jest przedstawiony tak oszczędnie. Sztuka zwierzęca, dwie fotografie umieszczone na wystawie, pokazują sposób, w jaki oglądana igra z widzem i jego spojrzeniem. Zwierzęce futro dodaje swego rodzaju ironii i przekąsu – praca nie przytłacza, jak wiele teledysków, ale silnie rezonuje z boku przy dłuższym spoglądaniu na zdjęcia.
Najmocniejsze na wystawie jest nagranie dokumentujące Cosey Fanni Tutti. Widzimy autorkę na tle jej dzienników, w których spisała swoje doświadczenia związane z prostytucją.
Wystawa patrzy na kobiece „chuligaństwo” w różnych ujęciach – poważnym i prześmiewczym, zakorzenionym w kulturowych i społecznych przeżyciach artystek. Bardzo często wybrane tematy wychodzą z osobistych doświadczeń, które kobiety przekładają na język sztuki. Hałaśliwa dyskoteka nie sprzyja odbiorowi, dlatego w prace trzeba mocniej wniknąć. A czasem trzeba je omijać, jak pracę Zuzanny Czebatul, która stworzyła ogromne obeliski wykonane z pluszu. Falliczne kształty zostały obalone, bo w tej przestrzeni rządzą kobiety. To sugeruje zmianę warty i perspektyw, ale powagę odbiera im dwóch ochroniarzy, którzy pilnują, aby czasem nikt na nich nie siadł. Hannah Wilke podczas performance, który dokumentuje przedstawiony materiał wideo, tańczy i wykonuje prowokacyjny erotyczny taniec na tle jednej z najważniejszych prac Marcela Duchampa, Panny młodej rozebranej przez swych kawalerów, jednak (Wielkiej szyby). Wielka szyba Francuza, na której ścierają się siły damsko-męskie, uwzględnia odbiorcę jako część zjawiska, które przedstawia, włącza go w swoją strukturę. Wilke wykonując swój erotyczny taniec i prowokując oddziałuje podobnie – bawi się stylistyką sesji mody, ubrana w męski garnitur i kapelusz. Włącza widza w odbiór dzieła, demaskując wpatrywanie się w kobiece ciało i jego konsumpcję spojrzeniem.
Najmocniejsze na wystawie jest nagranie dokumentujące Cosey Fanni Tutti, artystkę i członkinię takich zespołów jak Throbbing Gristle czy Chris & Cosey. Widzimy autorkę na tle jej dzienników, w których spisała swoje doświadczenia związane z prostytucją. W latach 70. chcąc wniknąć w rynek usług seksualnych, zdecydowała się na zejście z poziomu analityczki czy podglądaczki, a postanowiła włączyć się w to zjawisko, samodzielnie w nim uczestnicząc. Przejmująca opowieść to charakterystyka branży porno jako autorytetu seksu i seksualności, to także szczegółowy opis, tego, czym artystka się zajmowała i jak funkcjonuje branża, której celem jest dostarczenie obrazu wywołującego satysfakcję lub podniecenie. Znów wraca element patrzenia czy też podglądania, obecny przy wielu instalacjach. Tutti wspomina, że chciała w swojej sztuce iść dalej, wyjść poza penetrowane do tej pory terytorium. „Nie można iść do przodu, jeśli nie napotka się oporu” – słyszymy z głośników, co brzmi jak odpowiednie motto działań tytułowych chuliganek. Brytyjka najlepiej konfrontuje się z ideą wystawy i feminizmu w ogóle. W końcu na swój sposób jej działanie było wymierzone także wbrew temu ruchowi. Mówi, że zrobiła to jako wolna osoba, nie czuła się wykorzystana i upodmiotowiona. Niby to samo po swojej przygodzie w branży porno mówiła Sasha Grey, która podkreślała swoją emancypację. O ile Amerykance trudno wierzyć, o tyle Tutti jest przekonująco autentyczna – jej wspomnienia są szczegółowe i dosadne, a pamiętniki pokazują często chłodny stosunek to wydarzeń, w których brała udział. Działała więc jak chuliganka nie tylko wbrew systemowi, ale wbrew samym chuligankom, generując być może nieuświadomiony bunt przeciwko buntowi feministek. Coś, co na początku może budzić zdziwienie, z czasem przekonuje coraz mocniej, na tyle, że aż chce się sięgnąć po wydaną w tym roku książkę Art Sex Music, w której Tutti spisała swoje wspomnienia, z których część przedstawia na wystawie.
Takie osobiste doświadczenie, opowiedziane w towarzystwie świateł i głośnej muzyki, scen koncertowych za drzwiami i tysiącach fanów muzyki, najmocniej podkreśla wydźwięk całej ekspozycji. Jest intymne, mówi o przełamywaniu barier, wykorzystaniu własnego życia na potrzeby sztuki, ale też pokazuje wciągającą historię, od której trudno oderwać wzrok. Niełatwo jest potem wrócić do miasteczka festiwalowego i lawirować pomiędzy kolejnymi koncertami.
Jakub Knera – dziennikarz i kurator; od 2012 prowadzi stronę noweidzieodmorza.com. Publikuje w „The Quietus”, „Tygodniku Polityka”, „Dwutygodniku” i „Radiowym Centrum Kultury Ludowej”. Współzałożyciel Fundacji Palma.
WięcejPrzypisy
Stopka
- Osoby artystyczne
- Agata Bogacka, Agnieszka Brzeżańska, Cosey Fanni Tutti, Zuzanna Czebatul, Daria Giwer, Justyna Górowska, Maria Magdalena Kozłowska, Natalia LL, Melissa Lacoste, Dominka Olszowy, Paulina Ołowska, Hannah Perry, Fannie Sosa, Frances Stark, $afia Bahmed-Schwartz, Maria Toboła, Teresa Tyszkiewicz, Hannah Wilke, Anna Zaradny, Marta Ziółek i Florentina Holzinger feat. Katarzyna Szugajew
- Wystawa
- Chuliganki
- Miejsce
- Muzeum Sztuki Nowoczesnej / Open'er, Lotnisko Gdynia-Kosakowo
- Czas trwania
- 28.06 - 01.07.2017
- Osoba kuratorska
- Natalia Sielewicz
- Strona internetowa
- artmuseum.pl
- Indeks
- $afia Bahmed-Schwartz Agata Bogacka Agnieszka Brzeżańska Anna Zaradny Cosey Fanni Tutti Daria Giwer Dominika Olszowy Fannie Sosa Florentina Holzinger Frances Stark Hannah Perry Hannah Wilke Jakub Knera Justyna Górowska Katarzyna Szugajew Maria Magdalena Kozłowska Maria Toboła Marta Ziółek Melissa Lacoste Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie Natalia LL Natalia Sielewicz Open'er Paulina Ołowska Teresa Tyszkiewicz Zuzanna Czebatul